Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

pracownica - przełożony! PORADZCIE!

30 posts / 0 new
Ostatni
borubar
Nieobecny

Dołączył: 2009-07-12
Punkty pomocy: 10
pracownica - przełożony! PORADZCIE!

Panowie Wy tu jesteście ekspertami jak widzę, to poradźcie coś.
Do meritum: sprawa trochę nietypowa: jest dziewczyna, ja byłem (podkreślam czas przeszły, aczkolwiek ona o tym chyba jeszcze nie wie) jej przełożonym. Zasadę mam prostą: w pracy lepiej nie podrywać, ale skoro ona już ze mną nie pracuje to czemu właściwie nie? Ja przełożony byłem nieco wymagający... no przyznaje - potrafię usiaść na człowieku, ale bez znęcania się! W każdym bądź razie na zakończenie współpracy zrobiłem jej przysługę.  Dodam - nie wiem czy to ma znaczenie - że jestem od niej 8 lat starszy (ona 20).
Postanowiłem parę miesięcy temu z nią zagadać mailowo. Tak, wiem smieszy Was taki kontakt, czytałem, ale po prostu inna forma jest poza moim zasięgiem - nie mam jak zrobić telefonu, mieszka w innym mieście, nie widuję jej wcale, znajomych wspólnych brak (nie zamierzam wykorzystywać innych podwoładnych), nie ma okazji... Lipa. No więc pisałem z nią wcześniej i było nawet sympatycznie do momentu, a nie starałem się przeciągać i pieprzyć po próźnicy - gdy nie zaproponowałem piwa. Zasłoniła się nadmiarem pracy. Dobra - nie to nie. Aż przypadkiem ją niedawno spotkałem (nieco się dziewczyna speszyła:). No i stwierdziłem: dajmy sobie szansę i od nowa te maile. Teraz wypadało lepiej, znacznie lepiej, była rozmowna i tak po wymienie trzech czy czterech wiadomości napisałem wprost że pasowałoby pogadać jak biali ludzie, a nie słać jakieś maile. no i cisza... Dodam jeszcze dwie rzeczy które mogą mieć jakieś tam znaczenie: awansowałem ostatnio, więc nie sądzę (serio) że ma mnie za zupełnego leszcza i druga sprawa - niektóre koleżanki twierdzą że jestem "firmowym podrywaczem" (co jest nieprawdą, ja po prostu jestem wylewny i taki dowcip mam bezpośredni...), nie wiem, ale mogło  to do niej dojść. O pewnej różnicy wieku już pisałem.
No to Panowie weźcie coś doradźcie co ja mam jej teraz napisać bo ją z tym odpisywaniem zablokowało... nie wiem czy się speszyła, czy ma mnie za natręta (ale nie dała mi tego nawet delikatnie odczuć). Może to młody wiek i strach przed spotkaniem z byłym szefem, który jest teraz "szefem szefów":D Żartuje, no ale prosiłbym o jakieś wskazówki jak z tego kotła wyjść i co jej napisać.

borubar
Nieobecny

Dołączył: 2009-07-12
Punkty pomocy: 10

Jeszcze uzupełnię: nie wiem czy ma chłopaka, chyba nie, bo takie pisanie o hobby, sztuce, planach zawodowych z było nie było obcym facetem raczej nie wskazuje na to, a nie udzielała odpowiedzi zdawkowych, sama dopytywała o mnie. I teraz nie pytałem wprost o spotkanie, bez stawiania sprawy otwarcie jak zdarzyło mi się kilka miesięcy wcześniej, to była raczej sugestia, że możnaby się spotkać, bo po co pisać maila, tak byłoby wygodniej i sympatyczniej... Bo byłoby:) Prosze o wasz osąd.

pentis
Portret użytkownika pentis
Nieobecny
Wiek: :)
Miejscowość: Mars

Dołączył: 2009-06-06
Punkty pomocy: 379

Ja jestem wielkim przeciwnikiem prowadzaniu konwersacji drogą elektroniczną, gg, sms, etc.
Z tego co wyczytałem to nie posiadasz jej nr. telefonu, zatem może by tak poprosić? i zadzwonić. Jeśli nie poda Ci nr, to będzie jednoznaczne z "miło mi się z Tobą pisze, ale nie licz na spotkanie"

Bardzo ważne jest to, abyś był zdecydowany, postaw jasno sprawę, że chcesz się spotkać i porozmawiać, jeśli odmówi to będzie oznaczać że nie ma zamiaru się spotkać.

Ciężko mi pisać co możesz zrobić bo jak dla mnie to bardzo trudna sytuacja.

"Jeśli chcesz człowieka uszczęśliwić, nie dodawaj nic do tego, co posiada, ale ujmuj mu kilka z jego życzeń."

borubar
Nieobecny

Dołączył: 2009-07-12
Punkty pomocy: 10

Takie konwersacje elektroniczne to faktycznie kiepska sprawa, ale gram takimi kartami jakie mam na ręku. Powiem tak: może to i była pomyłka, że nie poprosiłem o ten telefon, atylko od razu uderzyłem na spotkanie, ale mleko się wylało. Teraz jestem na etapie: zasugerowałem spotkanie - cisza w eterze. Teraz przecież o telefon nie poproszę, bo to byłby ruch panikarski wręcz i z góry skazany na niepowodzenie. Zdecydowany byłem w poprzedniej serii (gdzieś wczesną wiosną), to wykręciła się nadmiarem pracy. Po kilku miesiącach wznowiłem, teraz szło lepiej, rozmowa (wymiana maili, jakby to głupio nie brzmiało) się ładnie układała, a ja tylko zasugerowałem chęć spotkania, ale czytelne to było - stąd milczenie. Jak nie podejme teraz akcji to odpisze  za kilka dni tak jak wiosną, że praca, dom, nauka pierdu pierdu. Aaa - podejrzewam, że istnieje groźba - wiem że to ***** infantylne, ale kobiety takie bywają - że ona to konsultuje z najlepszą przyjaciółką. Wolalbym sam coś do niej zagrać, a nie czekać aż jej koleżanka podyktuje jej co ma odpisać.

Podsumowując drodzy eksperci: mieć w dupie i czekać czy odpisze a jeżeli tak to zdać się na jej humor (czyli zachować 'honor' i zaserwować chłodnik) czy próbować z kontrataku, a jeżeli tak, to jak to zagrać (czemu nie piszesz, obraziłaś się, przynudzam)?

BANE
Portret użytkownika BANE
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony

Dołączył: 2009-03-29
Punkty pomocy: 39

"Jej reakcja na fakt, kiedy od razu chciałeś przejść z maili do reala, pokazuje, że płoche z niej dziewczę jest i potrzeba czasu, aby zaakceptowała taką sytuację. O ile Ci naprawdę zależy [...] bardzo spokojnie eskalowałbym kolejne stopnie
komunikowania się - począwszy od maili, poprzez komunikatory, telefon i real, starając się za każdym razem(mam na myśli stopień komunikowania) o budowanie w jej oczach innego obrazu, niż ten jakim pamięta Cię z pracy.
" -- Właśnie o to chodzi. Ona musi zobaczyć, że jakkolwiek nie traktujesz Jej jakoś spektakularnie wyjątkowo [okazywanie czegoś takiego - szczególnie w kontekście waszej relacji służbowej - jest zawsze błędem], to jednak jesteś Nią zainteresowany na tyle, by pokazać Jej się też od trochę innej, znacznie mniej sformalizowanej i "oficjalnej" strony. Tak by sama zaczęła się zastanawiać czym jeszcze możesz ją zaskoczyć. I jak bardzo Jej obraz Twojej osoby [oparty przecież w głównej mierze o relacje służbowe] różni się od tego kim naprawdę jesteś. To zawsze kobiety zaciekawia. Wymaga jednak czasu.
Swoją drogą uważam, że to co najbardziej ją płoszy to właśnie owa dwuznaczność jaką zawsze jest [gdy dochodzi do podrywu] relacja - szef/owa - podwładna/y + różnica wieku. Tzn. żeby było jasne - to nie jest jakiś większy problem gdybyśmy mówili o trzydziestoparolatkach [na mniej więcej równorzędnych stanowiskach] i wyżej, ale 20 letnia podwładna i prawie 30 letni szef to z Jej punktu widzenia - z jednej strony - może Jej to imponować, ale z drugiej wyzwala podejrzliwość czy nie chodzi tylko - by napisać wprost - o biurowe rżnięcie młodziutkiej [a w sensie zawodowym - dorabiającej się dopiero w tej samej firmie co gorsze] dupci. Dziewczyna ma prawo się nad tym zastanawiać i wahać, a Ty [niestety] musisz brać na to poprawkę i być gotów na CIERPLIWE I SPOKOJNE przełamywanie Jej oporów.    

borubar
Nieobecny

Dołączył: 2009-07-12
Punkty pomocy: 10

Dzięki, myślę że się nie mylicie (teraz to właściwie praktycznie mam pewność), a ja po prostu siłą impetu spaliłem sprawę. Nie zawsze śmiałość poprawia. Sprawę trzeba było załatwić skalpelem a ja podszedłem do sprawy z kataną, bo też ostra i robi wrażenie:) Mądry Polak po szkodzie. No dobra... ale jak wyjść teraz z tego klinczu?Za 2 tygodnie ma imieniny, przynajmniej może mieć bo tak z kalendarza wynika:) Czekać do tego czasu i niewinnie zgłosić sie z życzeniami podejmując w sumie 3 próbę kontaktu czy bracia coś poradzicie? Tekst w stylu "przepraszam ze sie obraziłaś choć nie wiem za co" jest taki... niezgrabny.... Ja nie mogę paść  na kolana, ale też nie chcę dalej robić za faceta o mentalności gestapowca...

borubar
Nieobecny

Dołączył: 2009-07-12
Punkty pomocy: 10

Jeżeli jest taka cwana to ja faktycznie jestem kiepskim obserwatorem:( Bardzo bym się zdziwił - niektóre jej koleżanki to tak, ale ona akurat specjalnie nigdy nie dawała jakiś co bardziej wyraźnych komunikatów. Zawsze była ugrzeczniona i taktowna, obawiam się że ją onieśmialałem (onieśmielam). Oczywiście jak mówię: zawsze może być opcja, że ma faceta, ale byłoby to nieco dziwne skoro prowadzi dialogi mailowe, niby o niczym, ale jednak znacznie więcej niż poza stosunki służbowe. Sprawa wymaga taktu, emaptii, delikatności, a ja jestem raczej... wylewny:) Aczkolwiek byłem grzeczny, uprzejmy, nie przypisałbym sobie cwaniactwa... Cóż napisałem? Zarówno pierwszym i drugim razem konstrukcje naszych rozmów były podobne: zaczynało się "co słuchać", potem coś o planach, hobby, takie pierdu pierdu, aczkolwiek nie przymuszane, wylewnie z obydwu stron, aż do momentu kiedy pierwszym razem wprost a drugim ledwo zasugerowałem możliwość wspólnej konsumpcji napojów. Pierwszym razem - gdzieś wcześną wiosną - nie bo praca, praca, praca, teraz cisza...  poprawiłem takim niby obróceniem w żart - czemu nie piszesz, obraziłaś sie czy zapracowana.... no i cisza. Ja rozumiem, że można być nieśmiałym ale w wieku lat 20 przy obiektywnie niezłym wyglądzie wymagałbym jednak pewnego pojęcia o stosunkach męsko-damskich:D

borubar
Nieobecny

Dołączył: 2009-07-12
Punkty pomocy: 10

Odpisała:) Przeprosiła bo wakacje, urlopy, neta nie ma (akurat!). Zasadniczo bardzo sympatycznie, oczywiście takie ogólniki, mile slówka, sugestie spotkania przemilczała. No zobaczymy jak to pojdzie dalej, faktycznie muszę poluzować z ofensywą, trochę pogadać w sieci.

Limczuk
Portret użytkownika Limczuk
Nieobecny

Dołączył: 2009-06-14
Punkty pomocy: 2

Napisz jej coś w stylu "Witaj ponownie! Mówi się wprawdzie, że milczenie zdobi kobietę, ale ileż można milczeć? Mnie zawsze uczyli, że kwestią dobrego wychowania jest odpowiadać na pytania:)"

borubar
Nieobecny

Dołączył: 2009-07-12
Punkty pomocy: 10

Takie srututu w maile czy smsy ma właśnie ową zasadniczą wadę, że niełatwo odgadnąć stan emocjonalny rozmówcy. Może nie jest zainteresowana, może ją nudzę - choć tego nie dała znać po sobie, ale jest tez możliwa inna opcja: strach. W końcu byłem (nie wiem czy nie myśli że nadal jestem) jej bezpośrednim przełożonym, wiem że pewnego rodzaju autorytetem, nigdy co prawda jej krzywdy nie zrobiłem, na koniec nawet nad wyraz doceniłem, ale zdaje sobie sprawę, że mogłem wywoływać uczucie strachu (raczej nie owijam w bawełne:), jestem wyżej w strukturze, jestem starszy, a ona - mimo że jest obiektywnie b, ładna - na szczególnie śmiałą i przebojową nie wygląda. Może więc tu jest problem, a jak tak to jeszcze jak zrobie uwagę o wychowaniu to się wycofa totalnie (będzie myśleć o mnie jak o jakimś gestapowcu:).

borubar
Nieobecny

Dołączył: 2009-07-12
Punkty pomocy: 10

Może faktycznie to byłby postęp. Kurde zwykłe gadu-gadu to już byłby postęp! Napisałem jej wczoraj coś w stylu czy się aby nie obraziła, czy nie przynudzam, nadmiar pracy, jakoś ten stan emocjonalny muszę zbadać, bo właściwie to nawet nie wiem czy ona się boi, czy jest znudzona, czy ma o mnie fatalne zdanie. Delikatnie. No i wyjaśniłem że zostałem przeniesiony, więc nie będziemy razem pracować. Poczekam czy i co odpisze.

Seeker
Nieobecny

Dołączył: 2009-07-04
Punkty pomocy: 3

Co do rozmów na gg itp. moim zdaniem nie potrafi ten sposób przekazać dobrego attraction.. Nie wiem czy wiesz o co mi chodzi: brak mowy ciała, bespośredniego kontaktu, narastającego napięcia. Jednak jeśli użyjesz rozmowy na gg, maili itp do budowania więzi to może się udać. A zamiana kolejności attraction>więź na więź>attraction prowadzi do bycia kolegą, przyjacielem. Dobrze, że jesteś konkretny. Ona jest jednak niezdecydowana. Wydaję mi się, że się zastanawia. Dla niej sytuacja były przełożony,otoczenie itp jak tu koledzy wcześniej pisali jest trochę trudna. I jeszcze uważa się Ciebie wśród kobiet za "podrywacza" więc ona się boi zaangażować. W mojej opinii ona musi utwierdzić się w tym, że jej po prostu nie zaliczysz i odejdziesz... Wink Wiesz o co mi chodzi. Poza tym wiek. Ona jest niezdecydowana. On ma 28 lat dojrzały facet wie czego chcę. Ja mam 20 i jeszcze nie wiem czy to jest to. Taki rodzaj niepewności. Poza tym pamiętaj o tym, że nie możesz bać się jej stracić, wtedy będziesz ponad nią. Jeśli pojawia się ten strach, to udało jej się Cię zmanipulować. Jeśli dostaniesz odpowiedź, pisz dalej w tym temacie zobaczymy jak się potoczy. Pamiętaj, żeby jej powiedzieć, że nie dążysz do przyjaźni. Musisz być ze sobą szczery. Tak wygląda to w moich oczach. Chociaż ten feedback nie musi być trafiony bo z poziomu forum wiadomo trudno coś ciekawego zdziałać. Zawsze mogę się mylić. Pozdrawiam i życzę Ci powodzenia Wink

borubar
Nieobecny

Dołączył: 2009-07-12
Punkty pomocy: 10

Ok. Dzięki za merytoryczną odpowiedź. Z wnioskami zasadniczo się zgadzam. No nic pozostaje mi czekać na to co odpisze, jak nie to chyba będzie jasny sygnał. Zresztą na kolanach prosić to ja nie zamierzam. 

borubar
Nieobecny

Dołączył: 2009-07-12
Punkty pomocy: 10

Nie odpisała. Olewka, chociaż nigdy tak się nie zachowywała, właśćiwie to jestem i zdziwiony i nieco zawiedziony jej zachowaniem. Cóż, to chyba kończy moją sprawę, no chyba, że ktoś z Was ma jakiś pomysł.

zezercik
Portret użytkownika zezercik
Nieobecny

Dołączył: 2009-06-17
Punkty pomocy: 0

wiecie co... jak tak przeczytałem ten wątek jestem trochę zdziwiony. Jak można powtarzać tyle mitów i głupot??

Pozwól borubar, że może na poczatku odniosę się do tego co napisali inni. Nie wierz w to, że maile, gg czy inne komunikatory są złe, be czy też są dziecinne... to czysta fikacja powtarzana na forum bez dodatkowych wyjaśnień. Pamiętaj, że wszystko zależy od kontekstu i sytuacji. Każdą rzecz możesz wykorzystać na wiele sposobów. Tak jak np: z krzesłem. Możesz na nim siedzieć, a możesz i nim rzucić w innych. Mówienie więc, że GG lub maile są ogólnie nieprzydatne to fikcja której najlepiej się pozbądź.

Teraz co do twojej sytuacji: Jak myślisz jak najlepiej zbudować pierwszy kontakt w Twoim wypadku?? No jasne, że dzięki kontaktowni niebezposredniemu: maile, gg itp. Chyba nie wyobrażasz sobie, że ty jako współpracownik dziewczyny (do tego przełożony) podejdziesz sobie pewny siebie jak paw do nieśmiałej dziewczyny i zaproponuje spotkanie. To nigdy się nie uda bo przecież dziewczyna (nawet podświadomie) ma w głowie, że taka relacja jest "podejrzana". Przecież ona jak bezpośrednio jej dasz do zrozumiena, że się nią interesujesz będzie myślała, że z racji swego stanowiska chcesz od niej wiadomo czego, że będąc jej przełożonym chcesz to wykorzystać (nawet jeśli prawda jest zupełnie inna), będzie się obawiać co powiedzą inni jak to odbiorą (że ładna chce pupą zapracować na secjalne względy) itp. Jest tego mnóstwo!!

W twoim wypadku zbudowanie na poczatku kontaktu niebezpośredniego jest idealnym wyjściem. Piszesz, że dziewczyna jest nieśmiała więc czemu dziwisz się, że obawia się ona spotkania?? Przecież jak do niedawna byłes jej wymagającym przełożonym to oczekujesz, że teraz będzie na ciebie patrzeć na luzie i na luzie rozmawiać??

Ktoś tu napisał, że przez GG nie da się "przekazać dobrego attraction". Wiedz, że wśród nieśmiałych dziewczyn wywoływanie uczuć i stanów przez GG jest bardzo dobrym wyjściem ponieważ pozwala dziewczynie otworzyć się, prowadzić rozmowy bardziej otwarcie, bez skrępowania. 

A teraz rada: Aby takie rozmowy na GG, maile miały sens muszą mieć pewną dozą tajemniczości i wieloznaczości, aby dziewczyna czytając myślałaz jednej strony, że jesteś nią zainteresowany, a z drugiej czy to wogóle prawda i czy to nie są tylko jej wyobrażenia. Ona zna cię z jednej strony jako pracownika firmy X i jej przełożonego. Musisz pokazać, że masz inne "ludzkie" twarze, twarze, których ona do końca nie potrafi zdefiniować - jasno ich określić. Że obraz jaki miała w swojej głowie na Twój temat jest zupełnie inny, nie dający się jasno określić...  Tak się buduje tajemniczość. To jest taka gra.. Kobiety ją uwielbiają.

Dlaczego Polki uwielbiają internetowe romanse?? dlaczego tak wiele kobiet flirtuje przez net?? ponieważ mogą prowadzić właśnie tą tajemniczą grę, z której niewiadomo co wyniknie. Czym ona dłużej trwa i staje się bardziej zaawansowana tym łatwiej będzie ci potem na spotkaniach.

Pozbądź się myślenia propagatorów kórzy wpajają, że masz się zachowywać jak "samiec alfa". Tak na marginesie dodam, że to co piszą i mówią wielbiciele zachowań typu "samiec alfa" to takie kompletne bzdury wpajane nam do umysłu, że warto byłoby kiedys obalić kolejny mit:-) 

sorry, że tak długo i nie napisane w sposób kompletny ale nie chciałem aby wpis był zbyt długi (a i tak już jest)

borubar
Nieobecny

Dołączył: 2009-07-12
Punkty pomocy: 10

 Dzięki za opinię, tylko że... co ja właściwie mam teraz zrobić? No bo sprawa zaszła daleko. Ja już chciałem zawiesić raz na zawsze te starania. Teraz, po tym jak mnie zbojkotowała, widzisz jakieś sposoby na reaktywację?

BANE
Portret użytkownika BANE
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony

Dołączył: 2009-03-29
Punkty pomocy: 39

W pełni się zgadzam. I o ile, oczywiście, kontakt bezpośredni jest zawsze najistotniejszy w ogólnym rozrachunku jeżeli chodzi o zbudowanie RELACJI jako takiej to jeżeli chodzi o zbudowanie ZAINTERESOWANIA to, zawsze, tak jak napisał zezercik, najważniejszy jest KONTEKST SYTUACYJNY, a tutaj SMS-y, GG czy inne tego rodzaju formy komunikacji, wcale nie są takie złe, a wręcz przeciwnie. CO NIE OZNACZA -- żeby się tu zaraz nie pojawił cały zastęp krzykaczy z hasłami typu: "A to zajebioza, to ja ją wyrwę przez necik. Panowie jak radzicie rozegrać cyber dymanko i kiedy je zaproponować? Nie za ostro tak, jakbym, np: jakbym chciał się z Nią lizać przez net [;););););)] po dwóch dniach?" -- ŻE TEGO RODZAJU WIRTUALNY "PODRYW" MOŻE BYĆ PEŁNOWARTOŚCIOWYM, PEŁNYM, SUBSTYTUTEM KONTAKTU BEZPOŚREDNIEGO. Jako wprowadzenie do tego kontaktu może być bezprzecznie wyśmienity, choć moim zdaniem tylko pod wraunkiem, że nie jest utrzymywany zbyt długo, tak żeby element zaciekawienia nie został roztrwoniony w przydługiej znajomości. Ale jak pisałem co do zasady, moim zdaniem, jest dokładnie tak jak napisał zezercik. Grunt to proporcje na linii wirtual - real.

borubar
Nieobecny

Dołączył: 2009-07-12
Punkty pomocy: 10

Teraz to mówicie... O posłuchałem rad i lekcji: bądź śmiały, pewny siebie, bezpośredni, wal prosto w twarz i jak na tym wyszedłem? I teraz się okazuje, że szybkim przechodzeniem do konkretów zepsułem cały zabieg.

BANE
Portret użytkownika BANE
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony

Dołączył: 2009-03-29
Punkty pomocy: 39

Tzn. Co? To niby nasza wina, że nie potrafiłeś poderwać laski? Tyle osób tu pisało o umiejętnym diagnozowaniu sytuacji, tak żeby wiedzieć kiedy zachować się bardziej otwarcie a kiedy dyskretniej. Przecież nigdy nie chodzi o ślepe, literalne, jak po sznureczku, realizowanie rad ze stronki, ale, przede wszystkim o MYŚLENIE. Co Ty nie widziałeś dwuznaczności w podrywie bezpośrednim w relacji PRACOWNICA - PRACOWNIK? Przecież to widać z miejsca. Więc o co Ci chodzi? Jeszcze raz: ANALIZUJ I MYŚL SAMODZIELNIE. RADY SĄ BARDZO PRECYZYJNE. KORYGUJĄ JE TYLKO OKOLICZNOŚCI I NIGDY NIE WOLNO ICH ŚLEPO REALIZOWAĆ W ODERWANIU OD NICH. A Ty właśnie, dokładnie - jak widać - tak zrobiłeś. Pretensje możesz mieć więc tylko do siebie.

borubar
Nieobecny

Dołączył: 2009-07-12
Punkty pomocy: 10

Wina jest, co oczywiste, po mojej stronie, aczkolwiek standardowe "lekcje" , które znalazłem www nie przystają do niestandardowej sytuacji. Tylko tyle chciałem napisać. Pretensje mogę mieć do siebie - pełna zgoda, ale jako człowiek wiedzący o czym pisze mógłbyś coś poradzić:D? 

borubar
Nieobecny

Dołączył: 2009-07-12
Punkty pomocy: 10

Mój entuzjazm opadł. Takie rozmowy niekonkretne, ona gdzieś pojechała na wakacje, nie ma neta bo coś tam, teraz jakieś egzaminy zdaje poprawkowe na uczelni. Właściwie to dałaby jasny sygnał, że dziękuje za współpracę, a ona tak nie może, a chce, nie chce, a może... Sprawa ma się analogicznie jak w wątku SS20, tylko że on pisze przez n-k, ale wygląda to równie nędznie. Ogólnie: doszedłem do wniosku że niech spierdala.

Właściwie gen jak dziś nad tym się zastanawiam to było chyba tak: ona miała prawdopodobnie jednak gościa, ale coś z nim jej nie wychodziło i mnie traktowała albo jako "straszaka" na niego (mniej prawdopodobne), albo po prostu nie wiedziała czy zacząć coś nowego ze mną czy z dać tamtemu "jeszcze jedną szansę" (i tak, postawiłbym dziś na to, chyba było). Cóż, ja byłem w porównaniu z konkurentem w dużo gorszej pozycji. Tak, czy inaczej: niech spierdala:D

borubar
Nieobecny

Dołączył: 2009-07-12
Punkty pomocy: 10

1. Ona wie że zawodowo to już nic nas nie łączy - co prawda pracujemy
dalej w jednej firmie, ale żeby zrobić jej coś złego to musiałbym
pogadać z kimś z dawnego oddziału, niby wykonalne, ale to już by
musiała trafić na wariata. Więc bać się nie musiała.
2. Wiesz...
jak ja miałem okazję ją sobie dobrze pooglądać to było ładnych parę
miesięcy temu... to był jeszcze 2008 r! Kupa czasu - przez ten okres to
mogła faktycznie kogoś spotkać, rozstać się, no życie. Przeciwko mnie jeszcze pewnie działała idiotyczna opinia "firmowego loverboya".
3. Straszak
to może faktycznie nie, ale jak dziś przeanalizuje, że w drugiej serii na
początku była entuzjastyczna, później to jej przechodziło, zignorowała
zaproszenie (ale nie odpowiedziała wprost, tak jak wczesną wiosną, że nadmiar pracy), w ogóle te jej dziwne stany, to stwierdzam, że ona strasznie się wahała i to chyba jednak pomiędzy mną a kimś tam z którym pozostaje w relacjach jakiś tam. Zamiast ze mną skończyć szybko to ona robiła tak, żeby to było zawsze aktualne, bo jak z tamtym nie uda się przeprosić, to ma mnie.
Dziś tak to widzę.
4. Nie odezwie sie. Jakies minimalne szanse by na to były, gdyby z tamtym domniemanym facetem jej nie wyszło, ale i tak się nie odezwie - nie ma w sobie takiej asertywności (niektórzy powiedzą: bezczelności). Zresztą jej ostatni mail to czysta kurtuazja.... Trudno. Płakać nie będę, żył sobie z jej powodu z pewnoscią nie mam zamiaru podcinać:D