Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Progres czy regres?

Portret użytkownika glinx11

Dziś nie miałem wiele zajęć, w ich trakcie miałem okazję trochę pogadać sobie z Anią (wiecie, ta koleżanka od nieporozumienia z telefonem, które, ku mojej niezręczności, się wyjaśniło) o zwykłych sprawach uczelnianych. Jezu, jak ta dziewczyna mnie podnieca! O ile mam dobrze wyryte w pamięci wszelkie porady Gracjana odnośnie niesfrajerzenia się, o tyle przy niej ledwie się powstrzymuję, by nie paść przed nią na kolana i nie błagać, by się ze mną umówiła. Ale dobrze też pamiętam, że faceta już ma. Tylko skąd poznam, kiedy (jeśli w ogóle) z nim zerwie, żeby nie zmarnować okazji i nie pozwolić nikomu innemu zająć jego miejsca? No i czy po tej naszej dość nieprzyjemnej rozmowie telefonicznej w ogóle weźmie mnie jeszcze pod uwagę? Ja wiem, że "tego kwiatu jest pół światu", ale...

No nic, po zajęciach doprowadziłem się do porządku. Może jeszcze się kiedyś z Anią uda, ale nie zamierzam czekać. Mam już serdecznie dość tego celibatu i, jak zresztą mieliście okazję przeczytać, już od ładnych paru tygodni próbuję go zrzucić. Niestety na razie z bardzo marnym skutkiem. Dziś nie było wiele lepiej.

Zaraz po wyjściu przyuważyłem niezłą dupeczkę i ruszyłem za nią do uniwersyteckiej biblioteki. Tam zorientowałem się, że raczej jest co najmniej parę latek starsza, mimo to i tak postanowiłem zwiedzić sobie ten szlachetny gmach. Bynajmniej nie w poszukiwaniu ciekawej lektury.

Chodzę sobie między półkami, dyskretnie oceniając jakość dziewczyn. Ogólnie było sporo ciekawego towaru, lecz nie było za bardzo sposobności do podrywu: albo były w towarzystwie, albo siedziały przy stolikach, wyraźnie zajęte. Mimo to przespacerowałem się aż na najwyższą kondygnację. Tam w dziale ze zdrowiem rzuciła mi się w oczy... powiedzmy HB5. Żadna tam seksbomba, ale wystarczająco ładna. Przegląda książki, w końcu jedna interesuje ją bardziej. Kładzie ją na półce i czyta, dosyć długo. Mnie Tchórzostwo trzyma bardzo mocno, udaję więc, że podręczniki z poradami odnośnie zdrowia płodu bardzo mnie interesują. W końcu decyduję się działać, podchodzę i mówię "Może weź ją sobie lepiej do stolika...?", na co ona "Ach nie, ja tylko na chwilę". Zapytałem, co czyta, a czując, że nie doczekam się odpowiedzi, sam udzielam jej sobie na głos, wydając pełne podziwu westchnienie. No i na tym się skończyło. Czułem się jak totalny intruz. W końcu przeszła na drugą stronę regału, ja zostałem po tamtej, a ona po jakimś czasie gdzieś zniknęła. Wracając na dół, zauważyłem ją, ale i tak nie wiedziałem, jak mógłbym jeszcze raz ją zagadać.

Idę na kolejkę i nagle patrzę, a tu nie kto inny, jak HB z wtorkowego poranka! Szeroko się uśmiecha na mój widok (nawet zapamiętała moje imię), ale nie gadaliśmy długo, bo oboje się spieszyliśmy, a szliśmy w przeciwne strony. Chyba naprawdę się jej podobam, choć może to tylko moja wyobraźnia? W każdym razie przykra prawda jest taka: jest dla mnie za stara. I nie wiążę z nią już zatem żadnych planów.

Przyjeżdża kolejka. Nie moja, ale wsiadam, widząc, że robi to samo pewna niska dziewczyna. Z początku wyglądała całkiem nieźle, ale z bliska zauważyłem, że ma paskudną cerę. Zrezygnowałem z podrywu, zresztą i tak w przejściu stało razem z nami za dużo ludzi, a ona wysiadła chwilę potem. W międzyczasie wsiadła... hmmm, niech będzie, że HB1. Coś na poziomie tej babki, która olała mnie w poprzednim wpisie. A więc nic specjalnego, lecz nie mogłem się powstrzymać, by co jakiś czas na nią nie zerkać, ona robiła to samo. Z trudem powstrzymywałem uśmiech. Kiedy została w przejściu już tylko jakaś babcia, zdecydowałem się podejść i zagadać.

Wydawała się zaskoczona moją ostentacyjnością, co z kolei zaskoczyło lekko mnie. Nie minęło wiele czasu, kiedy pożałowałem swojej śmiałości. Laska (choć określenie to jest w tym wypadku chyba sporym nadużyciem) okazała się totalnie niekomunikatywna. Cały czas ja zadawałem pytania, ona zdawkowo odpowiadała, co chwila dopytywała się "Co?", nie myśląc, że może będzie mnie słyszeć lepiej, jeśli zdejmie tę czapkę. Jeżeli już ona o coś się pytała, to najwyżej "A ty?", kiepsko ukrywając, że nic jej to nie obchodzi. W końcu wyczerpały mi się tematy i po prostu dałem sobie spokój. Zastanawiałem się, jak tu grzecznie się oddalić, bo miałem ochotę jeszcze kogoś poderwać, a nie tracić czas na tę ponurą jak zakonnica niemowę. Problem w tym, że ona wysiadała zaledwie dwa przystanki przede mną, ale na szczęście ta kolejka dojeżdżała tylko do pewnej stacji wcześniej. Następna, o dłuższym zasięgu, miała się zjawić dopiero po kilku minutach. Zastanawiałem się, czy będzie stać koło mnie, jak będziemy czekać na tę następną.

Na szczęście tak się nie stało. Udawałem, że nie wiem, że to już koniec trasy, bo chciałem zobaczyć, co będzie. Nie rozmawialiśmy (czyt. ja nie zadawałem żadnych pytań) już od paru ładnych stacji, ona bez słowa wysiadła, nawet na mnie nie spoglądając. Nie ukrywam, byłem jej za to wdzięczny. Nie miałem ochoty na kolejne spotkanie, ona chyba też, bo nie mogłem jej wypatrzyć na peronie - pewnie schowała się na schodach prowadzących do tunelu.

Stałem sobie w spokoju, pragnąc odreagować jakoś tę chyba najbardziej krępującą próbę podrywu w moim życiu. Na ławce siedziała jakaś zgrabna babka, nie miałem jednak żadnych wątpliwości, że wiosen liczy sobie dużo więcej ode mnie. Zapytałem ją więc tylko o czas przyjazdu następnego pociągu (nie chciało mi się podchodzić do rozkładu). W końcu przyjechał, pełny aż po brzegi.

Jakoś ustawiłem się w przejściu między siedzeniami, mając dobry widok na siedzącą przy oknie HB6 (a może nawet 7). Typ takiej trochę licealnej cwaniary, nawiasem mówiąc całkiem seksownej. No właśnie, miałem powody oczekiwać, że wreszcie znajdę sobie laskę w moim wieku (choć ta poprzednia też była na pierwszym roku studiów) bądź trochę młodszą. Zerkałem na nią, ona tak samo. Z czasem pozwalałem sobie na lekkie uśmieszki, wydaje mi się, że ona również. Wysiadała stację przed moją, znowu wydawało mi się, że się do mnie uśmiecha. Postanowiłem wysiąść i podjąć kolejną próbę. Zdziwiłem się, że od razu skierowała się szybkim krokiem do tunelu, czyżby tylko robiła mi nadzieję. W pewnym momencie zbliżyła się do grupki facetów, chyba jej znajomych. Tak przynajmniej sądziłem, w końcu ich wyminęła. Już się z nią prawie zrównywałem, już miałem powiedzieć "cześć", kiedy... plask w dupę! Jej, oczywiście. Ona się odwraca przez lewe ramię, patrzy na mnie i przez ułamek sekundy zastanawiam się, czy ma ochotę dać mi w pysk.

Oczywiście to nie ja ją klepnąłem, tylko jakaś koleżanka, która zmaterializowała się nie wiadomo skąd za jej plecami. No nic, do widzenia ciocia Genia. Udały się w przeciwnym kierunku, a ja - na autobus, który przyjeżdżał oczywiście dopiero za dwadzieścia minut. Wypatrywałem jeszcze pełen nadziei jakichś zgrabniejszych sztuk, ale jeśli się już jakieś pojawiały, to tylko przelotem. No, w końcu po drugiej stronie ulicy usadowiła się jakaś HB. Ale autobus zaraz już przyjeżdżał, a ja naprawdę nie miałem ochoty czekać na następny.

Kolejny dzień prób i znów klapa. Tchórzostwo wcale mnie do końca nie opuściło, wciąż jest bardzo silne. Przyznam szczerze, że powoli kończą mi się pokłady cierpliwości. Jak na razie tylko jedną poznaną laskę poprosiłem o telefon i spotkałem się z odmową. Dwie były bardzo miłe i chyba się mną interesowały, ale były za stare. Do koleżanki, w którą mogę wpatrywać się jak w obrazek cały boży dzień (robiąc wiadomo co), nie mam nawet co startować (znaczy już to zrobiłem, ale w tak niefortunnych okolicznościach, że nie zdziwię się, jeśli jestem u niej w tej kategorii skreślony na zawsze). Ja chcę laski! Nie wymagam dużo: ma być sympatyczna, seksowna i w moim wieku. Nieważne czy bogata, czy biedna, czy ścisłowiec, czy human, czy za PO, czy za PiS, czy ateistka, czy katoliczka. Naprawdę mam to w dupie! Może mnie nawet puścić kantem po tygodniu, nie dbam o to. Ale muszę wreszcie zdobyć dziewczynę, udowodnić sobie samemu, że mogę.

Jutro mija tydzień, odkąd spotkałem HB, którą bezskutecznie poprosiłem o telefon. Mam nadzieję, że jutro znowu się spotkamy na peronie. I może tym razem da? Tylko jak ją o to poprosić, żeby wyjść na twardziela, a nie frajera?

Odpowiedzi

daj mi kontakt do siebie

daj mi kontakt do siebie

Portret użytkownika glinx11

Hmm... gg nie będę podawał,

Hmm... gg nie będę podawał, bo za dużo moich znajomych go zna. Wink Ale jak chcesz maila, to proszę: [email protected]. Ale wszelkie porady/uwagi pisz lepiej tutaj, przecież to nie tylko moje problemy, nie?

ty mi lepiej nie mów co mam

ty mi lepiej nie mów co mam robić

Portret użytkownika glinx11

Łał, coś się chyba ktoś za

Łał, coś się chyba ktoś za dużo porad Gracjana naczytał... ja nie jestem laską, która uzna ciebie za tym atrakcyjniejszego, im bardziej będziesz pokazywał, jaki to jesteś silny i niezależny. Rób co chcesz: pisz tu, na maila albo wcale.

Portret użytkownika Vim

Nie poddawaj się. I nie

Nie poddawaj się. I nie szukaj laski "na gwałt". O wiele lepsze wyniki osiągniesz, traktując to po prostu jak zabawę.

świetna riposta kolego.

świetna riposta kolego. wkurwiłeś mnie tym mailem, jak ktoś ci oferuję osobistą pomoc to zostaw telefoniczne namiary, bo dobrze wiesz, że jestem z okolic 3miasta o czym wspominałem w twoim poprzednim wpisie. albo chcesz albo nie

Portret użytkownika glinx11

Po pierwsze, myślałem, że to

Po pierwsze, myślałem, że to Vim był z Trójmiasta. Po drugie, dzięki, ale na razie spróbuję sobie sam poradzić. Bądź co bądź, dopiero zaczynam. Mimo wszystko dziękuję za ofertę.

dziwne... piszesz tutaj to

dziwne... piszesz tutaj to znaczy że chcesz pomocy, a potem chcesz sobie sam z tym poradzić ? Coś jest z Tobą nie tak na mój gust. I traktujesz facetów jakby to oni puszczali ST

Portret użytkownika glinx11

Nie mówię, że nie chcę

Nie mówię, że nie chcę pomocy, no ale nie przesadzajmy, nie jest jeszcze chyba tak źle, żeby od razu wzywać lekarza, co? Na razie stosuję się do Gracjanowych zaleceń: wyjdzie to super, nie wyjdzie... no to wtedy będę się martwił.

Jaki ST? Nie, po prostu odpisał mi dokładnie tak, jak wy odpisujecie zabujanym w was laskom (wg waszych wpisów na blogach). A ja laską nie jestem. Wink

Portret użytkownika mcm_13

to sie nazywa

to sie nazywa nadinterpretacjia treści z tej strony Smile

Portret użytkownika frozenKAI

Co do twojego wpisu Glinx11

Co do twojego wpisu Glinx11 to jak dla mnie raczej progres. przełamujesz się i zaliczasz podejścia. Najlepiej jak pomyślisz jeszcze co było źle w twoich próbach i wyciągniesz wnioski:-)

A co do waszej przekomarzanki:-) widać Glinx11 chce radzić sobie sam i dopóki ma motywację by dalej próbować+dostępną wiedzę to chwilowo więcej mu nie potrzeba:-))))

Pozdro i szacun dla wszystkich:-)