Cześć wszystkim,
Zacznę prosto, chyba znam pytanie na odpowiedź, które zadam, mimo to spróbuję.
Jestem w małżeństwie 3 lata. Miesiąc temu dowiedziałem się, że żona jest w ciąży.
Oczywiscie prawdopodobnie nie ze mną. Wyprowadziłem się na tydzien, następnie wróciłem i zdecydowałem, że czekam do końca ciąży na testy na ojcostwo. Jeśli okaże sie, że to moje dziecko to zostaniemy ze sobą. Jeśli nie to powiedziałem, że zobaczymy.
Przez 3 lata żona mówiła mi, że nie robię nic żeby czuła się jak kobieta. Dawała mi znaki, że nie ma żadnego uczucia między nami, żyjemy jak dobrzy znajomi. Mi było wygodnie i nie przejmowałem się tym. - to tak w ramach wyjaśnienia.
Czy jestem frajerem, czy robię dobrze zostając z żoną ?
Co powinienem zrobić ?
Dzięki,
Jacek
Ja się zabezpieczalem, oni nie.
Terminowo pasuje, że to nie ja.
Co tu więcej mówić ? Mysle, że nie warto.
„Jeśli okaże sie, że to moje dziecko to zostaniemy ze sobą. Jeśli nie to powiedziałem, że zobaczymy.”
Jeszcze zacznij ja przepraszać za to, ze się puściła;)
Rozumiem, co masz na myśli i sam wiem co powinienem zrobić, ale jedyne co mnie trzyma to 'slub'.
Gdybysmy nie byli po slubie to nie pisałbym na forum, nie bylibyśmy już razem
Co masz na myśli mówiąc o nich? Przyłapałeś ich? Mam kumpla, który też tak twierdził bo terminowo mu się nie zgadzało, a testy wyszły dobrze, a podobny jak tatuś synek więc argument z dupy. Skąd domniemanie, że Cię zdradziła ludzie się zabezpieczają, a zdążają się niespodzianki, powiedz coś więcej, bo jeśli jesteś pewny, że Cię zdradziła, nakryłes ich, wiesz kto to itp to do odstrzału kobieta, serio chcesz przez całe życie żyć z myślą, że straciłeś 9 miesięcy na czekanie żeby dowiedzieć się, że to nie Twoje dziecko? Napisz kobkrety jakieś
Najpierw pociąg w tunelu, potem następna stacja nic na odwrót
Powiedziała mi o tym. Pokazała wiadomości.
Widziałem bilingi na telefonie.
Data rozwiązania ciąży pokrywa się że zdrada.
To jak koledzy piszą laska do odstrzału, jak jesteś ciekaw czy to Twoje dziecko i chcesz je po części wychowywać to po rozwiązaniu na testy i tyle, a jak nie to niech żona się przejmuje co z tym zrobić, nawazyla piwa to niech teraz pije do dna. Kolego chyba nie chcesz do końca życia w drodze do pracy rozkminiac czy jak wrócisz to nie rzuci Ci na stół kolejnego testu albo ktoś ją rzuci na stół, szkoda nerwów i energii życiowej, którą możesz spożytkować na rozwijanie siebie albo po prostu na siebie. Wina leży po obu stronach to pewne i nie możesz rozkminiac, że to Twoja wina bo ona Ci mówiła, że coś nie gra. To tak jakbyś Ty miał żonę w dupie, szukał czegoś na boku w trakcie jej powiedział, że wasz związek się wypala, a na koniec powiedział, że to jej wina bo ja zdradziłeś tylko dlatego, że jej mówiłeś, że coś nie gra. Uciekaj ziom, odbebnij żałobę i lecisz dalej, chyba, że chcesz zryc sobie psyche doszczętnie i zostać.
Najpierw pociąg w tunelu, potem następna stacja nic na odwrót
Chłopie jak wiesz, ze to nie twoje dziecko i żona sie puściła to walisz jej kopa na pizde i wypierdalasz z chaty. Chyba, ze kwatera wspólna to wtedy chujnia. Nie gadaj, ze sie puściła, a ty będziesz żyć jak gdyby nigdy nic i jeszcze bedziesz łożyć na dzieciaka. Frajer do kwadratu będziesz.
Ciężko tu cokolwiek napisać… jeśli jesteś pewny, że to nie twoje dziecko - ewakuacja, rozwód z orzeczeniem o jej winie, koniec tematu. Co tu wiecej zrobić.
Jeśli tej pewności nie masz - też ewakuacja. Na inny kwadrat, do kumpla, whatever. Nie ma cię do momentu aż się potwierdzi, że to twoje. Jeśli twoje - i tak rozwód z twardymi dowodami na zdradę, a co z dzieckiem to musisz sam podjąć decyzje. Ty znasz swoje możliwości.
"Dawała mi znaki, że nie ma żadnego uczucia między nami, żyjemy jak dobrzy znajomi. Mi było wygodnie i nie przejmowałem się tym. - to tak w ramach wyjaśnienia."
No to sam sobie jesteś winny. Sorry, ale taka prawda.
Oczywiście Twoja żona powinna rozwieźć się z Tobą, a nie wchodzić w romans, ale pewnie macie wspólny kredyt i jakieś inne zobowiązania. Może liczyła, że się jeszcze ogarniesz.
W ogóle rozwala mnie Twoja szczerość, że mówisz wprost, że było Ci z tym wygodnie i nic nie zrobiłeś, żeby popracować nad związkiem.
Co powinieneś zrobić? Powiedzieć jej wprost, że wiesz, że Cię nie kocha, że wiesz, że wasz związek od dawna nie funkcjonował i zaproponować rozwód za porozumieniem stron, żeby nie spędzić pół życia na walki w sądzie.
"Jeśli okaże sie, że to moje dziecko to zostaniemy ze sobą. Jeśli nie to powiedziałem, że zobaczymy."
Ale co chcesz zobaczyć, jeśli to nie Twoje dziecko? Chcesz wychować nieswoje dziecko z kobietą, której nie kochasz? W jakim celu?
"jedyne co mnie trzyma to 'slub'.
Gdybysmy nie byli po slubie to nie pisałbym na forum, nie bylibyśmy już razem"
W związku Cię powinna trzymać miłość. Po co być z kimś tylko dlatego, że macie ślub? Przecież sam napisałeś, że od dawna masz ją gdzieś i ona Ciebie jak widać też. Jaki jest wg Ciebie sens to ciągnąć? Daj jej i sobie szansę na szczęście z kimś innym.
Przecież to twoje małżeństwo to jedno wielkie gówno. Ona ma cie w dupie, ty masz ją w dupie. Oprócz tego, że żyjecie jak znajomi pod jednym dachem nic was nie łączy. I jak piszesz tobie było z tym wygodnie i się tym nie przejmowałeś. No chyba że byłeś zadowolony że masz żarcie pod ryj podstawione i gacie wyprane. I ty się dziwisz że ona poszła w tango?
I jeszcze się zastanawiasz czy jak to będzie nie twoje dziecko to się rozwieść czy wychowywać nie swojego bachora z żoną która jest dla ciebie dobrą znajomą. No tak, poczekaj jeszcze rok na następną zdradę, przytułek dla dzieciaków sobie otworzycie.
Już abstrachując od tego czy ona cie tam zdradziła czy nie, czy to twoje dziecko czy nie już dawno powinieneś się z nią rozwieść. Na prawde nie rozumiem po co tkwisz w takim związku.
Panowie trochę wyjaśnień.
1. Może źle to ująłem mówiąc 'wygodnie'. Chodziło mi o to, że nie brałem jej słów na poważnie - tzn. babskie gadanie.
2. Kocham ją. Wiem, że ja zaniedbywałem - to jasne.
3. Ona kocha mnie (tak mówi). Błagała na kolanach żebym jej nie zostawiał, po powrocie stara się itp.
4. Gaci i obiadu pod ryj nie dostawałem bo to głównie ja robiłem (wcześniej kończę pracę)
1. To się nauczyłeś w ten sposób, żeby brać jej słowa na poważnie. Wyciągnij z tego wnioski na przyszłość.
2. Jest taki cytat "Kochasz to czemu poświęcasz czas". Dlatego to co napisałeś to oksymoron. Jak kogoś kochasz, to go nie zaniedbujesz. Proste.
3. Może i mówi, ale nie patrzy się na słowa, tylko na czyny. A jej czyny mówią co innego.
Serio. Albo bierzecie rozwód albo idziecie na terapię par. Trzecia opcja to wspólne dryfowanie w bliżej nieokreślonym celu - co gorsza z dzieckiem, które nie jest niczemu winne.
W ogóle nie rozumiem - Twoja żona oczekuje, że z nią wychowasz to dziecko? Dlaczego nie chce odejść do tamtego faceta? Jest zależna od Ciebie finansowo?
dobra temat do zamknięcia Panowie. On jej nie doceniał i nie dbał w tematach związku, ona z tego wszystkiego się puściła i na dodatek niemal pewne jest że jest z tamtym w ciąży. Chłop ją kocha dalej.
Przypadek nieuleczalny.
KURWA TYPIE, żona ci się puściła a ty chcesz czekać i sprawdzać czy to twój bąbelek? Ja pierdole, nie wierzę, że tacy ludzie jeszcze istnieją w tych czasach...
Jakby cię kochała to by się nie RUCHAŁA z innym. Tyle w temacie. Teraz tak mówi bo boi się, że zostanie sama.
__________________________________________________________
"Babie trzeba założyć chomąto. Tak robili do XII wieku polscy chłopi. Zakładali babom chomąto i orali nimi pole."
"Nie próbuj! Rób albo nie rób, nie ma próbowania."
Upraszczasz sprawę. Ona mogła go na początku kochać i mogło jej zależeć na nim. Mogła go szanować, akceptować, traktować jak przyjaciela. Ale seksu nie było, ona się czuła coraz mniej atrakcyjna, mówiła o tym, on miał to w dupie i czara się przelała.
Ale zgadzam się z Tobą co do tego, że się boi, że zostanie sama z dzieckiem. Wjebała się pięknie. Takie są skutki tego, jak się żyje z kimś z wygody i przyzwyczajenia, a szuka wrażeń na boku. Zamiast przyznać przed sobą, że się już męża nie kocha i czas odejść od takiej wypalonej relacji.
W ogóle przykre w tej sytuacji jest to, że autor zauważył swoją żonę dopiero jak ona zrobiła sobie dziecko z innym. Wcześniej mu było na tyle wygodnie, że nawet romans żony mu nie szczególnie przeszkadzał. I jeszcze tę wygodę nazywa miłością...
Wkurwia mnie takie kobiece gadanie. Widać mocną solidarność jajników. Po co ją usprawiedliwiasz? Laska notorycznie zdradzała faceta, a Ty ciśniesz wyłącznie gościowi.
W TYM PRZYPADKU WINA LEŻY PO OBU STRONACH I JEST O RÓŻNYCH STOPNIACH ZAWINIENIA.
Jasne, gość zjebał konkret. Typowy przykład zaniedbania związkowego. Kwiatek niepodlewany usycha.
Ale no kurwa, związek to relacja DWÓJKI ludzi, którzy powinni się o siebie wzajemnie starać, a nie kurwa skakać w bok. A Ty jeszcze chcesz, żeby zrównać winę i orzec rozwód za porozumieniem stron. No kurwa xD
Kopnij ją w dupę jak najszybciej, walcz w sądzie o to żeby puścić ją z torbami (zabezpiecz billingi i smsy w miejscu gdzie wiesz że nie będzie miała ona dostępu, jednak to test będzie koronnym i niepodważalnym dowodem) ogólnie potraktuj ją bez skrupułów, tak jak ona potraktowała Ciebie dusząc się obcym kutasem, a później wracając w Twoje objęcia.
Bądź silny!
to jest za mocne, sry ale ja nie byłbym wstanie spojrzeć juz jej w oczy, jestem przekonany, że to nie była jednorazowa akcja, tylko to juz trwało długo, na samą myśl robi mi sie niedobrze, przysięgą małzeńską kobiet, to można sobie podetrzeć jedynie tyłek, obstawiam, że tamten typ, uciekł w podskokach, jak tylko sie dowiedzial o ciąży, wróciła do księcia na białym koniu i nagle go błaga żeby jej nie zostawiał, chlopie na co Ty liczysz? chcesz wychowywac cudze dziecko? miej do siebie szacunek i uciekaj, przeżyjesz chwile żałoby i lecisz z czystą kartą
To jest jej sprawa, by czuła się jak kobieta czy jak jej tam. Jak nie wie co ma między nogami to wypad. Związek jest ZAWSZE współzależny. Jedno zrobi co drugie pozwoli. Pozwoliłeś jej gdzieś na początku grać ofiarę to masz swój wynik.
Jeszcze ją usprawiedliwiasz...
Związek ba być wygodny niczym dobre buty. A jak uwiera jak zły to do śmieci.
Targecik pierdoli od rzeczy.
Po za tym zgadzam się z przedmówcami.
________________________________________________________________
Jeśli nie wiesz gdzie chcesz dojść, to dojdziesz gdzieś indziej.
Dlaczego od razu tak drastyczne kroki i zerwanie? Pewnie zupełnie przypadkiem nadziała się na czyjegoś kutasa. O związek trzeba walczyć. Porozmawiaj z nią o swoich uczuciach. Kup jej jakieś drogie futro, zima idzie...
"Jeśli okaże sie, że to moje dziecko to zostaniemy ze sobą. Jeśli nie to powiedziałem, że zobaczymy."
Im więcej takich frajerów jak Ty, tym więcej prawdziwych facetów będzie miało wianuszki mężatek do robienia
"Ona kocha mnie (tak mówi). Błagała na kolanach żebym jej nie zostawiał, po powrocie stara się itp."
Myślisz, że jak miała tamtego kolesia kutasa w mordzie to to samo mówiła, że Ciebie kocha? hmm
"Targecik
Ona mogła go na początku kochać i mogło jej zależeć na nim. Mogła go szanować, akceptować, traktować jak przyjaciela. Ale seksu nie było, ona się czuła coraz mniej atrakcyjna, mówiła o tym, on miał to w dupie i czara się przelała."
Przestań pierdolić głupoty, to wygląda jak typowa gadka kurewek-kobiet, które próbują racjonalizować swoje dawanie dupy na boku. Nie ośmieszaj się