Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Wychodzenie na podryw samemu - czyli jak nie zwariować

Portret użytkownika mieszko

Wychodzenie samemu na podryw może być dość przerażające. Możesz czuć się trochę zdemotywowany, nie mieć humoru i ogólnie być trochę „zardzewiały”. Nie być w towarzyskim nastroju. Wśród znajomych czujesz się pewniejszy siebie, lepszy. Ale kiedy wychodzisz samemu nie ma przy tobie nikogo kto mógłby poklepać cię po ramieniu i powiedzieć jak dobrą robotę zrobiłeś z poprzednim setem. Nikt nie zachęci cię do działania, ani nie popchnie do zrobienia pierwszego kroku. Solowy podryw to coś zupełnie innego. Wybierając pomiędzy DG a NG, DG jest o wiele prostsze by zacząć wychodzić samemu, wychodzisz tak jak zawsze w ciągu dnia bo prowadzisz normalne życie więc to nic trudnego żeby zauważyć fajną dziewczynę i do niej podejść. Jeszcze inną rzeczą przez którą DG solo jest łatwiejsze to to, że ludzi których mijasz na ulicy (szczególnie w dużych miastach) prawdopodobnie już nigdy nie spotkasz więc nie musisz się bać być ocenianym przez innych.

NG natomiast jest nieco trudniejsze dlatego, że wychodzenie do klubu samemu, bez znajomych może nie czuć się do końca naturalne. Będziesz musiał stawić czoła sytuacjom w których będziesz czuć się niekomfortowo, idziesz do klubu i będziesz tam poznawać ludzi, samemu.

Podczas dnia potrzebujesz po prostu nie zwalniać tempa, rozmawiać z każdym, zatrzymywać dziewczyny które Ci się podobają, podchodzić do nich, rozmawiać, wziąć numer itd. Podchodzenie w dzień jest odrobinę mniej naturalne niż w nocy, kiedy jesteś w klubie gdzie jest imprezowa atmosfera, a dziewczyny spodziewają się być podrywane. Strach przed podejściem w dzień może być gorszy, możesz czuć że chcesz podejść, ale nogi zwyczajnie odmawiają ci posłuszeństwa aby iść w kierunku dziewczyny. Możesz to zwalczyć wchodząc w odpowiedni stan, zrób to nawet zanim jeszcze wyjdziesz z domu robiąc coś co sprawia Ci przyjemność. Jeśli idziesz ulicą, pośpiewaj sobie. Zaśpiewaj cokolwiek, np. Justina Biebera, ludzie będą krzywo się patrzeć i śmiać pod nosem, z początku możesz czuć się zawstydzony, ale rób to z podniesioną głową, a za chwile po prostu przestaniesz się przejmować co ludzie myślą.

Pewnego razu czekając na londyńskie metro na peronie stanął pewien facet, założył słuchawki, włączył muzykę i zaczął tańczyć, dookoła pełno ludzi. Jedni się śmiali, inni tylko wymieniali się spojrzeniami, a on zwyczajnie sobie tańczył i nie przejmował się opiniami innych. Bądź jak ten facet, nie bój się wyjść z tłumu i robić to na co masz ochotę. Przestań się bać co pomyślą inni. Zrób coś dziwnego i nie bój się złapać kontaktu wzrokowego z innymi. Bycie „tym innym” pomaga wprowadzić się w „ten stan”. Zaczynasz śmiać się z reakcji ludzi i bawić się tym co robisz, mieć z tego przyjemność.

Ale co z NG?

Kiedy wychodzisz nocą ludzie spodziewają się że jesteś z jakąś grupką znajomych. To bardzo rzadkie by ktoś wychodził samemu (szczególnie poza społecznością PUA). Kiedy wychodzisz samemu jesteś zdany na siebie. Postaraj się zaznajomić z pierwszą grupą do której podejdziesz, nawet jeśli to tylko sami faceci, twoich pierwszych znajomych tej nocy. Pogadaj chwile i przejdź do następnego setu. Wtedy np. nawet zapoznaj nową grupę z pierwszą do której podszedłeś. Baw się tym wyjściem. Jeśli ktoś zapyta gdzie są twoi znajomi możesz powiedzieć że gdzieś się pogubiliście w tłumie, albo że gdzieś tam sobie razem siedzą. Łączenie grup nie jest aż tak istotne, ale to po prostu bardzo fajne ćwiczenie.

Co się dzieje kiedy zostajesz na moment sam? Niezależnie czy to dzień czy noc naturalną reakcją którą robisz to wyjęcie telefonu i przeglądanie na nim czegoś. Zwyczajnie zostaw ten pieprzony telefon w spokoju. Tym bardziej wtedy, kiedy wychodzisz samemu. Zresztą po co niby masz wchodzić na Facebooka czy robić cokolwiek innego skoro masz tyle osób do poznania wokół? Telefon zostaw w kieszeni, nie potrzebujesz go używać.

Jak tylko opuścisz jeden set, nie daj sobie chwili wytchnienia bo jedyne co się stanie, to wpadniesz w spirale negatywnych myśli. „Nie ma dziś ze mną żadnych znajomych”, „Czy ludzie myślą że jestem dziwny” „Może po prostu powinienem iść do domu”. Nie daj się wyprowadzić z imprezowego nastroju. Jeśli jesteś w jakimś secie i w pewien sposób czujesz się „obok”, otwórz set obok. Kogokolwiek by w nim nie było, otwórz set obok. Nie możesz mieć momentu sam na sam ze sobą.
Nie wychodź z nastawieniem że musisz mieć odpowiednią liczbę podejść tej nocy, czy ileś tam numerów. Twoim priorytetem tylko i wyłącznie powinna być dobra zabawa. Może się to wydawać dziwne, by wyjść do klubu samemu i zajebiście dobrze się bawić, samemu. Jeśli natomiast wykonasz ten pierwszy krok i zmusisz się do wyjścia/podrywu solo, następnym razem będąc ze swoimi znajomymi będą ci zazdrościć tego jak naturalnie się czujesz.
Musisz być w stanie wyjść samemu i rozmawiać z jak największą ilością kobiet jaką tylko możesz, przy okazji czując, że genialnie się bawisz.

Musisz doświadczyć uczucia niezręczności z wychodzenia samemu, aż będziesz czuł że to coś normalnego, aż wychodzenie samemu stanie się dla ciebie łatwe. Zobaczysz jak bardzo podniosą się twoje umiejętności.

Bądź jak ten facet z metra. Embrace yourself Wink

Odpowiedzi

Portret użytkownika mistrzGry

Zależy co kto lubi, dużo

Zależy co kto lubi, dużo gości nie przepada aż tak bardzo za klubami a chodzi tam tylko w celu niby łatwego poznania dziewczyny. Ja tam nie widzę nic dziwnego w wychodzeniu solo do klubów, sam tak chodziłem i samemu również można się dobrze bawić a i nawiązać fajne znajomości. Nawet mogę rzec, że duża grupka znajomych ogranicza w jakimś tam stopniu. Paczka eliminuje wiele rzeczy, samo to, że w większości przypadków masz ich ciągle na głowie.

Portret użytkownika mistrzGry

Uważam jak Hetahcliff, że

Uważam jak Hetahcliff, że najlepiej wychodzić na podryw z założeniem wyrwania jakiejś łanii. Często nasz umysł nas oszukuje i gdy powiedzieliśmy, że idziemy do galerii po słuchawki na uszy i przy okazji będziemy podrywać dziewczyny, to najzwyczajniej w świecie większość osób tego nie zrobi. Początkujący powinni iść na miasto w celu poznania i poznawania kobiet, a nie idę do sklepu po bułki a potem gdy będę wracał to spróbuje coś poderwać. Nie próbuj tylko działaj.
Ja tam nigdy nie potrzebowałem winga, i wcale nie jest też tak super jak się okazuje, że wing to super pomocna sprawa i znacznie łatwiej wtedy. Zależy na jakiego faceta się trafi, jeden faktycznie będzie kumplem dobrą radą a drugi będzie nas troszkę sabotował, nawet nieświadomie, także jestem zwolennikiem wychodzenia na podryw solo.

Portret użytkownika mieszko

Wychodząc do klubu też gdzieś

Wychodząc do klubu też gdzieś w głowie mam tą myśl, że idę jednak podrywać dziewczyny. W tym co napisałem bardziej chodziło mi o to żeby nie katować się bo wzięliśmy tylko 2 numery, a nie 5 albo że mieliśmy tylko 1 KC, tylko właśnie żeby bawić się dobrze samym wyjściem nie patrząc tak rygorystycznie na rezultaty Smile

Co do winga to rzeczywiście nie ma sensu się zadawać z takim który więcej psuje niż pomaga

Blogiem chciałem uświadomić przede wszystkim początkującym, że wychodzenie samemu to nic złego, można się przy tym dobrze bawić i sporo podziałać (nawet lepiej niż wychodząc w grupie) Smile

Portret użytkownika Aleus

Ja tam jestem za podrywem

Ja tam jestem za podrywem sytuacyjnym. Co człowiek to podejście. Idę na zakupy, idę pobiegać, idę gdziekolwiek i wiem, że mam wolny czas to na każdym metrze może się czaić okazja do poznania jakiejś kobiety. Po prostu patrzę, lustruję, szukam punktu zaczepienia i zagaduję. Ja uważam, że taki podryw jest zgodny z duchem, że kobieta to dodatek. Faktycznie poznanie dla mnie kobiety w takim wydaniu to dodatek. Nie muszę się potem przestawiać. Od samego poznania to był dodatek. Zlewki po mnie spływają jak po gumowej kaczce - to nie ma znaczenia, to nie było nadrzędnym celem. Ja nawet przechodzę, rzucam coś - czujkę, patrzę, jak kobieta reaguje, fajnie to przystaje, średnio, albo wcale to idę. Nie zdała testu, jej strata. Bardzo wygodne podejście.

Do mnie cały dg nie przemawia, chociaż sobie go cenie pod pewnym kątem. Latałem po mieście jakbym miał owsiki, a maścią na nie były kobiety. Jakiś stres, jakiś radar włączony na ładną każdą panienkę. Jedyne za co lubię dg to najszybsza droga do zwiększenia zdolności interpersonalnych. Masa zlewek hartuje.

Ng, jak pamiętam, wygodny. Kobiety otwarte do tańca, poznawania się, dotyku. Trzeba uważać na sępki, co chcą wyruchać człowieka na drinki. Poza tym zawsze obawa, że właśnie jej facet poszedł po coś do picia i przystawiasz się do zajętej. Jest ryzyko pewenj konfrontacji i dostania w ryj. Chociaż ja trafiałem na spoko gości, też rozumiałem w mig, piąteczka i do innej. Jednak trzeba z kimś wyjść. Samemu trudno się przełamać. Ponadto konkurencja duża. Laski mogą przebierać.

Fajny blog. Takie odświeżenie. Podobał mi się fragment o tym tańczącym mężczyźnie. Jeśli mam dobry humor i coś właśnie sobie wywalczyłem to też idę i tańczę na środku miasta Laughing out loud

Portret użytkownika mieszko

Dla mnie DG to w większości

Dla mnie DG to w większości sytuacyjne podejścia, nie mam zbytnio czasu specjalnie wychodzić latać po mieście uganiając się za podejściami.

NG za to, nie będę ukrywać, wychodzę w konkretnym celu dobrze się przy tym bawiąc Smile

Co do konfrontacji to trafiłem na gości którzy śmiali się z takiej sytuacji i byli w porządku, ale i też na takich co mieli dość małą pewność siebie, bo od razu stawali się naburmuszeni byli gotowi do bójki Laughing out loud

Jeden woli DG, a inny NG. Finalnie wszędzie można się super bawić

Portret użytkownika Aleus

Finalnie chodzi o poznawanie

Finalnie chodzi o poznawanie kobiet, a którą z czterech dróg się wybierze to nieważne: dg, ng, podryw sytuacyjny, podryw w necie. Niech każdy tam ryje, gdzie mu pole obradza.

"Morda nie szklanka" Laughing out loud

Poza tym chyba nie ma gorszego przypadku tutaj użytkownika niż takiego, który przychodzi i mówi, ze nie ma gdzie poznać kobiet. W sumie to rzadko się na tej stronie takie "ananasy" trafiają Smile