Każdy zna to uczucie kiedy wchodzi się do klubu pełnego pięknych panienek, które patrzą w naszą stronę z pożądaniem i czekają na zaproszenie. Ja wiem co zrobić, by tego wieczoru zaznały niepowtarzalnych, przyjemnych chwil.... Ale czekajcie, do czego ja tu właściwie zmierzam ?

Przejdź na ciemną stronę mocy ! Mamy tu ciastka !

Brakuje mi tego ognia. Umiem się zabawić i sprawić, że kobieta napalona gwałci mnie już w powietrzy gdy trzymam ją na rękach..... ale na dłuższą metę jestem za "grzecznym" chłopcem, szczególnie dla tych imprezowych, twardych dziewczyn oraz z mojego otoczenia (subkultura hip hop). Jestem wspaniałym przyjacielem, bo jestem wrażliwy, godny zaufania i otwarty. Gdy spotykam się z dziewczyną zastanawiam się gdzie na urlopie podziewa się moja pojebana strona, zastapiona przez spokój i opanowanie. Na chuj mi to, tak jakbym bał się ryzyka ;D Chcę w sobie obudzić silne emocje które we mnie są, chce żyć jak badboy (a nie być nim na chwilę) chcę być atrakcyjniejszy, a nie kojarzyć się z nudą i dobrem ;/

<-- I tak kobiety na mnie lecą, ale jestem za grzeczny i moja atrakcyjność mija w miarę jak otwieram się przed dziewczyną i przestaję być tym szalonym, tajemniczym gościem a staje się (w moim odczuciu) frajerem-->