Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Problem z moimi rodzicami.

6 posts / 0 new
Ostatni
MCJ91
Nieobecny
Wiek: 23
Miejscowość: Bielsko-Biała

Dołączył: 2010-06-05
Punkty pomocy: 138
Problem z moimi rodzicami.

Witam.
Krótko.
Poznałem dziewczyne, jest nam bardzo przyjemnie. Dobrze się dogadujemy, seks jest dobry ( docieramy się w tej kwestii Tongue )
O co mi chodzi.
Jestem z rodziny katolickiej.
Moja dziewczyna jest innej wiary, zbliżonej do katolickiej.
Mi to nie robi problemu, zgodziłem się z nią na układ, że jeżeli ona będzie szanować moją wiarę, to ja będę szanować jej wiarę.
Jednak popełniłem jeden bład.
Powiedziałem o jej wierze mojej mamie.
I tutaj się zaczeło. Nie mam problemu z jej mówieniem że mam ją rzucić bo to nie jest dziewczyna dla mnie, bo to jest głupie, ale mam problem z jej tekstami że zostanę sam, bo rodzina mnie opuści.
NIe chcę się z nią rozstawać, jeszcze z takiego powodu, że nie podoba się jej wiara moim rodzicom.
Chciałbym wiedzieć, jak mógłbym załagodzić sprawę.
Wiem, że nie może do mnie przyjść, bo to się szybko skończy.
A wiem również, że dla mojej kobiety to również jest cios, bo nie chce być dla mnie ciężarem.
Pozdrawiam i liczę na opinie

SeBlue
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 23
Miejscowość: Wwa

Dołączył: 2013-01-26
Punkty pomocy: 617

Osoba wyżej ma racje. Sam wybierasz partnerkę do życia, a nie rodzina. Uwazam podobnie, wiara az tak nie przeszkadza.

"Pierwsza minuta może być ostatnią dlatego ceń jak ostatnią."

Matikte
Portret użytkownika Matikte
Nieobecny
Wiek: 17
Miejscowość: Kwidzyn

Dołączył: 2012-11-04
Punkty pomocy: 173

Rodzice to przejebana sprawa moim zdaniem. A jak konserwatyści to już masakra.

Ja z moimi dzień w dzień "walczę", zawsze powiem swoje zdanie i mimo szacunku do nich umiem im powiedzieć, że ich zdanie zawsze przemyślę ale nie muszę go wcielać w życie, bo mimo, że mi te życie podarowali to już MOJA sprawa jak je dalej pokieruję. Zazwyczaj po sprzeczkach jest coś w stylu "My Cię tyle wychowywaliśmy itd. a Ty nam się tak odpłacasz, zero szacunku itd." i wtedy mówię, że jeśli mają coś u mnie krytykować to niech zrobią to konstruktywnie bo bez logicznych argumentów takie wjazdy po mnie spływają. Wtedy mówią, że nie mam być taki cwaniak i kończą "rozmowę".

Musisz nauczyć się trzymać swojego zdania. Pokaż im, że szanujesz ich PROPOZYCJE ale TWOJE ŻYCIE należy do CIEBIE. Przedstaw im dwie strony medalu, zrozum ich i pokaż, że Ciebie też potrzeba zrozumieć.

Postaw na swoim, ale zrób to logicznie. Nie masz się kłócić.

Więcej odwagi i mniej grubiaństwa a zajdziesz daleko! Wink

"Daj mężczyźnie pokroju Sweatera - czy jakiemukolwiek
- opaleniznę, proste plecy, bielsze zęby, rygorystyczny zestaw
ćwiczeń i pasujące ubranie, i już jest w połowie drogi do przystojniaka."

rydzykant
Portret użytkownika rydzykant
Nieobecny
Wiek: 22
Miejscowość: krk

Dołączył: 2012-06-26
Punkty pomocy: 529

wkurwia mnie takie cos u niektorych strarszych ludzi. oni strasznie wierza, a ja nie i jak tak patrze, to zachowuje sie lepiej od nich. obraz wiekszosci katolikow, to obraz kaczynskiego. nie wchodze tu w zadne polityczne poglady. niby sie staraja byc dobrzy, pokazuja to innym, a na prawde, to mysla, ze sie wyspowiadaja i bedzie git, a pozniej znowu to samo. juz predzej mnie wezma to ich nieba;)

rydzykant

Bruno Właściwy
Nieobecny
Wiek: W sam raz
Miejscowość: Tu

Dołączył: 2013-02-12
Punkty pomocy: 405

Czeka Cię maraton.

Jeśli takie zdanie o "odwróceniu się" rodziny wygłosiła mama, to pół biedy. To kobieta. Być może było dla niej szokiem pojawienie się osoby o odmiennej wierze w jej bezpośrednim kręgu. Więc zadziałała emocjonalnie. Mało to przypadków, gdy dorosłe, dojrzałe kobiety pierdolą bez opamiętania, a dopiero później dochodzą do trafnych wniosków? One umierają, nie zrozumiawszy samych siebie, więc dlaczego Ty miałbyś wykazać się rozumieniem kobiety? To karkołomne zadanie. Sądzę, że nie powinienes się obawiać tej "groźby". Bo to groźba bez pokrycia. Rodzina będzie Cie kochać kochać. Będzie pierdolić. Będzie Cię zniechęcać. Będzie tworzyć przeszkody: odmawiać pieniędzy, gdy Ci ich zabraknie, robić chłodniki, przygadywać między wierszami itp. Ale Cię nie opuści.

Zatem mając powyższe w pamięci, rób swoje. Oczywiście przy założeniu, że warto. Nie odwracaj się czasem od rodziny, bo przez najbliższe 20 lat będzie Ci potrzebna. Konsekwentnie, po swojemu, bez rewolucji. Mama się pogodzi. Oczywiście będzie wypatrywać oznak kryzysu między wami i wykorzysta każdą okazję, żeby dopowiedzieć "a nie mówiłam????" albo coś pokrewnego. Dlatego ogranicz do minumum rozmowy o panience.

Obawiam się jeszcze jednego. Że zostaniesz postawiony przed wyborem: albo ona albo my. To sztucznie stworzona alternatywa. Masz o wiele większy wybór i w tym wyjątkowym wypadku, paradoksalnie, możesz zjeść ciastko i mieć ciastko. Pozdrowienia.