Witam! Chciałem Was zapytać co sądzicie o pewnej sytuacji. Na początku muszę zaznaczyć że nie chodzi o jakąs tam laskę ale o...przyjaciółkę. Właściwie temat już trochę oklepany ale kij z tym. Znamy się już kilka lat lecz sama przyjaźń pojawiła się jakieś 1,5 roku temu. Muszę uczciwie napisać, że z upływem czasu, kiedy się spotykaliśmy coraz częściej pomyslałem, że może to być coś więcej.  Powiedziałem Jej co czuję. Nie zgadzała się z tym. Uważała mnie za przyjaciela a ja choć nie bez trudności przeszedłem nad tym do porządku dziennego.  Z czasem miłosne uniesienia mi przeszły. Później poznała kogoś, wyglądała na szczęśliwą, a sam związek na poważny. Ja się usunąłem, przez pół żadnego sygnału ani od Niej ani ode mnie. Szczerze mówiąc dobry czas, przeszło mi na dobre. Jakiś czas temu pisze esa i pyta co u mnie. Odpowiedziałem i oddałem pytanie. Ona, ze nienajlepiej i proponuje spotkanie nawet teraz. Ja, ze teraz nie moge i umówiliśmy się na inny dzień. Spotkaliśmy się u Niej, byłem tam kilka godzin. Podczas rozmowy powiedziała, że ten facet krecił cos na boku i sie rozeszli. Ogólnie rzecz biorąc fajnie nam się rozmawiało, bez skrępowania. Tak jak kiedyś. Lubimy ze sobą rozmawiać. Gdy mówiła słuchałem uważnie, patrząc w oczy. Ale moją uwagę zwrócił jeden szczegół: gdy coś tam robiłem Ona mnie obserwowała (nie przypaminam sobie żeby wczesniej to robiła) a gdy sama mówiła czyms tam się bawiła w ręku. Spotkanie się skończyło, porzegnaliśmy się ale jeszcze tego samego dnia a właściwie wieczoru zaproponowała bym wpadł do Niej bo jest sama w domu i nic nie robi. Znów rozmawialiśmy śmialiśmy się i Ona znów obserwowała mnie i tym razem bawiła się włosami. Może to naiwne pytanie ale jak myślicie, co te spojrzenia mogą oznaczać? Co kobieta może myśleć gdy obserwuje mężczyznę a gdy ten na nią spojrzy ona nie ucieka wzrokiem? Z góry dzięki jesli ktoś przez to wszystko przebrnął i zdecyduje się odpowiedzieć. Pozdrawiam Koler