Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Moje przeżycia

Portret użytkownika Kratos

Witajcie Przyjaciele!

Blog będzie miał charakter wspomnień ze związków poprzednich i związku aktualnego. Wyciągnięte wnioski, zachowania podczas pewnych manipulacji oraz moje własne przemyślenia to główne wątki blogu.

Na początek...

Wielu z Was zapewne zraża się do kobiet po kilku nieowocnych związkach z rzędu. Wiem, bo sam tak miałem. Jednak w naszej podświadomości pewne kłamstwa są tak głęboko zakorzenione, że biorą górę nad zdrowym rozsądkiem.
Jeśli nie udało się raz, dugi, trzeci, a nawet czwarty... to wcale nie znaczy, że jesteś nieudacznikiem lub że coś nie jest z Tobą w porządku. Bzdura! Nie można się poddawać. Najważniejsza jest wiara w siebie i swoje własne ego, które jest jedyne w swoim rodzaju i niepowtarzalne.
Oczywiście nie można popadać tu w samouwielbienie.
Ale od początku...

Moja historia ze związkami i... bądź co bądź... kobietami zaczęła się, kiedy miałem 16 lat.
Poznaliśmy się na niewielkiej imprezie integracyjnej. Oboje zaczęliśmy chodzić do Liceum. Rozmowa zaczęła się zwyczajnie. Nie miałem nic na myśli. Po prostu zabijałem czas. Jednak rozmowa zaczęła się kleić. Ja jako niedoświadczony nastolatek
szybko się "zakochiwałem". Wystarczyło, by dziewczyna się do mnie odezwała lub uśmiechnęła, a serce waliło niczym młot. Oczywiście jest to podstawowy błąd. Ale człowiek uczy się wraz z przyrostem pewnych doświadczeń.
Ostatecznie zaproponowałem, byśmy udali się do osobnego pokoju w celu "spokojnej rozmowy w cztery oczy". Całowaliśmy się. Impreza się skończyła, my wymieniliśmy się numerami telefonów i każdy udał się do domu. Jak debil stałem nad telefonem przez dwa dni i czekałem na odpowiedź. Nie było odzewu. Facet w takiej sytuacji po prostu powinien dać sobie spokój, zapomnieć i działać dalej. Ale ja za bardzo się podjarałem. Na siłę się z nią spotkałem. Widywaliśmy się przez jakiś czas, atmosfera była ciężka, usilnie wymuszałem rozmowę, latałem za nią za każdym skinieniem palca. Historia toczyła się, a po krótkim czasie laska ze mną zerwała.
No cóż... Zazwyczaj pierwsze związki nie są zbyt udane i owocne i tak też było w moim przypadku.

Wnioski?

Jeśli dziewczyna nie wykazuje żadnego znaku zainteresowania... Olać to. Nic na siłę. Pod żadnym pozorem nie można biegać za kobietą z wywieszonym jęzorem niczym kundel.
Imprezy, dyskotetki, itp. to wg mnie nie najlepsze miejsce na poznawanie kobiety, z którą facet ma zamiar być. Dlaczego? Większość dziewczyn w takich okolicznościach reprezentuje sobą jedynie samą chęć zabawy, a nie poszukiwanie poważnych związków.
W związku trzeba pokazać, kto nosi spodnie i kto ma jaja. Pod żadnym pozorem nie wolno dać się omamić i owinąć w okół paluszka. Każdy z nas zna swoją wartość i godność. Jeśli kobieta wchodzi z butami w nasze zasady życiowe i nie respektuje ich... Nie jest Ciebie warta. Po prostu zawsze bądź sobą i nie udawaj.
Spotykając się z dziewczyną nie napalaj się od razu na związek. Na początku powinno mieć to charakter luźnego spotykania się ze sobą i wzajemnego poznawania się. A czas pokaże, co z tego wyjdzie. Nic na siłę!

Kilka kolejnych związków wyglądało podobnie, ale powoli się uczyłem. Doszedłem do momentu, kiedy dziewczyna była po prostu zbyt mało dojrzała, nie rozumiała pewnych aspektów, itd. Kończyłem coś takiego.
Jest bowiem pewien fakt. W pewnym okresie życiowym (przedział wiekowy mniej więcej od 15 do 21 lat) różnica wieku nawet kilku lat ( 2, 3 lata) to kolosalna różnica. Człowiek w tym wieku dojrzewa (burza hormonów, początki kreowania własnego światopoglądu, chęć zabawy, rozchwianie emocjonalne) i strasznie trudno się ze sobą porozumieć. Dlatego w pewnym okresie lepiej poznawać rówieśniczki lub dziewczyny starsze. Oczywiście istnieją wyjątki, ja jednak generalizuję to zjawisko.
Tak czy siak zbliżamy się do momentu, gdy poznałem swoją aktualną kobietę. Jesteśmy ze sobą od roku. No cóż w porównaniu do kilkutygodniowych związków... Czuć zmianę hehe.

Nie było łatwo. Na początku nie traktowałem tego poważnie. Była tu raczej chęć przelecenia kolejnej laski, a wyszło całkiem coś innego. Z dziewczyną miałem sporo problemów. Musiałem "kształtować ją od podstaw" Jak to określam, musiałem (i czasami nadal muszę) odgrywać rolę ojczulka w związku. Dziewczyna była całkiem zagubiona. Jej dotychczasowe związki nie były zbyt ciekawe. Znała samych frajerów, biegających za nią z kwiatami, misiami, itd. których po prostu zbywała.
Ale jak to bywa, trafiła kosa na kamień. Od początku wygarnęłem jej swoje oczekiwania wobec kobiety, z którą chiałbym być. Przedstawiłem jej własne zasady i wartości według których żyję i których wymagam od kobiety swych marzeń. Wszystko pięknie. Ale do czasu. Zaczęły się "podchody". Dla dziewczyny była to zupełna nowość. Początkowo nie angażowałem się mocno, a każdą próbę jej dominacji opieprzałem. Widocznie trafiło to do niej. Stała się posłuszna, kochana, do rany przyłóż. Ale nic nie trwa wiecznie. Co jakiś czas wyskakiwała z nowymi pomysłami.
Przykład.

"Jak nie rzucisz palenia to zobaczysz!" Zaczął się szantaż. "Albo papierosy, albo ja".
Jestem typem faceta, który nie lubi owijać w bawełnę. Zaśmiałem się i powiedziałem, że widocznie nie możemy być razem. Ale nie ze względu na wybór między fajkami a nią, a ze względu na brak rozumienia "miłości" z jej strony.
Bo wg mnie miłość polega na wzajemnym szacunku i akceptacji pewnych cech lub zjawisk. Na wspólnej walce z przeciwnościami. Miłość to nie tylko szczęście, seks i chodzenie na spacery za rękę. Powiedziałem jej to i kazałem iść do domu, by przemyślała swoje zachowanie.
No tak... poskutkowało i ten temat nigdy już nie został podjęty.

Inny przykład.

"Idę za tydzień na dyskotekę"... Mam taką zasadę. Nigdy nie bądź tyranem, nie zakazuj wychodzenia, nie okazuj kobiecie strachu wobec takich sytacji i nie molestuj jej smsami.
Zawsze się zgadzam na taką propozycję. Co więcej, zachęcam by poszła. Kobieta wariuje. Ma mętlik w głowie. Tysiące myśli. O tym, że może ją zdradzam, że może jej nie chcę. Nawet takie, że chcę by poszła, bo będzie to pretekst do zerwania.
Zwykle dzień przed wyjściem informuje mnie, że jednak woli zostać ze mną w domu. Ale raz wyszła. Przez cały wieczór nie dzwoniłem, ani nie pisałem. Co więcej, jak dzwoniła, nie odbierałem. Niech się trochę pomartwi. Skończyło się tak, że kilkanaście minut później była już w domu.

Kilka razy nawet ją postraszyłem, że zrywamy. Nie dawałem znaku życia przez parę dni aż sama się nie odezwała. Kobieta na przyszłość ma świadomość, że to nie żarty. I zastanowi się dwa razy, zanim zrobi coś głupiego. Co więcej, odechce się jej przeprowadzania wszelakich testów.
Takich sytuacji jest mnóstwo. Z czasem będę starał się obrazować Wam więcej takich historii.

Wnioski nasuwają się same. Oprócz wspomnianych już wcześniej powiem tak...

Miej własne zasady, zdanie, oczekiwania i godność. I zawsze się tego trzymaj. Dla kobiety bądź dobry i spraw, by czuła się przy Tobie dobrze i bezpiecznie. Ale kiedy zaczyna jej odwalać, opieprz ją, powiedz co o tym sądzisz. Postrasz, że zakończysz tą zanjomość, jeśli ma zamiar dalej się bawić. Nie bój się. Uważaj, by kobieta Cię nie zdominowała.

Odpowiedzi

Sama prawda, dobry wpis:)

Sama prawda, dobry wpis:)

Portret użytkownika Matelus

dobry wpis

dobry wpis Laughing out loud

Portret użytkownika Rexona

Super, wpis niczego sobie

Super, wpis niczego sobie Smile

Portret użytkownika Marlboro

10/10 dobry blog

10/10 dobry blog

Wiesz te zasady to z lekcji

Wiesz te zasady to z lekcji Gracjana znamy ale podobało mi się:
"Spotykając się z dziewczyną nie napalaj się od razu na związek. Na początku powinno mieć to charakter luźnego spotykania się ze sobą i wzajemnego poznawania się. A czas pokaże, co z tego wyjdzie. Nic na siłę!"

Bo ja też zagaduję do lasek i nigdy nie myślę o związku jakoś nie lubię się angażować, myślę tylko o rozmowie i miłym spełnieniu czasu - czasem nawet nie chce mi się o numer pytać Tongue

Dobry wpis. W końcu coś dla

Dobry wpis. W końcu coś dla niedoświadczonego. ;]