Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Z przyjaciela w coś więcej?

2 posts / 0 new
Ostatni
Stray
Nieobecny

Dołączył: 2009-09-06
Punkty pomocy: 0
Z przyjaciela w coś więcej?

Witam, na wstępie chciałbym przybliżyć sytuację, w której się znalazłem.
Otóż, kilka miesięcy temu poznałem dziewczynę. Może to nietypowe, ale poznaliśmy się przez internet. Z początku – tylko znajomi, ale z dnia na dzień rozmawialiśmy coraz więcej, a skończyło się na tym, że wideo-rozmowy stały się codziennością (niestety na więcej nie pozwalał nam dzielący nas dystans) i jakoś tak zaczął się flirt. Nie jestem zwyczajny poznawać dziewczyny w taki sposób, a tym bardziej wdawać się z nimi w jakąś głębszą relację, ale tu wyszło inaczej. Ona miała problem, dodatkowo złamane serce po ostatnim rozstaniu i widać było, że kogoś potrzebuje. Padło na mnie i jak sądzę, bardzo jej pomogłem, co ona wielokrotnie mi powtarzała. Obojgu nam było przyjemnie „spędzać ze sobą” czas i przypadliśmy sobie do gustu. Ona, w rozmowach, zaczęła się zachowywać, tak, jakbyśmy już byli dla siebie kimś bliskim – rozmowa dosłownie o wszystkim, codzienne SMSy, czułe słówka, fantazje, pojawiła się również wzajemna zazdrość o siebie. W pewnym momencie oprzytomniałem i postawiłem sprawę jasno – czy to tylko przelotny flirt, czy ona widzi szansę na coś więcej – i jej odpowiedź, że szanse taką widzi. No i się potoczyło, totalnie mnie zauroczyła.
Dodać tu muszę pewnie fakt, że ona rozpoczyna studia w Szkocji (wylatuje za tydzień). Nie boję się związku „na odległość”, bo jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to za kilka miesięcy również tam wyląduję, a przynajmniej będę dość często.
Zaplanowaliśmy wspólne spotkanie w wakacje. Czas leciał, ona zdecydowała, że spotkać się nie chce, bo się boi, że się zakocha, a z powodu jej wyjazdu, związek będzie trudny. Tu się trochę zawiodłem, bo planowaliśmy te wakacje od dawna, ale się nie poddałem. 
Czas leciał dalej, ona zdanie zmieniła – spotkaliśmy się. Czas (3 dni) spędziliśmy miło, ale nie do końca tak jak planowaliśmy. Może to tylko moja wina, może nie. Na pewno dałem ciała. Jakoś tak wyszło, że zmarnowałem okazję, żeby zyskać coś więcej niż tylko „przyjaźń”.
Tu od razu druga sprawa, nie wiem, jak odczytywać jej słowa/zachowanie. Z jednej strony to co mi mówi, jak to mówi i co robi, a z drugiej - „widzę w tobie tylko przyjaciela”.
Po spotkaniu relacja się nam ochłodziła. Ja wiedziałem, że ją zawiodłem moim zachowaniem (nie wiem, co się stało, po prostu nie potrafiłem się wyluzować, być sobą) i byłem też trochę zawiedziony tym że i ona nie zachowywała się jak przedtem. Po kliku dniach się poprawiło, znów było jak przedtem… przez kilka dni. Potem zaczęła mnie unikać, trochę ignorować.
Po dwóch tygodniach od naszego spotkania (dokładnie 2 tygodnie temu), w czasie rozmowy zauważyłem, że jest dziwnie radosna. Oczywiście zapytałem co jest przyczyną i dowiedziałem się o jakimś nowym chłopaku… mieszka w Wielkiej Brytanii. Zaraz pojawiły się zapewnienia, żebym nie był zazdrosny, bo on mieszka setki kilometrów od miasta, w którym ona będzie studiować i że są tylko przyjaciółmi, i że i tak nic by z tego nie wyszło. Nie muszę ukrywać, że ta rozmowa popsuła mi dzień. Po dwóch dniach dowiedziałem się od przyjaciela, z którym ona również rozmawiała, że ten chłopak to jej nowy „obiekt westchnień” i tak naprawdę mieszka dokładnie w tym mieście, w którym ona będzie studiować...
Dalej mnie unikała, nie rozmawialiśmy już całymi dniami, czasem było tylko „cześć” rano i „dobranoc” wieczorem, nic poza tym. 
W końcu nie wytrzymałem napisałem jej jak to widzę - że nie podoba mi się jak mnie olewa, że nie potrafi być ze mną szczera, że relacja która była między nami uległa drastycznej zmianie z powodu gościa z UK, ale rozumiem, że nie mogę się z nim równać i odstawiła mnie na półkę, bo nie jestem już potrzebny.
Wtedy ona się wzburzyła, że robię tragedię, że przecież od początku mi mówiła, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, że ona nic do mnie nie czuje, nawet zainteresowania. Powiedziała, że możemy pozostać przyjaciółmi, albo przestać ze sobą rozmawiać. I już tydzień trwamy w takim stanie, że ja jestem dla niej „lekko niedostępny”, a ona pisze raz na 2-3 dni zwykłe „cześć” i „jak się masz?”, a dyskusje kończą się po kilku minutach. Traktuję ją jak zwykłą przyjaciółkę, może jestem trochę zbyt chłodny. Dwa dni temu na jej „dobranoc” i ‘przytulanie’ odpowiedziałem tylko „cya”. Ona zrobiła smutną minę i od tego dnia jest cicho. Może przesadziłem?

Co chciałbym osiągnąć? Tak jak w temacie – chciałbym zmienić naszą relację przyjacielską w coś więcej. Po przeczytaniu artykułów na tej stronie widzę, że zrobiłem sporo błędów. Pytanie, czy nie jest już za późno? A jeżeli nie, jak mogę tego dokonać? Przeczytałem również rady odnośnie odzyskiwania byłych dziewczyn, ale nie wiem, czy mogę je stosować w tym wypadku, bo nigdy parą nie byliśmy. Czy bycie niedostępnym, unikanie jej oraz chłodne traktowanie nie spowodują, że całkowicie stracę z nią kontakt?

Będę wdzięczny za rady i pomoc Smile