Misiu, do tego zmierzm, żebyś sobie nigdy za drugiego człowieka chuja obciąć nie dał...czyli 100% pewności za kogoś. Wiem, że nie dopuszczasz sobie tej myśli, ale ja mogę, bo z powodu tego, że nic nie czuję do Twojej kobiety, nie zatraciłem racjonalnego myślenia i zachowanie przypomina mi niestety pewien schemat działania. Tak, na pewność siebie mają różne rzeczy, to samo napisałem, ale co to ma do 'chce iść do przodu, a nie stać w miejscu' to naprawdę nie wiem.
Spotkanie przypadkowe przebieglo tak, ze nie naciskalem na nic, nie szukalem kontaktu, nic nie robilem w tej kwestii. Jako ze bylem umowiony z kumplem, a ona nic nie mowila - zrobilem mu kawe i wyszedlem (mniejsza o to, gdzie to bylo), ale wsrod roznych ludzi, bo nie do mnie dzwonila i ze mna sie nie umawiala na spotkanie, wiec jakby nie bralem w tym udzialu.
Pozegnalem sie ze wszystkimi i wyszedlem z kawa, jej mina bezcenna, ale mam wlasne zycie, a z kumplem cholera wie kiedy sie zobacze.
Nie wiem po co w ogóle piszesz takie coś?! Kogo obchodzi, że zrobiłeś koledze kawe... jak nie masz co robić tylko zaśmiecać forum bezsensownymi wpisami to może zacznij rzeczywiście mieć to swoje "własne życie" bo jakoś po tych Twoich wpisach go nie widzę a raczej podnoszenie swojego ego przez napisanie posta jak to nie pogrywasz ze swoją dziewczyną...jeszcze słowa "jej mina bezcenna".. totalna żenada, jesteś tak zaje*isty i tak pewny siebie tutaj, że podejrzewam, że nie możesz się odpędzić od kobiet w swoim życiu Bądź sobą a nie jakąś kopią nie wiadomo kogo.
Z pewnymi rzeczami powinno się postępować jak z chwastem... jak nie wytniesz go za wczasu, zniszczy Ci cały ogródek "Piękne kobiety nie są dla ludzi leniwych" Gracjan
Jak dla mnie to robisz pokazówe, teraz zaproszę, miło spędzimy chwilę, a potem jebnę chłodnik na 2-3 dni. Pierdolonymi schematami jedzie, zamiast być sobą, ech
Kobiety dojrzewają do 10 roku życia, potem rosną już im tylko cycki
Szukalem odpowiedzi i ja znalazlem. Ja ulał pasuje do mojej sytuacji ta opisana w ksiazce "Mezczyzni z Marsa, a Kobiety z Wenus", cytuje (s.218):
Nie tylko miłość i poczucie bezpieczeństwa, lecz także spełnienie jakiegoś ważnego
pragnienia powoduje ujawnienie się naszych stłumionych uczuć. Pamiętam, jak to odkryłem.
Zdarzyło się to wiele lat temu. Chciałem się kochać ze swoją partnerką, ale ona nie miała
nastroju. Zaakceptowałem to. Następnego wieczoru znów dawałem jej do zrozumienia, że
chcę się kochać, lecz wciąż nie wyrażała ochoty. Powtarzało się to przez dwa tygodnie. Pod
koniec tego okresu zacząłem odczuwać urazę. Wtedy jednak nie umiałem jeszcze mówić o
swoich uczuciach. Udawałem więc, że wszystko jest w porządku. Tłumiłem negatywne
uczucia i zachowywałem się jak ktoś bardzo kochający.
Robiłem wszystko, żeby była zadowolona, ale w głębi duszy byłem coraz bardziej
urażony. Wreszcie podarowałem jej piękną nocną koszulę, a gdy okazała miłe zaskoczenie,
poprosiłem, żeby ją przymierzyła. Odmówiła. Wtedy się poddałem. Zapomniałem o seksie.
Pogrążyłem się w pracy i cały czas tłumiłem swoje niezadowolenie. Minęły następne dwa
tygodnie i któregoś dnia po powrocie do domu zastałem swoją partnerkę w zakupionej wtedy
bieliźnie. Na stole czekała kolacja, płonęły świece, w tle słyszałem dyskretną muzykę.
Wyobraźcie sobie moją reakcję. Nagle odczułem całą nagromadzoną urazę.
Pomyślałem: „Teraz ty się męcz przez cztery tygodnie!”
Po pewnym czasie zrozumiałem, że to jej gotowość spełnienia moich pragnień
wyzwoliła zadawniony ból.
O to jest ten stan. Więc, ja działam swoje, utrzymuje kontakt, aż ona powróci do siebie, bo ma... szok? Jakkolwiek to nazwać. I nie robię chłodników.
Zadzwoniłem dzisiaj porozmawialiśmy chwile.
Powiedziałem, że zadzwonię jeszcze raz.
I tak też zrobię. Nie naciskam.
@IanWatkins: trochę prawda, niemniej uczysz się ciągle być sobą.
Ciąg dlaszy jest taki:
Tak naprawdę przez swoje zahcowanie nigdy nie poświęciłem jej uwagi.
Wczoraj pierszy raz naprawdę się wygadała osobie, która jest jej najbliższa.
Tak spokojnie mówiła o swoich problemach, tak naprawdę tego słuchałem.
Nauczyłem się czegoś ważnego a jednoczesnie nowego.
Tak, dopiero teraz. Jestem taki spokojniejszy, bo chyba pierwszy raz, przez tą chwilę wczorajszego wieczoru byłem prawdziwym facetem, nie macho, nie ustalającym zasady, ale respektującym to, że moja Kobieta to też przyjaciółka i oczywiście najbliższa mi osoba, która tez ma swoje życie, o którym mało wiedziałem.
No to na ten.moment sprawa wygląda tak, że...podobno ja szpieguje. Zaś zaliczyła forma, miała przyjechać do mnie spędzić ze mną weekend, niestety nie dała ani znać ze jej nie będzie (nie wiem czy to ma sens - powiedziała) a ja po.kilku godzinach w domu wyszedłem na miasto.
Uwaga! Tematy odzyskiwania ex, powrotów do byłych kobiet - są tu zabronione i będą USUWANE. Jeśli już chcesz, to szukaj rozwiązania na www.jakodzyskacbyla.pl
Misiu, do tego zmierzm, żebyś sobie nigdy za drugiego człowieka chuja obciąć nie dał...czyli 100% pewności za kogoś. Wiem, że nie dopuszczasz sobie tej myśli, ale ja mogę, bo z powodu tego, że nic nie czuję do Twojej kobiety, nie zatraciłem racjonalnego myślenia i zachowanie przypomina mi niestety pewien schemat działania. Tak, na pewność siebie mają różne rzeczy, to samo napisałem, ale co to ma do 'chce iść do przodu, a nie stać w miejscu' to naprawdę nie wiem.
No wiem, o co Ci chodzi.
Spotkanie przypadkowe przebieglo tak, ze nie naciskalem na nic, nie szukalem kontaktu, nic nie robilem w tej kwestii. Jako ze bylem umowiony z kumplem, a ona nic nie mowila - zrobilem mu kawe i wyszedlem (mniejsza o to, gdzie to bylo), ale wsrod roznych ludzi, bo nie do mnie dzwonila i ze mna sie nie umawiala na spotkanie, wiec jakby nie bralem w tym udzialu.
Pozegnalem sie ze wszystkimi i wyszedlem z kawa, jej mina bezcenna, ale mam wlasne zycie, a z kumplem cholera wie kiedy sie zobacze.
Nie wiem po co w ogóle piszesz takie coś?! Kogo obchodzi, że zrobiłeś koledze kawe... jak nie masz co robić tylko zaśmiecać forum bezsensownymi wpisami to może zacznij rzeczywiście mieć to swoje "własne życie" bo jakoś po tych Twoich wpisach go nie widzę a raczej podnoszenie swojego ego przez napisanie posta jak to nie pogrywasz ze swoją dziewczyną...jeszcze słowa "jej mina bezcenna".. totalna żenada, jesteś tak zaje*isty i tak pewny siebie tutaj, że podejrzewam, że nie możesz się odpędzić od kobiet w swoim życiu Bądź sobą a nie jakąś kopią nie wiadomo kogo.
Z pewnymi rzeczami powinno się postępować jak z chwastem... jak nie wytniesz go za wczasu, zniszczy Ci cały ogródek
"Piękne kobiety nie są dla ludzi leniwych" Gracjan
Jak dla mnie to robisz pokazówe, teraz zaproszę, miło spędzimy chwilę, a potem jebnę chłodnik na 2-3 dni. Pierdolonymi schematami jedzie, zamiast być sobą, ech
Kobiety dojrzewają do 10 roku życia, potem rosną już im tylko cycki
@kokoskop:
Szukalem odpowiedzi i ja znalazlem. Ja ulał pasuje do mojej sytuacji ta opisana w ksiazce "Mezczyzni z Marsa, a Kobiety z Wenus", cytuje (s.218):
Nie tylko miłość i poczucie bezpieczeństwa, lecz także spełnienie jakiegoś ważnego
pragnienia powoduje ujawnienie się naszych stłumionych uczuć. Pamiętam, jak to odkryłem.
Zdarzyło się to wiele lat temu. Chciałem się kochać ze swoją partnerką, ale ona nie miała
nastroju. Zaakceptowałem to. Następnego wieczoru znów dawałem jej do zrozumienia, że
chcę się kochać, lecz wciąż nie wyrażała ochoty. Powtarzało się to przez dwa tygodnie. Pod
koniec tego okresu zacząłem odczuwać urazę. Wtedy jednak nie umiałem jeszcze mówić o
swoich uczuciach. Udawałem więc, że wszystko jest w porządku. Tłumiłem negatywne
uczucia i zachowywałem się jak ktoś bardzo kochający.
Robiłem wszystko, żeby była zadowolona, ale w głębi duszy byłem coraz bardziej
urażony. Wreszcie podarowałem jej piękną nocną koszulę, a gdy okazała miłe zaskoczenie,
poprosiłem, żeby ją przymierzyła. Odmówiła. Wtedy się poddałem. Zapomniałem o seksie.
Pogrążyłem się w pracy i cały czas tłumiłem swoje niezadowolenie. Minęły następne dwa
tygodnie i któregoś dnia po powrocie do domu zastałem swoją partnerkę w zakupionej wtedy
bieliźnie. Na stole czekała kolacja, płonęły świece, w tle słyszałem dyskretną muzykę.
Wyobraźcie sobie moją reakcję. Nagle odczułem całą nagromadzoną urazę.
Pomyślałem: „Teraz ty się męcz przez cztery tygodnie!”
Po pewnym czasie zrozumiałem, że to jej gotowość spełnienia moich pragnień
wyzwoliła zadawniony ból.
O to jest ten stan. Więc, ja działam swoje, utrzymuje kontakt, aż ona powróci do siebie, bo ma... szok? Jakkolwiek to nazwać. I nie robię chłodników.
Zadzwoniłem dzisiaj porozmawialiśmy chwile.
Powiedziałem, że zadzwonię jeszcze raz.
I tak też zrobię. Nie naciskam.
@IanWatkins: trochę prawda, niemniej uczysz się ciągle być sobą.
Ciąg dlaszy jest taki:
Tak naprawdę przez swoje zahcowanie nigdy nie poświęciłem jej uwagi.
Wczoraj pierszy raz naprawdę się wygadała osobie, która jest jej najbliższa.
Tak spokojnie mówiła o swoich problemach, tak naprawdę tego słuchałem.
Nauczyłem się czegoś ważnego a jednoczesnie nowego.
Tak, dopiero teraz. Jestem taki spokojniejszy, bo chyba pierwszy raz, przez tą chwilę wczorajszego wieczoru byłem prawdziwym facetem, nie macho, nie ustalającym zasady, ale respektującym to, że moja Kobieta to też przyjaciółka i oczywiście najbliższa mi osoba, która tez ma swoje życie, o którym mało wiedziałem.
No to na ten.moment sprawa wygląda tak, że...podobno ja szpieguje. Zaś zaliczyła forma, miała przyjechać do mnie spędzić ze mną weekend, niestety nie dała ani znać ze jej nie będzie (nie wiem czy to ma sens - powiedziała) a ja po.kilku godzinach w domu wyszedłem na miasto.