Hej
mojej kobiecie ostatnio coś odpierd**ło. Stopniowo od roku coraz bardziej nakręcona jest na robienie kariery (jest artystka). W zasadzie mysli tylko o tym. Co gorsza wpadła w wyscig szczurow, sukces konkurentow sprawia ze ma depreche. Ciagle ma czarne mysli. Ma niezla prace (ktos inny by sie cieszyl) to ona mowi ze ja to ogranicza i uniemozliwia wolne zycie. Ja jej tlumacze ze nie ma powodow do narzekan, ze jest mloda, zdolna, doceniana (bo tak jest!) a ta dalej marudzi. Po prostu chodzace NARZEKANIE. Nie wiem co mam robic, moje tlumaczenia chu daja. Moze powinienem to zlewac? W sumie tez te jej teksty o beznadziejnym zyciu powinny mnie dotykac (i dotykaja troche) bo to znaczy ze nasz zwiazek nie nadaje jej zyciu jakiegos sensu i wartosci...
moim zdaniem w głowie się jej popierdoliło o tej całej artystyki.
a co do związku? no nie wiem ja bym zastosował chłodnik, jak nie zwróci no to uwagi to spróbuj zagrać na zazdrości.
Kobiety przychodzą, kobiety odchodzą. Ja na mojej drodze, one inną drogą chodzą.
Teraz już wiem, nie mal na mur beton, wspólne 3 lata zakończyła przez telefon.
Ale co tam, życie do przodu gna, żeby wyjść na szczyt, trzeba odbić się od dna.
Ale co tam,
No musisz zwrócić na siebie uwagę w taki sposób aby ona zaczęła martwic się o was, o wasz związek a nie o karierę. Czyli tak jak saubach mówi chłodnik albo na zazdrość. I tu nie koniecznie musi być zazdrosna o inną dzieczynę, mżesz w niej wzbudzić zazdrosć np o komputer, PS'a, pieska, kumpla - rozumiesz? okazanie większego zainteresowania czemuś\komuś innemu na jej oczach.
LUB
Po prostu wyrwij ją z tej "deprechy" i zróbcie razem coś szalnego, jedzcie do aquaparku czy coś takiego, potem kolacja i skes - rozumiesz? czyli coś fajnego i ciekawego RAZEM żeby przestała myśleć o tej tam karierze swojej.
Cenna rada : Nie naciskaj !