Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Dam w końcu coś od siebie.

Portret użytkownika Neofita

Raz już się zabierałem za pisanie(ze dwa tygodnie temu), ale jakoś tak się stało, że się nie napisało... Zaczynam więc od nowa.
Kuresko nie chciało mi się już nic pisać. W dużej mierze dlatego, że nie potrzebuję już strony-uprzedzam, że nie czytam już waszych blogów- luknąłem tylko tylko trochę na główną. Jeden tytuł mi się spodobał i przeczytałem kilka zdań- były dobre, wielu dobrych ludzi wyrasta z tą stroną.
Nie potrzebuję już żadnego uwielbienia z niczyjej strony, poklaskiwania za dobre blogi, czy wzajemnego wspierania/kółek adoracyjnych(polecam wyzbycia się;)
Jąłem się wpisu z tego względu, że jednak jesteście moimi braćmi, dzielicie się mniej lub bardziej szczerze swoją wiedzą, więc i ja się podzielę, nie jestem egoistą.
Od początku;
Trafiłeś na stronę. Nie oszukujmy się... Nie dlatego, że chcesz zostać miszczem uwodzenia. Poczułeś, że skoro żyjesz, rzeczywistość powinna wyglądać zajebiście, bo w przeciwnym wypadku po grzyba to życie. Sensowniejsza byłaby kula w łeb.
Nie miałeś kobiet. Nawet jeśli jakieś miałeś, to coś nie tak w tych relacjach, hm?
Zauważyłeś, że w internecie mieści się ogrom wiedzy, właściwie z całego świata. Więc wpisujesz "jak poderwać", "co zrobić", "gdzie tu sens", "kim jestem" itp. itd. W efekcie trafiasz różnymi drogami na tę stronę. Łykasz pigułkę. Znajdujesz bratnie dusze, lub osoby przed, którymi możesz zakozaczyć pisząc mniej lub bardziej prawdziwe historie ze swojego życia i tego co czujesz. Wydaje Ci się, że znalazłeś pierdolony klucz do szczęścia. Bo co przecież mężczyzna może mieć lepszego od seksu z każdą dziewczyną jaka tylko mu się spodoba? I to darmowego, gdzie tylu imbecyli za to jeszcze płaci. Mega przyjemność, warta kupę kasy i jeszcze czyni Cię lepszym od milionów)! Nie ma wielu PUA, może takich co wiedzę łykają jest więcej, ale PUA nie. Otóż nie jest to wszystko więcej warte niż funt kłaków.
Zakładając maski nigdy nie znajdziesz na prawdę seksownej kobiety, z którą możesz doświadczyć na prawdę boskiego seksu. Możesz podrywać nieświadome laseczki i możesz je pieprzyć, ale nie wiele to lepsze niż seks z dobrą prostytutką(a często gorsze bo tamta przynajmniej ma jakieś biologiczne umiejętności...). Nieświadomy seks to kolejna iluzja, jak pieniądze, kariera, władza czy inne takie- a żadna z tych rzeczy nie daje szczęścia, co najwyżej chwilowe przebłyski wątpliwej przyjemności. Żeby przeżyć dobry seks musisz poczuć z dziewczyną więź, połączenie, dobrą falę, energię- musisz ją kochać. Nie możesz egoistycznie pojebać wszystkiego wokół i jej wyruchać, bo nie wiele Ci to da i przeżyjesz nie więcej niż masturbacja przy komputerze. Musisz wiedzieć i przede wszystkim czuć, że jej nie krzywdzisz i nie oszukujesz w żaden sposób.
Hm, zacząłem trochę od dupy strony, bo tu jednak chodzi o podrywanie, nie o zrozumienie seksu...
Okej. Jesteś na planecie Ziemia. Planeta Ziemia jest w nieograniczonym kosmosie. Jesteś małą drobinką kurzu w porównaniu do tego ogólnego ogromu, ale jednak wydaje Ci się, że jesteś Kimś/Czymś innym. Ponieważ myślisz..! Jeśli, więc jesteś nieszczęśliwy to wiedz, że to nie świat jest zły, tylko... nie przebierając w słowach: po prostu Ci odjebało! Boisz się myśleć sam jak uważasz za stosowne i robić tego co sam uważasz za słuszne, bierzesz za dobrą monetę to co myśli masa nieświadomych niczego ludzi, a tam odnajdujesz tylko więcej nieszczęść problemów.
Weź się w garść i zacznij myśleć samodzielnie!
Zacznij od pokochania siebie i swojego ciała. Pokochaj każdy kawałeczek swojego ciała i zauważ jakie jest piękne, mądre i zorganizowane. Bądź wdzięczny bogu/naturze/kosmosowi, czy jakkolwiek to nazywasz(ja to określam fajnym słowem: Bogiem, bo najtradycyjniej i najtranscendentalniej;), za to, że Ci je dał, że pozwolił się cieszyć i radować. Aha- jeśli myślisz, że jesteś tylko skórzanym workiem z mięsem i kośćmi, który jest zdolny do odczuwania jakichś tam bodźców smakowych/słuchowych/dotykowych itd.(no i trochę emocji), a jedynym końcem, celem, do którego się zmierza jest śmierć to odsyłam do książek i programów, zobacz na nauki dzisiejszych naukowców i mistyków(przede wszystkim tych drugich, bo mądrzejsi i nie gmatwają tak)... Emm, rzucę jeszcze kilka słów o fizyczności: Ciało jest Twoim wehikułem. Pięknym dziełem Boga, niemożliwym do stworzenia przez ludzki umysł. Kochając je, pozwalasz kochać je wszystkim kobietom wokół. Samo to już przeraża, jak zaczynają się do Ciebie przylepiać. Na razie zdażyło mi się od nieśmiałych dziewiętnastek do napalonych po granice wytrzymałości dwudziestek dziewiątek...(a i starsze też zadziwione swoją reakcją na mnie też badają;) Sam mam dwadzieścia jeden w tym roku. ;P (uch, pisanie jest niebezpieczne, bo ciężko się uratować od dawki samouwielbienia...Laughing out loud).
Dzieje się tak, ponieważ przestałem zwracać uwagę na idiotyczne liczby, czy wyimaginowane oznaki starości. Laska albo Ci się podoba, albo nie. Nie trzeba się nad tym zastanawiać. To się czuje. Widzisz to całym sobą i nie trzeba się zastanawiać i analizować. Wink

Kiedy kładziesz się i leżysz w łóżku i masz jeszcze chwilę do zaśnięcia dziękuj bogu/naturze/ kosmosowi(j.w.) za wszystko co masz/co widzisz/ słyszysz/ czujesz/doświadczasz! Lub za wszystko co chcesz mieć/co chcesz czuć. Działa to jak afirmacja tylko 100 razy szybciej- z wiarą w potęgę istnienia, szokujące efekty już po pierwszej/drugiej takiej modlitwie! Bo transcendentalna/duchowa, nie jak ziemska/ludzka afirmacja, często polegająca na popatrzeniu w lustro, zaciśnięciu zębów i powiedzeniu sobie: "Jestem Zajebisty!" i ruszeniu w miasto z równie zaciśniętymi zębami...
Jeśli chodzi o kobiety- nie ma to wyglądać tak: Panie Boże spraw, żeby mnie pożądały wszystkie dobre dupy... Ma to wyglądać raczej tak; Panie Boże, dziękuję Ci, że dałeś mi cudowne ciało i sprawiasz, że przyciągam do siebie wszystkie kobiety, jakie tylko zapragnę(btw. polecam modlitwę własną, ze swojego serca). Itd. ... Wymawiasz w myślach(lub na głos jak wolisz- nieważne, ważne, żeby z obserwowaną emocją) wszystkie te rzeczy, za które jesteś lub chcesz być wdzięczny Bogu. Tak jakbyś już je miał. Kiedy rzeczywiście to poczujesz i otworzysz oczy na te zajebiste rzeczy, które się wokół Ciebie dzieją to doświadczysz realnej wdzięczności(i bliskości Boga) wypowiadając te słowa. Mnie aż ciarki przeszły. Działa to jak skurwysyn;). Po paru podobnych modlitwo-afirmacjach byłem tak przerażony efektami, że przestałem! Przeraziła mnie po prostu moc kreacji rzeczywistości przez podświadomość wspomaganą kochającą wszystko wszechmocą kosmosu!
Jednak, żeby to stosować, fajnie mieć w sobie nieco rozwiniętą duchowość. Duchowość moi drodzy to klucz do bram ogrodu Eden. Do raju. Do bezmiaru szczęścia, które nie jest gdzieś indziej niż tylko w nas. Jedyny cel naszego życia to... życie! A żeby żyć trzeba być szczęśliwym, ponieważ samo życie jest szczęśliwe- po prostu, samo w sobie. Nieszczęśliwe życie nie ma żadnego sensu.
Większość pewnie by się zabiła(w tym między innymi ja, jeszcze parę lat temu), ale: Niemoc samobójstwa bierze się z naszej pierwotnej podświadomości/intuicji. To coś hamuje idiotyczną myśl zniszczenia swojej drogi życia, ponieważ głęboko w swoim sercu każdy z nas czuje, że życie powinno być szczęśliwe. I nie chodzi tutaj o chodzenie z uśmiechem na twarzy "2 4 na 7". Szczęśliwe życie to życie świadome. Szczerze odbierane przez nasz świadomy umysł. Warto zacząć od bycia szczerym z samym sobą... Ale tutaj zakończe, łaknących więcej wiedzy odsyłam do lektur, bo...
... miało być o podrywaniu! A nie będę pisał epopeji...
Rzecz w tym Panowie, że podrywanie to nie wszystko. Jak pogodzisz się z samym sobą to flirtowanie okaże się tylko jednym klocuszkiem wszystkich wspaniałości tego świata/naszego życia. Po drodze znajdziesz kobietę, z którą będziesz chciał sie podzielić samym sobą, swoim szczęściem i całą wspaniałością swojego świata, bo będziesz już miał tego tak wiele, że wystarczy do dzielenia się z innymi! Drugiemu szczeremu mężczyźnie można pomóc w kreacji jego własnej rzeczywistości, też świetnie się przy tym bawiąc, ale połączenie z kobietą to jak wisienka w torcie własnego świata. Po za nią jest jeszcze cała różnorodna, cudowna masa wspaniałości, ale bez tej wisienki tort nie byłby taki wspaniały, prawda? Dlatego kobiecość to kolejny, ale koronujący dodatek do naszego szczęścia dzięki, któremu możemy poczuć fantastyczną, dziecięcą radość we dwójkę! A o wspaniałej mocy pożądania i tego co się dzieje kiedy w jedną całość łączą się dwie pragnące siebie energie, chyba nie muszę wspominać... Wink
Więc tak... miało być o podrywaniu, ale...
Skonsternowałem się nad kolejnym czynnikiem przez, którego przestałem pisać. Otóż skończyłem z traktowaniem tematu kobiet jako czego odrębnego. Czegoś co trzeba oddzielnie analizować. Kobiety są częścią wszechświata tak jak i my, więc jak coś się z nimi nie układa to znaczy, że coś z nami jest nie tak! Trzeba kontemplować i patrzeć na siebie, to co się czuje w reakcji z kobietą. W końcu znajduje się taką, przy której można otworzyć całego siebie, w całej swojej okazałości i bawić się rzeczywistością jak nigdy dotąd. To otwiera oczy. Otwiera przede wszystkim wtedy, gdy się pogubisz! Oboje założycie maski i wszystko pryska. Czasami może się wydawać, że to kolejny powód do cierpienia, umartwiania się nad sobą i śrubowania(szlifowania?) technik uwodzenia. Trzeba wiedzieć, że jednak to tylko nauczka dla Ciebie. Sygnał, że jeszcze jest coś nie tak. Po pewnym czasie następuje budowanie swojej rzeczywistości od nowa i po jeszcze pewniejszym czasie, szukanie znów kolejnej fajnej duszyczki dla siebie, z którą możnaby dzielić się swoim cudownym światem. U mnie było tak, że wątpiłem trochę w znalezienie drugiej tak fantastycznej kobiety... Lecz poznawałem, flirtowałem, bawiłem się i pojawiła się kolejna! Też wspaniała. Inna od poprzedniej, ale też cudowna. Nie ma dwóch takich samych(btw. nie ma żadnej identycznej rzeczy), ale nie chodzi tutaj o to, żeby rozpamiętywać jakąś tam cudowność minionych chwil i zamartwiać się, że ich już nie będzie. "Tego kwiatu jest pół światu" i nie chodzi tutaj tylko o walory estetyczne ciała, ale i o cudowną duszę kobiety. Oczywiście odnaleźć to drugie jest znacznie trudniej, ale przecież w tym cała zabawa! Dlatego, mężczyzna jest poszukwiaczem/łowcą. Nie dlatego, że musi ruchać codziennie inną, albo prowadzić kilka różnych, wątpliwej szczerości związków jednocześnie.
Mężczyzna, bawiąc się, z dziecięcym entuzjazmem odkrywając/poznając dobiera pasujące elementy do swojej rzeczywistości.
Z kobietami jest podobnie. Można ucieszać wiele niewiast, ale jeśli znajdzie się, rzeczywiście dobrą kobietę, z którą można być w stu procentach szczerym, zaprzyjaźniając się z nią, odnajdując w niej szczerego, serdecznego kumpla, to można nią, wręcz ukoronować swój świat.
Nie mylić ze stawianiem jej na tronie. Kobieta nie może być na tronie, ponieważ właściwie to ona sama jest tronem! Pięknym, wspaniałym tronem, który na dodatek odwzajemnia naszą miłość i daje nam jeszcze więcej radości! Pamiętajcie Alegorię z tortem. Wisienka to wisienka. Wspaniała i dobra dopełnia/uszlachetnia tort, ale w żadnym razie nim nie jest! I też nie ma tak, że jak się znajdzie taką to będzie się z nią do końca życia! Wszystko zmienia się z każdym dniem, a nawet z każdą sekundą. Wszystko płynie.

Jebana kurwa trzecia czterdzieści! Laughing out loud
HAHA!(do roboty na 8:00... będzie trza kilka dobrych kawek walnąć... Wink
Zwrócie uwagę moi drodzy, że zacząłem pisać około niedzielnego południa, skończyłem teraz. Nie, żeby mi to tyle zajęło, ale w między czasie miałem wiele przygód, przez co odchodziłem od kompa. Chciałem jednak to skończyć skoro już zacząłem, mając na uwadze kilka poprzednich-nieudanych początków... I wiecie co? Jestem kuresko zadowolony. Pozdrawiam;)

Uch... Zrobiłem sobie małą przerwę na owocową herbatkę i papieroska, z myślą o ostatnim przeczytaniu swojego wywodu i jest już po czwartej, ale jeszcze się skonsternowałem nad jedną rzeczą. Dużo pisałem o kreacji rzeczywistości i ważne jest, żeby robić to w czasie rzeczywistym. Nie w przeszłości, czy przyszłości(układanie scenariuszy w głowie/analiza), lecz teraz! To jest właśnie aktywny zen/aktywne życie. Nie tylko podczas wyciszenia i medytacji, ale i w ciągu życia. Kiedy wszystko się dzieje- Ty płyniesz razem z tym. Tylko odważnie działając w teraźniejszej chwili można radośnie żyć. Wink
Już się nie rozdrabniam. Dobrej nocki Panowie.

Ee, właściwie to dnia, ponieważ 4:48 na zegarku. Kopiuję tekst na stronę i pokładam się w sen. Zdrówko. Wink