Nie wiem, dlaczego uważa się podejście, np. na ulicy do jakiejś
atrakcyjnej nieznajomej i wstawianie jej "kitu" za jakąś wielką
umiejętność, którą posiedli tylko nieliczni. Gdzie są ci "nieliczni"?
Pytam się, kto "wyrwał" w ten sposób kobietę? Wykluczam tutaj babki,
które stoją "pod latarnią", że tak powiem z powodów czysto
"zawodowych", albo które posiadają "uliczny" typ charakteru, choć nie
biorą za "to" pieniędzy. Czy taki sposób postępowania, o którym mowa
wyżej, może być skuteczny, chociaż w wyjątkowych sytuacjach, w
stosunku do "zwyczajnej" dziewczyny. "Zwyczajnej", ale bardzo ładnej?
Otóż nie. I wyjaśniam dlaczego.
Piękna kobieta żyje w ciągłym strachu. Bo ciągle jest zaczepiana na
ulicy, w tramwaju, w autobusie, gdziekolwiek, gdzie podróżuje
samotnie, przez takich "kozaków", co myślą, że są tak "wyjątkowi",
iż
"zahipnotyzują" własnym "bajerem" spotkaną babkę i zaciągną ją z
miejsca do łóżka. I tu głęboko się mylą.