Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Samochody i niegrzeczne dziewczynki cz. 2

Portret użytkownika Stary Cap

Dziewczyna leżała naga na łóżku, a ręce i nogi miała przywiązane do jego rogów. Powoli i dokładnie delektowałem się każdym centymetrem jej ciała. Dotykałem, całowałem i masowałem dłonią jej piersi, różowe sutki i brzuch. Musnąłem palcami jej łona. Wreszcie dotarłem, do najdelikatniejszej powierzchni jaka istnieje we wszechświecie, do wewnętrznej strony jej ud.....

Tamtymi czasy, takie fantazje towarzyszyły moim myślom bardzo często. Po obejrzeniu w telewizji filmu Williama Wylera z 1965 roku „Kolekcjoner motyli”, w którym główny bohater uprowadza i więzi w piwnicy, piękną studentkę, byłem owładnięty obsesją dokonania czegoś podobnego.

I niech mi ktoś powie, że telewizja nie inspiruje do złego. Wink

Dzięki bujnej wyobraźni, nie było dla mnie rzeczy niemożliwych. Np. niektóre moje wybranki posiadałem, za każdym razem cofając się nieco w czasie tak, by był to dla nich wciąż ten pierwszy raz.

Niemniej jednak, były to tylko fantazje, swoisty zawór bezpieczeństwa dla zalanego hormonami mózgu.

Po przeprowadzeniu się do Warszawy ciężko było mi się tam odnaleźć. Dziewczęta były owszem piękne, zadbane, ładnie ubrane i elokwentne, ale jakże niedostępne. Same pochodząc z bogatych, inteligenckich domów, przyjaźniły się raczej z synami lekarzy, dyrektorów lub bogatych prywaciarzy.

Zakochałem się w pewnej Wioletce, koleżance z młodszej klasy. Była to klasa sportowa, dziewczęta trenowały koszykówkę. Trener urządzał im sparingi z chłopakami ze starszych klas. Często z nimi graliśmy.
Wioletka była niewysoka, ale bardzo ładna i zgrabna. Miała czarne oczy i czarne włosy. Na parkiecie, była sprytna i zwinna.
Zawsze była wesoła i dużo się śmiała, a jej głos i śmiech rozbrzmiewają mi w uszach do dziś.

- Pizdy jej nie zobaczysz – powiedział dosadnie kolega któremu się zwierzyłem.

Zdobyłem adres dziewczyny i zacząłem wysyłać jej listy z miłosnymi wierszami. Kupiłem ładną papeterię i nadawałem listy na poczcie jako polecone ( żeby było bardziej elegancko ).

W poszukiwaniu miłosnych wierszy chodziłem do biblioteki i wypożyczałem poezję Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej i innych Ildefonsów. Pani bibliotekarka była mną zachwycona, ale jednego nie przewidziałem, że świat jest mały. Okazało się, że urzędniczka z poczty jest sąsiadką i bliską koleżanką mamy Wioletki.

- Dlaczego to robisz? - zapytała gdy nadawałem kolejny list – wiesz, że ona boi się wychodzić z domu przez ciebie?

Rok później dowiedziałem się, że Wioletka chodzi z synem pewnego bogatego prywaciarza który przewijał silniki elektryczne.

W tamtych latach modne było wysyłanie listów do zachodnich firm samochodowych z prośbą o prospekty. Również ja się tym zajmowałem. Miałem to szczęście, że dostawałem prospekty nawet z USA, od Forda i General Motors. Kochałem się w Amerykańskich samochodach. Jeśli kiedykolwiek pragnąłem zobaczyć jakiś kraj, to właśnie USA w latach siedemdziesiątych z potokami aut z tamtego okresu.

Raz, widziałem w Warszawie, zaparkowanego na ulicy Forda LTD z 1978 roku. Zastanawiałem się nawet, kto ma ładniejszy tyłek on czy Wioletka i kogo bym wolał gdybym miał wybierać. Smile

Tego lata, wakacje spędzałem u mojego dziadka na wsi, na której jak chwaliłem się kolegom:
„Nie było miejsca z którego bym nie mógł dorzucić kamieniem do jakiegoś miejsca w którym kiedyś ruchałem jakąś dziewczynę”. Smile

Odwiedziłem moją dawną koleżankę Jolę. Akurat był deszczowy dzień i siedzieliśmy u jej przyjaciółki Małgosi na jakimś stryszku. W pewnym momencie, położyliśmy się z Jolą pod kocem na łóżku. Udawaliśmy, że śpimy, ale ja cały czas gmerałem jej palcem w cipce.
Pamiętam, że palec pachniał mi później jakby octem.

Kolejnego wieczoru poszliśmy się przejść, powozić się na wojskowym szlabanie. Mieliśmy pecha, bo okazało się, że osy zbudowały sobie w szlabanie gniazdo i pomimo, iż było ciemno, wyleciały i jedna z nich użądliła mnie w twarz.

Kiedy wróciliśmy do wsi, zaprosiłem dziewczęta do pewnej mojej kryjówki.

W stercie brzozowych gałęzi zrobiłem sobie jamę do której prowadził ukryty tunel. Dodatkowo, wciągnąłem do środka kołdrę i było to świetne miejsce, a świeże brzozowe liście wydzielały przyjemny, orzeźwiający zapach.

W środku zacząłem dobierać się do Joli i nalegać by mi się oddała.

- Najpierw, pocałuj Małgosię – powiedziała.

Udałem tylko, że pocałowałem tamtą, chociaż chętnie się nadstawiła.

- Pokaż najpierw, czy ci dobrze stoi - stawiała kolejne warunki Jola.

Wyjąłem mojego drąga, a ona pomacała i chociaż naprężałem go jak mogłem stwierdziła bezczelnie, że stoi za słabo.

Ostatecznie zawyrokowała, że nic z tego nie będzie, bo jest koleżanką mojej siostry.
Dlaczego nie brałem się za Małgosię, chociaż była bardziej chętna?
Odczuwałem większy pociąg do Joli, bo dobrze ją znałem i z nią już robiłem te rzeczy. Wobec Małgosi, odczuwałem skrępowanie.
Nie bez znaczenia był też fakt, że ta osa mnie ugryzła. Pół twarzy mnie bolało i przez to nie mogłem racjonalnie myśleć.

Innego wieczoru, spacerowałem z Jolą i przypałętał się do nas jakiś pijak. Powiedział, że da nam 100zł ( równowartość około 20zł dziś ) jak zaprowadzimy go na przystanek PKS.
Faktycznie, dotrzymał słowa.
Nie było gdzie rozmienić tej stówy, więc powiedziałem, że dam jej 50 zł. przy okazji.

Z czasem, zaczęła upominać się o swoją działkę.

- Dam ci, ale jak dasz mi się wyruchać – powiedziałem.
- Dobrze – zgodziła się bez wahania.
- Tutaj? - zapytałem.
- Nie. - Tutaj mój wujek może nas zobaczyć.

Zaproponowałem, iż żeby nikt sobie czegoś nie pomyślał, to ja pójdę pierwszy do lasu, a ona później do mnie przyjdzie.
- Dobrze, ale najpierw daj pieniądze to zaniosę do domu. – powiedziała.

Dałem.

Oczywiście nie przyszła.

Z Hanią nie widziałem się od kilka lat. Po ostatniej wpadce, bałem się jej matki. Jednak w końcu, chuć wzięła górę nad rozsądkiem.

Spotkałem jej brata i miło wspominaliśmy dawne czasy. Zapytałem o Hanię. Powiedział, że jest w domu. Poprosiłem, żeby ją zawołał, bo chciałbym z nią porozmawiać.

Przyszła.

Po chwili rozmowy powiedziałem otwarcie:

- Chciałbym, żebyśmy znów robili to co kiedyś.

Spuściła wzrok.

- A ty, nie chciałabyś? - zapytałem.
- No, chciałabym – odparła.
- Tylko, gdzie moglibyśmy to robić? - spytałem
- Jest taki opuszczony dom – powiedziała.

Umówiliśmy się na następny dzień. Gorączkowo szukałem czegoś o antykoncepcji. W jednej książce wyczytałem o wacikach nasączonych octem. Miałem nawet zabrać na tą randkę ocet i watę, ale ostatecznie nic nie wziąłem.

Na umówione miejsce przyjechałem Komarem. Hania przyszła umalowana kosmetykami swojej matki. Niepotrzebnie, ale wziąłem to za dobry znak.

- Gdzie jest ten opuszczony dom? - zapytałem.

Okazało się, że dom ów, istniał tylko w jej wyobraźni. Takie są skutki powierzenia logistyki kobiecie.
Wziąłem ją na bagażnik i pojechaliśmy do lasu. Ledwie się zatrzymaliśmy, a obsiadła nas chmara komarów.

- Tutaj nie – powiedziała.
- Dlaczego? - spytałem.
- Komary.

Ruszyliśmy z powrotem.

Kiedy przejeżdżaliśmy przez szosę, dostrzegłem w oddali jadącego na Jawce kolegę. Miałem nadzieję, że nas poniecha, ale niestety.
Zatrzymałem się.

- Gdzie jedziecie? - zapytał
- Odwożę ją do domu – odparłem.
- To ja pojadę z wami – powiedział.

Odzywałem się do niego chłodno, żeby się domyślał, że przeszkadza, ale on o tym doskonale wiedział.
Pieprzony Cockblocker nie dał się spławić.
Nie mogłem powiedzieć mu wprost, żeby spierdalał, bo kręcić z Lisiczką ( jak od jej nazwiska mówili na nią moi koledzy ), było trochę obciach.

Hania była ładna, ale bardzo biedna. Drewniana chałupa w której mieszkała, była obita blachą z beczek po lepiku i przypominała slumsy z Ameryki Południowej. Koledzy ironicznie nazywali jej dom „Willą”.

Ostatecznie randka, za sprawą owego „kolegi” zakończyła się całkowitym fiaskiem.

Zacząłem odwiedzać Hanię w domu. Bardzo dbałem żeby nie spotkać się z jej matką.
Najczęściej czekałem, aż pójdzie do roboty na drugą zmianę.
Zazwyczaj, od wejścia łapałem ją za cyce i przewracałem na łóżko. Po czym, pchałem rękę w majtki. Kiedy udało się włożyć palec, przestawała się bronić.

- Potem mi leci przez ciebie – powiedziała.
- Co ci leci ? - spytałem.
- Woda chłodowa – odburknęła.

Kiedy "na warsztatach" patrzyłem na białawą ciecz, ( chłodziwo ) lejące się na skrawaną przez obrabiarki stal, przypominały mi się te jej słowa.

Uprawialiśmy pewną namiastkę seksu. Lekko rozchylała nogi i łepek wchodził gdzieś na centymetr czy półtora, a skóra zsuwała się z żołędzi. Przyjemnie było odpychając się stopami od zatyłka łóżka rytmicznie przeć prąciem w jej szparkę. Zazwyczaj, po paru minutach zrywałem się z niej i spuszczałem na podłogę

Raz, w trakcie takiego „niby stosunku”, przeczesała palcami moją grzywkę i powiedziała:

- Dlaczego ty nie masz kręconych włosów?

Jednego razu, graliśmy w karty w jakąś zabawną grę. Było przy tym dużo śmiechu. Była tak rozbawiona, że potem waliła nam konika, mi i swojemu bratu na zmianę, w tym mi z finałem. Smile
Lekko obejmowała członka palcami i szybko poruszała ręką. Myślę, że to było jakieś instynktowne zachowanie, bo nie sądzę żeby ją ktoś tego nauczył.

Następnym razem nie chciała tego zrobić, więc postanowiłem sam zwalić sobie konia i spuścić się na nią. Osaczyłem ją w kącie, a ona opędzała się pogrzebaczem. Kiedy nadszedł orgazm, aż wyrwało mi go z ręki. Sperma strzeliła pod sufit i chwilę wirowała jej nad głową. Próbowała strącić ją pogrzebaczem. Nagiąłem prącie w dół i kolejne dwa strzały zniknęły w jej swetrze. Reszta spadła na podłogę.

Kilka dni bawił u Hani jakiś jej kuzyn. Kiedy zapytałem czy dobierał się do niej.

- Nie. - odparła – Też myślałam, że coś będzie, ale on nic nie działał.

Hania, miała wyjątkowo krótką pochwę. Najkrótszą ze wszystkich z jakimi miałem do czynienia.
Bez trudu sięgałem palcem do końca i mogłem dokładnie zbadać szyjkę macicy. Była lekko wygięta ku dołowi i posiadała usteczka, podobne do tych jakie ma męska żołądź. Można było sobie wyobrazić, że przy stosunku od tyłu, w momencie orgazmu, kiedy prącie wchodzi do końca, wiązadełko naciąga żołądź, te usteczka spotykają się i sperma tryska prosto w nie.

Nie był bym sobą, gdybym nie powąchał palca. Byłem zaskoczony, bo tym razem, nie czuć było żadnego zapachu.

Początkowo nie sądziłem, jak można włożyć grubego jak kolba kukurydzy członka do pochwy do której wchodzi zaledwie palec. Z czasem chęć włożenia do środka stała się obsesją porównywalną jedynie z głodem.
Mam na myśli taki głód kiedy nie jadło się już od kilku dni i nie można przestać myśleć o niczym innym jak tylko o jedzeniu.

Hania za nic nie chciała szerzej rozłożyć nóg. Cierpiałem istne męki Tantala.

Raz chciałem jej wsadzić na siłę, ale nie dałem rady. To było zdrowe, silne dziewuszysko. Wierzgając nogami tak kopnęła mnie w jądra, że przez kilka minut walczyłem ze śmiercią o każdy haust powietrza. Widocznie, aż zrobiło się jej mnie szkoda, bo jak już mi przeszło to pozwoliła mi znowu „poszturchać”.

Pewnego dnia powiedziała, że da mi włożyć do środka jak dam jej przejechać się na Komarze.

Zgodziłem się.

Zaczęła jeździć po okolicznych wsiach i wcale nie miała zamiaru wracać. Pożyczyłem rower od Liska i zacząłem ją ścigać w nadziei, że uda mi się ją gdzieś złapać. W końcu udało się odciąć jej drogę w jednej wsi. Uciekała Komarem w stronę lasu, a ja zapierdalałem za nią jak mały samochodzik, na rowerze. Wiedziałem, że w lesie jest podmokły teren i może tam utknąć. Rzeczywiście, motorower leżał przed błotnistą kałużą: podnóżek podgięty, klosz wypadł z lampy.
Hanię, znalazłem schowaną w krzakach, była skruszona i wystraszona. Był wtedy dobry moment, żeby wyegzekwować daną mi obietnicę, ale bałem się, że jakiś ćwok przyuważył, jak gonię dziewczynę do lasu i zaraz przybiegnie tu z widłami.

Zostawiłem jej rower, a sam wróciłem motorem. W domu jednak, już jej dupa odmiękła i znów było tylko „szturchanie”.

W końcu, przestałem do niej chodzić. Czasem tylko, przechodziłem koło jej „Willi”, w drodze do pewnej koleżanki.
Pewnego wieczoru, Hania wybiegła za mną. Obejrzałem się, ale poszedłem dalej. Podbiegła do mnie i stanęła ze spuszczoną głową.

- Czego chcesz? - zapytałem, ale nic nie odpowiedziała.

Ruszyłem w swoją drogę, ale nów podbiegła.

- Nie chcę żebyś tam szedł – powiedziała.

Poczułem, że teraz ja mam nad nią przewagę.

- Jak nie chcesz żebym tam szedł, to musisz mi dać się wyruchać – oznajmiłem stanowczo
.
Stała tylko ze spuszczoną głową i nic nie mówiła.

- Ja teraz pójdę na pustynię, a ty masz tam zaraz przyjść – powiedziałem.

Przyszła.

Chyba jakieś dzieci zaczęły tam budowę szałasu, ale były zrobione tylko dwie ściany.

Aż zaschło mi w ustach z podniecenia kiedy kładłem ją na mchu w tym szałasie.

Jednak, znowu nie dała sobie wsadzić.

- Rozłóż nogi! - rozkazałem.
- Nie. - upierała się

Wstałem i zacząłem odchodzić zdecydowanym krokiem.

Dogoniła mnie skomląc.

- Chodź – powiedziałem i wróciliśmy do szałasu.

Wreszcie, rozłożyła nogi i wsadziłem jej.

- Nie tak mocno; – lamentowała – ja jeszcze nigdy tego tak nie robiłam.

Za każdym pchnięciem wchodziłem głębiej. Nim na dobre zacząłem delektować się tą pierwszą w moim życiu penetracją cieplutkiej, śliskiej dziureczki, poczułem, że zbliża się orgazm.
Żebym ten pierwszy prawdziwy stosunek mógł uznać za pełny, postanowiłem zerżnąć się w nią.

- Nie! - zajęczała kiedy poczuła, że się w nią spuszczam i rzuciła się pode mną.

Sparaliżowany orgazmem nie mogłem nic zrobić i końcówka spermy spadła już tylko na mech, który zapewne natychmiast zakwitł.

Kiedy się z niej podnosiłem, serce dosłownie stanęło mi z przerażenia! Ktoś nad nami stał!

Na szczęście był to tylko jej brat.

Widocznie, zauważył nasze manewry i postanowił nas podejrzeć.

Po tamtym wieczorze nie chodziłem już więcej do niej.

Nie było co, kruszyć kopii o zdobytą już wieżę. Bałem się też, że zajdzie ze mną w ciążę i zmarnuję sobie życie.

Od jednego kolegi Darka, dowiedziałem się, że Hania, być może, ze mną pierwszy raz miała stosunek, ale dziewicą już wtedy nie była.

Okazało się się bowiem, że nie tylko ja chadzałem do niej tamtymi czasy. Robił to również ów Darek. Jemu też Hania nie dawała sobie włożyć, ale raz baraszkowali na łóżku i w pewnym momencie dźgnął ją chujem od tyłu.

- A! - krzyknęła.

Macnęła się ręką w kroku, na palcach była krew.

- Co ty zrobiłeś? - oburzyła się – powiem mamie!

Niewiele brakowało, a los zetknąłby mnie z Hanią raz jeszcze w kolejne wakacje.
Jak się okazało, Hania lubiła „Świeże mięsko”.

Do owego Darka przyjechali kuzyni, dwaj bracia. Jednego razu, powiedzieli, że spotkali Lisiczkę i obiecała, iż przyjdzie do nich wieczorem. Namawiali mnie żebym też wziął udział w tym wydarzeniu, ale bałem się, że matka Darka nas nakryje i na mnie jako na najstarszego spadnie całe odium odpowiedzialności.

Nie pomyliłem się, nad ranem matka Darka weszła do ich pokoju.
Sama mi później o tym tak opowiadała:

- Zaglądam, widzę trzy głowy na jednym łóżku.
- Patrzę, Irek śpi na swoim.
- Przyglądam się, kto to jest ten trzeci, a to córka sąsiadki!
-Szarpię ją i krzyczę: "Lisówna, ty kurwo, wypierdalaj stąd!"
- A ona z płaczem: „Gdzie mój stanik? Gdzie moje majtki?".

Po jakimś czasie, dowiedziałem się, że Hania zaszła w ciążę i wyszła za mąż. Odnotowałem, że jej mąż ma kręcone włosy. Wink
Chłopaki opowiadali mi, ze jak pili z nim wódkę to chwalił się, że Hania dała mu jeszcze tego samego dnia co się poznali.

Kiedy oni z kolei zaczęli mu opowiadać o wcześniejszych wyczynach jago żony.

- A co ja na to poradzę, że ona taka kurwa jest? - powiedział

Jola wyszła za mąż za jakiegoś recydywistę, którego z racji tego, że miał szklane oko, ludzie nazwali Falkonetti (czarny charakter ze szklanym okiem, z popularnego ongiś serialu „ Pogoda dla bogaczy” ).

Falkonetti napłodził Joli chmarę dzieci, na które ludzie we wsi mówili „Kenia”, bo chodziły brudne i zaniedbane.

Mąż Hani, wdał się w latach 90-tych w jakieś szemrane interesy ze światem przestępczym i w konsekwencji pewnego dnia zniknął bez śladu i wszelki słuch o nim zaginął.

Wówczas to Falkonetti, skorzystał z okazji i przeniósł się od Joli do Hani, jako do młodszej i ładniejszej.

Koniec części drugiej i ostatniej.

Odpowiedzi

Portret użytkownika Sakuś20

Capie a ile mieliscie wtedy

Capie a ile mieliscie wtedy lat jak zaczeliscie te zabawy?

Portret użytkownika Stary Cap

Boję się napisać, bo w Polsce

Boję się napisać, bo w Polsce opisywanie czynności seksualnych z udziałem osób poniżej 18 lat jest karalne.
Wink

Portret użytkownika TYAB

Przedawnienie już dawno

Przedawnienie już dawno było;]

Portret użytkownika Stary Cap

Nie rozumiecie. Jest teraz

Nie rozumiecie. Jest teraz taki przepis że, nie wolno opisywać seksu z udziałem osób poniżej 18 lat ani nawet o tym czytać.
W myśl tego prawa, nawet czytanie powieści "Lolita" Władimira Nabokowa jest przestępstwem.
Przed napisaniem tych blogów konsultowałem się z prawnikiem, więc jakby co, to wszystkie postacie w blogu które uprawiały seks miały skończone 18 lat. Wink

Portret użytkownika Sakuś20

Przedawnilo się Capie Ja sam

Przedawnilo się Capie Wink Ja sam miałem nieco podobne przygody z kuzynka mając jakieś 6lat? I tak się zastanawiam czy to była czysta ciekawość czy tylko instynkt. Heh zabawnie to wyglądało i mam zaciesz z tego ale nie chce tego opisywać na forum. Piszwiecej Capie, lubie takie podróże w czasie Wink

Portret użytkownika Stary Cap

No nie wiem. To są czuby.

No nie wiem. To są czuby. Przecież Teletubisia nawet chcieli zamknąć za to, że nosił damską torebkę. Wink

Kolega, napisz coś jeszcze...

Kolega, napisz coś jeszcze... :/ Świetnie się czyta.

Portret użytkownika Mendoza

Bloga Starego Capa i browarek

Bloga Starego Capa i browarek w łapce.

Zaczytany... Hat

Portret użytkownika Stary Cap

(Brak tytułu)

Smile

No i się teraz zastanawiam

No i się teraz zastanawiam jak to się wszystko ma do podobno ultrakatolickiej i konserwatywnej Polskiej wsi? Smile

Portret użytkownika Senior LEX

Heh... W żaden sposób się nie

Heh... W żaden sposób się nie miało, Kolego. Jeśli jedynym uczonym we wsi jest "Ksiądz-dobrodziej", a brak porządnej edukacji seksualnej w szkole, to działy się i dzieją nadal takie akcje jak opisywane przez Starego Capa. Dzieciaki podążają za (nieukierunkowanym w żaden sposób) instynktem i już - czasem wychodzi z tego ciąża, czasem nie...
BTW, dobry blog Stary Capie! Smile

Portret użytkownika Stary Cap

Dziękuję za mądry komentarz.

Dziękuję za mądry komentarz. Bardzo trafnie to ująłeś.

Dziewczęta były owszem

Dziewczęta były owszem piękne, zadbane, ładnie ubrane i elokwentne, ale jakże niedostępne. Same pochodząc z bogatych, inteligenckich domów, przyjaźniły się raczej z synami lekarzy, dyrektorów lub bogatych prywaciarzy.

Niebywała ocena sytuacji, tego mi brakowało, szacunek.. brawo!

Portret użytkownika lapeno14

A ja myślałem, że tylko ja

A ja myślałem, że tylko ja miałem takie spaczone dzieciństwo a tu proszę. Też pochodzę ze wsi i miałem podobne historie. A że wychowałem się sam z 7 dziewczynami w pobliżu to nie raz dziwne rzeczy się działy ;] i z kuzynkami też :] Jak sobie przypominam teraz to raz młodszą o rok kuzynkę tak złapałem jedną ręką że nie mogła sie ruszać a drugą zacząłem ją wszędzie dotykać a ona zaczeła krzyczeć że nie chce. Puściłem ją w strachu że któryś dorosły przyjdzie i zobaczy co robimy. Jak się poźniej okazało spodobało sie jej to i oboje zaczeliśmy sie dotykac. Wiem że to troche brzmi dziwnie ale tak na wsi często było. I aż boje się pomyśleć co teraz sie wyprawia jak dzieci mają szeroki dostęp do internetu