Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Rozruszać stare kości

Portret użytkownika Kampro

Siema, zastanawiałem się czy pisać tego bloga bo w sumie nic szczególnego nie ugrałem. Ale jak to mówią - wszystko nauka, a wieczór był całkiem interesujący, więc opowiem.

Zaczęło się od laski z Tindera. Umówione spotkanie na 19, Wskakuję w białe Airmaxy, majtasków ck nie miałem, więc zarzuciłem inne tak, żeby było widać, że coś jest napisane, ale nie było widać co. Pojawiam się o umówionej porze, w umówionym miejscu. Dama nie zaszczyciła mnie swoją obecnością, więc wysłałem smsa, dziękując za miło spędzony wieczór i zadzwoniłem do starego kotleta, że wpadnę go odgrzać. Kotlet odpowiedział, że nastawia już patelnię, więc do 22 było już po smażeniu. Naszła mnie taka refleksja, że "nie mogę całe życie wpie*dalać sushi" i ruszyłem na miasto, do przybytku w którym onegdaj odnosiłem nie lada sukcesy.

Przybywam na miejsce, na środku parkietu hasają radośnie 3 paszteciątka z jakimś okularnikiem i to w zasadzie wyczerpuje pulę towarzystwa na imprezie. Są jeszcze 2 ładne kelnerki, ale mam zasadę, że nie podrywam kobiet w pracy, tyczy się to sprzedawczyń, hostess na targach, oraz kelnerek właśnie. Zarezerwowałem pokój w hotelu - jak nie pociupciam, to chociaż napiję się jak człowiek. Zagadałem do barmana co tu taka nędza, odpowiada że sesja, ale do północy powinno się zrobić gęściej.

Wziąłem sobie piwko, wyszedłem na taras, rozwaliłem przy jednym stoliku z dobrym widokiem na salę i czaję się jak wiedźmin na strzygę. W pewnym momencie na taras weszły 3 kolejne pasteciki i kiedy mijały mój stolik, ukłoniłem się i życzyłem miłego wieczoru (zawsze to wzrok kilku samic od czasu do czasu łypiących na mnie). Poszedłem po drugie piwo i nagle mignęły mi przed oczami dwie polędwiczki. Na standardy porządnych warszawskich klubów jakieś 8 i 7.4, ale biorąc pod uwagę czas i miejsce to dyszki pełną gębą (jest szansa że nasi miejscowi miłośnicy instagrama, pokazywali kiedyś jedną z nich, bo akurat typ insta-dupo-wypinaczki).
Wróciłem do swojego stolika, a tam ten okularnik co wcześniej zamiatał parkiet na miejscu mi się zagnieździł. O nie tak nie będzie, to moja ambona. Podbijam i mówię "Cześć, jestem Kampro, poznajmy się". Gość się zmieszał, zamieniliśmy ze dwa zdania i oddalił się w pośpiechu zostawiając niedopite piwo.
Rozsiadłem się na z trudem odzyskanym tronie, a tu 2 stoliki przede mną rozsiadają się moje gwiazdy. 8 nazwiemy roboczo 8, a 7.4 nazwiemy 7 bo już późno i nie chce mi się szukać kropki za każdym razem. No i moje polędwiczki zaczynają nawalać zdjęcia w najbardziej wymyślnych pozach. Poderwałem tyłek, chwila zastanowienia i podbijam:
K: Robicie tu za hostessy czy wpadłyście tylko nastukać zdjęć na insta? (Tych słów użyłem, bez koloryzowania)
Nie pamiętam co odpowiedziały, ale zamieniliśmy ze dwa zdania i zaproponowały żebym się dosiadł. A że pięknym damom się nie odmawia, a spędzenie wieczoru z najładniejszymi dupami w klubie to gratka dla lowelasa to długo nie musiały mnie namawiać. Się dowiedziałem, że jedna ma 21 druga 18, i obie są tępe jak... w zasadzie nie przychodzi mi do głowy nic co oddało by powagę sytuacji. W każdym razie miałem przed sobą dwie patologiczne karyny. Ale ładne karyny. Co prawda entuzjazm na myśl o mizianiu z którąkolwiek z nich mi przeszedł (bo nie wiadomo co przed chwilą miała w ustach), ale jako akcelerator social proof ciągle nadawały się wyśmienicie.
No i tak sobie siedziałem i słuchałem pie*dolenia, o tym jaki to jej sebiks nie jest wspaniały i wrażliwy, bo jak go rzuciła, to się rozpłakał i odtąd wie że to ten jedyny, oraz tysiąca innych gówno mnie obchodzących tematów, w międzyczasie znieczulając się kolejnymi kamikaze i rozglądając się za czymś do upolowania. Aż tu nagle mignęły mi fajne nogi spod czerwonej spódniczki. Posiedziałem jeszcze chwilę z moimi karynami, wybadałem gdzie jest - rozmawiała niedaleko z jakimś gościem, ten trzymał ją za rękę. Byłem już tak zblazowany przez alko i opowieści dziwnej treści, że nie chciało mi się nic wymyślać. Zrobiłem to na co zawsze miałem ochotę, ale brakowało odwagi. Podszedłem, objąłem ją w pasie i powiedziałem "chodź". Była zaskoczona, ale nie opierała się. Zaprowadziłem ją na parkiet i przycisnąłem ją do siebie. Odepchnęła mnie, i powiedziała, że woli trochę dystansu. Na to wybełkotałem coś w stylu "nie lubię dystansu, dystans niszczy więzi społeczne", zastanowiłem się co właśnie powiedziałem i dodałem "na mnie już pora, dobranoc" i wróciłem do domu.

Odpowiedzi

Portret użytkownika shaker

Pod końcówą szykowałem się na

Pod końcówą szykowałem się na zjazd na hotel, a tu zonk Laughing out loud

Portret użytkownika Kampro

Przemilczmy to

Przemilczmy to Laughing out loud

Hahaha, i takie blogi to ja

Hahaha, i takie blogi to ja rozumiem. Uśmiałem się Laughing out loud Czekam na więcej.