Jest czwartek godz. 19, trening taekwondo. Jak to zwykle bywa na moim treningu, co 10-15 minut podczas ostrego "prania" komuś poszła farba z buzi, ktoś dostał jakiegoś urazu. Jednym słowem standard. Zegar pokazuje ostatnie 20 minut treningu. Spark z ucieszoną mordą że dzisiaj nic mu się nie stało, rozluźniony w ringu jak małpa nie zaciska do końca pięści… W jednym momencie dostaję dwa ciosy.