hej, mam nadzieję, ze nie zostane stąd wyrzucona, zanim nie przeczytam kilku opinii;-)

rozstałam się kilka dni temu ze swoim chlopakiem. nie bylismy ze soba dlugo. wyszło to z mojej inicjatywy, nie stawiał większego sprzeciwu, ale po ostatniej naszej rozmowie powiedzial, że myślal, że może jednak zmienię zdanie. wyciągnelam wnioski z naszej znajomosci i byloby ok gdyby... no właśnie, pisze do mnie codziennie, jak nie odpisuję to pyta czy coś się stało, że sie martwi itd. o co mu chodzi? naprawde sie martwi czy kłamie? a może ma wyrzzuty sumienia, bo wie że grał nie fair?
przed rozstaniem (nie wiem co mnie pokusiło) siedziałam przy jego laptopie i przeczytałam archiwum rozmów na gg z jego najlepszym kolegą. i to był głównie gwóźdź do trumny. ale nie miałam odwagi powiedziec, że wiem to i tamto z takiego i takiego źrodła. i czasem mam ochotę mu odpisać: "przeczytaj swoje rozmowy z X. na gg i daj mi świety spokój". bo chyba po tym związku najbardziej ta rozmowa lezy mi jeszcze na sercu. wiem, że jezeli juz mam go o tym poinformowac to nie w ten sposób, ale zastanawiam się czy w ogole jeszcze warto to poruszać?