Swoją drogą dziwny typ. Robił z siebie biednego misia mówiąc, że nie może poznać szczerej kobiety, że wszystkie były z nim dla pieniędzy, że chciałby doświadczyć prawdziwego uczucia na dobre i na złe itd. a sam kieruje relacje na takie powierzchowne tory.
Myślę, że jest dokładnie tak, jak napisał MrSnoof. Może i w głębi duszy by chciał mieć kochającą kobietę, ale nie chce/ nie umie/ boi się zaangażować plus to, że zajął się karierą i w efekcie mamy konflikt interesów
Dwa tygodnie temu przeprowadziłam poważną rozmowę ze swoim parachłopakiem stawiając sprawę jasno- albo zaangażujemy się w równym stopniu, będziemy traktować się jak para i będzie to wersja dla całego świata, a nie tylko dla mnie, albo koniec. Na żadne powierzchowne relacje oparte tylko na seksie się nie godzę, że było miło, ale na ten moment już mi to nie wystarcza, bo zależy mi na nim coraz bardziej i potrzebuję, żeby się określił, bo mnie to już męczy.
Ponad dwa tygodnie nie widzieliśmy się w ogóle, ale praktycznie codziennie pertraktowaliśmy na ten temat przez telefon. z jego strony stanęło na tym, że mu bardzo zależny na tej znajomości, że mam w sobie "to coś", co go urzekło, ale cztery miesiące, to dla niego za krótko, żeby się zakochać i cokolwiek powiedzieć, że musiałby zmienić bardzo wiele w swoim dotychczasowym życiu, wymaga to czasu i nie wie czy będzie umiał, poza tym nie lubi jak ktoś mu coś narzuca- woli poczekać i sam podjąć decyzje.
Jak to wygląda z Waszej perspektywy? Przestraszył się takiego przyparcia do muru? Jak to jest u Was -jesteście w związkach, a zakochujecie się dopiero po jakimś czasie? Warto poczekać czy to strata czasu? Czy ta znajomość rokuje na przyszłość czy jest mu po prostu smutno, bo skończył mu się karnet na darmowy seks i jeszcze próbuje o to zawalczyć?
Jak gdzieś wychodzimy, to płaci, ale dlatego, że sam chce. Zresztą, ostatnio cały czas przesiadujemy u mnie. Zrobienie dobrego obiadu też trochę kosztuje. Bez przesady z tym wyliczaniem...
Nie spieszę, bo powiedział, że czułby się z tym głupio Raczej pytałam o coś innego... nie sądzę, że ma problem z tym, że zaplaci od czasu do czasu za kawę czy kolacje
Uwaga! Tematy odzyskiwania ex, powrotów do byłych kobiet - są tu zabronione i będą USUWANE. Jeśli już chcesz, to szukaj rozwiązania na www.jakodzyskacbyla.pl
Swoją drogą dziwny typ. Robił z siebie biednego misia mówiąc, że nie może poznać szczerej kobiety, że wszystkie były z nim dla pieniędzy, że chciałby doświadczyć prawdziwego uczucia na dobre i na złe itd. a sam kieruje relacje na takie powierzchowne tory.
Myślę, że jest dokładnie tak, jak napisał MrSnoof. Może i w głębi duszy by chciał mieć kochającą kobietę, ale nie chce/ nie umie/ boi się zaangażować plus to, że zajął się karierą i w efekcie mamy konflikt interesów
Dzięki za pomoc!
Panowie doradźcie proszę ponownie!
Kontynuując temat:
Dwa tygodnie temu przeprowadziłam poważną rozmowę ze swoim parachłopakiem stawiając sprawę jasno- albo zaangażujemy się w równym stopniu, będziemy traktować się jak para i będzie to wersja dla całego świata, a nie tylko dla mnie, albo koniec. Na żadne powierzchowne relacje oparte tylko na seksie się nie godzę, że było miło, ale na ten moment już mi to nie wystarcza, bo zależy mi na nim coraz bardziej i potrzebuję, żeby się określił, bo mnie to już męczy.
Ponad dwa tygodnie nie widzieliśmy się w ogóle, ale praktycznie codziennie pertraktowaliśmy na ten temat przez telefon. z jego strony stanęło na tym, że mu bardzo zależny na tej znajomości, że mam w sobie "to coś", co go urzekło, ale cztery miesiące, to dla niego za krótko, żeby się zakochać i cokolwiek powiedzieć, że musiałby zmienić bardzo wiele w swoim dotychczasowym życiu, wymaga to czasu i nie wie czy będzie umiał, poza tym nie lubi jak ktoś mu coś narzuca- woli poczekać i sam podjąć decyzje.
Jak to wygląda z Waszej perspektywy? Przestraszył się takiego przyparcia do muru? Jak to jest u Was -jesteście w związkach, a zakochujecie się dopiero po jakimś czasie? Warto poczekać czy to strata czasu? Czy ta znajomość rokuje na przyszłość czy jest mu po prostu smutno, bo skończył mu się karnet na darmowy seks i jeszcze próbuje o to zawalczyć?
On wszystko sponsoruje? Sama nigdy z wlasnej woli za nic nie zaplacisz???
Jak gdzieś wychodzimy, to płaci, ale dlatego, że sam chce. Zresztą, ostatnio cały czas przesiadujemy u mnie. Zrobienie dobrego obiadu też trochę kosztuje. Bez przesady z tym wyliczaniem...
OK, czyli sama z wlasnej woli nie spieszysz sie placic
Nie spieszę, bo powiedział, że czułby się z tym głupio Raczej pytałam o coś innego... nie sądzę, że ma problem z tym, że zaplaci od czasu do czasu za kawę czy kolacje