Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Chciałem dobrze, wyszło jak zwykle...

Portret użytkownika glinx11

Myśleliście kiedyś, żeby po prostu z tym skończyć? Wziąć sznur, zawiązać w pętlę, zaczepić pod sufitem, podstawić stołek, poczekać, aż wszyscy wyjdą i... koniec?

Nie będzie pewnie dla nikogo zaskoczeniem, jeżeli powiem, że ja miewam takie myśli - BARDZO często. Zdążyliście się już przekonać, że moja psychika jest niestabilna jak Haiti, a samoocena - niższa niż Rów Mariański. W piątek, po powrocie do domu po uzyskaniu ostatnich wpisów i przeżyciu kolejnej niemiłej towarzysko sytuacji, zasiadłem przed komputerem i zacząłem pisać list pożegnalny. Nie, nawet przez chwilę nie oczekiwałem, że wystarczy mi jaj, by targnąć się na swe życie. Chodziło mi raczej o to, by przelać przyczyny swojej depresji (chyba jestem już na wystarczająco dalekim etapie, że można tak to nazwać) na papier, a potem się z nimi zapoznać.

I co? Wyszło na to, że przepraszam całą ludzkość za to, że ośmieliłem się wstąpić w jej szeregi. Że, chociaż nie rozumiem, dlaczego wzbudzam w innych takie obrzydzenie, jestem przekonany, że to wyłącznie moja wina. Mój problem polega na tym, że nikt mi tych okropności, jakie najwyraźniej wyrządzam innym, skoro tak mnie unikają, nie chce wskazać. Ostatnio coraz częściej słyszę, że jestem beznadziejnym facetem, synem, kolegą... ale nikt nie chce powiedzieć dlaczego. Czy to z powodu tego co robię? Czy może dlatego, że robię to właśnie ja?

Tak jak spragniony desperacko pragnie wody, ja desperacko pragnąłem pocieszenia. Żeby ktoś szczerze powiedział "To nieprawda, jesteś dobrym człowiekiem i niedługo się na tobie poznają" (brzmi to strasznie naiwnie, ale w takim stanie każde zaprzeczenie marności twojej egzystencji jest jak haust górskiego powietrza dla typowego mieszczucha). A że ta opcja nie wchodziła w grę (no bo kto miałby mi to powiedzieć? Przyjaciel? Jaki przyjaciel?), zdecydowałem się sprawdzić się w praktyce. Wybrałem się do klubu studenckiego, o którym każdy właściwie mówił, a ja tam jeszcze nie byłem. Podświadomie liczyłem na wzrost formy w stosunku do Sylwka.

Ale wcześniej tego dnia zdecydowałem się tam pojechać, by za dnia ogarnąć gdzie i jak. W pewnym momencie w przedziale zjawia się pan konduktor i oznajmia, że czas na przesiadkę (nieplanowaną, rzecz jasna, w końcu to PKP). Dyskusja sensu większego nie miała, więc zastosowałem się do zachowania stada. Widzę, że idzie obok jakaś blondynka (na pewno żadna dupa, do której bym się masturbował, ale w sumie nienajgorsza. Zresztą bez tego płaszczu mogła wyglądać dużo lepiej), no to niewiele myśląc zagajam: "Ech, te kolejki...". No i tak się rozwinęła nasza rozmowa. Dziewczyna wydawała się bardzo zadowolona, że do niej zagadałem, choć chwile ciszy również bywały. Może po prostu ma z gadaniną podobny problem co ja? W każdym razie w połowie jazdy następną kolejką "zażądałem" numeru i, jak można się spodziewać (nie proszę już o numer, jeżeli nie mam pewności, że go uzyskam), zdobyłem go bez problemu. Wysiadając, chyba jeszcze trzy razy wymieniliśmy spojrzenia z uśmiechami. Zastanawiałem się, czy nie dać jej buzi w policzek, ale coś mi mówiło, że trochę to za wcześnie.

No i co? I nic. Myślałem, że powinienem się teraz czuć zajebiście (mój pierwszy numer od niepamiętnych czasów - i, tak po prawdzie, pierwszy, który uzyskałem na ulicy, a nie w centrum handlowym) - a tymczasem moje samopoczucie nie polepszyło się ani o jotę. Czy do niej zadzwonię? Jasne, zadzwonię, w niedzielę albo poniedziałek. Ale mimo to i tak mój przyrodzony (bo od niedawna) pesymizm mówi mi, że nic z tego nie wyjdzie. Mnie się jednak nie dogodzi... Wink

No dobra, wyhaczyłem ten klub, więcej już nie próbowałem podrywu, licząc, że powetuję to sobie wieczorem. No i po kilku godzinach byłem tam z powrotem. Było już trochę po dziewiątej, ale strasznie mało ludzi (ergo - mało również lasek). Dosiadłem się do jakiegoś samotnie siedzącego gościa przy stoliku i zacząłem podr... tfu, gadkę! Gość był całkiem sympatyczny, ale rozmowę utrudniał wszechobecny hałas (nie wiadomo po co, bo to towarzystwo potrzebowałoby chyba oddziału SS z karabinami, żeby ruszyć na parkiet). Potem wstałem, widziałem go jeszcze raz, a potem już nie.

No, ale o laskach miało być, prawda? No więc w pewnym momencie, jak już niektórzy zaczęli wychodzić na parkiet, mówię do tego faceta, że ta w szarym jest całkiem spoko. Chwilę potem zeszła ona z parkietu, a ja - dla własnej satysfakcji i żeby pokazać się jako "alfa", podbijam do niej (cały czas ruszała głową w rytm muzyki, więc czułem, że się jeszcze nie zmęczyła). Zgodziła się na taniec. Niestety, potem się dopierdzieliły jej koleżanki (czasem ma się ochotę takim rzucić kość gdzieś za okno, żeby mieć chociaż chwilę spokoju, co nie?), a jeszcze potem jakiś facet, który dotykał ją w takim stopniu, że ciężko było uznać go za przypadkowego. Odpuściłem sobie ją, wciąż nie tracąc chwilowo dobrego nastroju.

Chandrę trzymałem na wodzy i za moment wydawało mi się, że tego wieczora wyjdę z tego klubu naprawdę szczęśliwy. Otóż siedzę sobie w klubowej palarni z fajką i piwem na prawym skraju kanapy, gdy nagle zjawia się grupa młodo wyglądających dziewczyn, na sto procent z pierwszego roku, choć sam dałbym im najwyżej liceum (ale ta ruska mafia przed wejściem rzetelnie sprawdzała wszystkim legitki). Tak się złożyło, że obok mnie usiadła taka... niska, jak one wszystkie, ale naprawdę apetyczna laseczka. Oczywiście szlug w dłoni (możecie mnie zamordować, ale jarające dupy są na swój sposób seksowne). Nie pamiętam już dokładnie, jak ją zagadałem, ale faktem jest, że dziewczyna strasznie się z tego mojego zagadania ucieszyła. Patrzyła mi prosto w oczy, siedzieliśmy tak blisko siebie, że od całowania jeden krok (naturalnie tego nie próbowałem), uśmiechnięta od ucha do ucha. Ja pozwoliłem sobie na to, by ręka, na której się opierałem, dotykała jej pleców. Nagle - WRRR!!! - koleżanki do niej, że idą tańczyć. Ona też chce, bo potem ich nie znajdzie, i że ja też mogę iść z nimi. No i bardzo fajnie, ale ja piwa nie dokończyłem, a nie pozwolę, by mi je ktoś zajebał! Tak więc usiadłem blisko wejścia z piwem, żeby mieć je na oku. Po jakimś czasie wychodzą i przechodzą obok mnie, moja luba z uśmiechem rzuca "Cześć" i głaszcze mnie po moich świeżo obstrzyżonych włoskach. No to wstaję i idę do nich wysępić następnego szluga, a w międzyczasie podbijam do niej o telefon. Oczywiście daje. No i wszystko byłoby super, gdyby nie to, że potem... więcej się do mnie nie uśmiechnęła. Potem się z koleżankami zgromadziły niedaleko mnie, następnie chyba wychodziły, a ona się nawet nie pożegnała. Muszę przyznać, że to mnie prawie do reszty dobiło. Co się stało, zachodziłem w głowę. Może się napiła za bardzo czy coś... przecież nic złego nie zrobiłem. Mam jej numer, ale powiem szczerze, że wątpię, by coś więcej dało się z tego ugrać. Szkoda, naprawdę szkoda...

Była jeszcze ta jedna, którą początkowo wziąłem za dziewczynę opisywaną powyżej (wiecie, jak one wszystkie są do siebie podobne). No i na początku wszystko ładnie pięknie, ona mi mówi, że jestem jedyną pozytywną osobą w tym klubie, że tylko ja się uśmiecham do innych. No i wiele mi z tych uśmiechów przychodzi, nawet z nią więcej nie udało mi się pogadać.

Została ostatnia. Stoję sobie przed toaletami z fajką (chyba półtora paczki wtedy wypaliłem), a tam widzę jakaś blondyna. Niczego sobie, choć bez talii osy, acz na pewno nie gruba czy coś. No, po prostu Nicole Scherzinger (choć ona to brunetka) jest jednak odrobinę ładniejsza. W każdym razie się do niej uśmiecham raz, drugi, trzeci, za każdym razem uzyskując tę samą odpowiedź. Proponuję jej taniec, to idziemy (razem z jej - BUUUU - koleżanką...) na dolny parkiet. Tu one się po niecałej minucie zmyły. Ja, jak wiecie, świadom swojej toksyczności, staram się nie narzucać nikomu swojego towarzystwa, ale tym razem coś mnie podkusiło, żeby za nimi iść na górny parkiet. Tam je wyhaczyłem i zacząłem tańczyć blisko z blondyną. Wydawała się całkiem zadowolona, był bardzo bliski kontakt genitaliów, trzymanie rąk na biodrach itp. No ale potem oczywiście gdzieś muszą iść, ona rzuca standardowe klubowe kłamstwo "Ale zaraz wrócimy" no i już ich nie ma.

Nie zostało już tej imprezy za dużo, ale ja nie miałem już absolutnie sił tańczyć. Byłem wyzuty ze wszelkich sił witalnych, a moje samopoczucie sięgnęło dna. Mogłem tylko pić, palić i rozkminiać, co je tak we mnie odrzuca, czemu one się mnie tak brzydzą - góra po paru minutach znajomości. Wracałem w gorszym stanie niż przychodziłem. Niby mam jeden numer, z którego i tak nic nie będzie, ale z żadną się nie przelizałem ani w poważniejszym wymiarze przemacałem. Porażka po prostu. Przynajmniej cierpienie na gruncie egzystencjalnym osłabia cierpienie fizyczne, powstałe wskutek trzaskającego mrozu.

Nie ukrywam, że mam sporego doła, choć są takie chwile, tak jak teraz, kiedy absolutnie przestaje mi zależeć na wszystkim - czy będę macał, czy będę się lizał itp. Jak mówi wulgarne przysłowie, jakie niedawno wymyśliłem, lepszy chuj w garści niż dupa na dachu. Co się zaś tyczy mojej osoby, to myślę, że w przyszłym tygodniu również zawitam w progi tego klubu. Może będzie lepiej? A może któraś z dwóch piątkowych dziewczyn od numerów okaże się jednak chętna na małe rendez-vous? Jedynie czas pokaże.

W każdym razie jedno jest pewne - nie zabiję się. Nie mam na to w sumie nawet specjalnej ochoty ani odwagi. Gdyby tylko było z kim o tym pogadać...

No dobra, sorry za tradycyjnie przydługie sranie w banie o dupie Maryni, ale jakoś musiałem się uzewnętrznić. Zresztą kochacie moją twórczość, prawda? Wink

Odpowiedzi

Portret użytkownika E3

No pewnie , że kochamy.Kurcze

No pewnie , że kochamy.
Kurcze , a nie masz może jakieś fajnej znajomej 21-22 latka z prawem jazdy , żebym mógł dupę wozić do pracy?

Portret użytkownika glinx11

nie wiem skad pomysl ze

nie wiem skad pomysl ze mialbym znac kogos takiego akurat dla Ciebie - ale nie, sorry Sad

Portret użytkownika E3

Oj glinx11...Głowa do góry

Oj glinx11...Głowa do góry kolego.

Portret użytkownika kam

Twój problem jest tylko

Twój problem jest tylko jeden.

1. )  Zbyt wiele analizujesz .. w szczególności pod kątem co sobie myślą o Tobie inni .. z w wersji pesymistycznej .. czyli "poszło nie tak bo jestem chujowy" "jesteś chujowy bo z powodu wyimaginowanej opinii innych rezygnujesz z dalszego działania"  ... ale to jest błędne koło .. bo de-motywuje Cie kompletnie do tego by cokolwiek dopiąć do końca ...  Z takim myśleniem nawet gdybyś trafił szóstkę w lotto.. wkurwił byś się  że trzeba tyle podatku oddać .. że Cię okradną.. że nie wiesz co sobie kupić, że po co się tyle lat uczyłeś skoro teraz nie musisz pracować  itp..

Musisz zmienić podejście.. i nie chodzi o to być miał odwagę zagadać do 100 dziewczyn w ciągu dnia.. chodzi o to.. byś miał kompletnie w dupie to.. ze z tych 100 dziewczyn żadna nie dała Ci numeru.

Obejrzyj film "Dziewczyna mojego kumpla"  ..  i zobacz jak zachowuje się główny bohater.. naucz się mieć w dupie to co myślą o tobie inni .. a Twój podryw ( i nie tylko  ) stanie się znacznie skuteczniejszy bo nie będziesz miał etapu gdy nagle sobie odpuszczasz.. bo przeanalizowałeś, że nie ma sensu ona pewnie pomyślała sobie że.... coś tam coś tam..

By było łatwiej .. traktuj życie jak zabawę .. grę .. a nie jako ciężką próbę z góry skazaną na porażkę..

Rozkminiasz cały czas co się innym w Tobie nie podoba...   PESYNIZM. !


Tyle ode mnie..

Portret użytkownika Fan

Nie czytam tego do końca, ale

Nie czytam tego do końca, ale posłuchaj tej piosenki:

Grammatik- Każdyma chwile.



Pozdrawiam

SOCJOLOGIA AGRESJA INTROWERTY

SOCJOLOGIA

AGRESJA
INTROWERTYJNA
– skierowana przeciwko sobie – obwinia się
za    nie
osiągnięcie celu.

Chopie, weź wytrzeźwiej.

Chopie, weź wytrzeźwiej. Gdybyś był tak toksyczny jak sugerujesz, to dupy przy stoliku w ogole by z tobą nie gadały, a już na pewno nie dostał byś żadnego numeru. Masz temperament żeby iść samemu na impreze i działać - elegancko! to coś na co stać mało kogo.


Portret użytkownika MeanGirl

''Zresztą kochacie moją

''Zresztą kochacie moją twórczość, prawda?'' Pewnie sie czepiam i w ogóle nie mam za grosz zrozumienia dla biednego i załamanego Glinxa11, ale brzmi to jak domaganie się zapewnień, że Glinx to przezajebistym blogerem jest...Ja chyba średnio kocham, bo mi marnie robi czytanie takich smętów z rana i chyba niepotrzebnie tu zajrzałam...Ale kto wie...Może i ktoś kocha...W końcu to przecież fajnie poczytać, że Glinx to ma tak w życiu  źle, nikt go nie lubi, nikt nie chce z nim rozmawiać itp. Od razu można sobie pomśleć, że na szczęście ktoś jest jeszcze bardziej beznadziejny od nas...
A swoją drogą to ciekawe...Piszesz, że Twoja samoocena jest 'niższa niż Rów Mariański' a w każdym Twoim blogu można dostrzec to, że patrzysz na ludzi z góry i jesteś bardzo szybki do ich oceniania i zwykle się okazuje, że są np. niezbyt inteligentni, mało atrakcyjni itd. Dziwne, bo mi się zawsze wydawało, że niska samoocena raczej wyklucza takie postępowanie, które jest dla Ciebie tak typowe...Ale widocznie jesteś takim wyjątkowym okazem, który potrafi zmieścić w sobie zarówno straszliwe poczucie niższości i jednocześnie przekonanie o swojej zajebistości...

Portret użytkownika glinx11

no... oczywiscie nie startuje

no... oczywiscie nie startuje do lasek ktore mi sie nie podobaja, ale to chyba zrozumiale. a co do patrzenia na innych z gory... no nie wiem, mozesz podac konkretne przyklady? bo ja tego nie zauwazylem

Portret użytkownika MeanGirl

Konkretne przykłady? Nie chce

Konkretne przykłady? Nie chce mi się przeszukiwać Twoich wszystkich blogów w poszukiwaniu przykładów, ale jest taki jeden Twój blog, który średnio pasuje mi do kogoś o niskim poczuciu własnej wartości.Opisujesz tam dziewczyny i przypisujesz im numerki...O ile tego, że oceniasz ich wygląd się nie czepiam, to wypowiadanie się na temat intelektu osób, których praktycznie nie znasz to raczej bije straszliwym zarozumialstwem. Uważasz się za osobę posiadającą kompetencje do tak szybkiego klasylifikowania innych? To nie dziw się, że inni też po pięciu minutach rozmowy z Tobą mogą stracić zainteresowanie...I uznać za nie wartego poświęcenia Ci większej ilości czasu...Tak to już w życiu jest...

Portret użytkownika glinx11

tak jest - jedna dziewczyne

tak jest - jedna dziewczyne ocenilem ze nie wydaje sie zbyt inteligentna, no bo w takiz sposob sie zachowywala, acz dopuszczalem mozliwosc, ze jest inaczej, bo wiem, ze pozory myla. dodam, ze pozniej, choc bez problemu podala telefon, na propozycje spotkania zwyczajnie trzasnela sluchawka. wiec slucham, gdzie jeszcze jest to moje wielkie zarozumialstwo?

a co do skali fizycznej atrakcyjnosci - juz tego nie stosuje. w przeciwienstwie do polowy userow tej strony

Portret użytkownika MeanGirl

Jak już napisałam w

Jak już napisałam w poprzednim komentarzu nie mam zamiaru przeszukiwać wszystkich Twoich blogów. Jak na mnie jeden dołujący blog Glinx'a11 dziennie to już dużo. Poza tym wpisy odbieram i oceniam całościowo i raczej niewiele sensu ma rozkładane ich na poszczególne zdania i zwroty. Już Ci napisałam jak Cię odbieram na podstawie wpisów i jaki obraz Ciebie powstał po przeczytaniu ich. Nie wiem jakie zdanie o Tobie mają  inni użytkownicy (może niech się w tym temacie wypowiedzą) i czy widzą w Tobie to co ja, ale mnie właśnie zastanawiało, że mimo treści wpisów, które opisują praktycznie same Twoje porażki, to mimo wszystko wyłania się z nich obraz osoby dosyć zarozumiałej. A skoro już piszę o Twoich blogach to ja widzę sporą róznicę pomiędzy Twoimi pierwszymi wpisami a pózniejszymi. I o ile pierwsze były dla mnie przekonywujące, to w kolejnych dostrzegam Twoją chęć wpasowania się i dostosowania do klimatu panującego na stronie. I nie żądaj ode mnie konkretnych przykładów odośnie tego co piszę, bo to też dotyczy blogów całościowo i przejawia się nie tylko w treści ale i w sposobie formułowania myśli.
A skoro już poruszamy temat skali atrakcyjnosci, to jest mi ona zupełnie obojętna. Jak ktoś chce to niech używa...Chociaż sensu to niewiele ma, bo przecież to ocena subiektywna i to, że dla kogoś kobieta jest np.HB9 to nie znaczy, że dla kogoś innego będzie tak samo...To nawet wręcz pewne, że będzie inaczej...Więc żadnego wyobrażenia to nie daje, ale skoro ktoś widzi sens w używaniu tej skali, to niech używa...

Przestań myslec, a działaj -

Przestań myslec, a działaj - mysli nas niszcza.

Portret użytkownika MarioT

Lexapro Ci sie przyda  :)

Lexapro Ci sie przyda  :) zaczynasz popadac w obłed chłopie.

wiesz co, glinx11 ? oto co

wiesz co, glinx11 ? oto co przyszło mi do głowy po przeczytaniu Twojego dzieła...

1. "o kurwa"
2. "ja pierdole"
Ty naprawde ostro przeginasz pałe... To, że jakaś psiutka po daniu Ci numeru przestala sie usmiechać i nie pożegnała sie to nie musi odrazu oznaczać, że nic z tego nie będzie, a TY odrazu to tak zinterpretowaleś no i masz...
Teraz wlane coś z dupy tak na rozluźnienie choć i tak pewnie Cie to nie ruszy, bo po co, przecież i tak to nic nie zmieni.
Skoro kopcisz te pierdolone faje jak smok to nie myślałeś nad tym, że w oczach laski pierwsze wrażenie nie jest jakieś zajebiste, bo smierdzisz jak pet? Ja bym się nad tym zastanowił.

masz totalnie przesrane,

masz totalnie przesrane, koledzy wyżej mają racje nie myśl baw się , nie podrywaj na siłę , mam za sobą jeszcze trudniejszy okres niż ty
nie myśl o wyrywaniu tylko baw się bez względu na wszystko a baby same przyjdą , ja przesiadywałem sam w knajpach na sobotnich imprezach sam się bawiłem i przez to bylem na tyle intrygujący dla kobiet że po paru miechach same w kolejce się ustawiały

Portret użytkownika Marco

przede wszystkim nie wiem

przede wszystkim nie wiem skad kurwa to Twoje pesymistyczne myslenie, masz numer, pogadales z dupami jest dobrze, a to ze sie nie usmiechala, chuj z tym Tongue Przestan byc pesymista a bedzie lepiej