Witam wszystkich bardzo serdecznie,
właściwie zastanawiałem się od dawna w jakich okolicznościach padnie mój pierwszy post na forum bo odwiedzam je już od dość dawna
Do rzeczy:
Jestem z panną 8 miesięcy, panna jest atrakcyjna, wydziarana i lubi się ostro pieprzyć. Dodatkowo od razu podeszłą do związku jak do sprawy na lata i mówiła, że czuje, że jestem tym jedynym.
Ostatnimi czasy często porusza tematykę ślubu, zamieszkania w domu jej starych(na co ja przez kolejne 2 lata nie mam specjalnie ochoty) tłumaczę, że ja do tych spraw podchodzę inaczej. Wiadomo jak to jest na początku ludzie szaleją wszystko jest pięknie, aż tu po czasie zaczęły mnie bombardować wątpliwości. Opowiem jak to wszystko wyglądało i co mnie obecnie męczy.
Delikatnie sugeruje, że chce się chajtnąć przed 22 rokiem życia, na co ja odpowiadam że wypadało by najpierw by się usamodzielniła do dopiero trzaska maturę i znalazła pracę, najpierw dorosłe życie a potem rozkminy kościelne.
Panna bardzo ciepła, miła i cholernie uczuciowa i mega opiekuńcza(myślę, że za bardzo) od początku związku, gdy wychodziły jakiś ni miłe sytuacje zaznaczałem i dawałem jej do zrozumienia, że pewnych zachowań nie toleruję i pewne rzeczy wychodzące w związku mi nie pasują i w obecnej formie ich nie akceptuję.
Dziewczyna ma mam 22 lata a laska 2 mniej. Ja do związku podchodzę na luzie i bez spiny, ona chciała by się widywać najchętniej co 2 dzień i z coraz większą częstotliwością oczekiwała, że będę pisał, gadał z nią długo przez telefon, nawet raz palnęła, że jak gdzieś idę z ziomami to żebym jej dał znać, że nie będę mógł pisać przez dłuższy czas. Czułem się zbyt kontrolowany i delikatnie dałem znać że się meldować nie będę. NA chwile się ogarniała a potem to samo.
Tego typu jazdy ucinałem od razu dając do zrozumienia, że telefon to służy do umówienia się i ewentualnie walnięcia 4 sms-ów dziennie, a nie do opowiadania historii swojego życia każdego dnia na nowo. Z tego względu serwowała mi pogadanki, że się nie staram, że jest jej smutno i takie tam smętne gadanie.
Często się żre z rodzicami i pare razy zadzwoniła zapłakana opowiadając całą sytuację. Ja jako że średnio poczuwam się do roli księdza spowiednika wysłuchiwałem ale nie wdawałem się w dłuższą dyskusję bo jak rozmawiam przez telefon dłużej niż 15 minut to dostaję białej gorączki. W takich sytuacjach dziewczyna nie reagowała na to że 'kończę' i ciągnęła tą rozmowę na siłę. Nie rozumiała również tłumaczeń, że mogę być zmęczony lub zwyczajnie nie mieć ochoty na dalszą rozmowę.
Mieliśmy jechać daleko do jej znajomych, ja po pracy prosto do niej i kolejnego dnia rano w trasę. Zrobiła awanturę o to że zapomniałem z domu mega paczki kondonów która miała być prezentem dna nich ( a na mnie są za wąskie więc tak leżały od dłuższego czasu) i po prostu po chamsku zaczęła nieomalże krzyczeć, że zapomniałem. Zwróciłem jej uwagę, że w taki sposób nie będę z nią rozmawiał i niech się uspokoi a jej krzyki na pewno nie sprawią, że prezent pofrunie z mojego domu do bagażnika pod pracę. I zaproponowałem, że rano przed trasą pojedziemy furą jej ojca(tą którą mieliśmy lecieć w trasę) do mnie i na trasę. W odpowiedzi -nie bo nie po drodze. Mówię - ok jak chcesz, to wstanę wcześniej i pojadę swoją nie będę ci zawracał dupy.
Wytłumaczyłem, że nawet jak coś jej nie leży to nie ma bata by ktoś na kogoś podnosił głos w ten sposób.
Ostatecznie rano doszliśmy do wniosku, że coś kupimy na trasie. Ale jej znowu coś nie leżało więc się zdenerwowałem wyszedłem bez słowa pojechałem do siebie po fanty i wróciłem. To jakieś wąty, że się spóźnimy a ona będzie świecić oczami, że się spóźniliśmy.
Słuchajcie chłopaki dom wariatów normalnie.
Ale spoko, powiedziałem jej, że jade tam dla niej (nie wypadało się wypiąć bo umawiane spotkanie od miesiąca) i niech jednak ma to na uwadze, jak i słownictwo mogła by dobierać bardziej trafnie.
Ona jest z gatunku takich co by chciały kontrolować i trzymać na krótko. Ja się temu opieram i wynikają z tego względy ciągłe gównosztormy które szczerze to obecnie już wyszły mi bokiem i zastanawiam się czy brnąć w to dalej bo straciłem ochotę.
Ostatnio wynikł taki kwiatek, że jeździłem po lekarzach bo się rozchorowałem a ona nawalała sms z dziką częstotliwością bo się martwi. Ja odpisywałem, że dam znać jak się czegoś dowiem(wiadomo na wizytę można czekać pod gabinetem i 3h) to jednak nie wystarczało bo potrafiła walić smsy co 30 minut 'jak tam' rozumiem troskę ale nie popadajmy w terroryzm. Odpisywałem zgodnie ze swoimi założeniami. Lecz przed kolejną wizytą napisała że - czuję się olewana bo się stara i martwi a ja tego nie doceniam ( i że generalnie mam ją w dupie) smsa olałem. W oczekiwaniu na wyniki badań złapałem się w knajpce na herbatę z moją mamuśką wracającą z pracy. Siedzę w knajpce już dobrze wkurwiony poprzednimi sytuacjami, rozmawiam o czymś z mamą i nagle telefon w irytacyjnym tonie -czemu nie pisze. Ja na to, że dam znać wieczorem jak z wynikami i pogadamy jak będę w domu. A ona na to że chce teraz poromawiać, wytłumaczyłem, że nie mam czasu a ona się upiera żebym wyszedł na chwile pogadać. Powtórzyłem to co wcześniej i się rozłączyłem.
Wyobraźcie sobie że dzwoniła potem 15 razy. nie odbierałem.
Myślę, że dotarło do mnie, że laska wymaga wizyty u psychologa.
Odechciało mi się czegokolwiek z nią dalej i ten stan utrzymuję się już jakiś tydzień. Ograniczyłem kontakt.
Dzisiaj przyjechała to jej wytłumaczyłem, że nie tędy droga i nie widzę sensu dalszego związku w takiej formie.
Obiecywała poprawę, ale tak ja w to nie wierzę. Podszedłem już do tego beznamiętnie.Przed wyjściem jeszcze ostry seks bo mnie naszło.
Teraz panna smędzi, że jej źle i smutno, a ja mam szczerze wywalone kompletnie.
Mam nadzieję, że po lekturze mojej ostro nie składnej relacji nikt z Was Ziomki się nie załamie, ale interesuje mnie Wasze zdanie na ten temat.
Bawić się w to dalej, poczekać na poprawę, czy papa i witaj szczęśliwe życie kawalera? bo nie poukładałem sobie tego do końca.
Pozdro! Jasiekk
Zostań z nią, jest zajebista. Rób swoje i miej wywalone na gównoburze.
90% of a woman's emotional problems stem from feeling unloved. [D.Deida]
baby potrafią cuda ze swoim deklem robić... [gen]
Skuteczność kosztem swobody? [Vimes]
Blog ANDREW
Siema. Szczera rozmowa, ukazanie co Ci nie pasuje, zaproponowanie zmian. Obserwacja. Jeśli zauważysz poprawę- trzymasz ramę i jedziesz z nią dalej. Jeśli nie- out. Jednakże widząc, iż nie masz z nią ochotę na nic, mogę zaproponować zerwanie, chociaż jeszcze się z laską trochę pomęczysz.
A tak związane z tematem- zanim się z kimś zwiążemy warto byłoby sprawdzić, czy obie strony potrzebują i patrzą na związek tak samo, bo później wyskakują takie kwiatki, iż koleś chce normalnej relacji ze swoim światem, a laska najchętniej zamknęła go w klatce i nie wypuszczała. Będziesz miał doświadczenie na przyszłość.
Laska jest niedojrzala, mieszka z rodzicami, nie zna zycia i marzy jej sie slub, dom i sielanka jak z tv.
Sadze, ze rozmowy nie maja sensu. Macie inne priorytety, spojrzenie na swiat i ciezko to bedzie dopasowac. Tracisz tylko czas w ktorym moglbys poznac kogos bardziej zblizonego do Ciebie kogo nie musialbys tak wychowywac.
Dzięki za odpowiedzi, szczerą rozmowę o której mówisz Wilkorian przeprowadziłem na ostatnim spotkaniu i właśnie jestem na etapie obserwacji zmian, jednakże niechęć do dalszych działań wchodzi mi w drogę bo nasuwają mi się myli o których mówi Inqiusitor. Panna ma fakt za dużo wolnego czasu, a ja myślę, że skoro prezentuje tak niepokojące zachowana mające podłoże pewnie gdzieś głębiej to i tak wylezą. Nie mniej jednak popatrzę (w sumie z ograniczonym zaufaniem) bo jestem ciekaw tego czy się ugnie czy nie. Z pewnością materiał na żonę to z niej nie jest...
Generalnie to po rozmowie powiedziała, że bardzo mnie kocha dodając moje słowa "bez względu na to jak się ludzie kłócą, powinni kończyć dzień porozumieniem" Lecz w tym przypadku serio się to we mnie wypaliło beż żadnej hipokryzji
Ja widzę, że jesteś ogarniętym kolesiem. Coś ci nie pasuje i mówisz to wprost, zamiast męczyć się z tym i dawać sobą manipulować, tak trzymaj. Wątpię żebyś na dłużej mógł na to wpłynąć, pogadasz z nią poważnie, ona się poprawi, może nawet i na pół roku, ale to wróci. I ona nie zrozumie tego, że ty NA SERIO nie tolerujesz takiego zachowania. Ona prędzej uzna, że musi jakiś czas się powstrzymywać od tego, co ona uważa za NATURALNE I KONIECZNE w związku i będzie miała nadzieję, że ci przeszło po czym znowu zacznie swoje chore jazdy z smskami. No rób jak uważasz, ja uważam, że tak to właśnie bardzo często wygląda w wykonaniu kobiet i jestem zdania, że jak laska posiada taką cechę która naprawdę cię irytuje to trzeba powiedzieć "stop" jak najszybciej.
"panna jest atrakcyjna, wydziarana i lubi się ostro pieprzyć. Podeszłą do związku jak do sprawy na lata i mówiła, że czuje, że jestem tym jedynym.
Ostatnimi czasy często porusza tematykę ślubu, zamieszkania w domu jej starych. Delikatnie sugeruje, że chce się chajtnąć przed 22 rokiem życia. Panna bardzo ciepła, miła i cholernie uczuciowa i mega opiekuńcza.
Ona chciała by się widywać najchętniej co 2 dzień i z coraz większą częstotliwością oczekiwała, że będę pisał, gadał z nią długo przez telefon, nawet raz palnęła, że jak gdzieś idę z ziomami to żebym jej dał znać, że nie będę mógł pisać przez dłuższy czas. Z tego względu serwowała mi pogadanki, że się nie staram, że jest jej smutno i takie tam smętne gadanie.
Często się żre z rodzicami i pare razy zadzwoniła zapłakana opowiadając całą sytuację. W takich sytuacjach dziewczyna nie reagowała na to że 'kończę' i ciągnęła tą rozmowę na siłę. Nie rozumiała również tłumaczeń, że mogę być zmęczony lub zwyczajnie nie mieć ochoty na dalszą rozmowę.
Zrobiła awanturę o to że zapomniałem z domu mega paczki kondonów która miała być prezentem dna nich, po chamsku zaczęła nieomalże krzyczeć, że zapomniałem.
Ale jej znowu coś nie leżało To jakieś wąty, że się spóźnimy a ona będzie świecić oczami, że się spóźniliśmy.
dom wariatów normalnie.
Słownictwo mogła by dobierać bardziej trafnie.
Ona jest z gatunku takich co by chciały kontrolować i trzymać na krótko. Nawalała sms z dziką częstotliwością bo się martwi. potrafiła walić smsy co 30 minut. Napisała że - czuję się olewana bo się stara i martwi a ja tego nie doceniam ( i że generalnie mam ją w dupie) nagle telefon w irytacyjnym tonie -czemu nie pisze.
Wyobraźcie sobie że dzwoniła potem 15 razy.
Myślę, że dotarło do mnie, że laska wymaga wizyty u psychologa.
Teraz panna smędzi, że jej źle i smutno"
Pozwoliłam sobie skrócić.
Reasumując:
a) panna typu bluszcz
b) nie mająca żadnego swojego życia poza Twoim
c) niedojrzała emocjonalnie
d) planująca zabawę w dorosłe życie kątem u swoich rodziców z którymi się kłóci
e) kłótliwa, agresywna, labilna, kontrolująca (zazdrość)
f) stosująca szantaże emocjonalne
g) nie kontrolująca własnych zachowań, emocji, słów
h ) powoli coraz bardziej starająca się Tobą kierować i lepić wedle własnego widzimisię
i) mająca gdzieś Twoje uczucia, plany, samopoczucie, nastrój etc...
No to teraz sobie zrób tabelkę, za i przeciw i podejmij słuszną decyzję. Ja bym się ewakuowała.
aha, jeszcze jedno...
Nie myl opiekuńczości z zaborczością.
Kochasz czy obslugujesz system?
http://www.podrywaj.org/blog/jes...
Zapomniales dodac ze kazdy jej poprzedni byl straszny dla niej - takie biedactwo.
Jestem w podobnej sytuacji, co Autor, tyle że jestem przekonany, że chcę to kontynuować. Nie wiem, co aktualnie jest modne w świecie psychologów i jakie trendy są promowane w Men's Health, Bravo Girl i ICD-10, ale dla mnie osobiście Zbyt szybkie i zbyt intensywne zaangażowanie, pierdololo o ślubie i dzieciach po kilku miechach związku, wahania nastrojów, przemożna potrzeba kontroli, nacisk na kontakt non stop, awanturki o chuj damski są całkiem blisko definicji słowa kobiecość, a popularne słówka takie jak kompromis, partnerstwo, równouprawnienie są dla mnie strasznie mało ciekawe.
Wierzę, że masz wiele niemiłych wspomnień związanych z szybkim i mocnym przywiązaniem - blogi czytałem - ale nie twórz ograniczeń userom, którzy potem de facto pytają: "laska strasznie mnie kocha, to już czas uciekać?".
90% of a woman's emotional problems stem from feeling unloved. [D.Deida]
baby potrafią cuda ze swoim deklem robić... [gen]
Skuteczność kosztem swobody? [Vimes]
Blog ANDREW
Dzięki za odpowiedzi Elba, mega to skróciłaś, ma przekonujący mnie wydźwięk. MrSnoofie, poczekaj muszę odeprzeć natarcie sąsiadów z pochodniami którym zakłóciłem spokój ciszy nocnej mega brechtem wywołanym przeczytaniem Twojego wpisu Co jak co, ewakuuję się. Zrobie to po ludzku, choć wiem, że z dnia na dzień to się nie uda bo pewnie będzie za mną latać jeszcze trochę.
Ja pierdolę, zranisz dziewczynę bo tak zasugerowali Ci internetowi guru podrywu i życia, a wcześniej zasugerowali, że jak się martwi, dba i zabiega - to źle... jprdl
90% of a woman's emotional problems stem from feeling unloved. [D.Deida]
baby potrafią cuda ze swoim deklem robić... [gen]
Skuteczność kosztem swobody? [Vimes]
Blog ANDREW
Za huj nie rozumiem takich pytań
Rob to co Ci serducho podpowiada i KROPKA
A swoją drogą gdybyś nie miał wątpliwości to byś nie pytał o rade ...
Jeśli zwątpisz choć jeden raz, to choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę, powrotów nie będzie". Taka Kasia Nosowska dała nam piękną definicję miłości : )
Lepiej jest mieć szczęście. Ale ja wolę być dokładny. Bo wtedy, jak szczęście przychodzi, jesteś gotów.
Okey, autor jest w sytuacji której nie rozumie. Objaśnie:
-Dziewczyna ma problem z rodzicami
-Tatuaże wskazują na brak akceptacji samej siebie
-Jej zazdrość oraz to co Ty widzisz jako "próba wzięcia pod pantofel" jest przez Ciebie zle rozumiana. Inne motywy nią kierują.
-Dziewczyna jest cholernie za Tobą a to Sprawia ze Ty czujesz się nią znudzony
-jesteście w błędnym kole.
Pytanie do autora - co chcesz zrobić?
A) naprawić związek (powiem Ci co i jak)
B) Zerwać z nią (powiem Ci co i jak)
To jest sprawa która najchętniej rozwinąłbym i rozwiązał dla Ciebie w PW.
Poprostu nie chce mi się wypocin mojej wieloletniej pracy pisać na darmo ^^
Sprawa jest prosta - wytatuowana = głupia.
Proste jak budowa cepa.
Ofc nie mylmy inteligencji z mądrością.
Każdy kto ma trochę oleju w głowie wie że tatuaż u kobiety stwarza bardzo silny obraz "wściekłej ruchaczki", za to zerowego materiału na żonę i matkę twoich dzieci, nawet jeżeli w rzeczywistości takim jest.
Ona po prostu jest głupia. W przypadku kobiety to nie musi być wcale wadą. Perspektywa młodej, oddanej napalonej i atraktyjnej dziewczyny jest zajebista. Zdaje się też być wierna, zważywszy jak bardzo cię bombarduje swoim uczuciem i ciągle ją swędzi. Dzieci w młodym wieku u kobiety będą zdrowsze.
Tyle że faktycznie to nie jest interes na który by się pisał mężczyzna dopiero wchodzący w swe życie. Jej rodzinka, zarobek oraz nieco dystansu to wszystko potężne wyboje na drodze. Wyboje z którymi to nie ty musisz się użerać. Jestem pewny że ruchanie jest zajebiste, ale czy widzisz ją przy swoim boku za 10 lat? Jak nie, to odpuść.
"Tato, czy kobieta kiedyś zrobiła ci coś tak strasznego, tak odrażającego, że zrujnowało ci to całe życie?"
"Tak synu, ty tę kobietę nazywasz matką"
Al Bundy - król;)
Zer wbijasz laske w schemat... Piszesz jakby każda laska z tatuażem była kurwa.
Nie wiesz nawet jaki to tatuaż, nie znasz dziewczyny i nie wiesz jakie motywy nią kierują. Bez podstawnie zakladasz z góry ze ona chce autora skrzywdzić.
Oczywiście że ją wbijam w schemat. Bo my myślimy schematycznie.
Sam miałem przyjaciółkę która była ogarnięta, inteligentna, pracowita i zorientowana na założenie rodziny.
Co nie zmienia faktu że wytatuowana i bardzo emocjonalna. Rezultat?
Niemal każdy facet chciał ją zerżnąć aż świszczy, i nie jednemu się tu udało. Bo swoimi tatuażami oraz zachowaniem wysyłała im dokładnie takie sygnały. Latami nie umiała znaleść faceta do ożenku, aż stanęło na tym że będzie się żenić z arabem. Żaden polski facet (a było ich, oj było) nie widział w niej matki swoich dzieci.
Dziewczyna może być wcieleniem swiętości, ale prawda jest taka że każdemu facetowi się z tyłu głowy zapali lampka "tatuaż = głupia/łatwa/blachara" i będzie trzeba góry przenosić żeby jego wątpliwości co do niej samej, a co gorsza jej przeszłości rozwiało.
Mądra dziewczyna ma świadomość skutków takiego dziarania się, i wie że to gra nie warta świeczki.
Tak samo jak z dziewczynami w prawdziwych okularach - na dzień dobry sprawiają wrażenie inteligentniejszych. Czy tak naprawdę jest? Niekoniecznie. Ale te stereotypy siedzą nam w głowach i "winna/y do czasu udowodnienia niewinności".
"Tato, czy kobieta kiedyś zrobiła ci coś tak strasznego, tak odrażającego, że zrujnowało ci to całe życie?"
"Tak synu, ty tę kobietę nazywasz matką"
Al Bundy - król;)
Tatuaż równa się głupocie? Nie zamierzam rozplątywać tego supła, ale w bani masz kisiel.
Żyj chwilą, ale myśl perspektywistycznie
"Oczywiście że ją wbijam w schemat. Bo my myślimy schematycznie." Wy to znaczy kto?
MY czyli ludzie. Jak 100 razy się poparzysz przykładając sobie żelazko do mordy to za 101 razem zauważysz zależność.
Choć ja osobiście nie miałbym nic do laski z tatuażem i jak dla mnie przykład z dupy.
90% of a woman's emotional problems stem from feeling unloved. [D.Deida]
baby potrafią cuda ze swoim deklem robić... [gen]
Skuteczność kosztem swobody? [Vimes]
Blog ANDREW
Nie jestem wszyscy i nie mam na imię każdy. Wypisuję się z Twojego sposobu myślenia.
Co do tatuażu to zgadzam się.
Żyj chwilą, ale myśl perspektywistycznie
"MY czyli ludzie. Jak 100 razy się poparzysz przykładając sobie żelazko do mordy to za 101 razem zauważysz zależność.
Choć ja osobiście nie miałbym nic do laski z tatuażem i jak dla mnie przykład z dupy."
Error 100-101:Logic not found.
Otwarty umysł i unikalność to dobre rzeczy, i cieszę się że ludzie tu je mają. Ale większość społeczeństwa tych cech nie posiada i dlatego mówię że wytatuwane kobiety są głupie. Powtarzam - kobiety. Nie mężczyźni. "Taką mamy klimę" i nie ja o tym zadecydowałem.
Tak samo jak widząc człowieka garniturze/swetrze i okularach jesteś o wiele bardziej skłonny uwierzyć że jest światowej klasy matematykiem, niż widząć łysego gościa rozmiarów 2x2m w dresie.
Gówno ma strój do IQ, ale ludzie tak postrzegają swiat w lwiej części.
A dziewczyna która się tatuuje, sama sobie podkłada minę zapisując się do klubu reprezentowanego przez blahary, imprezowiczki, artystki, czy kobiety z "przeszłością". Czyli kobiety powszechnie uznawane za zajebiste w łóżku, ale nijak nie nadające się na matki czy żony. Ofc to też wcale nie musi być prawda.
Ale tatuując teraz sama musi obalać ten i stertę innych mitów. Bez dziarania się tematu by nawet nie było. Więc albo ma głębsze przesłanie, np łowy na nietuzinkowego faceta który przejrzy przez pierwsze wrażenie i jest gotowa o to całe swe przyszłe życie postawić na szali, albo po prostu głupia i nie myślała o dalekosiężnych konsekwencjach.
Life is brutal, sorry guys.
"Tato, czy kobieta kiedyś zrobiła ci coś tak strasznego, tak odrażającego, że zrujnowało ci to całe życie?"
"Tak synu, ty tę kobietę nazywasz matką"
Al Bundy - król;)
'Otwarty umysł i unikalność to dobre rzeczy, i cieszę się że ludzie tu je mają. Ale większość społeczeństwa tych cech nie posiada i dlatego mówię że wytatuwane kobiety są głupie. Powtarzam - kobiety. Nie mężczyźni. "Taką mamy klimę" i nie ja o tym zadecydowałem'
Hmm to może inaczej. 'Większość wytatuowanych kobiet jest głupia'. Zresztą jeżeli nawet tak to byś sformułował to bym się zapytał: jakieś badania robiłeś czy co?
Gdy byłem nastoletnim dzieciakiem to byłem uważany za kradzieja/złodzieja/przestępce itd. z racji tego, że miałem łeb ogolony i nosiłem szerokie spodnie. Też nie ja o tym decydowałem, ale czy to, że jest jakiś stereotyp to to oznacza, że do wszystkich się to odnosi? Oczywiście nic się z powietrza nie bierze, ale podsumowując wszystkich jednakowo, to jest po prostu śmieszne. Twój umysł jest w tej materii zamknięty i zabity dechami.
'Tak samo jak widząc człowieka garniturze/swetrze i okularach jesteś o wiele bardziej skłonny uwierzyć że jest światowej klasy matematykiem, niż widząć łysego gościa rozmiarów 2x2m w dresie.
Gówno ma strój do IQ, ale ludzie tak postrzegają swiat w lwiej części'
Racja. Z tym, że to jedynie domysły i przypuszczenia. Zero faktów. Co ma do rzeczy to, jak inni sobie wyobrażają rzeczywistość (bo nawet jej nie widzą, kreują w bani na podstawie prawie zerowych danych)? Wychodzi na to, że uważasz tak, a nie inaczej, bo INNI. Mylę się? Jeszcze raz przytoczę ten jakże zacny cytat:
'(...) większość społeczeństwa tych cech nie posiada i dlatego mówię że wytatuwane kobiety są głupie'
'A dziewczyna która się tatuuje, sama sobie podkłada minę zapisując się do klubu reprezentowanego przez blahary, imprezowiczki (...) 'sama musi obalać ten i stertę innych mitów (...)'
Sra ta ta ta (to żem powiedział ). Ja czasem jestem wspomnianym łysym dresem (no, do tego 2x2m to mi jednak brakuje, i dres zakładam jedynie do ćwiczeń ) i nie poczuwam się do udowadniania czegokolwiek komukolwiek. Co więcej, jeśli ktoś od razu by mnie skreślił, gdyż 'łysy dres' to cześć, raczej się nie dogadamy. Po co mam się pucować? W imię czego i dlaczego?
'Life is brutal, sorry guys'
Life is brutal jeśli się weźmie takie dyrdymały do serca i będzie się podporządkowywać stereotypowemu myśleniu, przez co ograniczamy wyrażanie samych siebie. Miałeś przykład, spoko, lecz ja mogę dać inny, i tak możemy się przerzucać, a tak naprawdę chodzi o to, co dana osoba ma w bani. Jak jest rozpierdol, to życie też będzie prawdopodobnie rozpierdolone, a jak nie to jest szansa na spełnienie marzeń.
Właściwie to pierwszy raz spotykam się z takim zdaniem, więc trudno mi to uznać za takie powszechne myślenie. Chociaż ja mało światowy jestem, więc różnie może być.
Żyj chwilą, ale myśl perspektywistycznie
No to krótka piłka - czemu autor pisze "że jest wydziarana i lubi się pieprzyć?" skoro to nie ma znaczenia?
Dla niego, przynajmniej podświadomie chyba jednak ma. Całe to gówno o patrzeniu poza pozory można wyrzucić za burtę. Ty możesz nie ulegać pozorom. Ja mogę nie ulegać pozorom. Ale większość ludzi im ulega i buduje własny obraz kobiety, który owa dopiero z czasem może skorygować w tę stronę w której jej to leży.
A tatuaże i chęc "do pieprzenia się" nie malują obrazu matki polki, do którego bycia ona dąży.
"Tato, czy kobieta kiedyś zrobiła ci coś tak strasznego, tak odrażającego, że zrujnowało ci to całe życie?"
"Tak synu, ty tę kobietę nazywasz matką"
Al Bundy - król;)
Dla jednego ma znaczenie, dla innego nie ma. Ja powiedziałem, że nie można określić kogoś głupim dlatego, że ma tatuaż. Na to pytanie powinien autor tematu odpowiedzieć, ja mogę się jedynie domyślać, że lubi tatuaże, a i pieprzenie nie jest mu obojętne
Cały czas zmierzam do tego, że inni, to są no właśnie 'inni', i nie ma znaczenia co oni sądzą. Skoro jednak pragniesz podążąć drogą 'innych' to ok, Twoja (ich?) sprawa. Właściwie to zgubiłem się już w tym co chcesz przekazać, bo ja piszę o jednym, a Ty wyskakujesz z drugim.
Ogólnie to powodzenia w szukaniu dziewicy orleańskiej. Oby nigdy nie miała ochoty na seks. Tylko wtedy jak zostanie matką? :/
Nasze myślenie za bardzo się różni, i raczej nikt nikogo nie przekona do swoich racji, więc na tym zakończę
Żyj chwilą, ale myśl perspektywistycznie
Przyznaje ze nie dotrwalem do końca postu bo po pierwszych akapitach doszedłem do wniosku ze dobrze prawisz.
Może zmieńmy punkt widzenia na chwile bo motyw "ona jest demonem" już został kilka razy wyczerpany.
Co jeśli jej motywem jest sam autor i to co on jej dał? Może w jej oczach jest zajebistym facetem o którego jest kurewsko zazdrosna? Chce założyć z nim rodzine aby go zdobyć w 100% i nie stracić?
Co jeśli ona po prostu sadzi ze chwycila pana Boga za nogę bo znalazła zajebistego faceta, szanse żeby wypierdolic z domu? Czy autor w ogóle kiedyś z nią rozmawiał na temat jej sytuacji w domu? Ktoś napisał "spodziewaj się straszenia samobójstwem" . Jeśli wasza teza jest poprawna to możecie spać spokojnie. jeśli moja teza okaże się poprawna, po charakterze autora widzę jakby się zachował i w zależności od "zaawansowania" jej problemów socjalnych/psychicznych/emocjonalnych mogłaby sięgnąć po najgorsze.
Hmm, wygląda na to, że po prostu ja lubię schabowe a Ty mielone - kwestia gustu, nie argumentów. Nie rozumiem, jak facet może nie cieszyć się z oddanej, będącej na każde zawołanie, świetnej w łóżku i (nad)opiekuńczej laski, ale nie rozumiem też, jak można lubić owoce morza, chłopców, automatyczną skrzynię biegów i whisky, a (jeszcze!) nie wybiegłem na ulice z maczetą, by nawracać cały świat do swoich racji.
Oczywiście gust zmienia się w trakcie życia i to, co mnie jara w wieku 21 lat może się parę razy obrócić zanim dobiję do trzydziestki. Pewnie, że tak.
Chodzi mi tylko o to, żeby autor tematu siadł i rozpoznał, czy rzeczywiście nie odpowiada mu taki związek i się w nim dusi, czy może są to tylko modnie brzmiące PUA wymówki, pod którymi siedzi przerażony, zasikany chłopiec, który panicznie boi się przywiązania i odrzucenia. Jeśli to drugie, to niech sam przed sobą przyzna się do tego faktu i popracuje nad sobą, zamiast ranić Bogu ducha winną panienkę. A jeśli pierwsze - to wkurwia mnie fakt, że tak długo wodził ją za nos, z braku laku i zdecydowania.
I jeszcze mały PS, bo widzisz Snoofie - mogę tak sobie mówić, że mielone i schabowe, blondynki i brunetki, Ty sobie bierz zaradne laski a ja obsłużę te bluszczowate (cobyśmy sobie w drogę nie wchodzili) - ale kurwa mam nieodparte wrażenie, że:
1) jeśli stracę robotę/nogę/samochód/poczucie humoru/młodzieńczą energię to mogę być bardziej pewny przyszłości z bluszczowatą laską, niż niezależną
2) głupio się czuję bawiąc się w internetowego psychologa, ale kurde muszę to powiedzieć: brzmisz dla mnie jak gość, który w dzieciństwie bardzo chciał być strażakiem, ale nic z tego nie wyszło i składa BigMaki; tłumaczy sobie że tak lepiej, bezpieczniej a poparzyć się można co najwyżej olejem z frytek. I kiedy spotyka kogoś, kto realizuje się w karierze strażaka, to ma gotowy długi esej o wyższości pracy w McDonald's nad Strażą Pożarną myśląc, że jak zamknie usta drugiej stronie to sam też uwierzy, że dobrze zrobił.
Ergo: poparzyłeś sobie dupę na przywiązaniu i teraz wychwalasz pod niebiosa takie mniej emocjonalne związki, bo jak się rozpadnie - mniej szkody.
A może gówno wiem i jak przekroczę 25 lat to będę miał niezłą bekę czytają tego posta, jakim debilem teraz jestem
90% of a woman's emotional problems stem from feeling unloved. [D.Deida]
baby potrafią cuda ze swoim deklem robić... [gen]
Skuteczność kosztem swobody? [Vimes]
Blog ANDREW
"1) jeśli stracę robotę/nogę/samochód/poczucie humoru/młodzieńczą energię to mogę być bardziej pewny przyszłości z bluszczowatą laską, niż niezależną"
No nie wiem.
Na początku może tak, ale dosyć szybko to się zmieni.
Raczej obawiałabym się wiecznych pretensji, że jesteś nieudacznikiem etc...
Bluszcz funkcjonuje wyłącznie wisząc na kimś i czerpiąc z niego energię (bluszcz porasta drzewo, nie na odwrót), gdy żywiciel usycha - bluszcz szybciutko znajduje inną ofiarę. Wszak to pasożyt.
Niezależna kobieta wie dobrze ile wysiłku kosztuje niezależność i jak łatwo ją stracić. Niezależna kobieta z reguły i co do zasady - jest mądra i nie będzie kopać leżącego, a raczej pomoże mu się pozbierać dopingując do działania i wspierając.
Emocjonalny związek nie musi bazować na szczytach - że ciągle ostra jazda bez trzymanki i wiecznie punkty kulminacyjne, kłócimy się, szarpiemy, godzimy w łóżku itd... na dłuższą metę to nie do zniesienia.
To tak, jakbyś cały czas jadł same przyprawy: pieprz, sól, paprykę, ocet, itd... owszem, to wszystko jest niezbędne, żeby życie miało smak, ale podstawą jest przysłowiowy chleb i ziemniaki, same w sobie mdłe. Mimo to prędzej wyżyjesz na nieposolonych ziemniakach, niż na wiaderku soli.