Moj ostatni wpis był trochę zbyt optymistyczny. Nie boję się podchodzić do dziewczyn, ale w klubach. Na mieście cały czas mam kłopot. Polacy są tak zbudowani, że wypada nie mówić do siebie na ulicy. Czasem laska jest zachwycona. Jak jedna panna, która dopiero co wróciła z Hiszpani i mówiła, że to było cudowne że jestem taki otwarty, tam ludzie są tacy u nas nie. Jednak większość traktuję Cie jak dziwaka. Jednak panowie, jest w tym coś ciekawego gdy podchodze w sposób pewny siebie i bardzo direct, to dziewczyna nie traktuję Cię o jakiś świr podwala się na ulicy, tylko o fajny facet podbił. A kty jestem zakłopotany, no to ona traktuję Cie jak świra.
Sądzę, że kobiety wyczuwają, gdy jesteśmy zakłopotani i myślą o chce zrobić coś złego. A gdy facet zachowuję się na luzie, to dziewczyna wyczuwa oo jest wyluzowany czyli nie chodzi mu o nic złego. Zresztą myślę, że to że w klubie potrafię podbić do każdej a na ulicy mam z tym kłopot to tylko konstrukcja myślowa. Człowiek sobie coś wbił i musi to dzięki ciężkiemu treningowi przeskoczyć.
Ostatnio słyszałem o fajnym ćwiczeniu, które czasem stosuję. Mówić cześć do każdej dziewczyny, która Cię mija, gdy odpowie. Oczywiście należy zagadać i poderwać.
W sumie city game mnie bardzo interesuję, bo całe życie jeździłęm kolejką do szkoły i siedziałęm na przeciwko, różnych łądnych panien i myślałem, co by tu zrobić....Aż trafiłem na tę stronę.