Drodzy Państwo Sprawa dość dziwna - problem jak u 13 latka ale cóż.
Od dwóch miesięcy gdzieś spotykam się z dziewczyną (na luźnych zasadach !!) Uwielbiamy ze sobą spędzać czas, zawsze jest o czym gadać, lubimy robić te same rzeczy - no mówiąc krótko - żyć nie umierać. Ponadto (co wydaje mi się istotne) miewam takie momenty kiedy nie widzimy się dłużej,że ewidentnie mi jej brakuje i tęsknie. Fakt faktem, że nauczyłem się (dzięki stronie i swoim niemiłym doświadczeniom) trzymać dystans i to spory żeby nie dostać po dupie. Ale problem jest taki, że minęły dwa miesiące a ja nadal nie wiem czy po prostu jest mi z nią dobrze bo jest i jest miło czy to coś więcej ? Wiem, głupie ale źle mi z tym bo nie chce jej robić nadziei, czuje się za nią odpowiedzialny ale z drugiej strony przecież się nie zmuszę. Czy wg was to tylko kwestia czasu do tego żeby ją na prawdę pokochać ?
Tylko widzisz rzecz w tym, że ja nie wiem czy "mam podstawy" do tego, żeby ryzykować. Ostatnim razem (co z resztą skończyło się słynnym zostańmy przyjaciółmi ...) byłem tego pewny w 200%. A dzisiaj po za tym, że bardzo ją lubię, jest świetną, wartościową dziewczyną nie wiem czy to coś wielkiego czy tylko przyjemny epizod.
podpinam się pod temat z moim dylematem,
także upolowałem sobie świetną SHB, 3 miechy sobię jesteśmy zusammen po 23 latka mamy i co tu myśleć o tym hm...
zauroczenie mi minęło, ale im bardziej ją poznaję tym bardziej odpowiada moim potrzebom nazwijmy to "związkowym", analogiczna sytuacja do Twojej,
moja rada,
Panie Izydorze wstrzymaj się Pan z zakochiwaniem, bo jak " jest dobrze! to nie 3a psuć"! i tego się trzymaj a czas pokaże czy jest warta żebyś do niej love poczuł czy nawet zaczął wyznawać...
ja tak na razie robię nic za dużo nie mówię nie pokazuje w smiesznych esach czy telefonach, w realu za to biorę co najlepsze i daję z siebie też wszycho co mam i jest co raz to fajniej;)
jestem miesiąc do przodu względem Ciebie więc radze dobrze;) lekki dystansik, brak zbędnych ( na tą chwilę) wyznań, umiejętne odbijanie shit testów i wszycho idzie po mojej myśli:)
pzdr.
Izydor, ale w czym problem? Niby za co czujesz się odpowiedzialny? Spędzacie miło czas, jest wszystko ok...
Za nią... Bo ona się angażuje i pyta mnie często o to co jest między nami i jak ja to widzę w przyszłości (nie to, że naciska ! po prostu pyta bo jej zależy ...). A ja tak jak napisaliście - póki co, podchodzę do tego z dystansem, spotykamy się i tyle. Tylko tyle, że mija czas a ja nie wiem czy chcę z nią być czy nie. I w ten sposób jeśli kiedyś sprawę będzie trzeba postawić pod ścianą to będzie niemiło. Stąd moje pytanie.
No ale póki co - widać musi być tak jak jest i już
Poczytaj sobie tematy typu "Ona nie wie czego chce" i potraktuj to jakby ktoś pisał o Tobie. Ciekawe do jakich wniosków dojdziesz ?