Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Jak stracić atrakcyjność ? Krótki poradnik

Witam, całą społeczność. Jestem związany z tą stroną wiele lat. Przez ten czas wchłonąłem wiele teorii, ale jak to bywa, było mało praktyki. Przekonałem sie o tym niedawno, na własnej skórze. Ten wpis będzie moim rachunkiem sumienia.

W sierpniu poznałem świetną dziewczynę. Te same zainteresowania, poglądy na wiarę, politykę, relacje międzyludzkie itp. Szybko sie sobą zainteresowaliśmy. Byłem dla niej czymś nowym - tajemniczy, pewny siebie, silny. Na trzecim spotkaniu pocałunek, po miesiącu seks. Szybko weszliśmy w związek, zdecydowanie za szybko. Było to "na siłę". Relacja rozwijała się ładnie, do czasu. Pech chciał, że oboje cierpimy na depresję. Myślałem, że to kolejna rzecz, która nas połączy. Myliłem sie.

Ona płakała z błahych powodów, często zaczęła mnie oskarżać o różne głupoty. W pamięci zapadła mi taka akcja, mega abstrakcyjna. Ugotowała obiad, ja pozmywałem naczynia. Potem ja zrobiłęm obiad u siebie i powiedziałem przy tym, że nienawidzę myć garów. Za jakiś czas dostałem wiadomość: "Skoro nie lubisz myć naczyń, to czemu je wtedy u mnie umyłeś ? Widzę tu niespójność. Być może tak jest ze wszystkim co robisz...". Ja zamiast uciąć rozmowę słowami "Nie myśl tyle, weź sie za coś pożytecznego", to wdałem sie w dyskusje na ten temat. Tłumaczyłem sie, zapewniałem, że nie to miałem na myśli. Innym razem przykleiła mi etykietkę sknery, ponieważ nie kupywaliśmy jedzenia na mieście w systemie "raz ja, raz ona", tylko każdy za siebie. Wtedy chciała się rozstać. Tłumaczyła to ciężkimi doświadczeniami w życiu, że jej ojciec taki jest, że wiele ludzi ją wykorzystało, że nie chce przez to przechodzić. Tak, przez jebanego hamurgera.

Zamiast powiedzieć przy rozstaniu słynne: "Ok, rozumiem" ja rozłożyłem wszystko na czynniki pierwsze, przekonałem ją moimi argumentami, że sie myli. Mówiłem to z wielką pewnością siebie, co zdarzało się rzadko. Ona podkreśliła to mówiąć, że w własnie w takich krytycznych momentach jestem silny, pewniejszy siebie od niej. Znajomość trwała, seks nadal był, lecz zaczęło sie pieprzyć miedzy nami coraz bardziej. Zdystansowanie, obojętność. Wkrótce, brak seksu; sam oral. Tłumaczyłą to, że zawsze ją brzydził, nie wie co z tym fajnego, robiła to tylko ze mną ze względu na mnie. Ale z tym koniec. Brak seksu przyniósł ze sobą nieuchronne rozstanie. Ale pomimo tego, nadal sie spotykaliśmy.Zarówna ja, jak i ona tego chcieliśmy. Były pomiędzy nami zbliżenia, lecz nadal bez seksu. Coraz więcej mojej inicjatywy, mniej jej.

Wkrótce unikała nawet spotkań, wolała dzwonić, pisać, pomimo tego, że mieszkamy bardzo blisko. Nieuchronnie zbliżała sie data naszego wyjazdu - planowanej od dwóch miesięcy wycieczki do Berlina na święta. Dzień przed wyjazdem oznajmiła mi, że nie chce ze mną jechać, bała sie, że nie będzie mi mogła dać tego, czego chce. Że nie wie co czuje, albo że nic nie czuje do mnie. Twardo odmówiła. Zacząłem sie pakować do domu na święta, a tu telefon "Jedźmy jednak, zmieniłam zdanie". Ja już jednak spakowany, pojechałem po chwili wahania do siebie do rodziny. Poprosiłem, żeby przez ten czas nie pisała, nie dzwoniła. Trzyma sie tego. Na tym stanęło.

Moje wnioski ? Przestałem być facetem, którego poznała na początku. Stawałem sie coraz słabszy, mniej pewny siebie, mniej stanowczy. Wdawałem sie w gierki, tłumaczenie. Traciłęm mój wewnętrzy spokój, reagowałem bardzo emocjonalnie. Do tego depresja. Ona nie dawała sie do niej zbliżyć; za każdym razem, kiedy pomiędzy nami zaczęło być dobrze, relacja sie ochładzała (osobowość unikająca - trudności w nawiązywaniu relacji międzyludzkich, zaufaniu do kogoś) Coraz bardziej i bardziej.Coraz to nowsze gierki, podejrzenia względem mojej osoby. Ja jako facet z depresją, mega wszystko przeżywałem i przeżywam, jestem wrażliwy. A przecież facet musi być silny przez 99% czasu. Do tego zaniedbałem moje relacje z kobietami, na początku była zazdrosna, potem nie miała nawet o kogo. Byłem też prawie na każde jej zawołanie, nie byłem niedostępny. Byłem "needy", chociaż nie pieskowałem, nie prosiłem, nie prawiłem komplementów na potęge. Nie musiałem robić nic z tych rzeczy - ta postawa poprostu emanowała. Stałem się zależny od niej. Zdobyła mnie, zanim sie zorientowałem. Przejeła sławne stery relacji i rozbiła o najbliższą skałę.

Jak się czuję ? Czuje żal, że przestałem być szczery ze sobą, nie słuchałem sie swoich wewnętrznych potrzeb. Byłem nieszczęśliwy w końcowym etapie naszej relacji, lecz pomimo to, na siłe chciałem ją utrzymać przy sobie.
Czuje złość, że z ułożonego (jak widać pozornie) wewnętrznie faceta, stałem sie rozchwiany i niepewny, niemal jak moja kobieta. Potrafiła zburzyć mój obraz siebie, jaki budowałem.
Czuje frustrację, spowodowaną tym, że nie moge zmienić mojego postępowania z przeszłości.
Dużo zajęło mi, żebym sam przed sobą przyznał, że mi na niej zależy, nadal, po tym wszystkim.

Wnioski zostały wyciągnięte. Pozostaje mi wprowadzić zmiany w życie. Muszę pokazać, przede wszystkim sobie, że jestem silny. Chce odzyskać w sobie faceta z jajami, pewnego siebie, który wie czego chce. Chce też, zmienić obraz w jej oczach, jaki zostawiłem, kiedy sie ostatni raz widzieliśmy. W tym celu zacznę spotykać sie z innymi kobietami, odnowie stare znajomości które zaniedbałem. Jeżeli chodzi o pasje, to mam ich kilka (siłownia, nauka arabskiego, chińskiego, angielskiego - moje największe pasje). Na szczęście nie zaniedbałem ich podczas trwania związku. Rozważam także psychoterapię - cierpię na bezsenność spowodowaną nerwami, biorę leki.
Studiujemy na tej samej uczelni, codziennie kontakty to oczywistość. Jak wiadomo "one zawsze wracają". Pytanie, czy po jakimś czasie nadal będę tego chciał ? Póki co, na powrót i tak jest za wcześnie, okres zmian dopiero się zaczął.
Dziękuje wszystkim za dotarcie do końca i zapraszam do komentowania.

Odpowiedzi

Przepraszam Cię bardzo,

Przepraszam Cię bardzo, chętnie bym to nawet przeczytał, ale widzę tzw. "WALL OF TEXT". Być może chciałbyś zainteresować, więcej użytkowników swoim wpisem, dlatego z mojej strony mogę Ci podpowiedzieć: AKAPITY!

Masz racje, poprawione

Masz racje, poprawione Wink

ja też straciłem jaja w

ja też straciłem jaja w związku i co koniec nie ma nas juz a wiec ale dobrze ze nie latałeś cały czas przekonywałeś ja logicznie bo kwiatami itp nic nie zdziałasz jestem w tej samej sytuacji trzymaj sie