Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Przostroga

Portret użytkownika Priapos

Tutaj pisałem o dziewczynie którą poznałem jakiś czas temu, wróciłem z wyjazdów ostatecznie do Polski i zacząłem budować swoje życie od nowa. Przez cały okres moich wyjazdów miałem kontakt z dziewczyną z którą ustaliłem, że jak wrócę do Polski to zostaniemy parą. Przyjechałem a po tygodniu mojego pobytu związaliśmy się. Przez okrągły miesiąc robiłem nic innego tylko się kochałem z dziewczyną, po kilka razy na dzień, nie pracowałem, nie uczyłem się, robiłem nic oprócz spotykania się i kochania z nią albo picia z kolegami. Umierałem w tym mieście, ginąłem, z każdym kolejnym dniem czułem się gorzej, widziałem to i dalej szedłem w tym złym dla mnie kierunku. W pewnym momencie powiedziałem dość. Stwierdziłem, że trzeba coś zmienić.

Powiedziałem dziewczynie o tym, że tak nie może być, że muszę zacząć coś robić, że trzeba zmienić taki tryb życia. Spoko, była chętna w pewnym momencie nawet na wyjazd ze mną za granicę bo miałem możliwość wyjazdu, jednak ja uznałem, że to bez sensu bo taki wyjazd już miałem, a rzucić wszystko, jechać i przywieźć tylko pieniądze to dla mnie w tym momencie za mało, ponadto dziewczyna jest na studiach i jednak dochodzę do wniosku, że głupotą jest wyjazd bo "coś mi nie pasuje w moim mieście" kosztem studiów dziewczyny. Wybrałem inną opcję.

Wyjechałem do stolicy, dowiedziałem się, że dziewczyna może tutaj kontynuować swój kierunek, a ja mogę się cały czas rozwijać. Zerwałem z siebie więzy które od 23 narzucała na mnie rodzina (w szczególności matka) i rozpocząłem w pełni samodzielne życie. Życie w którym ja decyduje o tym gdzie się znajduję. Jest to najwspanialsze uczucie jakie towarzyszyło mi do tej pory w moim życiu. Marzyłem o nim od paru lat.
Dziewczyna wyraźnie była przygnębiona, smutna, nieobecna, że wyjeżdżam i znowu ją zostawiam. Powiedziałem jej, żebyśmy teraz żyli osobno, żeby ona zajęła się swoimi sprawami (szkołą, swoimi sprawami osobistymi)[na myśli miałem to, aby się zastanowiła czego tak naprawdę chce, jednak tego bezpośrednio jej nie powiedziałem]. Czułem się i bardzo źle i bardzo dobrze. Dobrze bo robiłem to o czym marzyłem od dłuższego czasu a źle, bo robię to kosztem uczuć do dziewczyny. Kilka razy ją później przepraszałem za sytuację w której ją zostawiłem, dziękowałem za czas który na siebie przez ten miesiąc wykorzystaliśmy, pisałem, że trzymam kciuki aby wszystko dobrze się potoczyło, ale teraz każde z nas musi się skupić na sobie.

Z perspektywy czasu, widzę, że zostawiłem ją z sygnałem ode mnie "rób co chcesz, masz wolną rękę, zastanów się czego chcesz, jak będziesz wiedziała czego chcesz to daj mi znać".

I OD TEGO MOMENTU ZACZĘŁA SIĘ ROBIĆ WIELKA KUPA na którą tak naprawdę sam siebie skazałem tymi sygnałami które jej wysyłałem (opuściłem ją, zostawiłem samą sobie, przestałem kierować tą relacją)
Panowie, minął przedwczoraj dokładnie tydzień jak siedzę w stolicy. Od ostatnich 4!!!! dni zrobiła się olbrzymia kupa w tej relacji. Już wiem dlaczego, i to naprawiam, a mianowicie.

Od tych 4 dni dziewczyna zwyczajnie przestała się starać, jest miła ale wiecie, zaczęło brakować tego filtru, tej gry, tego ognia nawet takiego małego, gdzieś to zaczęło się wymykać spod kontroli. Efektem było to, że zacząłem się wkurwiać i praktycznie uzależniać się psychicznie od niej. Cały czas o niej myślałem, nie mogłem tego pozbierać z podłogi, nie wiedziałem o co chodzi i brnąłem w to jak ślepy tak właściwie nie wiadomo po co.

ZNOWU POWIEDZIAŁEM SOBIE 'STOP!!!' tak nie może być, trzeba to zmienić
Tak więc wczoraj zadzwoniłem do niej, i to jest najważniejsze, kompletnie nie miałem pomysłu na rozmowę, nie wiedziałem co chcę z tej rozmowy, byłem nie w humorze ale uznałem, że chuj. Co ma być to będzie, ja tylko zadzwonię. Zadzwoniłem, pogadaliśmy i było spoko do momentu aż powiedziała, że jednak w ten weekend do mnie nie przyjedzie bo jedzie załatwiać pracę o której mi wcześniej wspomniała. I dzięki tej rozmowie, już wiedziałem na czym stoję. Było to bardzo pomocne i wszystkich gorąco zachęcam do upewniania się jeżeli nie jesteście pewni na jakim gruncie stoicie. Dobrze jest sobie uświadomić czy grunt jest twardy czy miękki bo wiadomo wtedy jak rozegrać całą sytuację aby wszystko wyszło nam na dobre.
Powiedziałem jej, że lipa no ale chuj, trudno i się pożegnałem.

Wkurwiłem się, poszedłem to wybiegać, zrobiłem 8 km, wróciłem do domu, pojadłem, zrelaksowałem się i poszedłem spać. Na następny dzień (czyli dzisiaj) po pracy zadzwoniłem do niej. Pod wpływem złych emocji walnąłem z grubej rury, że nie podoba mi się to co się dzieje, żebyśmy zerwali kontakt itp. Przyznam, poleciałem za ostro bo nie chodziło mi o to, co sobie uświadomiłem po tym jak skończyliśmy rozmowę. Jakieś piętnaście minut później zadzwoniłem jeszcze raz aby dokładnie jej wyjaśnić o co mi chodzi, do czego zmierzam i po co ja to jej mówię.

I zrobiłem to panowie. Oczyściłem głowę ze zbędnych emocji, ze zbędnych myśli. Poszedłem 100% w to o co mi chodzi, przedstawiłem jej, że nie podoba mi się sposób w jaki zaczęła podchodzić do tej relacji, że nie podoba mi się to, że nie mówi mi o tym co się u niej dzieje, gdzie spędza czas i z kim, dodałem, że szukam dziewczyny która będzie szła koło mnie a nie mówiła jak to jej zajebiście, wyrzuciłem jej to co najważniejsze, to co we mnie siedziało od tych paru dni, nawiązałem do mojego wyjazdu, wytłumaczyłem od nowa dlaczego wyjechałem, jak wielkie to ma dla mnie znaczenie że tutaj jestem, że ona nie rozumie tego jak ja się tutaj czuje, że nie zdaje sobie sprawy przez co ja przechodzę i tak dalej i tak dalej. Powiedziałem to wszystko co we mnie siedziało. Zrobiłem to pewnie, zdecydowanie, odważnie, bez strachu że mogę ją stracić albo że to co mówię może być dla niej niezrozumiałe i to jest najważniejsze. Że postawiłem sprawę jasno. Efekt był natychmiastowy "Przyjadę do ciebie jutro".

Ostatecznie przyjeżdża w czwartek i w piątek ma wrócić.
Piszę to dla przestrogi dla innych. Trzeba wiedzieć na czym się stoi bo tylko tak można ruszyć do przodu i w momencie jak już mamy zamiar ruszyć do przodu, trzeba to zrobić zdecydowanie, odważnie, pewnie i być w 100% szczerym z samym sobą. Tylko w ten sposób możemy ruszyć się z miejsca.

Pozdrawiam

Odpowiedzi

Portret użytkownika Priapos

dokładnie, i zachęcam do

dokładnie, i zachęcam do tego
zachęcam do tego co ja zrobiłem, olałem dumę bo nie byłem zadowolony z finału jaki dostałem, rzuciłem jej żebyśmy zerwali kontakt i jak ostatni cwel, cwaniak pokazałem że mi nie zależy i jaki to ze mnie boss

a tak wcale nie jest, nie tego chciałem
dlatego oczyściłem głowę, podszedłem do tego na spokojnie i wyrzuciłem wszystko to co mnie dręczyło, co mi leżało. Wyszło super, zachęcam do tego, jebać dumę, jebać te słówka w głowie "muszę pokazać, nie będę oddzwaniał bo tak powiedziałem i koniec". Jebać to, trzeba zrobić tak aby być z siebie zadowolonym, żeby uzyskać to czego chcemy. A ja chciałem, żeby dziewczyna wiedziała, że źle się dzieje i trzeba to zmienić. Udało się, dostałem to czego chciałem. Jestem z tego zadowolony. Zachęcam do tego wszystkich bardzo gorąco

Portret użytkownika Ian Watkins

I tak i nie. Przedewszystkim

I tak i nie. Przedewszystkim poważne rozmowy trzeba odbywać pod wpływem przemyśleń, a nie emocji, bo potem wychodzą takie kwiatki jak Tobie. Super, że umiałeś przyznać się do błędu, przeprosić, ale też nie tędy droga by we wtorek laskę opierdalać, 'zrywać' z nią w celu wymuszenia pewnych zachowań, a wobec niepowodzenia akcji przepraszać. Przerabiałem takie akcje i często powtarzana czynność wtorek kłótnia, środa kwiatek po pewnym czasie męczy obie strony, a tą piękniejszą o tyle mocno, że nie chce takiego faceta.

Oczywiście, mam wielką nadzieję, że finał będzie satysfakcjonujący dla Ciebie, bo widzę, że zależy Ci na niej, a i Ty jej obojętny raczej nie jesteś. Trzymam kciuki.

Ten blog to całkowite

Ten blog to całkowite zaprzeczenie twojego "Ja facet vol. 2012"

Portret użytkownika Priapos

te blog się łączy z wpisem

te blog się łączy z wpisem "Ja facet vol. 2012", zajebiście że to też przeczytałeś Smile