Niedawno opisywalem sprawę jak to zostałem w brzydki sposób załatwiony przez "pseudo przyjaciół". Sprawa z grillem i dzwonieniem z Kazimierza . Kto czytał ten wie o co kaman...pozostał po tych zzdarzeniach we mnie smutek i przygnębieniE ze osoba która znam tyle lat potrafiła się tak zachować - ten kumpel. Otóż obydwu nas zaprosił do siebie nasz ziomek z liceum na flaszkę do siebie.kumpel przyszedł z dziewczyna, ziomek i ja- 4 osoby - rozmawiamy, pijemy ale jakoś czuje jebany niesmak... Nagle kumpel do mnie żebym szykowal się u niego na świadka ... Kuzwa najpierw zachowują się do mnie w frajerski sposób a teraz nagle wszystko ok...nie odpowiedziałem nic. Nie pytam się Was czy mam przyjąć to czy nie. Decyzja należeć bd do mnie. Co o tym sądzicie?
Jak decyzja należy do ciebie to co tu my mamy sądzić zrób tak żebyś sie z tym dobrze czuł, to twoje życie chopie
they hate us cause they ain't us
Miej charakter i powiedz że zachował się jak ostatni skurwysyn i że nie będziesz tym świadkiem
A ja bym powiedział że zachował się chamsko kurwa, że cię to bolało itd. i mu wyjebał plaskacza w policzek. Jakby zrozumiał i żałował, to bym przybił piątkę i poszedł na wesele
Pytanie coachingowe:
Jeżeli masz problemy z kobietami, odpowiedz sobie SZCZERZE na jedno pytanie:
Czy gdybyś był kobietą i taki chłopak jak ty podszedłby do ciebie, to czy chciałabyś z nim być?
Piliście razem wódkę i nie rozwiązaliście jeszcze tej sprawy?
Kurwa chłopie lepszej okazji chyba mieć nie będziesz. Poza tym zgrywasz/udajesz przed nim że się nic nie stało. Po co?
Może on zaślepiony kobietą trochę cię " zaniedbał " ( dziwne stwierdzenie ),
nie zdając sobie z tego sprawy.
Przecież nikt nie jest czarodziejką z księżyca czytającą w myślach. Trochę jak z laskami, nie mówią nic a w łbie kłębią się myśli że coś jest nie tak.
Moim skromnym zdaniem spierdoliłeś to że się brzydko wyrażę, że nie zagadałeś przy flaszce. Niby były tam inne osoby, ale na balkon na papierosa mogłeś go zaprosić i obgadać.
Powinieneś zacząć myśleć i samemu na to wpaść.
Powstałem z rynsztoku by nie żyć jak szmata.