Poniedziałek, jak ja nie lubię poniedziałków...

     Obudziłem się bez bólu głowy, być może dlatego że jeszcze nie wytrzeźwiałem po ostrym weekendzie, a musiałem pojeździć po urzędach pozałatwiać kilka ważnych spraw. Jadąc samochodem obawiałem się kontroli gdyż, nie czułem się pewnie za kierownicą, ale byłem nadzwyczajnie spokojny i nawet wesoły. Idąc korytarzem w urzędzie skarbowym zauważyłem interesującą dziewczynę, nie była piękna, ale co mi szkodzi zagadać, (jak już wspominałem "ulica" nie jest moją mocną stroną) może trening. Więc zacząłem zgrywać głupka "Przepraszam, ale gdzie mogę złożyć oświadczenie o wyborze formy opodatkowania?" Powiedziałem to z uśmiechem, niskim pewnym tonem i nadzwyczajnym spokojem, jak nigdy dotąd. Po czym wyjaśniła mi że jest tu nowa, itp:D No to ja komplemencik że urząd zawszę mi się kojarzył z wrednymi twarzami, a tu taka niespodzianka. Rozmowa nadzwyczaj się kleiła.

Jest! Udało mi się. Postawiłem sobie nisko cel (zagadać), a zyskałem numer.

      Ucieszony tym co przed chwilą miało miejsce, wychodzę z ochotą na papierosa aby uwieńczyć tą chwilę, ale fuck nie mam zapalniczki, musiałem w samochodzie zostawić, miałem do samochodu może 100 metrów, ale wolałem zaczepić dziewczynę która spacerowała z plecaczkiem i paliła. Zanim znalazła trochę czasu to trwało, więc dosłownie zamieniłem z nią kilka zdań.

Wsiadłem do samochodu i jedna myśl " jak ja to zrobiłem?!"

     Po długim zastanowieniu, doszedłem do wniosku że będąc na kacu wali mnie to co kto o mnie pomyśli i jestem innym człowiekiem, nie narzekam, nie marudzę, a przede wszystkim jestem otwartym chłopakiem, zawsze wtedy mam głupkowaty humor. Zresztą pod wpływem alkoholu to jestem zajebistym amantem

     Wtedy to nasunął mi się wniosek: (nie, nie że będę pił codziennie) Muszę być taki jak na kacu i walić to co kto sobie o mnie myśli i jak zareaguję, nie zastanawiać się tylko działać, nie zniechęcać się, nie szukać wymówki.

Człowieka nie określają słowa, tylko czyny, niech i tak będzie ze mną.