Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

„Największa tajemnica” - kac by NiCo.

Portret użytkownika NiCo

„Największa tajemnica - kac by NiCo.”

Irytuje mnie kiedy wstaję rano i zamiast promieni słońca razi mnie po oczach mrok. Jest już jasno, ale światło przyćmiły rolety i tylko ukradkiem przez małe niedociągnięcie, bokiem do pokoju przedostaje się życie. Nie mija wiele czasu kiedy zrywając się z łóżka zapraszam je do środka, jednak nie mieszkam sam.

[...]

Często wyobrażam sobie świat, jak wyglądałby bez komputerów, smartfonów i innych bajerów. Mam w głowie wspomnienia, przypomina mi się podwórko pełne dzieci na którym się wychowałem. Moim ulubionym miejscem do zabawy był śmietnik, stało obok niego duże drzewo. Chyba najbrudniejsze na świecie. Pod nim opony po których rywalizowaliśmy w przeskokach na czas. Teraz takim podwórkiem jest pokój, krzesło i komputer ustawiony na biurku. Ludzie odizolowani od prawdziwego życia, wegetujący w wirtualnej rzeczywistości. Skaczący na czas, po kolejnych levelach.

To błąd, choroba naszych czasów. Jej objawy możnaby wyliczać w nieskończoność. Nie musimy szukać ich daleko, minichat. Na wprost mnie siedzi teraz człowiek który w tym roku wyszedł z domu nie licząc szkoły i kościoła może trzy razy. To największy objaw - zasunięte rolety, zamurowane okna, zamknięte oczy, drzwi.. a w pakiecie brak odwagi, aby złapać za klamkę i stanąć twarzą w twarz z największą tajemnicą - ŻYCIEM.

Nikt nie powie Ci co czeka po drugiej stronie, lęk jest uzasadniony. Lecz brak odporności na niego jest jednym z objaw tej choroby.

[...]

Drzwi są miliony, a to są jedne z nich. Zapraszam.

Ustawiliśmy się na mieście, nie potrafię sobie przypomnieć szczegółów gdzie i o której. W planach była impreza, jednak przed nią postanowiliśmy zrobić kilka podejść na mieście. Razem z Panxyz'em oraz Jarhead'em krążyliśmy po mieście, gdzie jednak nie udało się nam znaleźć niczego interesującego. Miałem dużą ochotę na podejście, jednak ze względu na pustki postanowiliśmy odejść w kierunku klubu. Wtedy szczęście się do mnie i jak się później okazało, do nas szeroko uśmiechnęło. Po przeciwnej stronie ulicy przechodziła ona, zbawicielka haha. Bardzo ładna, ubrana młodzieżowo ale elegancko. Zdążyłem tylko wykonać kilka radosnych gestów i podszedłem do niej jakimś directem. Dowiedziałem się że miała niedawno urodziny, właśnie wraca od znajomych i nie ma co robić. Zaproponowałem imprezę, zgodziła się. Była chwila zawachania, ale kiedy ruszyłem w strone chłopaków poszła za mną. Oszczędzając wielu szczegółów które i tak w wyniku zapomnienia pewnie bym przeinaczył, trafiamy pod klub. Tam czeka reszta znajomych, a nasza nowa koleżanka zadaje mi pytanie :

"Czy można tutaj wykupić loże?"

Odpowiedziałem że musi iść zapytać managera, tak też zrobiła. Pomyślałem sobie że dzisiaj może być grubo. Wtedy ucieszyło mnie to podwójnie bo nie miałem przy sobie ani grosza. W środku niestety ją zgubiliśmy i cała nasza ekipa udała się na stałą miejscówkę. Wtedy jeszcze o niczym nie wiedzieli (czyt. o loży), ja postanowiłem znaleźć naszą panne. Trafiliśmy na siebie w przejściu, gdzie powiedziała mi że wykupiła loże i flaszke. Nie piję w klubach, ale na taką okoliczność pomyślałem że przymknę oko. Poprosiłem jeszcze o przeniesienie loży bliżej naszej miejscówki i zaczęła się zabawa. Zdrowie "solenizantki", ekipa ucieszona, ja w 7 niebie satysfakcyjnym pomyślałem że lepiej być nie może.. do momentu kiedy po powrocie z parkietu na mały odpoczynek nie zauważyłem na stole wiadra wypełnionego lodem, alkoholem oraz sokami a wokół niego i na drugim stoliku obok, Browarów Tyskich. To było coś czego wtedy potrzebowałem, a o czym nawet bym nie pomyślał przed dotknięciem klamki. Z naszą przyjaciółką, jeden z nas spotykał się później przez jakiś czas. Ale nie o to w tym blogu się rozchodzi.

[...]

Nie bądźcie cipami, ryzykujcie i korzystajcie z życia,

NiCo.

PS: Kac już odchodzi, a rolety podciągnięte. Szkoda tylko że już tak późno. Czas na sen.

Odpowiedzi

Portret użytkownika panxyz

Wprowadzenie niestety w

Wprowadzenie niestety w sedno... strach patrzeć na to co dzieje się za oknem, pobudowali wszędzie orliki, o których kiedyś marzyłem z kumplami, bo sypało się przez 2 dni linie boiska piaskiem, który się nosiło w małych śmietnikach przez 2 place na zmiane- a dziś nikt na nich nie gra.
Podoba mi się uchwycenie życia jako tajemnicy, wiele ciekawych konsekwencji to za sobą niesie.

Razem z Santim doszliśmy do wniosku, że jak najebać się to za czyjeś pieniądze- wtedy jest najlepszy stan Laughing out loud

Portret użytkownika Konstanty

Hah, też dzisiaj miałem na

Hah, też dzisiaj miałem na ten temat rozkminę - za oknem boisko nówka marzenie, sztuczna trawa, szmery bajery, a żywego ducha nie ma. Wszyscy siedza na fejsie w domach i nikomu nawet nie chce sie dupy ruszać. Ciesze sie że dorastałem na przełomie wieków. Tych wakacji spędzanych na dworze od 9 do 21 nie zamienił bym na nic innego. Zresztą nawet ówczesne gry były lepsze, bo te pierwsze części najbardziej kultowe z najlepszym klimatem. Sumując, dane mi było dorastać w najlepszych z możliwych lat. Alleluja.

To może też dorzucę swoje 3

To może też dorzucę swoje 3 grosze, apropo zmian jakie niesie tzw. po mojemu :"Pokolenie facebook'a".

Wracam dzisiaj do domku, zahaczając o 24h po 2 browarki. Wrzucam coś na ruszt i lecę do kumpla, Idziemy na park, gość skoczył po szlugi, klimacik jest. Przy okazji widzimy 2 starych znajomych, przybiliśmy pionę, idziemy na park (ulubione miejsce ze szkolnej ławy (podstawówki)).

Siedzimy, pociskamy pierdoły i nagle widzimy "gang" młodych max 10 letnich ludzi na rowerach. Już myślałem, że jednak jest jeszcze nadzieja w tych ludziach, gdy nagle jeden z nich wyciąga najnowszego HTC z kieszeni, następny mówi, że ma 100 "lajków" na facebook'u inny lansuje się, że jedzie do Grecji, a kolejny wyzywa mojego kumpla od ciot i frajerów...

Za moich czasów, gdy widziało się, że nieznajomy jest większy dwukrotnie od Ciebie, ba... że w ogóle ktoś starszy był na parku, to się omijało jego ławeczkę szerokim łukiem, a "schodki" były szczytem marzeń... siedzenie na nich to akt bohaterstwa, lub wyrok na siebie - jak kto wolał.

Jeździło się na wycieczki rowerowe, łaziło po drzewach, grało w nogę, uciekało przed strażnikami jak gonili nas za wchodzenie na stadion "sekretnym wejściem"... Brało się z domu złotówkę i szło na "zakupy" - czytaj małą paczkę chipsów, czy jakiegoś taniego loda...

Teraz... Jakieś knypki wyskakują do starszych z tekstami, rządzą się, szpanują czym tylko mogą... Młody wyciągnął z kieszeni garść drobnych - na oko koło 10 zł by było - narzekając że kasy nie ma...

Nawet nie miałem siły wstać z ławki - w duchu uśmiechnąłem się do siebie :"Miszczu (cytując starą grupę Jeden Osiem L ):"Kiedyś było inaczej(...)".

Wróciłem do kumpla , dopiłem piwa, skoczyłem po następne... Takich rzeczy nie da się przyjąć będąc całkowicie trzeźwym.