Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Taniec, część II. Pierwsze zajęcia z tańca xD

   Witam wszystkich.

    Jak wielu pewnie pamięta, wcześniej napisałem o tym jak to kobiety lubią, jak mężczyzna potrafi tańczyć.
    Wczoraj byłem na pierwszych zajęciach. I powiem szczerze, że na początku miałem wątpliwości, że może nie być tak fajnie jak sobie wyobrażałem. To prawda... Było zajebiście! No to jest jedno z lepszych miejsc na poderwanie kobiet.
     Jestem w związku teraz, dlatego moje działania muszę ograniczać, nie potrzebuję już podrywać, to jest już tylko totalna gra z mojej strony, ale i tak nie stoi nic na przeszkodzie, żeby się trochę pobawić. Po za tym lubię taniec i tak jak pisałem wcześniej, robię ten kurs głównie dla siebie. Chociaż muszę się przyznać, że po części, robię ten kurs dla mojej dziewczyny, aby zaskoczyć moją, gdyż powiedziała raz, że nie wyobraża sobie mnie w tańcu. Dlatego moja nie wie, że na takowy uczęszczam.
To zmotywowało mnie do końca. Może nie mam za wiele czasu z powodu wielkiej ilości zajęć na uczelni, ale postanowiłem, że jednak pójdę, ponieważ z tą decyzją wiąże się także próba rzucenia palenia. I wiem, że liczy się mocny charakter, pracuję nad tym, ale im więcej zajęć tym mniej czasu będę miał na myślenie o dymku. Jak na razie pomaga. Dobra koniec tej dygresji.
    
     Przyszedłem na miejsce. Parę ludzi już czekało. Do zajęć zostało jakieś 30 minut. Więc usiadłem koło takiej blondi. No opener był prosty, zapytałem się czy też czeka na zajęcia. No i poszło. W jakimś tam stopniu zrobiłem raport. Potem przyszedł jej kolega. Całkiem spoko koleś. Dobrze się w tej grupce dogadywałem. Rzuciłem parę negów w stronę blondi, koleś się przewracał ze śmiechu. Potem ona coś rzuciła w moją stronę, a ja umiejętnie spokojnie odbiłem piłeczkę. No, w końcu zajęcia się zaczynają.
     Weszlismy na sale. Skanuję przestrzeń, oglądam jakie są dziewczyny. Ogólnie nawet nie tak najgorzej. Przedział wiekowy to 19-24 lata, z paroma wyjątkami. Potem rozglądam się za jakimiś samcami alfa;p czy jakaś konkurencja dla mnie będzie ze strony kolesi, przyznam, że nie bardzo. A szkoda, bardzo lubię zdrową rywalizacje. Dobra przejdę, do konkretów, bo poemat zaczynam pisać.
     Ustawił nas prowadzący bo obu stronach sali, kolesie po jednej, laski po drugiej. My mamy za zadanie podejść do kobiety i poprosić do tańca.
No ja chciałem użyć oczywiście indirect, ale jest jeden problem. Ci kolesie tam, to jakieś bydło! Jak trener mówi, żebysmy teraz wybrali partnerkę, to wszyscy zapierdalają przez całą salę do nich, jakby mięso rzucili. Noż kurwa! No ale nie dawałem się zmanipulować tej masie i szedłem swoim krokiem co powodowało, że byłem na końcu. I teraz mój indirect szlag trafia, bo:
gdyby wszyscy szli powoli tak jak pokazywał to trener, to mogę robić swoje, ale ja idąc wolnym krokiem, zostaję na końcu, a kolesie wiadomo jak się zachowują, lecą do tych najładniejszych. Zgrozo!
Lecz tym się nie przejmowałem, bo na szczęście ta szkoła preferuję zmianę partnera co jedną piosenkę. Więc postanowiłem, że będę się robił swoje i tyle. Więc wywijałem najlepiej jak tylko umiałem.
      Czasami się zdarzało, że tańczyłem parę razy z tą samą laską. I jak ją brałem za rękę to słyszałem od niej: "uff dobrze że z tobą będę tańczyć, bo z innymi to się nie da, i bardzo dobrze mi to wychodzi". Nie miałem siły za wiele mówić, więc powiedziałem, "tylko się nie przyzwyczajaj".
      Kolejna rzecz, jedna laska poddała mnie testowi, przynajmniej ja to tak sklasyfikowałem. Wymiana partnerów polegała na tym, że idziemy do okoła sali, zatrzymujemy się i faceci przechodzą do następnej laski po lewej. Ta laska chciała, żebym poszedł przed taką jedną parę. Już leci do przodu ciągnię mnie za rękę, a ja sobie myśle "o nieeee xD". I poszedłem tam gdzie ja chciałem. Widać, że trochę zszkowoana była, gdyż to była z tych najładniejszych.
      Inna za to powiedziała, że to ona zawsze prowadzi w tańcu. No cóż miałem twardy orzech do zgryzienia, gdyż już ona uczyła się wczesniej na kursach tańczyć. Powiedziałem jej "że to ja zawsze prowadzę". I dwóch tańcach to ja ją ostro trzymałem i to ja prowadziłem. Powiecie pewnie, że mi się dała prowadzić. Hmm... to da się poczuć, gdy kobieta lekko się opiera, a gdy daję się całkowicie poprowadzić.
     

No tak jakiejś konkluzje by się przydały, żeby nie było, że lanie wody ;p

     Mogę śmiało powiedzieć, że taki kurs tańca wiele daje. To się tyczy przede wszystkim tych, którzy są nieśmiali i mają mało doświadczenia. Na takim kursie zdobędziecie obycie się z kobietą. Jest ich dużo, więc będziecie mieć większe doświadczenia. Jest wiele okazji do pogadania, więc dużo można osiągnąć w tak krótkim czasie. Po za tym instruktor pokazuje czasami, jaka powinna być postawa mężczyzny, jak powinien się poruszać, więc mowa ciała też podksoczy o parę leveli. Ale starym wyjadaczom też polecam tą formę rozrywki xD.
     Kolejna sprawa to znów pewność siebie. Pewnie, że parę razy nadepnąłem lasce na stopę, czy czasem zgubiłem na chwilę rytm. To one mnie przepraszały za to, że nadepnąłem im na stopy, chociaż więcej razy to było z mojej winy. Ale czy ja się tym przejmowałem? A po co ;p. Dlatego kolejny przykład, że trzeba podchodzić na dużym luzie do życia, nie spinać się tak strasznie. Nawet instruktor mówił parokrotnie, że niektórzy poruszają się jakby mieli kij w dupię, a kolana zaspawane. Widać było, że właśnie zdenerwowanie powodowało ten stan. Okazując, że ty prowadzisz stanowczo w tańcu, też okazujesz swoją siłę, swój charakter, że nie jesteś ciepłe kluchy, że to ty tu rządzisz. Robisz to na co masz ochotę. Raz wolniej kręcisz, raz szybciej, tu obrót tam nie. Nie oglądasz się na innych, chyba, że dostrzeżesz, że ktoś coś robi lepiej, no to wtedy analizujesz i dopasowujesz do siebie.
     Tak jak wcześniej pisałem na blogu. Taniec to jest dodatek. Samym tańcem nie poderwiesz laski, aczkolwiek będzie ci z pewnością łatwiej. Naprawdę z takiego kursu można wynieść coś więcej niż tylko umiejętność tańczenia. Chodzi o pewność siebie, której brakuje niektórym, albo czasem mają problemy z utrzymaniem tego stanu. Ja się przyznam, że też mam chwilę słabości, ale wtedy myśle o czymś przyjemnym i staram się naprowadzić na właściwe tory.

Oczywiście oprócz tańca można śpiewać, grać na instrumentach czy szereg innych czynności wykonywać, którą pozwolą poznawać wiele kobiet, ale liczy się jedno też w tym co robicie, o ile nie głównie o to biega... musicie lubić to co robicie i robić to co lubicie xD

                         Powodzenia!

Odpowiedzi

Portret użytkownika pentis

Prawdę powiadasz :)Też kiedyś

Prawdę powiadasz Smile

Też kiedyś uczęszczałem na kurs tańca, ale HH, lecz zajęcia kolidowały mi ze szkołą i musiałem zrezygnować, teraz ciągle myślę aby zacząć od początku, ale obecnie trenuje boks, chodzę na siłownie i basen, do tego dochodzą studia i dorywczo praca. Zatem może kiedyś spróbuje, bo faktycznie taniec jest czymś wspaniałym, rozwija pod wieloma względami osobowość człowieka.

Portret użytkownika frozenKAI

Bardzo mi się podoba wpis;-)

Bardzo mi się podoba wpis;-) Rzeczywiście dla nieśmiałych to dobry pomysł ale nie tylko dla takich! Jak sam się przekonałeś uczestnictwo w takim kursie niemalże wkłada Ci gotowy argument do ręki jeśli idzie o podrywanie:-)
I nie przejmował bym się tak że tamci kolesie rzucili się jak bydło bo wiadomo każdy do najładniejszej.... kiedy idziesz na końcu to widać tylko Ciebie:-) i na pewno wszystkie laski Cię obczaiły dokładnie! Wszak się wyróżniłeś:-)
powodzenia zyczę

Portret użytkownika rafael89

taniec jest dla ciot -

taniec jest dla ciot - siłownia rządzi !

jasne... dla ciot, też

jasne... dla ciot, też ostatnio zacząłem teńczyć i codziennie oprócz zajęć trenuje z różnymi dziewczynami w domu...one to uwielbiają...no ale jeśli ktoś woli trenować mięśnie zamiast psychikę...

Portret użytkownika lego

Lovelas, może rozwiniesz

Lovelas, może rozwiniesz swoją myśl, że w tańcu bardziej rozwija się psychikę niż na siłowni.

lovelas ma rację, on zdobywa

lovelas ma rację, on zdobywa doświadczenie z kolejnymi dziewczynami kiedy rafael89 napierdala na siłowni i patrzy czy równo puchnie.
Zdobywanie doświadczenia = trenowanie psychiki

Portret użytkownika lego

Na siłowni też można wyrywać

Na siłowni też można wyrywać laski. A tańczyć można różnie, można tańczyć samemu albo nie zamieniając słowa z kobietą (zazwyczaj tak właśnie jest). Nie ma wtedy żadnego treningu psychiki. Taki trening dopiero jest jak się rozmawia w towarzystwie albo idzie na podryw w teren.

idąc twoim tokiem rozumowania

idąc twoim tokiem rozumowania można trenować psychikę na siłce wyciskając 100 kilo i sapając coś tam do kobiety aby poderwać ją....
dlatego tak czy siak pisałem o tym, że to ma być dodatek do podrywu. sam zresztą napisałeś, że trening jest wtedy jak się idzie w teren. I lepiej się tego trzymać bo nic nie działa lepiej jak bezpośrednia walka z wrogiem.

rafael89... w sumie to szkoda

rafael89... w sumie to szkoda słów... ale jednak powinienem coś napisać za ciebie bo twoja wypowiedź nic nie wnosi, a nie o to tutaj chodzi.

Sam ćwiczę trochę. Chodzę na judo. Potrafię dużo wycisnąć na klatę i wiele innych, ale to nie miejsce i czas do przechwałek. Sam szybko zauważyłem, że nie na wszystkie działa "mięśniak". Trzeba umieć zrobić ładnie rzeźbę.
A nie same mięśnie, wielkie jak arbuzy, chodzisz jak rak, a biegasz jakby ci ktoś nogi związał. Ja ćwiczę głównie dla siebie. A dowodem na to jest, że robię to w domu. Mam parę ciężarków i robię sobie taki zestaw ćwiczeń, żeby to wszystko miało ręcę i nogi.
Nie raz jak widzę gimnazjalistów jaką krzywdę sobie robią na siłowniach
(przykład mój sąsiad, pamiętam jak sam mu tłumaczyłem co to kondom, a teraz został chuliganem z wyrokiem bez przyszłości, a wszystko zaczęło się właśnie od twojej siłowni...)
chodzą potem jakby nosili dynię pod pachami, tacy sztucznie napompowani, strasznie to wygląda. A tacy ludzie to łatwe kąski dla skubańców takich jak dealerzy... Potrafią tak zakręcić małolata, że w końcu weźmie te koksy od niego. Ze mną też próbował. Może dlatego tak rzadko chodzę na siłkę.

Dodam tylko, że wszystko trzeba robić z głową. I jeszcze raz lubić to co się robi.

Rafael mało wiesz ja swego

Rafael mało wiesz ja swego czasu chodziłem na taniec a co najlepsze jeszcze znajdywałem czas na siłkę i powiem ci ze taniec to fajna sprawa a siłownia też jest cool ale nie mów ze taniec jest dla ciot bo nigdy nie byłeś na zajęciach i nie wiesz jak tam jest

Portret użytkownika lego

Dałem się kiedyś naciągnąć na

Dałem się kiedyś naciągnąć na kurs tańca i uważam, że mimo iż dziewczynom to się podoba i rzeczywiście da się w ten sposób poderwać, to nie jest to zajęcie warte mojej uwagi. Nie lubię tańczyć. Lepszy jest bezpośredni podryw na imprezie albo w szkole, a potem organizowanie sobie wspólnych randek z dala od miejsc gdzie się tańczy.

noż kur... napisałem na końcu

noż kur... napisałem na końcu "musicie lubić to co robicie i robić to co lubicie"

Portret użytkownika rafael89

nie mialem czasu odpisac -ale

nie mialem czasu odpisac -ale niezle sie usmialem z tych komentów-
dla mnie taniec jest ciotowaty takie mam zdanie-to jest hobby  dla panienek . chociaz wiem ze dupy na to leca ,ale ja robie to co mi sie podoba  -a dupy leca na to jeszcze bardziej .