Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Dopóki grasz - jesteś graczem

Portret użytkownika xxx23452

Cześć, opisze wam mniej więcej na czym polega gra multiplayer w związku Smile. Bo tak to widzę na przestrzeni lat. Gra jak gra, musi być zabawa, ty grasz - ty musisz się bawić. Poznałem kiedyś dziewczynę, cholernie długo za nią biegałem. Od początku nie pasowaliśmy do siebie z aspektu "społecznego". Ja widząc to zacząłem swoją "grę". Co przez to rozumiem? Dziewczyna z patologii, w domu ciężka sytuacja, same znajomości z ludźmi z "niższych sfer". Zwczyajnie nie zainteresowała mnie aż tak mocno jakbym chciał. Do tego doszła opinia znajomych, rodziny, że ta dziewczyna nie jest dla mnie, że przecież była z tym i tamtym, że ten ją na pewno jebał.. itp itd. Dobra przyjdzie 5 osób powie, prawniczka po studiach jest jeszcze gorsza do gry multiplayer. Teoretycznie tak, natomiast w codziennym funkcjonowaniu zaczyna być zauważać te "braki" współpracy. Nie wiem jak wy ale ja mocno stawiałem kiedyś na wypowiedzi lasek. Sprawdzałem co ta dziewczyna ma w głowie. No niestety ta miała niewiele, nawet matury. Ale w chuj mocno zaimponowała mi jak się później okazało "paradoksem", który w życiu rzeczywistym potwierdza się dosyć często, a mianowicie "drogie zegarki mierzą ten sam czas co tanie". Ta dziewczyna mimo swojej sytuacji życowiej potrafiłą znaleźć w tym radość, potrafiła się tym cieszyć. Wiadomo, domyślam się, że miała momenty słabości jak każdy z nas ale jest to cholernie silny charakter, który właśnie urodził się w takich "komplikacjach" życiowych, więc jest też pewnie cholernie miękka od samego środka. Klasyczny obraz "z zewnątrz suka, w środku chichuachua".

Widząc to wszystko zacząłem grać w swoją grę. Ona była jakby moją "ostatnią misją" do przejścia. I wtedy odkładam grę na półkę, szukam czegoś nowszego. Grałem na wszystkie sposoby, byłem mega zainteresowany, nie miałem w ogóle czasu, bywałem romantyczny, czasami tylko wpadłem coś zjeść i cześć. Tak intesywnie nawalałem w tego pada, że zapomniałem, że to gra multiplayer. Więc przy różnych okazjach zacząłem odwalać dziwne akcje, "testy", żeby sprawdzić się w D-M.

Jak rzuciłem dziewczynie wiosną , gdy przechodziliśmy pod tą "bramą natrysku" przy upale 30-stopniowym, mówię żartobliwie "o zobacz, brama miłośći, chodź przypieczętujemy to, że jesteśmy razem, musimy tam przejść za rączkę". Jak ona łatwo to kupiła to oszalałem. Ja byłem cały czas w grze a dziewczyna, jakby przeszła połowe misji za mnie i daje mi tylko do wykonania ostatnie zadanie "ona". Zwariowałem, za prosto. Po co tak, za łatwo myślę. Laska już od kolejnego dnia jest "ze mną" bo przecież przypieczętowaliśmy to? Szkoda tylko, że ja urabiałem ją w ten sposób Smile. A ona za łatwo dała się podejść. Ja dalej byłem niedostępny, robiąc swoje, ona myślała, że jest już ze mną, wtrącała się w moje życie. Ja nie bardzo rozumiałem po co. Miałem nastawienie na gre, bo w okół było kilka innych gierek. W które też świetnie się pykało Wink.

Zrozumiałem, że gra w którą grałem się skończyła.. a ja przechodzę "te same misje", bo ona nie jest dla mnie żadnym wyzwaniem.

Wysnuwam z tego wniosek jak w tytule: póki grałem, byłem graczem. Przestałem grać. Oddałem się jej, jej zainteresowanie diametralnie spadło, bo ja też stałem się "łatwy". Gry, które szybko przechodzisz, nie są dla Ciebie żadnym wspomnieniem.

Odpowiedzi

Portret użytkownika MrG

Ciekawe porównanie. Można

Ciekawe porównanie. Można jeszcze grać z kodami (iść do burdelu) ale faktycznie jak jest za niski poziom trudności to cała przyjemność znika.
PS
W burdelu jeszcze nie byłem.

Portret użytkownika Rot

Przez chwilę czytając miałem

Przez chwilę czytając miałem odczucie że to strasznie zjebane wykorzystywanie i bawienie się kimś.
I po części tak jest.

Ale z drugiej strony to jest potwierdzenie starej zasady - nie szanujemy tego, co za łatwo przychodzi, a to co łatwo utrzymać, staje się nudne.
Iiiii, kurwa, właśnie sobie uświadomiłem czemu mój poprzedni związek się zjebał, i czemu w sumie nie spotykam za wiele interesujących lasek.

Portret użytkownika xxx23452

Masz rację, można to tak

Masz rację, można to tak odebrać Smile. Ale podrywem też można się bawić.. i czerpać z tego przyjemność. W więkoszści przypadków takie luźne podejście działa cuda w relacjach D-M. Nie będąc z kimś w szczerej relacji, raczej trudno jest go wykorzystać "dla nas". Chyba, że czepiamy się słówek i robienie herbaty co wieczór + dostarczanie jej 20km pieszo, żeby nie uronić ani kropli to wykorzystywanie Laughing out loud..

Portret użytkownika eldoka

Ja dodam od siebie, że należy

Ja dodam od siebie, że należy olewać to co inni mowią, ich opinie. Jest to całkowicie nie ważne.
Każdy decyduje o sobie i przeżywa swoje życie. Nawet jak twoje decyzje będą złe to będą to twoje decyzje i dużo cię nauczą.
Jeśli najbliższa rodzina ci coś radzi, to oczywiście bierzesz to pod uwagę ale dalej działasz po swojemu z lekkimi poprawkami najwyżej.
Dlaczego o tym piszę?
Bo w tekście była wzmianka, że odradzali ci spotykania z dziewczyną z gorszych kręgów.
Wiele takich osób jest mega wartościowych i ma w głowie poukładane lepiej jak te na pozór ułożone osoby. Często, gęsto takie osoby potrzebują wyjść poza ten syf ale same sobie z tym nie radzą.
Ciekawe porównania.
Pzdr

Portret użytkownika xxx23452

Zgadzam się, miałem sytuacje

Zgadzam się, miałem sytuacje w życiu, jak byłem na studiach i rodzina stwierdziła, że nie chcą poznać mojej kobiety bo(o dziwo mieli całą listę powodów ale przytoczę 3 podstawowe):
1. jest z rodziny alkoholika, nie mieszka z ojcem
2. nie studiuje nic
3. nie pracuje nigdzie, a jak pracowała to było to "najniżej" jak się da

Po czasie stwierdzam, że ta dziewczyna była najbardziej kobieca jaką poznałem. Nie brakowało jej intelektu ani mądrości. Brakowało jej wiedzy i wyuczenia w poszczególnych kategoriach ale to tam.. ją uzupełniałem tym ^^. Natomiast nie bała się niczego zrobić. Dziarska kobieta Smile