Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Moje wnioski z 100+ randek

Portret użytkownika Pckr

Moje wnioski z 100+ randek

Jeśli potrafisz:
- Wymienić cechy które lubisz w kobietach
- Wymienić cechy których w nich nie lubisz
- Opisać osobowość kobiety która Ci najbardziej odpowiada
- Opisać dobrą partnerkę na realnym przykładzie byłej lub obecnej
- Masz porównanie z kilku partnerek i potrafisz przypisać je na skali od 1 do 10

to ten blog prawdopodobnie nic Ci nic nie da, choć miło mi będzie jeśli go przeczytasz. Jeśli jednak nie potrafisz lub masz wątpliwości, to zapraszam dalej.

O co tu właściwie chodzi?

Moje podejście do randkowania zmieniało się z biegiem lat. Na początku przygody, mając 21-22 lata, chodziło mi głównie o zaliczenie jak największej ilości dziewczyn i, jak podejrzewam, potwierdzenie swojej męskości i sprawczości jako kochanka.

Obecnie, 5 lat później, widzę że moje powody są zupełnie inne. Teraz poznaję kobiety, nie pcham relacji do wyłącznie do seksu ale badam i zauważam czego ja właściwie szukam w tym randkowaniu oraz w kobietach.

Podzieliłbym nawet te etapy na randkowanie nieświadome i świadome.

Nieświadome to takie, gdzie jedyny cel to zamoczyć. Nie interesowała mnie wtedy chemia między mną a kobietą, chciałem zdobyć swoje trofeum i tyle. Nie było żadnych refleksyjnych pytań, żadnych ‘czego ja tu szukam’, ‘dlaczego to robię’ czy ‘co mi się w niej podoba a co nie’.

Świadome randkowanie to głównie zadawanie pytań:
Co mi się w niej podoba a co nie?
Czy odpowiada mi jej zapach, filozofia życiowa, podejście do wielu spraw
Czy ta partnerka będzie dla mnie oparciem i stworzy mi środowisko do rozwoju czy będzie angażowała mnie czasowo nie dając wiele w zamian?

I tak dalej. I tak, teraz to ja robię dziewczynom shit testy i zadaje ‘te pytania’.

Myślę że na tym etapie, po poznaniu kilkudziesięciu kobiet, seksie z 25+ różnymi dziewczynami (plus drugie tyle na petting/oral) oraz 7 latach w 2 związkach, mogę śmiało je pogrupować na skali 1-10 i określić, jakie cechy mi się podobały i co jest dla mnie ważne w kobiecie.

Z perspektywy czasu, największą wartość w randkowaniu widzę właśnie w tym.

Zdarza mi się nawet rezygnować z pewnego seksu bo wiem, że pillow talk (czyli rozmowa po stosunku) mnie odstrasza i wywołuje poczucie bezsensu i swego rodzaju dyskomfortu, a dziewczyna mimo że ładna, to mi nie siedzi.

Ale do rzeczy - jakie wnioski wyciągnąłem z 100+ randek i dlaczego warto?

Nie pcham głazu po górę ale szukam takiego, który będę mógł toczyć z góry.

Czasy się zmieniły, nie żyjemy już w małych społecznościach w wiosce, mamy styczność z tysiącami ludzi i szukanie partnerki jest w gruncie rzeczy trudniejsze.

Bonusowo dziewczyny są bardziej rozwydrzone, dostają nienaturalnie dużo atencji od facetów z całego świata, komplementy szkodzą a nie pomagają i tak dalej.

Z tego powodu też, to moje zdanie, trudno znaleźć odpowiednią partnerkę i trzeba się jej naszukać.

Byłeś na randce z dziewczyną i ona potem dziwnie się zachowuje, nie chce się spotkać jeszcze raz a Ty nie wiesz o co chodzi? Może po prostu do siebie nie pasujecie, coś jej nie przypasowało albo jest zjebana.

Po co chcesz się na niej koncentrować? Po co chcesz iść dalej w coś z laską, gdzie od początku nie jest między wami kompatybilnie?

To że ty spotkanie uważasz za udane to nie znaczy że ona też. Może była z Tobą z grzeczności, może jej się podobało ale mnie niż na randce z innym, może może może…. a może po prostu było średnio i ona to wie bo ma inną skalę, a Ty masz za małe doświadczenie z kobietami i jej średnio to Twoje super?

W tym momencie doskonale rozumiem dziewczyny które po 1 spotkaniu dawały mi kosza i pisały że ‘nie czują vibe’.

Dziś ja również wolę spasować po pierwszym spotkaniu i szukać dalej.

Kiedyś często traciłem czas na bezsensowne relacje, teraz tego nie robię.

Kiedy już miałem dużą ilość randek za sobą oraz regularne momentu reflekcji nad motywacją do nich i czego szukam w kobietach, zobaczyłem że są:

- Laski do których nie poczujesz vibe
- Laski do których poczujesz vibe ale one do Ciebie nie
- Laski które poczują do Ciebie vibe a Ty do nich nie
- Laski które poczują do Ciebie vibe i Ty również poczujesz do nich vibe

i zrozumiałem, że warto koncentrować się tylko na d).

Można toczyć kamień pod górę, płynąć pod prąd i tak dalej, tylko po co?

Czy nie lepiej wykorzystywać swoje naturalne predyspozycje?

Staranie się o kobietę z którą nie jesteście kompatybilni przypomina bardziej toczenie kamienia pod górę, a myślę że nie warto być Syzyfem z wyboru.

Dlatego zapierdalaj i umawiaj się na randki, dużo randek, Ty rezygnuj z dziewczyn. Po jakimś czasie będziesz miał obraz jak to powinno wyglądać i wtedy jak trafisz na dziewczynę w okolicach matchu 8+ (chodzi o ogólne dopasowanie do siebie a nie sam wygląd fizyczny) to rzeczy same się potoczą w dobrym kierunku, naturalnie.

Czasem zdarzy się też że relacja się wysypie na 2,3,4 spotkaniu i TO JEST OKEJ.

Wtedy najprawdopodobniej coś spierdoliłeś, a może byłeś plastrem? A może ktoś był ciut lepszy, o te 0.1 sekundy? Analizuj, szukaj błędów i testuj nową wersję siebie na kolejnych.

Jak ja to robię?

Obecnie rezygnuję z ponad 75% dziewczyn po pierwszej randce. Co sprawdzam?

a) Podejście do życia - nie lubię dziewczyn które są księżniczkowe lub nie mają w sobie energii do życia, czuć od nich depresję itp.

b) Nie lubię dziewczyn które robią z igły widły. Ostatnio spotkałem się z taką która nawet nie chciała powiedzieć gdzie pracuje bo “o tym się nie rozmawia na pierwszym spotkaniu”, szybko się skończyło i drugiego nie było.

c) Całowanie się. Jak z dziewczyną nie mogę się tu zgrać to tracę zainteresowanie seksualne.
Zapach. Jak wyżej, dla mnie to mega ważne żeby zapach dziewczyny mnie podniecał, a jak ładnie pachnie i dobrze się całuje to rewelacja.

d) Dzieci. Często spotykam kobiety które mówią że nie chcą albo wręcz nie cierpią dzieci, od razu red flag.

To też pozwoliło mi zrozumieć, że wygląd nie ma decydującego znaczenia i tylko pośrednie przełożenie na zainteresowanie seksualne. Absurdalnie, 7 może bardziej podniecać niż 10 jesli jej zapach i ‘coś extra’ się tam zgadza.

I teraz tak, sam możesz doprowadzić do sytuacji że to Ty rozdajesz karty i rezygnujesz z dziewczyn. Jak? Po prostu będziesz musiał poświęcić na to dużo dużo czasu.

Funny story: Wszyscy piszemy swoje scenariusze. Mnie osobiście bardzo bawi, kiedy siedzę na randce i wiem że to ostatnie spotkanie, a dziewczyna pisze swój scenariusz, mówi że mamy dopasowane energię a po randce wysyła horoskopy jak ryba i byk do siebie pasują i tego typu pierdoły.

2. Duże rzeczy zajmują dużo czasu.

Dla mnie w tym momencie liczą się dwie rzeczy, czyli projekt nad którym pracuje w pracy i randkowanie.

Poza tym oczywiście trenuję i trzymam dietę, ale to jest baza. Moja baza to 8h snu dziennie, trening 5/6 razy w tygodniu i zdrowa micha. Zwykle też dorzucam tam saunę albo morsowanie, choć nieregularnie.

Nie mam nawet żadnych szczególnych hobby, a bazy nie liczę jako hobby tylko jako lifestyle.

Teraz mam focus na dwie rzeczy, praca i badanie rynku pod LTR, dlatego cały wolny czas alokuję tam. Nie mam nawet instagrama ani nic co by mnie rozpraszało, choć oczywiście nie żyję jak robot, są książki i znajomi i spacery czy rower ale to też sporadycznie.

Mimo to, uważam że warto. Życie seksualne to było moje centrum wszechświata od zawsze, na początku w formie porno (od którego jestem całkowicie wolny od wielu miesięcy i polecam, choć to była długaśna droga), potem jako randkowanie i związki w których nie czułem się szczery sam ze sobą.

Myślę że wielu z nas tu na forum ma podobnie, dlatego postanowiłem że nie ruszam nic innego póki nie rozpracuję swoich relacji oraz nie będę w stanie stworzyć zdrowego związku z samym sobą oraz później z partnerką, dlatego jestem w stanie tutaj poświęcić bardzo dużo czasu i wysiłku, choćbym miał tak żyć jeszcze długi czas.

Wiem też że jest to dla mnie inwestycja na całe życie, czyli prawdopodobnie jeszcze ponad 50 lat.

Chcesz więc spotkać się z 100+ dziewczynami? Popatrz na to jak na trening albo na projekt.

Rozpisz plan, edukuj się, mieszaj teorię z praktyką i wyciągaj wnioski. Nawet jeśli zajęłoby Ci to rok, dwa czy trzy lata to czy nie warto?

Mi też się często nie chce i czasem się zmuszam, ale wiem że mam w tym cel i jak go zrealizuję, to będę mógł skupić się na czymś poziom wyżej, czego z kolei nie będę w stanie osiągnąć bez ukończenia tego poprzedniego poziomu.

3. Bycie sobą, bycie naturalnym i trzymanie ramy

W tym momencie bycie sobą to dla mnie to samo co trzymanie ramy.

W podrywie próbowałem już chyba wszystkiego.

Od gierek z Gry Neila Straussa, robienie dziewczynom Sześcianu, różnych zagadek itp. (to faktycznie działa jak cholera) i trików, po bycie szarmanckim i prawiącym komplementy na latynoską modłę

Funny story - jest badanie, które pyta kobiety o odczucia po przeprowadzce z USA do Meksyku. Badanie z lat bodajże 70 więc kiedy seksu uprawiano więcej niż kiedykolwiek a nie było też aplikacji jak IG które zaspokajają kobiece pragnienie atencji.

Badanie wykonane było w ciągu miesiąca i roku od przeprowadzki i dotyczyło życia towarzyskiego, kobiety były singielkami.

Po miesiącu: to, co im się podobało, to że Meksykanie są bardzo szarmanccy, mówią im dużo komplementów i je podrywają. Kobiety czuły się docenione, dostawały kwiaty i tak dalej, zupełnie inaczej niż w USA.

Po roku: kobiety mają dosyć Meksyku. Zauważyły że jak tylko odrzucały zaloty Meksykanów, Ci w ogóle się tym nie przejmowali tylko szli do kolejnej i kolejnej, która w końcu im to odwzajemniała. A potem… do kolejnej.

W konsekwencji większość z nich uznała że wolą sposób podrywu w USA, gdzie mężczyznom o wiele bardziej zależy na danej kobiecie, jeśli się na jakąś zdecydują, i mają do tego o wiele poważniejsze podejście niż Meksykanie.

Koniec funny story.

Teraz po prostu jestem sobą - przeklinam, żartuję, jestem szczery. Oczywiście przybieram jakąś tam wersję siebie na spotkanie, czyli luźnego gościa, bardziej kieruję konwersację w sposób żebym to ja był nagrodą a nie ona.

Nie nazwałbym tego ubieraniem maski, tylko strategicznym uwydatnieniem jakichś cech charakteru w zależności od sytuacji, kiedy wcześniej bywało że po prostu udawałem kogoś innego z lepszym lub gorszym skutkiem.

Sam robię shit testy dziewczynom i to tylko tym które mnie interesują - co też fajnie pokazuje że ST to dobry znak, bo pokazuje zaangażowanie dziewczyny i sprawdzanie czy będziesz się nadawał na potencjalnego partera czy nie.

Plus jest taki, że z przekazanym tu mindsetem w ogóle nie interesuje mnie wynik randki i dlatego mogę być swobodny w rozmowie.

Jak będzie match to będzie match, jak nie to idę dalej i nie tracę czasu (albo ona idzie dalej i nie traci czasu na mnie, co jest oczywiście OK).

Kiedyś nieudana randka albo to, że dziewczyna nie chce kolejnej, byłoby dla mnie porażką.

Obecnie to, czy będzie chciała drugie spotkanie czy nie ma dla mnie większego znaczenia i z uśmiechem na ustach akceptuję obie ewentualności.

Podsumowanie:

Warto chodzić na dużą ilość randek i zadawać sobie odpowiednie pytania, żeby dowiedzieć się czego oczekujemy od kobiet.

Dla jednych może to być sam fun z podrywu, dla innych właśnie zrozumienie jakiej kobiety naprawdę chcą do związku, dla innych… ilu nas, tyle powodów.

Jeśli więc twój licznik randek nie przekroczył jeszcze 100 albo nie wiesz czego oczekujesz od siebie i od kobiet w relacji - do dzieła!

Odpowiedzi

Fajny blog . Ja w tej chwili

Fajny blog . Ja w tej chwili po prostu ....pierdole notorycznie randki . Nigdy nie mam na nie pomysłu. Zawsze "jakoś to będzie '' A mam ich niezbyt dużo bo w klubie nie zawsze się trafi jakaś a w internecie jest trochę lepiej ostatnio a na GD jestem w tej chwili za cienki w gadce .

Portret użytkownika Pckr

Jedyny sposób żebyś stał się

Jedyny sposób żebyś stał się lepszy w gadce to robić podejścia.

Pomyśl w ten sposób - jeśli bedziesz robić DG codziennie przez miesiąc przez godzinę dziennie + druga godzina oglądając np. Todda V na youtube, to czy w ogóle racjonalne będzie żebyś nie zrobił progresu i dalej był słaby w gadce?

Ja uważam że nie, po takim czasie będziesz wymiatał.

Może i tak . Ale wiesz

Może i tak . Ale wiesz próbowałem i to było odbicie od ściany. (Podryw na ulicy ) miejsce ze wspólnym kontekstem to jest coś co się dobrze czuje .

Luks podejście, też

Luks podejście, też zrozumiałem że spotykanie się z dziewczynami czasami tylko dla seksu ale bez żadnego vibe demoralizuję mnie! I wcale mnie nie rajcuje to że mam się z kim spotykać. Bo to w żaden sposób mnie nie buduje i zrozumiałem jakiego typu kobiet szukam, ma być swobodna, rozrywkowa z którą podbiję parkiet a jednocześnie pójdę na piknik na łakę ale też będzie i damą kiedy trzeba i do tego będzie dbała o sylwetkę, zdrowy tryb i zadba mi o ogród Smile I w tym momencie opcji mam niewiele do wyboru bo w klubie to są małe szanse, na GD owszem można coś spotkać ale to też w sezonie zimowym cienko, chyba że pójdzie się do galerii na bajerę, zostaję tinder. Suma summarum, jestem zdania że czasem lepiej czekać na 1-2 randki w miesiącu niż decydować się z każdą na spotkanie mimo że wiesz że po prostu kobieta prowadzi inne życie i ma inne poglądy a ty będziesz próbował przestawić ścianę! Pckr świetnie to podsumował.

I najważniejsze!!! To ma być

I najważniejsze!!! To ma być zabawa, nikt nie powiedział że będzie lekko i każda nasza zaczepka czy spotkanie będzie sukcesem ale chyba o to w tym chodzi uczmy się z porażek analizujmy i próbójmy dalej i przedewszystkim bądz sobą, kobiety z zasadami i wychowane to docenią.

Portret użytkownika JacekJaworek

Zajebiście napisane. Jeszcze

Zajebiście napisane. Jeszcze dodać że z czasem gdy masz już ten luz na randkach. Poprostu się bawisz to niektóre widać jakby chciały się chwalić jakie to nie są zajebiste i co zajebistego robią. Że to widać. I jak to psuje jej atrakcyjności w twoich oczach.
Po takim doświadczeniu rozumie już się po samemu sobie dlaczego zawsze master od PUA mówili by nie chwalić się laską

Lubię to co piszesz. I tu i w

Lubię to co piszesz. I tu i w komentarzach. Ten tekst zabieram sobie na później "Nie pcham głazu po górę ale szukam takiego, który będę mógł toczyć z góry." Bardzo fajny.

Ale zastanawia mnie jedna rzecz. Czy którakolwiek z tych Twoich ponad 100 randek przerodziła się w jakiś sensowny trwalszy związek?

I w sumie nasuwa mi się drugie pytanie. Piszesz, że budujesz podwaliny pod stałą relację. Co masz do zaoferowania w stałym związku? Bo brzmisz jak 95% trochę bardziej ograniętych mężczyn w Polsce xD Praca, siłka, randkowanie, czasem rower i książka. Trochę nudy.

Jak wejdzisz w związek to randkowanie Ci odpadnie. Zostanie praca i siłka. Upraszczam - wiem. Ale trochę to tak wygląda z boku, że główną atrakcją Twojego życia są kobiety. Może Ci być bardzo nudno w LTR jak adrenalina związana z randkami stanie się przeszłością.

Portret użytkownika Pckr

Bardzo słuszne pytanie

Bardzo słuszne pytanie Targecik!

Jeśli chodzi o moje życie randkowe to byłem w 2 związkach, pierwszy około 4 lat, drugi 3.5 roku. Obie dziewczyny 8+, obie zakochane i szczęśliwe, niestety zostawione przeze mnie na rzecz randkowania.

Z kolei mój okres singlowski to jakoś półtorej roku, natomiast był to owocny okres.

Generalnie nigdy się nie 'nasyciłem' randkowaniem wcześniej więc nie byłem w stanie docenić związku, teraz od ponad miesiąca już się czuję zdecydowanie nasycony, czyszczę backlog tego co chciałem zrobić jako singiel (nawet jeśli na ten moment mnie to nie jara to wiem, że jakbym wrócił do związku to by się to odezwało, np. większy trip do Brazylii i Kolumbii) i po tym myślę że będę gotów na relację na całe życie, a przynajmniej taką mam nadzieję.

Co do tego co mam do zaoferowania - czyż kobietom trzeba wiele? Chcą się czuć kochane i bezpieczne, koniec.

Faktycznie nie mam jakichś szczególnych hobby i nie widzę na nie potrzeby, nie mam też instagrama czy innych SM - mam za to więcej czasu na czytanie, pracę i refleksje nad sobą, które uważam że więcej wnoszą do mojego życia niż... no właśnie, a Ty co uważasz za hobby?

W wolnym czasie organizuje rejsy morskie, jeżdzę na rajdy konne 1-2 w roku, na via ferraty, narty itp. natomiast czy są to jakieś sporadyczne akcje i zupełnie nie wiązałbym ich z atrakcyjnością dla kobiet, ciekawi mnie więc Twoje zdanie.

Targecik, ale ta uwaga, że to

Targecik, ale ta uwaga, że to "trochę nudne", to niefajna. Autor w sumie dużo sobą prezentuje. Rower i książka to już sporo jako hobby, bo pytanie gdzie tym rowerem jeździ i co czyta. Zapewne jakieś kino też się trafi. Nie ma jednego rodzaju bycia "nudnym" - dla jednego nudny jest teatr (osobiście uwielbiam, ostatnio oglądałem dwa), dla drugiego podróże dla samych podróży, dla trzeciego imprezowanie co piątek. Wiele rozbija się o osobowość - jak ktoś ma niebanalną osobowość, to nie będziemy się z kimś takim nudzić prawie nigdy.

Zasadniczo życie codzienne jest nudne, a kobiety wcale nie chcą, aby facet miał nie wiadomo ile hobby. Wiele kobiet wręcz ma problem z tym, że same mają "nudne" życie bez większej ilości hobby. Albo gdy to hobby faceta jest społecznie wyżej oceniane niż hobby panny i nagle ona czuje się "gorsza". Często jest też tak, że po pewnym czasie kobietom hobby faceta wręcz przeszkadza, bo jego intensywność jest duża, a lepiej posiedzieć w kapciach przed Netflixem. Tak w ogóle, Netflix też może być ciekawym hobby, jeżeli tylko umiemy ciekawie rozmawiać o tym, co widzieliśmy. O filmach lub książkach można prawdę świetnie porozmawiać.

No i nikt nie musi tutaj wylewać całego swojego życia, zawsze prezentujemy tylko jego część.

Portret użytkownika JacekJaworek

Skoro on wysuwa twierdzenie

Skoro on wysuwa twierdzenie że podrywanie dla samego seksu jest puste i bezwartościowe. Ona tak samo może skrytykować że chodzenie na siłownię jest dla idiotów. To już jest stosowanie podwójnych standardów.

Portret użytkownika Kensei

Hehe panna targecik Ci

Hehe panna targecik Ci rzuciła nega bo się troszkę podjarała więc musiała obniżyć gdzieś Ciebie no i zioooooom, kleić tłumaczenie i kwalifikować się na taki bajt? Wink

A poza tym to super blog, wiadomo że gdzieś tam bym się doczepił ale nie o to kaman. Najbardziej podoba mi się ten fragment:

"Byłeś na randce z dziewczyną i ona potem dziwnie się zachowuje, nie chce się spotkać jeszcze raz a Ty nie wiesz o co chodzi? Może po prostu do siebie nie pasujecie, coś jej nie przypasowało albo jest zjebana.

Po co chcesz się na niej koncentrować? Po co chcesz iść dalej w coś z laską, gdzie od początku nie jest między wami kompatybilnie?"

Przy czym lubię go w 50% bo w tylu jest dojrzały. Strasznie arogancko i upraszczająco jest sądzić, że po jednym spotkaniu można siebie, kogoś czy relację poznać i ocenić.

Jedyne co można ocenić to to czy się zauroczyłes czy nie, nie jesteś w stanie nawet ocenić czy laska się zauroczyła. Jedziesz tu na czystej chemii i upraszczaniu jakbys przeczytał tył okładki książki i ocenił, albo terapeutę i swoje szanse na progres w terapii po pierwszym spotkaniu. Ja wiem że świat pędzi i szkoda Ci czasu, ale ocenianie całości i przyszłości przez pryzmat vajbu to po prostu zwyczajnie przedłużenie dalej seryjnej monogamii I wymówka na nią, zarówno panien jak i kolesi niegotowych do dojrzałych emocjonalnie relacji.

Bo niestety ziom ale związek to jest też praca w równym stopniu co sielanka i nie będzie nigdy zgodności w stu procentach, będzie za to po okresie gdy wygasa namiętność żmudna praca i pokonywanie trudności i ten głaz zawsze czasem kulasz a czasem pchacie razem. Jedni wtedy spierdalają Ci którym się rozjechało oczekiwanie I skończyła sielanka i wyszło że są niegotowi jak Ty wcześniej czy u mnie panny wcześniej niektóre. A Ci którzy to kumają to widzą pole gdzie jak je przepracujesz to zbierasz razem plony. Ale trzeba kumać że relacja dwojga ludzi to nie jest tylko kulanie kamienia z góry na lajcie, takie spijanie śmietanki ma miejsce tylko w ograniczonym czasowo romansie.

Portret użytkownika Pckr

Nie wiem Kensei czy to jest

Nie wiem Kensei czy to jest aroganckie i niedojrzałe, zupełnie inaczej bym podszedł do problemu będąc już z kimś w relacji a inaczej nie widząc kompatybilności na pierwszym spotkaniu.

Kilka rzeczy które są dla mnie czerwonymi flagami:
1. Jak dziewczyna nie lubi zwierząt
2. Jak dziewczyna nie lubi dzieci
3. Jak nie interesuje jej zdrowe odżywianie i nie trenuje
itp.

Kiedy słyszę od panny że je codziennie w MC i nie ćwiczy albo że je codziennie hotdogi z żabki to mi się dosłownie chce rzygać i wiem że to jest spalony temat. Po co mam w to brnąć dalej skoro już od początku wiem, że musiałaby się zmieniać dla mnie?

Myślę że poszedłeś 10 kroków za daleko, bo co do reszty Twojego postu

"Bo niestety ziom ale związek to jest też praca w równym stopniu co sielanka i nie będzie nigdy zgodności w stu procentach, będzie za to po okresie gdy wygasa namiętność żmudna praca i pokonywanie trudności i ten głaz zawsze czasem kulasz a czasem pchacie razem."

to się podpisuję obiema rękami, ale ja tu pisałem o pierwszej! randce a nie o związku.

Portret użytkownika Kensei

No dobra rzeczywiście są

No dobra rzeczywiście są takie dyskwalifikatory i całkiem sensowne, nie wiedziałem, że takie kobiety istnieją haha.

Naturalnie jeśli wiesz, że chcesz mieć dzieci, pieska albo kotka no i dbasz o siebie to chciałbyś te podstawy widzieć również w potencjalnej partnerce. Mi po prostu nie zdarzyło się w ogóle iść na randkę z kobietą, która miałaby takie combo jak wypisane redflagi, badam to wcześniej.

Z tą arogancją może niedokładnie zinterpretowałem co miałeś na myśli i wybiegłem do przodu zakładając, że oceniasz całość skomplikowania ludzkiej natury na bazie pierwszego wrażenia zaledwie po jednym spotkaniu. Teraz kumam, że nie chodzi o same Twoje odczucia podczas randki, ale klarowne dyskwalifikatory związane z LTR.

Jak to u Ciebie teraz jest, kwalifikujesz i szukasz już konkretnie na stałe zatem, czy idziesz w romanse i spijanie śmietanek? No bo jak to pierwsze to naturalnie warto odrzucać od razu, natomiast jeśli masz luz i dopuszczasz luźne spotkania bez zobowiązań to te czerwone flagi raczej nie przeszkadzają, żeby ekhm pociupciać. Wink

A pomyślałeś, że taka hipotetyczna makdonaldziara może być po prostu w chujowym miejscu z chujowego środowiska i ona mogłaby zmieniać się dla siebie a nie dla Ciebie, raczej dzięki Tobie poprzez samą obserwację.

Suczki znajdy często są bardzo wierne i posłuszne jak się nimi zaopiekujesz Wink (pozdro Yerg to dla Ciebie).

Portret użytkownika TenTypTakMa89

Powodzenia w życiu jak

Powodzenia w życiu jak jedynymi Twoimi ciekawymi rzeczami do robienia są praca i zaczepianie randomowych lasek na ulicy Laughing out loud

Portret użytkownika Pckr

Jestem w 100% zadowolony ze

Jestem w 100% zadowolony ze swojego życia i pracy, także dzięki.

Z kolei Twoje wypowiedzi zawsze są nacechowane goryczą i cynizmem więc wątpię abyś mógł powiedzieć to samo, ale może masz przynajmniej fajne hobby xD

Zupełnie szczerze jak ktoś

Zupełnie szczerze jak ktoś ogarnia własny biznes, a Ty domyślam się, że takowy posiadasz, dodatkowo dba o ponadprzeciętną sylwetkę do tego dużo czyta, podrywa i uczy się języków to najzwyczajniej w świecie na wiele innych zajęć nie ma po prostu czasu. Ludzie zupełnie nie ogarniają ile zajmuje praca nad sobą, szczególnie ta na siłowni aby efekty nie były mizerne.
Więc nie mam pojęcia do czego piją przedmówcy i w mojej opinii Twoje hobby są wybijające się ponad innych miałkich ludzi!
Swoją drogą mam bardzo podobne zainteresowania do Ciebie, dodałbym do tego tylko zajmowanie się jeszcze DJ-ką i i tak pochłania to masę czasu i energii.
I też żegluje i zdarza mi się wyskoczyć na Via Ferratę! Niesamowita adrenalina i fun!
Wszystkiego dobrego dla Ciebie, dzięki za konkret blogi, w końcu powiew świeżości na Podrywaju, Pjona!

Portret użytkownika Pckr

Jest tak jak piszesz także

Jest tak jak piszesz także dzięki. Via Ferratki rewelacja, ja szczególnie lubię Decin bo jest blisko i jest mega, w pobliżu fajne jeziorko gdzie można się wykąpać, magia na szybki letni wypad.

Co do tego trendu zajmowania sobie całego wolnego czasu na jakieś aktywności to nie jest to, w mojej skromnej opinii, nic dobrego.

Większość osób która tak robi po prostu ucieka ze swojej głowy i od problemów, nie daje sobie czasu na refleksję nad swoim życiem tylko przykrywa to aktywnościami, co niestety nie rozwija jednostki.

Sporo o tym było pisane za czasów humanizmu w psychologii, trendu wielce popularnego w latach 50-80 a obecnie raczej zanikłego. Polecam w tej tematyce m.in dzieła Fromma, choć za samym autorem nie przepadam to "Ucieczka od wolności" fajnie opowiada o uciekaniu od samego siebie właśnie w pracę czy w różnego rodzaju aktywności.

Portret użytkownika Admin

ciekawe to badanie o Meksyku,

ciekawe to badanie o Meksyku, masz moze link do niego?

Portret użytkownika Pckr

Wydaje mi się że czytałem o

Wydaje mi się że czytałem o nim w "W stronę psychologii istnienia" albo w "Motywacja i osobowość" Maslowa, najpewniej w tej pierwszej, niestety pożyczyłem ją dalej więc nie jestem w stanie sprawdzić.

Obie książki genialne więc szczerze polecam.

Znalazłem tę uwagę o

Znalazłem tę uwagę o Amerykankach w Meksyku u Maslowa, zgodnie ze wskazówką Pckr. Na dobrą sprawę to nie jest to ani trochę zaskakujące, my też byśmy mieli ten problem, jakby panny nas tak nieustannie wymieniały Tongue To samo zjawisko pojawia się, gdy laska odkrywa, że jej absztyfikant podrywa też inne. Z jednej strony ją kreci, bo koleś ma "dostęp do kobiet", z drugiej strony jest zazdrosna. Maslow zaobserwował to zjawisko jedynie w szerszej skali. Przy czym samo badanie nie dotyczy tego, co nas tutaj najbardziej zainteresowało, ale "klasyfikacji", które negują indywidualność.

Sama praca jest z 1962 roku, wcześniejsze badanie wyszło w 1960, więc wszystko to przełom lat 50. i 60. I już wtedy amerykańscy faceci "doznawa[li] takiego urazu, kiedy odmówi[ło] mu się chodzenia z nim[i], że aż musi[eli] zasięgnąć porady psychiatry". Tak więc, panowie, nihil novi sub sole Laughing out loud

"Mogę przytoczyć przykład ilustrujący obrazę z powodu klasyfikacji, zaczerpnięty z moich bieżących badań nad pojęciami męskości i kobiecości w Meksyku i w Stanach Zjednoczonych (105). Większość Amerykanek, po początkowej fazie adaptacji do życia w Meksyku, uważa za rzecz bardzo przyjemną, że spotyka je tak wielkie uznanie jako kobiety, że wszędzie wywołują taką wrzawę gwizdów i tyle westchnień, i że mężczyźni młodzi i starzy szukają ich towarzystwa, że uważają je za piękne i oceniają wysoko. Dla wielu Amerykanek, chociaż ich kobiecość często wywołuje w nich samych sprzeczne uczucia, może to być doświadczenie zadowalające i terapeutyczne, które pozwala im poczuć się bardziej kobietami, cieszyć się kobiecością, co z kolei spowoduje, że często również ich wygląd nabierze cech bardziej kobiecych.

W miarę jednak upływu czasu sprawia im to (przynajmniej niektórym) mniej przyjemności. Dowiadują się bowiem, że każda kobieta jest cenna dla Meksykanina, że nie robi on różnicy między kobietą starą a młodą, piękną a niepiękną, inteligentną a nieinteligentą. Co więcej, okazuje się, że w przeciwieństwie do młodego Amerykanina (który, jak to określiła pewna młoda dziewczyna, 'doznaje takiego urazu, kiedy odmówi mu się chodzenia z nim, że aż musi zasięgnąć porady psychiatry') młody Meksykanin przyjmuje odmowę bardzo spokojnie, zbyt spokojnie. Wydaje się tym nie przejmować i szybko się zwraca ku innej kobiecie. Ale dla danej kobiety znaczy to, iż ona, ona sama, jako osoba, nie jest dla niego szczególnie cenna i że wszystkie jego usiłowania były skierowane do kobiety w ogóle, a nie do niej, z czego wynika, że każda kobieta jest prawie równie dobra jak inne i że można ją wymienić na inne. Dowiaduje się, że to nie ona ma wartość, lecz że klasa 'kobiet' ma wartość. Ostatecznie czuje się raczej obrażona niż ujęta pochlebstwem, chce bowiem być ceniona jako osoba, dla siebie samej, a nie jako rodzaj. Oczywiście, kobiecość ma przewagę biologiczną nad osobowością, to znaczy wymaga wcześniejszego zaspokojenia, jednak to zaspokojenie wysuwa na pierwsze miejsce motywacyjnej ekonomii roszczenia osobowości. Przeżywanie romantycznej miłości, monogamia i samoaktualizacja kobiet są możliwe raczej w odniesieniu do poszczególnej osoby niż do klasy 'kobiet'."

Abraham Maslow, W stronę psychologii istnienia, [nie mam w tej wersji danych o wydawnictwie i dacie wydania], s. 130-131.

Źródło, na które powołuje się Maslow: A. H.Maslow, R. Diaz-Guerrero (1960), Juvenile delinquency as a value disturbance, w: J. G. Peatman & E. L. Hartley (red.), Festschrift for Gardner Murphy, New York, Harper Bros, s. 43-46.

Portret użytkownika Pckr

Najs! Jak to odnalazłeś?

Najs!

Jak to odnalazłeś?

Pytałem nawet ChataGPT ale nie był w stanie określić co to za badanie, a nie kojarzę żeby były te starocie gdzieś w PDFach.

To nie był problem. Znalazłem

To nie był problem. Znalazłem elektroniczne wersje tytułów, jakie podałeś. A potem już szukaj po słowie "Meks" dla wydania polskiego i "Mex" dla angielskiego.

CzatGPT to tylko źródło ogólnej wiedzy, szczegółowej tam nie znajdziesz. Zapewne czat znalazł tylko (o ile w ogóle!) informację, że Maslow zajmował się tą całą "klasyfikacją kobiet" przez meksykańskich mężczyzn i niewiele więcej.

Portret użytkownika Pckr

No właśnie Chat nie pomógł i

No właśnie Chat nie pomógł i nic nie znalazł, szacun za skille analityczne Laughing out loud

Portret użytkownika Pinochet

"Na początku przygody, mając

"Na początku przygody, mając 21-22 lata, chodziło mi głównie o zaliczenie jak największej ilości dziewczyn i, jak podejrzewam, potwierdzenie swojej męskości i sprawczości jako kochanka."

Zaliczanie duzej ilości lasek to męskość? Raczej karmienie ego.

DG na godzinę przez miesiąc? Spoko jak pracujesz zdalnie 8h i masz wszystko pod nosem. Da sie byc dobrze zorganizowanym. 5 lat temu praca z dojazdem zajmowała mi ok 12-13h. 7h snu + nauka jezyka, siłka i zarcie do roboty. Nim sie człowiek obejrzał to trzeba spać. Byłem dobrze zorganizowany, ale byłem tez jak robot. Jedyny czas na kobiety był w sobotę po pracy czyli jechałem do klubu zajebany po całym tygodniu pracy. Rok tak pociągnąłem i musiałem to odchorować.

Do czego zmierzam? Że życie to nie tylko praca i laski.

Aktualnie zmieniłem pracę i robię tylko 8h. Mam o wiele więcej czasu na inne rzeczy. Ale bycie w związku to też czas dla drugiej osoby.

Finalnie fajnie, ze miałeś jakiś cel i go zrealizowałeś.

niegłupio napisane mi się też

niegłupio napisane
mi się też wydaje że na randkach należy sie skupić na kobietach ktorym sie SPODOBALES i ktore spodobały się Tobie

jest zupelnie inaczej niż np 10 lat temu duzo trudniej jest kobietę sobie "wychodzić". bez hajsu to prawie imposible

Podoba mi się zaproponowany

Podoba mi się zaproponowany podział randkowania na świadome i nieświadome. Ze smutkiem stwierdzam że 100% czasu poświęcałem na to drugie. Nie ma w tym nic złego dopóki jest szczerość ze sobą - z tym (mówię teraz o sobie) bywało różnie.

Świadome poznawanie ludzi (nie tylko kobiet) bardzo rozwija, poznajemy siebie i swoje potrzeby. Jeśli przy tym jesteśmy autentyczni to robimy to z radością i naturalną ciekawością - to po prostu przyjemne. Takie relacje w konsekwencji wprowadzają nas na kolejne poziomy naszego wewnętrznego świata. Właśnie ta autentyczność jest tu kluczem, odbieranie ludzi nie tylko werbalnie ale również energetycznie, przez mowę ciała, sposób patrzenia na świat. Na początku swojego rozwoju patrzyłem tylko "czy jest o czym rozmawiać?" i nie było to najbardziej optymalne