Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Rozstanie po 8 latach z jej inicjatywy plus depresja

38 posts / 0 new
Ostatni
mateuszface
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2011-10-19
Punkty pomocy: 75
Rozstanie po 8 latach z jej inicjatywy plus depresja

Witam, na wstępie powiem, że ostatni raz na forum udzielałem się pewnie blisko 10 lat temu jako nastolatek, wiele stąd wyniosłem co pozwoliło mi na udany (do niedawna) ośmioletni związek.

A więc. Mam 26 lat, ona 24. Historia jak z filmu - poznaliśmy się w liceum, ja byłem jej pierwszym i jedynym, ona moja pierwsza i jedyna. Mialem wysoki status, przewodniczący szkoły, dobry uczeń popularny gość, duże zainteresowanie dziewczyn. Zabiegała o mnie sporo, po czasie odwzajemniłem i żyliśmy sielankowo przez 7.5 roku, mniejsze większe wzloty i upadki ale nigdy kryzysowych i poważnych kłótni i rozstań po drodze. Duże zażyłości pomiędzy naszymi rodzinami, dużo wspólnych historii, wręczone sobie wzajemnie zwierzęta - prawie jak małżeństwo, a jednak nie do końca.

Rozpocząłem prowadzenie swojej firmy, dużo obowiązków i stresu siadło mi na głowę, zaniedbałem po części związek przez kilka miesięcy i chociaż byłem cały czas przy niej to kilka razy mnie zabrakło jak czegoś potrzebowała lub liczyła na moją pomoc - pogoń za pieniędzmi, obowiązki, z tyłu głowy miałem to, żeby zarobić kwit wybudować dom i razem zamieszkać. Ona przez całe 8 lat związku ciągle insynuowała chęć małżeństwa i dzieci (mimo młodego wieku, zbyt młodego jak dla mnie na ten czas plus nie jesteśmy ustatkowani finansowo patrząc realnie na takie kroki)

Teraz tak. Dwa miesiące temu powiedziała mi, że złe czuje się psychicznie, poszła do psychiatry, ma depresje, miała myśli samobójcze, dostała leki i poszła na terapie. Wyrzuciła mi też przy tej okazji, że nie czuje się już bezpiecznie i stabilnie itp. Sama depresja miała być wynikiem sytuacji rodzinnych z dzieciństwa, nawrotu z uwagi powrotu do domu rodzinnego po skończonych przez niej kilka miesięcy temu studiach, kontaktów z rodzicami, faktem, że jej rodzeństwo jest już usamodzielnione i ma swoje rodziny - nie brałem wtedy pod uwagę, że ja też coś mogłem do tej depresji dołożyć.

Wobec tego starałem się wspierać, utwierdzać w przekonaniu, ze dobrze robi, że ma terapie, że wyjdziemy z tego i za jakiś czas znów będzie dobrze. Delikatnie odczuwałem, że się dystansuje, chwilami będąc chłodna i obojętna, a innymi całkiem normalna. Leki - pomyślałem - w końcu grają na emocjach i odczuwaniu. 10 dni temu byliśmy na zarezerwowanych wcześniej wczasach w Hiszpani - im więcej ja zabiegałem o jej uwagę i względy poprzez czułości, buziaki i rozmowę tym mniej ona sama inicjowała od siebie, kontakty seksualne trochę wymuszone i sporo wymówek, bóle głowy czy brzucha. W pewnym momencie jednak poczułem się mocno niepotrzebny i walnąłem lekkiego focha na 1 dzień - generalnie trochę ruszyło bo zaczęła coś sama inicjować z kontaktów cielesnych i zabiegania o to, żeby było normalnie. Następne 2-3 dni do samego powrotu normalka.

Od momentu powrotu (mieszkamy osobno 20km od siebie w swoich domach rodzinnych) szczątkowe wymiany zdań pomiędzy sobą, generalnie ignor z jej strony.

Dziś przyjechała oddać mi samochód i oznajmiła, że chce się rozstać, podjęła decyzje, że to się zbierało w niej od kilku miesięcy, że terapeutka ją ukierunkowała na to rozstanie, że mnie bardzo kochała ale już nie kocha, że uwielbia mnie jako człowieka ale uczucie zgasło, cała była w płaczu, że musi coś w życiu zmienić, jakieś głupie teksty, że będziemy za jakiś czas widywać się z pieskami wzajemnie - generalnie nie przyjąłem tego zbyt dobrze. Wyznałem jak ja to widzę, że nie myśli do końca trzeźwo, mamy kryzys, ona depresje i jakoś z tego wyjdziemy - że dostanie ode mnie więcej wsparcia i uwagi, w końcu jesteśmy razem osiem lat i nie jedno przed nami, a za nami piękna historia. Była rozklejona, ale nie trafiało do niej nic co mówiłem i trzymała się swojego, odprowadziłem ją na przystanek gdzie wyznała, że nigdy nie dałem z siebie tyle ile ona dawała mi, że brak zaangażowania z mojej strony. Szczerze mówiąc spadło to na mnie tak nagle, że nie wiedziałem co mam zrobić a mając na uwadze jej stan psychiczny bardziej deklarowałem swoje zaangażowanie i uczucia tym bardziej ona zaprzeczała o swoich.

W rzeczywistości narracja jest taka, że przespałem swój czas, że powinienem się dawno oświadczyć i z nią żyć, a doprowadziłem do wygaśnięcia jej uczuć. Jej siostra powiedziała mi, że bardzo liczyła na oświadczyny na tych wczasach i ogólnie podupadła presji towarzystwa gdzie kilka rówieśniczek niedawno wzięło sluby.

Panowie do rzeczy - wiadomo chce ratować. Osiem lat to szmat czasu i spędziliśmy razem najlepsze lata życia. Nie rozumiem paradoksu i ogromnej skrajności pomiędzy ogromna chęcią oświadczyn założenia rodziny i ślubu, do sytuacji w której nagle ona już nie kocha i to wszystko dlatego, że nie dawałem wystarczająco od siebie. Na początku brzmiało to jak próba uzyskania deklaracji miłości, wierności i chęci wspólnej przyszłości, no ale w rzeczywistości dziś się z jej inicjatywy rozstalismy. Cały czas mam na uwadze, że ona przechodzi teraz depresje, ma terapie i bierze leki i chuj jasny wie co jej tak w głowie namieszało i czego ona ode mnie chce.

Na terapii doszła do jakiegoś wniosku, że coś jest ze mną nie tak, a gdy powiedziałem jej że przy pierwszym kryzysie po ośmiu latach ona zamyka związek bez dania mi szansy, żeby coś we mnie poprawić to stwierdziła że miałem wiele szans i nie skorzystałem.

Co robić? Przeczekać, czy atakować na gorąco, martwi mnie jej stan psychiczny, rozstania raczej. nie pomagają w depresji, a ja sam się teraz gniotę z myślami. Jak ruszyć, żeby nie być teraz pieskiem, a jednak wywrzeć w niej chęć odbudowania i uratowania relacji.

Targecik
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 28
Miejscowość: '*

Dołączył: 2014-02-20
Punkty pomocy: 1051

Pierwsza sprawa. Na razie nic nie rób. Serio. Nie dzwoń, nie proś, nie błagaj, nie wyznawaj miłości, wierności, że się zmienisz. Nic. Powiedz sobie, że jeśli macie być razem do końca życia to jak teraz pobędziecie trochę osobno to nic się nie stanie. Wręcz super, bo macie czas przemyśleć czego chcecie od życia.

Jak nie posłuchasz tego, to schrzanisz sprawę. Jak posłuchasz, to są duże szanse na uratowanie sprawy.

Generalnie badania dowodzą, że po siedmiu latach jest największy kryzys w związku. Ja to przeżyłam i tysiące innych osób też. Bardzo dużo ludzi po siedmiu latach się rozstaje.

Po pierwsze to jesteście bardzo młodzi. I macie jeszcze milion okazji, żeby sobie układać życie ze sobą albo z kimś innym, więc panika nie jest wskazana w tym momencie, w którym się znalazłeś.

A teraz co konkretnie jest nie tak i czemu tak się stało...

"Ona przez całe 8 lat związku ciągle insynuowała chęć małżeństwa i dzieci "

Ona chce się ustatkować. Możesz sobie wkręcać, że jesteś za młody. Może obiektywnie ona też jest za młoda. Ale ona tego chce. I po ośmiu latach ma prawo chcieć. Ona przez osiem lat oddaje Ci swoje ciało, duszę, serce i cholera wie co jeszcze. Jest w takim momencie frustracji, że ona chce, a Ty nie. I tu jest pies pogrzebany. Ona Ci mówi od ośmiu lat, że chce się żenić. Ty nie chcesz. W końcu miała dość tego insynuowania, jej potrzeby nie są spełnione, więc odeszła. Po prostu.

Obstawiam, że liczyła, że po studiach wreszcie zamieszkacie razem i pójdzie z Tobą naprzód. A tutaj klops. Wróciła do rodziców. Dla niej nie zachowujesz się jak facet, który może dać jej to czego chce. Dojrzałej relacji.

Wasza relacja stanęła w miejscu. Osiem lat, a nawet razem nie mieszkacie. Ona miała dość. Chciała iść z życiem do przodu.

" bardziej deklarowałem swoje zaangażowanie i uczucia tym bardziej ona zaprzeczała o swoich."
Nigdy tak nie rób. Uczucia się wyznaje wtedy, kiedy ktoś Ci je wyznaje. Przespałeś czas na wyznania. Trzeba było się wycofać zamiast coś deklarować. Za późno na deklaracje.

"Na terapii doszła do jakiegoś wniosku, że coś jest ze mną nie tak, a gdy powiedziałem jej że przy pierwszym kryzysie po ośmiu latach ona zamyka związek bez dania mi szansy, żeby coś we mnie poprawić to stwierdziła że miałem wiele szans i nie skorzystałem."

No osiem lat to nie mów, że Ci nie dawała szans. Osiem lat to jakieś osiemset tysięcy szans. Jej depresja i terapia to jest objaw, że ona już dłużej czekać nie chciała. Nikt tam jej na nic nie ukierunkował. Ona tam po prostu na głos powiedziała, że nie chce tak dłużej. Gwarantuję Ci, że dojrzewała do tego miesiącami, zanim w ogóle tam poszła.

Jak chcesz to uratować to zaczynasz od braku kontaktu. I to tak bardziej trzy miesiące, niż trzy tygodnie. Proces odzyskiwania byłej to jest coś, co zostało już w internecie opisane na tak dużo sposobów, że wystarczy zapytać Google. Tak naprawdę nic nowego Ci nikt tu nie napisze.

Jednakże tak serio sobie odpowiedz. Byłbyś gotowy dla niej zmienić swoje nastawienie i wziąć ten ślub, którego ona tak chce?

Nieśmiały
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 32
Miejscowość: Łódź-Warszawa

Dołączył: 2022-11-14
Punkty pomocy: 11

stara zasada rybaków : jak łowić ryby nie pytasz ryby!!!

co ty pleciesz
typ się staral ona nie wnosila do zwiazku nic! tylko chciala byc house frau, jak barbie co sobie kupuje Kena

nic nie umie idiotka w zyciu zmienic to zmienia faceta jakby to na depresje pomagalo

Nic nie jestes chlopie lasce winien, niech szuka księcia z bajki cala mlodosc przed Tobą

Mów i rob to na co masz ochotę

mateuszface
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2011-10-19
Punkty pomocy: 75

Tak, byłem gotowy cały czas i planowałem to zrobić jak się uzbroje finansowo żeby dźwignąć ślub i wspólne mieszkanie. Tak na prawde mnie to zabolało bo tez tego chciałem, ale z mojej perspektywy nie było jeszcze potrzeby formalizowania związku który się świetnie sprawdzał przez 8 lat tylko dla samego faktu. Nie przewidziałem ze dla niej ma to dużo większe znaczenie. W praktyce mógłbym jutro jechać po pierścionek i się oświadczać - jestem co do niej pewien jako kandydatki na zone. Na którymś etapie uznałem jà za coś pewnego w moim życiu i skupiłem się na firmie innych rzeczach, ale wszystko pod wspólne życie z nią.

Ile czekać i jak zacząć i jak to prowadzić? - nie chciałbym tez doprowadzić do sytuacji, że ona się nauczy i przyzwyczai do życia beze mnie. Co z wspólnymi zdjęciami w socjalach itd

Targecik
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 28
Miejscowość: '*

Dołączył: 2014-02-20
Punkty pomocy: 1051

Nie wciskaj sobie samemu kitu. Gdybyś chciał się zaręczyć, to byś to zrobił. Znam ludzi co pojechali do urzędu stanu cywilnego metrem. Hajsu na wesele nie mieli, a chcieli żyć razem, razem mieszkać, razem rozliczać podatki i razem ponosić wzloty i upadki związku. Powiem więcej. Czasem lepiej coś zdecydować jak oboje jesteście średnio zamożni i dochodzić do czegoś z poczuciem, że dochodzicie tam razem. Ile chciałeś tych pieniędzy mieć na koncie, żeby jej dać pierścionek? Nie ogarnąłeś jeszcze, że w życiu nie zawsze chodzi o zapewnianie sobie i komuś komfortu życia.

"Na którymś etapie uznałem jà za coś pewnego w moim życiu i skupiłem się na firmie innych rzeczach"
No to już wiesz, że w życiu nie ma nic pewnego. A zaniedbany związek się rozlatuje. W ogóle przegapiłeś problemy, jakie mieliście w relacji.

Jechanie do niej z pierścionkiem to jest najgłupszy pomysł świata. Ktoś Cię wyrzuca drzwami, a Ty chcesz wchodzić oknem. Ogarnij, że pociąg Ci odjechał. Po prostu. Ten związek się skończył. Może za jakiś czas stworzysz z nią nowy związek. Ale tego już nie ma.

Ona już dawno emocjonalnie żyje bez Ciebie. Naprawdę myślisz, że musi się tego uczyć? Nie musi. To Ty musisz się tego uczyć.

A zdjęcia w socjalach. Serio? Rozpadł Ci się ośmioletni związek a Ty się zajmujesz takimi głupotami.

Nic nie rób. Zdjęć nie kasuj, nigdzie za nią nie łaź. Ona nie zapomni ośmiu lat życia z Tobą w miesiąc. Odezwiesz się do niej jak zrozumiesz błędy, które popełniłeś i będziesz w stanie pokazać, że rzeczywiście zmieniłeś swoje nastawienie. Wcześniej to nie ma sensu.

Porycz w poduszkę porządnie. A potem usiądź z kartką i tak uczciwie się zastanów co zrobiłeś nie tak, że odeszła.

derick
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 29
Miejscowość: Poznan

Dołączył: 2012-05-29
Punkty pomocy: 37

generalnie jesteś w dupie, co byś teraz nie zrobił, powiedział nic to nie da, dopóki ona sie nie ogarnie psychicznie, a może to być długi proces, 8 lat to szmat czasu, ciezko z dnia na dzien usunąć tak o kogoś z życia, z pewnością długo jej zajeło do podjęcia decyzji o rozstaniu, co bym Ci doradził, to tak jak kolega wyżej, nie odzywaj sie, ochłoń z emocji, daj jej sie ogarnąć z myślami

Kensei
Portret użytkownika Kensei
Nieobecny
Moderator
ModeratorWtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 37
Miejscowość: Pyrlandia

Dołączył: 2019-11-19
Punkty pomocy: 3953

Trudne sprawy.

Puść motyla wolno.

Niech leci pozna świat.

Może wróci może nie.

Ty idź na łąkę poznaj świat i siebie z innych perspektyw.

Właśnie iluzja wynikająca z projekcji zderzyła się z rzeczywistością. Wyrzuć te kolejne iluzje z nadzieją które tworzysz żeby nie zmierzyć się z trudnymi emocjami.

Pan_XXX
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 32
Miejscowość: Niewazne

Dołączył: 2021-01-22
Punkty pomocy: 201

Witaj

Temat jest bardzo powazny i nie ma prostej odpowiedzi co zrobic najlepiej bo nikt nie jest jasnowidzem jak rowniez nikt nie jest w Twojej skorze i nie zna tak dobrze tej sytuacji. Bazujac na Twoim opisie wnioskuje, ze ta dziewczyna miała powazna oczekiwania wobec Ciebie jezeli chodzi o wspolne mieszkanie i zalozenie rodziny a Ty nic z tym nie zrobiles. Jest to typowy zwiazek "przeczekany" gdzie ona jako potwierdzenie stabilnosci na przyszlosc chcialaby jakiejkowiel deklaracji z Twojej strony w ktora strone idziecie. Taka deklaracja sie nie pojawila wiec zaczely sie w niej pojawiac watpliwosci, doszly do tego zapewne jej problemy w domu - do ktorego jak sadze nie chciala wracac a zamiast tego zamieszkac z Toba. Poszła do psychologa i niestety nietrafnie moim zdaniem zaczal jej mieszac w glowie na temat tego, ze powinna ten zwiazek "urwac". Osoba majaca problemy z psychika w danym momencie jest bardzo podatna na wpływy stad łatwo takim człowiekiem manipulowac - tutaj przypisuje lwia czesc tej pracy psychologowi, ktory zrobil to zle.

Opcje masz dwie:

1.Zostawic temat nie odzywac sie i liczyc sie z tym, ze ona w ramach zagubienia z kims sie przespi w tym czasie. Potem moze byc tak, ze wrocicie do siebie Ty sie o tym dowiesz i nie dasz rady tego dzwignac. Moim zdaniem nie odzywanie sie jest skuteczne w pewnych momentach jak zwiazek sie rozwija, zeby udowodnic ze sie szanujesz. Tutaj skutecznosc tego bedzie zerowa bo ta dziewczyna na problemy i raczej obstawiam, ze jest mocno zagubiona i niepewne swojej decyzji odnosnie rozstania - utwierdza ja zapewne w tym psycholog.

2.Probowac z nia pogadac na ten temat jak dojrzaly dorosly facet a nie zamiatac problem pod dywan. Wyjasnic jej ze czekales z oswiadczynami ale to nie wynikalo z faktu ze jej nie chcesz tylko z tego, ze chciales osiagnac lepszy status materialny. Dac jej jakas nadzieje na przyszlosc, ze chcesz ja zabrac z domu i zamieszkac razem. Nie mow tego w formie proszacej czy tez przepraszajacej tylko po prostu to ma byc rozmowa gdzie mowisz jak uwazasz i jak czujesz. Jak bedziesz spojny z tym co mowisz jest szansa, ze to sie uda. Na pewno natomiast jak tak postapisz pozniej bedziesz wiedzial, ze zrobiles wszystko aby to uratowac.

Co by nie mowic prawda jest taka, ze troche zawaliles i na Tobie spoczywa teraz ciezar tematu jak to ugryzc. Pewnie odezwie sie tutaj wielu alfa PUA fanów tego, ze trzeba twardo i krotko trzymac laske i nie ma obowiazku nic deklarowac. Moze i nie ma ale tylko do pewnego momentu bo kazda laska jak dojrzewa i zwiazek trwa długo to czegos oczekuje po tym i chce wiedziec czy z tym facetem da rade zalozyc rodzine. Nie ma co tutaj sie bawic w dzieciaka i chłodzic czegos co juz jest zimne - tak Ci doradza Targecik, nieprawidłowo. Ona moze sie pocieszyc w ramionach innego i zrozumiec poniewczasie, ze to był bład a człowiek w silnych emocjach i skrajnych stanach psychicznych robi rozne rzeczy. Na pewno musisz byc na tyle dojrzaly zeby oderwac ja od tego cholernego psychologa, ktory ewidentnie miesza. Najlepiej abyscie poszli na jakas wspolna terapie do zupelnie innego psychologa ktory bardziej stanie po Twojej stronie.

Pozdrawiam

mateuszface
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2011-10-19
Punkty pomocy: 75

Czy oświadczyny na tym etapie miały by sens? Gdybym postanowił zagrać teraz vabank i może uderzyć w jej emocje i przebić ścianę która przede mna buduje? Nigdy nie chodziło o to ze tego nie chciałem, chciałem to zrobic później i w wyjątkowej chwili - racja - przeczekalem i ją do siebie zniechęciłem, możliwe ze ja doprowadziłem do jej stanu emocjonalnego i psychicznego.

W twojej propozycji powinienem od razu dążyć do kontaktu(zerwanie było wczoraj) czy jednak dać kilka dni na przemyślenie. W mojej głowie zawsze było, ze ludzie w takich długich związkach maja kryzysy, czasami się rozstają lub straszą rozstaniem i przeważnie wracają - bynajmniej to permanentne rozstanie nie następuje po pierwszym sygnale - cały czas na to licze.

wracając - również uważam, że chłodzenie chłodnego może nie dać dobrych efektów, ale wiem tez ze byla dośc stanowcza w swoim postanowieniu i na świeżo mogę wiele nie ugrać. Jestem gotow jej dać pierścionek w każdej chwili, nie wiem czy to dobry pomysł…?

PerArduaAdAstra
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 30 a 40.
Miejscowość: Planeta Ziemia

Dołączył: 2022-09-11
Punkty pomocy: 13

Jakieś 15 lat temu miałem podobną sytuację. Wtedy również - po ptakach - postawiłem wszystko na jednej szali. Kupiłem pierścionek i wykonałem teatralny gest przyklęku. Nie owijając w bawełnę, temat został spalony.

Wówczas w mojej niedoli towarzyszył mi kumpel, który był moim powiernikiem. Pomimo, iż znał temat od podszewki, po około dwóch latach od mojej sytuacji, spotkały go tożsame okoliczności. Przestrzegałem go przed oświadczynami, ale również w to poszedł i odniósł porażkę.

Pod uwagę należy wziąć fakt, że w obu ww. przypadkach zarówno „moja” jak i kumpla laska skosztowały już - przed oświadczynami - innego bolca.

Reasumując, według mnie, nie przyniesie Ci to pożądanego rezultatu. Jednakże jeśli nie spróbujesz to możesz potem żałować (w drugą stronę niestety też tak to będzie działać). Ogólnie wydaje mi się, że skoro już pojawiło się ziarenko o nazwie „pierścionek” to już to ziarenko wykiełkuje.

Nie ma tutaj dobrego wyboru. W każdym razie życzę powodzenia i podjęcia trafnej decyzji.

miguelon
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 23
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2017-05-21
Punkty pomocy: 61

Ja bym spojrzał na sprawę z ciut innej strony…
Może te problemy psychiczne to nie problem z rodzicami, a ona w międzyczasie coś odwaliła (zdrada), nie chciała się do tego przyznać i sumienie zaczęły zjadać ją od środka? Bo straciła fajnego faceta, z którym mogłaby mieć super przyszłość.

Dodatkowo przy zerwaniach niestety tak jest laski chcą się bardzo często wybielić i zrzucają winę za wszystkie swoje niepowodzenia na faceta (przechodziłem to miesiąc temu też podczas rozstania, akurat w moim przypadku decyzja była wspólna). Jednakże nie ominęły mnie niepotrzebne wyrzuty i przypominanie tylko tych najgorszych chwil, gdzie ja sam podszedłem do tego, tak że życzę jej wszystkiego dobrego i chcę tę relację wspominać dobrze, bo była fajna.

I jeśli chodzi o zaręczyny to nie rób tego! Kobieta, której chcesz się oświadczyć w tym momencie jest pod wpływem leków i silnych emocji, jeśli by się zgodziła to i tak sielanka potrwa może z miesiąc i wróci do stanu sprzed założenia pierścionka…
Możesz uważać w tym momencie, że straciłeś 8 lat, ale spójrz na to z innej perspektywy ile te 8 lat Cię nauczyło! Wrócisz silniejszy, masz dopiero 26 lat, skup się na firmie, a wolny czas poświęć na zajawki, baw się życiem!

"Dwóch rzeczy pragnie prawdziwy mężczyzna: niebezpieczeństwa i igraszki. Przeto pożąda kobiety, jako najniebezpieczniejszej igraszki."

nazar
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 89'
Miejscowość: Zielona Góra

Dołączył: 2017-01-15
Punkty pomocy: 19

Czy laski mają tak zakodowane, że jak są zagubione i po długim związku to są bardzo skłonne, żeby się z kimś przespać ? Bo zastanawia mnie czy te dziewczyny ,,z zasadami" , które zakończyly bardzo długi związek są łatwym celem na przypadkowy seks. Ze swoich obserwacji mam różne przemyślenia, ale zastanawiam się jak to jest naprawdę.

mateuszface
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2011-10-19
Punkty pomocy: 75

Nie strasz panie

Krzysiek_zbl
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 89
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2019-02-13
Punkty pomocy: 292

Po moich 22 letnich życiowych przebojach, a wraz z nimi zdobytymi doświadczeniami wynika, ze są łatwym celem, chcą odreagować, pobawić się życiem. Wiadomo, nie wszystkie, ale z moich obserwacji większa część .
Tym bardziej jak to dziewica, taka to dopiero chce spróbować zakazanego owocu.

Targecik
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 28
Miejscowość: '*

Dołączył: 2014-02-20
Punkty pomocy: 1051

Nie ma takiej zasady. Są takie, które będą chciały odreagować, dowartościować się i zapomnieć na chwilę o samotności. A są takie, które się nie dadzą dotknąć przez połowę czasu trwania poprzedniego związku.

Ananas1
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 34
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2021-01-31
Punkty pomocy: 778

A czego się spodziewałeś po 8 latach kolejnego chodzenia 8 lat ? Już dawno powinnaś się oświadczyć zamieszkać z nią po skończonych studiach. Ślub nie trzeba brać za rok czy dwa. Zwłaszcza jak sytuacja materialną kiepska. Pierścionek i wspólne mieszkanie byłby teraz po prostu kolejnym levelem, byłoby przekonanie że coś się dzieje nowego w związku ze jest coś czego jeszcze nie doświadczyliście. Ślub mógłby być nawet za 3 lata co realnie po wieku daje dobry czas. A Ty nagle zdziwiony. Kobiety naprawdę mają dość się prosić i żyć z mentalnie niedojrzałymi facetami którzy czekają nie wiadomo na co. A potem zdziwienie że nic złego nie zrobiłeś. Nie pokazałeś się jako mężczyzna w tym związku tylko pizdeczka. Ale niech Ci teraz nie przychodzi do głowy latanie do niej z pierścionkiem bo wyjdziesz wgle na debila. Daj jej ochłonąć. Weź się w garść,musisz szybko dorosnąć teraz i pokaz ze masz jaja i jesteś facet i zawalcz o miłość. Tylko bez pieskowania. To też nie o to chodzi. Moim zdaniem związek przechodzony 50/50 że wrócicie.

żebyś miał to czego chcesz wcale nie musisz być najlepszy – musisz być po prostu nieco lepszy niż ci, którzy Cię otaczają.

mateuszface
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2011-10-19
Punkty pomocy: 75

Dosyć ogólnikowo powiedziane, bądź facet, itp. Dać ochłonąć - rozumiem, ale ile i jak wrócić do tematu żeby nie spieskować.

bendiga
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: -

Dołączył: 2018-07-03
Punkty pomocy: 21

z doświadczenia z moich związków, choć zaznaczam uczciwie że zdecydowanie krótszych niż Twój, to najlepiej zupełnie nic nie robić. Nie prosić, nie biegać, nie tłumaczyć a już na pewno nie lecieć teraz z pierścionkiem bo wyjdziesz na durnia.

Zdaje mi się, że jak trochę ten kontakt zostanie teraz przystopowany, to za parę tygodni ona się odezwie szukając jakiejś opcji powrotu - czy będzie ona już po jakiejś małej przygodzie bardzo ciężko powiedzieć bo jej nie znam. Może teraz parę tygodni rozpaczać w samotności a może zacząć się bawić jeśli się dusiła w tym związku. Wtedy MOŻE pojawi się to okienko na powrót, ale znowu z mojego doświadczenia wychodzi, że chwile będzie zajebiście, ale to już nie będzie to samo co kiedyś i zapewne po jakimś czasie się znowu rozleci.

Cóż, przegapiłeś moment, byliście razem od liceum, nadal jesteście młodzi i brałeś ten związek za pewnik i nie czułeś presji czasu. Trochę nie rozumiem Twojego podejścia, jeżeli byłeś pewny jej to raczej byś się oświadczył po takim czasie. Młodsi ludzie biorą śluby z mojego otoczenia, a Wy nawet nie mieszkaliście razem, a przecież ona widzi też co się dzieje dookoła niej. Jakoś mi ciężko uwierzyć ze tak bardzo chciałeś zrobić ten krok, chyba jednak nie chciałeś i po prostu byłeś bo byłeś w tym związku, wziąłeś go za pewnik a tu boom. Musisz teraz ponieść konsekwencje swoich wyborów i zastanowić się szczerze czy tak naprawdę to jest to czego chciałeś, lecz niezależnie od odpowiedzi nastawiałbym się raczej że to już jest game over

kosaa12
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 27
Miejscowość: ...

Dołączył: 2014-11-30
Punkty pomocy: 193

Ja może jestem prosty chłop z wioski, ale jak dla mnie jest jeszcze ktoś, o kim nie wiesz, i to cały powód. Kobieta będzie tkwiła w najgorszym związku dopóki nie złapie drugiej gałęzi. A u Cb nie wydaje się ze był najgorszy bo ogarniasz biznesy, pracujesz, starasz się, nie znecasz się nad nią etc.
Problemy w dzieciństwie zawsze wychodzą, prędzej czy później. Daj sobie czas, spróbuj poznać jakaś inna kobietę i czekałbym na rozwój sytuacji, ale wg mnie skoro nie mieszkacie razem a 20km od siebie to intuicja mi mówi ze ona zdradza Cię od jakiegoś czasu z kimś innym i właśnie do niego odchodzi.

mateuszface
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2011-10-19
Punkty pomocy: 75

Dostałem informacje od 10 lat starszej siostry, że od rozstania leży zamknięta w pokoju i płacze i nikomu nic nie powiedziała od kulis oprócz tego ze się rozstaliśmy. Z siostra mieliśmy dobry kontakt zawsze, tak samo tez z jej ojcem który również zadzwonił zapytać co z jego corką.

Wyglada na to, ze dla domowników jest to spory szok, a ona otwiera się jedynie przed ta terapeutka lub jakimś bolcem( No ale gdyby istniał to siedziała by z nim, a nie leżała i ryczała w domu) bynajmniej nie uważam gadki siostry za jakaś zasłonę dymna i krycie jej zdrady. Siostra mówi ze mocno nam kibicuje, nie rozumie tego i będzie próbować do niej dotrzeć jak się otworzy. Siostra od początku znała moje intencje ze chce pchać to do przodu i mimo chodzenia ze sobą długo to dopiero teraz oboje kończymy studia i jesteśmy dalej bardzo młodzi i mamy na to czas zeby się hajtac. Z reszta dziewczyna tez o tym wiedziała. Ważna sprawa jest tez to, ze jej drugiej siostrze 3 lata starszej urodziło sie właśnie drugie dziecko, potem coś w niej pękło i gadała tylko o dzieciach. A ja stawiałem sprawe jasno ze przyjdzie na to pora jak bedzismy mieli swój kąt. Według mnie na tym polega odpowiedzialność, stworzenia małemu człowiekowi dobrych warunków rozwoju, a nie życie na kocià łapę jak przy jakiejś wpadce. Chciałem mieć to zaplanowane, ale wiedziałem ze do tego coraz bliżej. Miałem nawet w rodzinie czy po znajomych przypadki związków kilkunastoletnich od podstawówki czy szkoły średniej które tez były dlugo chodzone i dziś są szczęśliwymi małżeństwami z dziećmi i nikt niczego nie przeczekał.

Mamy wciąż wchuj swoich rzeczy wzajemnie, ona ma pieska którego dałem jej 7 lat temu i kocha go nad życie i jak powiedziała przy rozstaniu dziękuje mi za niego bo dzięki niemu żyje i ma po co żyć, ja również mam psa którego razem kupilismy. Zawsze jest furtka do okazji spotkania przez te psy. Sytuacja wciąż świeża sprzed dwóch dni.

Dodam wam, że mniej więcej od stycznia zaczalem mocno iść do przodu ze swoim rozwojem osobistym, ogarnalem takie rzeczy jak zdrowie (mega dużo siłowni, sportu, zrobiłem kratę na brzuchu, lekarzy, zrobiłem sobie zęby, cały czas pchałem firmę do przodu, kupiłem BMW x5, inwestycje w krypto, dawałem jej czasem pieniądze na jej rzeczy jak miała jakies potrzeby typu remont samochodu, nowe opony itp ale nie byłem jakimś sposorem, na wczasy pojechaliśmy płacąc za siebie ale na miejscu ja płaciłem za wszystko, jestem raczej ogarniętym typem który robił wszystko aż nadto by być dobrym materiałem na męża i partnera oprócz okazywania wielu uczuć w ostatnim czasie. Ale to tylko w ostatnich miesiącach bo chciałem przyspieszyć z tematami w życiu prywatnym żeby móc sie w końcu ożenić… nie brałem powagi wręczenia tego pierścionka, żeby coś domknąć w jej głowie. Czy aż tak bardzo można się obrzydzić kobiecie swoją biernością, ze od chęci spędzenia wspólnie życia ta w kilka tygodni czy miesięcy podejmuje tak radykalne kroki wywrócenia swojego życia?

Mogę tylko jeszcze dodać, że jestem obiektywnie dobra partią, żeby sobie ogarnąć kogoś wartościowego. W tym sęk, ze znacznie opuściłem gardę i nie brałem pod uwagę w przyszłości żadnej konieczności szukania innej panny i nawet nie wiedział bym jak teraz zacząć, bo ja już mam
dużo l zainteresowań i pasji które realizuje plus biznes.

Na domiar czego to dziewczyna która rozdziewiczyłem i zawsze była mega skromna i „nietykalna” przez innych i to tez moja pierwsza dziewczyna, zawsze miała wpojone wartosci monogamii, hejtowala rozwiązłość i odchyły lgbt. Ogolnie wartości które bardzo mi imponowały i nie brałem i narazie nie biore pod uwagę ze wzięła innego bolca.
Nasze rodziny, rodzeństwo, rodzice i dziadkowie tez traktowali ten związek jako pewny i rozwojowy dla wszystkich jest to szok.

Dodam tez ze w kwestii własnej wartości nie ma wielkiego ego, a w kwestii wyglądu obiektywnie nie jest to 10/10 - niewysoka, szczupła, blada z wieczną anemią panna bez szczególnych walorów w dupie i cyckach. Największa zaleta w moich oczach to jej charakter, dopasowanie do mnie i taka naturalność/niewinność/szczerość plus sentyment ze to ja ja otworzyłem i jestem jedyny. Dla innych mogła nie być najpiękniejsza na świecie, dla mnie była i tak ją zawsze wartościowałem - żeby wiedziała ze jest dla mnie piekna. Ze mnie żaden swir który leci tylko na największe cyce i wielkie wary.

Im dłużej analizuje sytuacje jaka mam własna wartość i potencjał, czego sobie wcześniej nie uświadamiałem, tym mniej rozumiem jak można mnie teraz zostawić za bierność w związku i tym bardziej mnie to wkurwia.

Ukończyłem studia magisterskie z psychologii na najlepszej uczelni w kraju, a od 3 roku studiów rozwijam swoją firmę ogrodniczo-budowlaną. Nie chciałem być psychologiem pracującym z ludźmi, szedłem w stronę psychologii biznesu. Ćwiczyłem sporty walki, siłka, sport, zainteresowania wieloma tematami, filmy muzyka podróże. Zawsze bardzo pracowity i zaangażowany w to co robie. Od zawsze mam wyraźne umiejętności przywódcze, przewodniczący szkoły, najpopularniejszy gość w szkole wygrywający wszystkie konkursy. Odpullałem wtedy większość panien, a swoja dziewczyna zaimponowała mi determinacja żeby mnie zdobyć. Kiedyś nawet poskładałem typa który ją naobrazał w szkole i czuć było, że ona wie, że dla niej wiele zrobie i zawalczę jak trzeba. Finisz już znacie.

Dalej bede uważał, ze jest tam duży problem psychiczny do którego jakoś przyłożyłem rękę. Jest za nami piekna historia niczym z filmu i nie przypuszczałem ze ona będzie w stanie chcieć ja zakończyć z własnej inicjatywy.

kosaa12
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 27
Miejscowość: ...

Dołączył: 2014-11-30
Punkty pomocy: 193

Jak dla mnie w chuj ogarniasz i ta dziewczyna po prostu na Ciebie nie zasługuje Laughing out loud Może to specjalna gra żebyś się wkręcił? Wg mnie powinna za Tobą biegać jak szalona.

Najlepsze co możesz teraz zrobić to zająć się sobą i firmą ZERO!!!! kontaktu. Jeśli zadzwoni to nie odbieraj, oddzwoń wieczorem co tam. Bądź olewczy, obojętny. Zobaczysz że to kurewsko zadziała i za chwilę zacznie za Tobą biegać i w 5 sekund się ogarnie i znów będzie czuła. NIE PROPONUJ SPOTKANIA PIERWSZY!!! Jak ona zaproponuje, to mów że nie chcesz u niej/u Ciebie w domu. Spotkajcie się w neutralnym miejscu. Jeśli to będzie kawa, to zapłać tylko za siebie, nie zgrywaj dżentelmena, to nie ten moment. Nie daj się zwieść na spotkaniu, dalej bądź spokojny opanowany, obojętny. Zapytaj jak się czuje, powiedz ze ok rozumiem, itd. ale nie okazuj jej uczuć. Nie przytulaj, nie dotykaj.
Dostanie takiego MINDFUCKA że szok. Poczuje co straciła.

Tylko bądź NIEDOSTĘPNY.

Z tego co mówisz raczej nie ma innego ale nie ma nigdy 100% pewności.
Trochę przeinwestowałeś wg mnie, czyli za bardzo chciałeś sprawić, żeby jej było dobrze. A kobieta będzie Cię podziwiać, jeśli będziesz SOBIE chciał dobrze, a przy okazji pośrednio jej, jak zasłuży.

Daj sobie też szansę poznać inną kobietę. Wg mnie zasługujesz na więcej i tylko ją idealizujesz.. Jak posmakujesz innej to będziesz w szoku jakie to świetne. Też myślałem że piękniejszej/fajniejszej nie poznam. A potem się zaskakuje, bo co raz poznaję jeszcze piękniejszą/fajniejszą kobietę która jest mną zainteresowana.

Czy dasz jej szanse na powrót to już decyzja należy do Ciebie. Na pewno nie wychodź z inicjatywą bo to bezpowrotnie spalisz.

mateuszface
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2011-10-19
Punkty pomocy: 75

Najnowszy update od siostry;

- jest zła bo zajmowałem się swoimi sprawami i rozwijałem sam siebie nie myśląc o niej
- nie interesowały mnie jej hobby i zainteresowania, brak wsparcia w ostatnim czasie
- ze jej nie znam i nie rozumiem co w środku przeżywa
- nie ma bolca na boku
- terapeuta ja na to nakierował i kazał rozpisać wizje przyszłości tego związku, ona pokalkulowala ze cały czas musi o mnie zabiegać a ja o nią nie walcze w tym stopniu co ona o mnie

Na domiar czego jej siostra próbowała jej wbić do głowy żeby przemyślała te decyzje bo podjęła ja zbyt pochopnie, ze w każdym związku bywają kryzysy i można je zażegnać, generalnie odwodziła ją od tej decyzji i na pewno zasiała w głowie ziarenko niepewnosci. siostra uważa tez ze jej pozorna determinacja w swojej decyzji to maska która przybrała żeby było jej łatwiej poradzić sobie z tym rozstaniem i racjonalizować ze jest ono słuszne. W rodzinie martwią się o nią, o stan psychiczny i czują do mnie zaufanie i respekt namawiając żebym o nia zwalczył.

Jakies pomysły? Rozmowa moja z jej siostra ściśle poufna, siostra pisała za jej plecami i prosi o dyskrecje bo nie chce zgubić jej zaufania, a do mnie ma to zaufanie ze nie jestem łepkiem i ogarne sprawe po męsku. Namawia żebym walczył i zabiegał.

Wydaje mi się, ze laska jest do złamania. Jestem w stanie przyznać ze skupiałem się ostatnio na sobie dużo bardziej niż na niej, pomijam jakie miałem intencje mogła odczuć mój brak i mniejsze zainteresowanie, tak jak pisałem dużo pchnąłem swoje życie w tym roku do przodu a ona sama kiedyś przyznała ze czuje się przy mnie taka „maleńka”.

Wyglada tez na to ze wychłodziłem nieświadomie ostatnimi miesiącami, wiec nie wiem czy jest sens chłodzić dalej na dłuższa metę.

Możecie sie wypowiedzieć, bo sytuacja z pewnej perspektywy zdaje się mocno rozjaśniła.

No i co ważne zdaje się to być sytuacja w ktorej jednak wypadało by okazać swoje zaangażowanie ktorego ostatnio było mało - ale mogę sie mylić bo kieruje się teraz emocjami

Targecik
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 28
Miejscowość: '*

Dołączył: 2014-02-20
Punkty pomocy: 1051

Współczuję tej Twojej pannie. Nawet jej siostra nie stoi za nią, tylko obmawia ją z Tobą za jej plecami. Chora sytuacja jak dla mnie. Myślisz, że to nie wyjdzie na jaw za jakiś czas?

Weź sobie na wstrzymanie serio, bo narobisz sobie krzywdy.

Fakty są takie, że od pół roku bardziej Cię interesowały inwestycje w krypto, robienie sobie zębów i wożenie się nowym autem, niż Twój związek.

Dodatkowo obstawiam, że Twoja była czuła się po prostu od Ciebie gorsza. Za bardzo się wkręciłeś we własny rozwój lub po prostu ona za Tobą nie nadąża w jej rozwoju. A może po prostu jej imponują inne rzeczy niż sportowa fura i nieskazitelny uśmiech.

Skoro już wiesz, że ona nie leci na Twoje krypto oszczędności i fajne auto to może czas oprzytomnieć i zacząć patrzeć na siebie bardziej krytycznie?

Ja bym na Twoim miejscu przestała molestować jej rodzinę telefonami i sięgnęła po bardzo mocną kartę przetargową. Sam się zapisz na terapię. Powiesz jej za jakiś czas jak się spotkacie, że ta sytuacja zmusiła się do autorefleksji i postanowiłeś nad sobą popracować tak jak ona. Gwarantuję Ci, że to zrobi na niej większe wrażenie, niż Twój sześciopak.

Tak nawiasem mówiąc. Jej podejście jest mega słabe, jeśli to jest prawda "jest zła bo zajmowałem się swoimi sprawami i rozwijałem sam siebie nie myśląc o niej"

Nie jesteś jej ojcem, żeby się ciągle nią zajmować. Ona się powinna nauczyć zajmować samą sobą, a nie oczekiwać od Ciebie, że będziesz przeżywał z nią jej pasje i zainteresowania. Masz prawo mieć swoje własne.

Wygląda trochę tak, że Ty poszedłeś naprzód, a ona nie bardzo za Tobą nadąża. Albo przynajmniej tak sobie wkręca.

Tak czy inaczej chłopie. Weź sobie poczytaj jakieś artykuły typu "czego nie robić po rozstaniu" i tego nie rób. Gadając z jej rodziną tylko sobie kopiesz grób.

mateuszface
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2011-10-19
Punkty pomocy: 75

Po to inwestowałem w krypto, żeby za jakiś czas coś z tego mieć i wybudować wspólny dom, móc siebie i ją utrzymać na wysokim poziomie. Po to kupiłem dobry samochód, żeby i ona mogła nim jeździć, bo cały czas jeździłem firmowymi dostawczakami i nie miałem żadnej cywilnej fury i sama mnie nakłaniała, żebym kupił.Po to zrobiłem zęby, bo ona ma dużo ładniejsze ode mnie i swoich się troche wstydziłem i po to zrzuciłem 20kg, żeby miała atrakcyjnego faceta a ja pozbył się brzucha i wrócił do sylwetki jaka miałem jak mnie poznała.

Myśle, że jej to imponowało bo często wspominała o osiągnięciach innych facetów swoich koleżanek lub innych wspólnych znajomych, ale bardziej od imponowania jej potrzebowała mojego wsparcia w różnych sytuacjach którego często brakowało. Czyli, że wolała mnie slabszego z brzuchem, ale wspierającego, niż herkulesa zajętego samym sobą.

Jest i od początku była typem dziewczyny potrzebującej „opieki”. Prawdopodobnie tak ją ukształtowało dzieciństwo i potrzeba bezpieczeństwa którego wtedy nie zaznała. Przez dłuższy czas jej to gwarantowałem. Nawet w pewnym sensie ją tym kupiłem na początku.

Tak, wierze ze kontakt jej siostrą nie wyjdzie na jaw. Nikogo nie bombarduje wiadomościami tylko je otrzymuje.

Mogła poczuć się gorsza, nawet w kontekście tego, ze pochodzimy z różnych rodzin, a moja dawała jej czasem więcej ciepła niż jej sama. Podczas gdy ja myślałem, że wszystkim ja do siebie bardziej przekonuje, niszczyłem jednocześnie jej poczucie własnej wartości.

Uważam, że dość się w tym związku nawystawiałem w roli nagrody i alfa, dość czasu zmarnowałem na dawaniu jej do zrozumienia jaki mam potencjał, żeby jeszcze bardziej wkręcić ją w kochanie mnie, uważam, że od początku byłem upośledzony w okazywaniu emocji w obawie przed utratą dominującego statusu i poczuciem zagrożenia po wyłożeniu kart na stół i pewnie te same mechanizmy hamowały mnie przed oświadczynami. Rozważam terapie, jak również bardziej terapie par jeśli uda mi się do niej dotrzeć i z sukcesem odzyskać. Nawet jeśli po terapii mielibyśmy się na stałe rozstać.

Uważam, że pokazywanie teraz w socjalach jaki jestem cool i jakich dupeczek mogę nie mieć może ją tylko utwierdzić w przekonaniu, że ma racje co do swojej decyzji i nie wzbudzę tym żadnej zazdrości tylko pogardę i ujawnię niedojrzałość.

Myślę, że powiedzenie jej o tym, że zmusiła mnie do autorefleksji to świetny pomysł, szczególnie, że wiele już do mnie dotarło w krótkim czasie mimo wciąż wysokich emocji. Nie wiem jak to zrobić, aby przekazanie jej tego nie było tylko czczym gadaniem, a czymś autentycznym i obiecującym jednocześnie bez podkładania sie i błagania o szanse. Nie wiem tez w jaki moment się wstrzelić i ile czasu potrzeba, żeby pojawiły się pierwsze wątpliwości co do swojej decyzji i chociażby lekka tęsknota, oraz jak to zrobić by nie błagać i prosić i nie gnoić samego siebie.

Targecik
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 28
Miejscowość: '*

Dołączył: 2014-02-20
Punkty pomocy: 1051

Nie wiem, czy to forum jest dobrą przestrzenią na takie pogłębione analizy xD Ale brakuje mi w tej Twojej historii kilku informacji.

Po pierwsze, to czym się zajmuje Twoja była partnerka? Poza tym, że studiowała to coś robi? Opisujesz ją trochę jako bardzo zależną osobę, trochę od Ciebie, trochę od rodziny. Jakby po prostu czekała, aż zostaniesz jej mężem, zarobisz na nią i dasz jej dziecko, któym by się mogła opiekować.

Po drugie, czemu jako tak ogarnięty człowiek - finansowo i zawodowo mieszka dalej z rodzicami? Jaki jest cel tego, żeby kupić w pierwszej kolejności dobre auto, a dopiero później się usamodzielniać, a nie na odwrót?

Nie jest tak trochę, że coś tam na linii Ty- rodzice leży i kwiczy? Oboje macie z tego co piszesz bardzo bliskie relacje z rodziną. Takie rzeczy często utrudniają założenie swojej rodziny.
Przyglądałeś się temu?

"Nie wiem jak to zrobić, aby przekazanie jej tego nie było tylko czczym gadaniem, a czymś autentycznym i obiecującym jednocześnie bez podkładania sie i błagania o szanse"
Nie musisz tego przekazywać. Po prostu to zrób. Ona się sama dowie w swoim czasie.

"Nie wiem tez w jaki moment się wstrzelić i ile czasu potrzeba, żeby pojawiły się pierwsze wątpliwości co do swojej decyzji i chociażby lekka tęsknota"
Największa tęsknota średnio po trzech tygodniach bez kontaktu. Miesiąc możesz na luzie sobie dać.

" jak to zrobić by nie błagać i prosić i nie gnoić samego siebie"
Nie kontaktować się dopóki nie ogarniesz własnych emocji. Nie podejmuje się dobrych decyzji w trudnych emocjach.

mateuszface
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2011-10-19
Punkty pomocy: 75

Dziewczyna pracuje od kilku miesięcy w poradni logopedycznej, narazie zarabia niewiele ale na pewno ma perspektywy na dobra przyszłość w zawodzie. Do końca studiów pomagał jej finansowo tata, choć nienawidziła być uzależniona od pomocy finansowej innych, bardzo godziło to w nią i jej poczucie własnej wartości. A miała dużo ekscesów z jakimiś szkodami samochodowymi czy przy wynajmie na studiach gdzie po prostu tej pomocy od ojca czy mnie potrzebowała. Była na tyle niechętna do proszenia o pomoc i oczekiwania ze ktoś sam wyjdzie z ta inicjatywa i wmusi jej, żeby coś wzięła, ze ja potrafiłem (aż mnie ściska jak o tym przypominam) po kryjomu podrzucać jej kasę do kieszeni płaszczu czy coś podobnego jak wiedziałem ze jest u niej krucho a na pewno ode mnie nie weźmie oficjalnie. W domu tez nie stroniło sie nigdy od alkoholu i są z tym problemy u rodziców, a ona sama ma skłonności do przyjmowania leków. Na pewno są tez sekrety o których do tej pory nie wiem, bo wstydziła się powiedzieć, w obawie ze ją zostawie lub sie zrażę - ale to tylko moje domysły.

Co do moich rodziców są dość konserwatywni więc raczej skrzywili by się gdybyśmy mieszkali razem bez ślubu, co na pewno miało pewien wpływ na to, że chciałem to ciachnąć za jednym razem w kolejności oświadczyny > szybki ślub powiedzmy do roku od oświadczyn i wprowadzenie do własnego domu.

Ja mam wzorowe relacje z rodzicami, ona ze swoim ojcem ok, z matka nie bo matka to specyficzna osoba (Niestety zauważyłem ze moja dziewczyna zaczęła przejawiać podobne cechy charakteru co jej matka, upartość i łatwość w obrażaniu się) plus dochodzą aspekty dzieciństwa gdy była podobnoż przez matkę nieustannie gnojona. W moim domu rodzinnym mieszka i będzie mieszkał brat ze swoją rodziną, ja będę musiał mieć własny kąt - wiec nie moglibyśmy tam mieszkać wszyscy na kupę nawet po ślubie.

Mieszkam w domu rodzinnym ponieważ skończyłem studia dopiero rok temu, a siedziba mojej działalności siła rzeczy znajduje sie na przekazanej mi działce obok domu rodzinnego. Wszystkie zarobione pieniądze od 3-4 lat od momentu rozpoczęcia działalności reinwestuje w firmę, bieżące potrzeby, kupuje nowy sprzęt, wynajmuje magazyny, rozwijam się na kilku gałęziach, a z ekonomicznego punktu widzenia bez sensu byłoby wynajmować coś na własna rękę i generować dodatkowe koszty, skoro w praktyce mogę te pieniądze lepiej spożytkować, reinwestować i oczekiwać zwrotu z procentem. Nie mniej jednak byłoby mnie stać na wynajęcie dobrego mieszkania - co biorę teraz realnie pod uwagę w przypadku ewentualności powrotu do siebie i pokazania jej jakie mam priorytety i poważnie podchodzę do przyszłości.

Samochód o wartości kilkudziesięciu tysięcy nie jest odpowiednią miarą do posiadania domu za kilkaset tysięcy lub więcej. Dodając do tego fakt, że musze się czymś poruszać i często zawiązuje relacje biznesowe z innymi ludźmi dużo lepiej wypada się na podpisaniu jakiejś umowy czy wycenie przyjeżdżając w normalnym samochodzie a nie jakimś gruzie roboczym. Nawet mojej dziewczynie byłoby głupio przyjeżdżać do kościoła czy na jakis obiad siedząc na siedzeniu starego dostawczaka.

Jak każda osoba Ona ma cechy z których nie ma co być dumnym ani ich gloryfikować. Wpada w histerie w sytuacjach nieadekwatnych , jak na przykład zarysowanie samochodu, czy spóźnienie. Czuje nieustanna presja domowników i strach przed ocenianiem jej, lub dogryzaniem, brak dystansu do pewnych rzeczy, które większość dorosłych już zdążyła przepracować. W pewnym sensie chciałem tez dać jej troche czasu, szczególnie jak okazało się ze są problemy psychiczne żeby bardziej dorosła do macierzyństwa i małżeństwa i weszła w to w pełni świadomie. Czułem że chce kompensować w swoim życiu na zasadzie przenoszenia na obiekt typu dziecko/zwierzak aby udowodnić sobie i innym, że sobie radzi i jest w stanie zająć się kimś innym.

Mój diabełek w tej chwili podpowiada scenariusze typu wręczyć jej bilet do Paryża lub innego miejsca, zagrać na emocjach, przekonać do wyjazdu i sie tam oświadczyć - zawsze byłem impulsywny i lubiłem zaskakiwać/robić niespodzianki, generować wyjątkowe wspomnienia. Mam tez w głowie sytuacje kumpla który jednego dnia po kłótni rozstał sie z panna, a następnego sie jej oświadczył i są już kilka lat po ślubie razem z dzieciakami. Zadna sytuacja ani związek nie są identyczne, ale można to odnieść tez do tej drugiej opcji z przeczekiwaniem aż zatęskni.

Targecik
Nieobecny
Płeć: kobieta
Wiek: 28
Miejscowość: '*

Dołączył: 2014-02-20
Punkty pomocy: 1051

Nie chcę lecieć stereotypem, ale jak zobaczyłam, że jesteś z małopolski to mniej więcej tak sobie wyobraziłam Twój związek, jak opisałeś. Mam trochę znajomych z tamtych regionów i klasykiem jest tam dawanie dzieciom działek obok domu w wiadomym celu, naciskanie na śluby na siłę, bo nie wypada razem mieszkać przed ślubem, kupowanie samochodów, żeby dobrze wyglądać pod kościołem...Nie krytykuję, ale zobacz sam jak duży ma to wpływ na podejmowane przez Ciebie i Twoją byłą decyzje. Pytanie czyje to są wartości: Twoje, jej, waszych rodziców?

Ktoś tam wyżej pisał, że mogłeś jej dać obrączkę i ugrać sobie więcej czasu. Ale u Ciebie to jest tak, że decydując się na oświadczyny tak naprawdę musiałabyś zdecydować na raz o tym gdzie macie mieszkać, jak się wyprowadzić od rodziców, jak ją utrzymać i wiele innych poważnych spraw. Nic dziwnego, że z tym zwlekasz, bo to mega obciążające i całkowicie zmieniające Twoje życie kwestie. Też bym miała przed tym lęk i unikała tematu.

Omawialiście w ogóle kiedykolwiek ze sobą gdzie będziecie mieszkać, ile chcecie mieć dzieci, jak ma wyglądać Wasz związek, czy ona pójdzie do pracy czy sam masz utrzymywać dom? No i przede wszystkim: sypialiście ze sobą?

Gdybym była Tobą to:
1. poszłabym na terapię lub w inną formę rozwoju osobistego - skorzystaj sobie z tego, że masz jakiś kryzys w życiu, żeby rozwinąć samego siebie i rozkminić czego Ty tak naprawdę chcesz od życia. Z czegoś to się wzięło, że jednak unikałeś tego kroku na przód

2. nie oświadczałabym się w takiej sytuacji - powinieneś wiedzieć ze studiów że to by było wzmocnienie negatywne. Ona robi focha, wycofuje się ze związku, kopie Cię w dupę, a Ty biegasz za nią z pierścionkiem, kupujesz wyjazd i cholera wie co jeszcze. Potem całe Twoje życie będzie tak wyglądać. Ona będzie Tobą "manipulować" wpadaniem w depresje, byciem biedną niezauważoną osobą, której masz poświęcać czas. A Ty będziesz się na to łapać.

Nawet jeśli ona by się zgodziła na te zaręczyny, to co potem? Emocje opadną i zdasz sobie sprawę, że to był wymuszony krok, że zrobiłeś to pod wpływem impulsu, żeby ją odzyskać. Że może wcale tego nie chciałeś. Będziesz się tak z tymi rozkminami męczył pół życia, przy każdej większej awanturze...

W jej oczach też z resztą to nie będzie wiarygodne. Będzie czuła, że robisz to bo nie masz wyjścia, a nie dlatego, że chciałeś.

Jak Cię interesują związkowe tematy spoza pua świata to polecam Między Parami na YT i jest też dobra książka "Małżeństwo dla zaawansowanych". Jest też sporo dobrych treści o tym jak odzyskać byłą, wystarczy trochę pogooglować.

A poza tym daj sobie czas i nie rób nic pochopnie. To dopiero dwa dni minęły. Takie kryzysowe momenty nie są dobrym czasem na podejmowanie decyzji o całym swoim życiu. Jak inwestujesz w krypto, to na pewno wiesz, że emocje nie zawsze są dobrym doradcą Smile

Najbliższy czas będzie dla Ciebie koszmarem, ale jak odpowiednio do tego podejdziesz to masz szansę na ogromny rozwój. Miej dla siebie dużo wyrozumiałości. Brzmisz jak ktoś, kto jest w stanie to wziąć na klatę i wyjść z tego cało. Trzymam kciuki za Twoją silną wolę Laughing out loud

mateuszface
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2011-10-19
Punkty pomocy: 75

„Omawialiście w ogóle kiedykolwiek ze sobą gdzie będziecie mieszkać, ile chcecie mieć dzieci, jak ma wyglądać Wasz związek, czy ona pójdzie do pracy czy sam masz utrzymywać dom? No i przede wszystkim: sypialiście ze sobą?”

Dla niej najważniejsze było mieć to dziecko i być po ślubie, niespecjalnie myślała o tym co dalej. A dla mnie najważniejsze było stworzyć nam najpierw pod to odpowiednie warunki, żeby się nie męczyć, skoro można to było najpierw rozsądnie zaplanować. Dawałem jej do zrozumienia ze jej kariera stanie w miejscu na jakieś 2 lata w przypadku urodzin dziecka. Odnosiłem wrażenie, że wolała by jak niektórzy z jej znajomych którzy się szybko pohajtali i żyli razem w biedzie w jakiś obskurnych wynajmowanych mieszkaniach zamiast poczekać, rozwinąć się na tyle na polu zawodowym żeby móc sobie na wszystko pozwolić.

Sypialismy cały czas, od 7 lat widując się srednio 1-2x w tygodniu seks na każdym spotkaniu z rzadkimi wyjątkami. W ostatnim tygodniu na wakacjach również wielokrotnie seks, w ciagu 7 dni na urlopie chyba jeden dzień bez bo miała problemy żołądkowe. Tak to 2-3 razy dziennie satysfakcjonujący seks.

Nieśmiały
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 32
Miejscowość: Łódź-Warszawa

Dołączył: 2022-11-14
Punkty pomocy: 11

stary
co ona wnosi do stołu???

toksyczny dom, matkę z humorami, sama ma depresję, logopeda w mniejszej miejscowości dużo nie zarobi

ona szuka PROVIDERA. pasuje ci to ? pieluchy w wieku 25 lat, potem kolejne, a żonka ci się z wdziecznosci roztyje, będzie robić schizy oraz dla cb w nagrodę będzie grill u tesciow po zap.... przez caly rok.

sluchaj jak ją tak kochasz że chcesz być Kenem do domku barbie: okay. rob jak uważasz. ale zastanow sie czego chcesz i w co się pakujesz

Mów i rob to na co masz ochotę

mateuszface
Nieobecny
Wiek: 20
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2011-10-19
Punkty pomocy: 75

Na obecną chwilę wnosi sentyment, bo to moja pierwsza i związek był długi. Wady są oczywiste, tak jak nakreśliłem sytuacje, jednak do tej pory byłem zadowolony. I z seksu, i życia na co dzień, wsparcia i rozumienia jakie dawała, no i z tego, że przez znaczną większość byłem dla niej nagrodą - to też mnie dowartościowywało.

Teraz utraciłem nad tym kontrolę, wkręcam sobie jak bardzo potrzebuje tego wsparcia dalej, że przez nią inne kontakty przyjacielskie podupadły i była moim głównym obiektem wyznaniowo-doradczym. No i wyobrażenie, że ktoś wkrótce wyrucha moją "prywatną" dziewicę wchodzi na banie. W perspektywie czasowej "raczej" byłaby ogarnięta zawodowo, bo zna się na tym co robi i ma na pewno potencjał, żeby jednak dobrze zarobić.

"co ona wnosi do stołu???

toksyczny dom, matkę z humorami, sama ma depresję, logopeda w mniejszej miejscowości dużo nie zarobi

ona szuka PROVIDERA. pasuje ci to ? pieluchy w wieku 25 lat, potem kolejne, a żonka ci się z wdziecznosci roztyje, będzie robić schizy oraz dla cb w nagrodę będzie grill u tesciow po zap.... przez caly rok."

Przytoczyłeś jednak oczywiste fakty z którymi się zgadzam, bo trafione w punkt.

Pan_XXX
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 32
Miejscowość: Niewazne

Dołączył: 2021-01-22
Punkty pomocy: 201

Witaj

Najgorsze jest to, że dajesz tu na tym forum "modelować" swoje mysli jak gline, jakis obcym osobom ukrywajacym sie pod nickami. Wyjdz na ulice i spojrzyj jaka jest proporcja miedzy normalnymi ludzmi a tymi ktorzy sa raczej mało inteligentni. Mysle ze ta proporcja to 90 do 10 czyli 90% to niezbyt rozgarniete osoby. Ty jak wnosze po Twoich wpisach jestes dosc ogarnietym człowiekiem i raczej analizujesz mocno ta sytuacje.

Uwazam, ze wiekszosc rad tutaj Tobie danych jest błedna. Targecik bardzo uogolniła sprawe i niestety pomstuje to, ze kobiety na tym forum czasem potrafia szkodzic. Kiedys było o tym duzo wpisów starych uzytkowników, kierujecie sie za mocno emocjami i razjonalizujecie swoje błedne zachowania dlatego nie mozecie dobrze doradzac w sprawach d/m- tak uwazam. Nie watpie, ze intencje były dobre ale cos jednak nie wyszło.

Jak kazda sytuacja zyciowa ta jest dosyc indywidualna a szczegolnie dlatego, ze to az 8 lat zwiazku. Tak jak Ci pisałem wczesniej masz dwa wyjscia albo czekac az "ktos bedzie w nia wsadzał az po same jaja" wybacz dosadnosc albo działac. Moim zdaniem powinienes polegac bardziej na sobie i byc spójnym w tym co robisz i co uwazasz za słuszne. Tutaj nikt złotego srodka Ci nie da, liczy sie Twoja własna odwaga i pewnosc swoich decyzji. Odwaga to tez umiejetnosc poniesienia konsekwencji tego, ze zrobiłes cos zle.

Jezeli uwazasz, ze jestes w duzej mierze winny za rozpad tego zwiazku to radze Ci zastanow sie nad co najmniej rozmowa z nia a moze i faktycznie pozniej cos zaryzykuj konkretnie. Czasem ryzyko popłaca a czasem nie ale kto nie ryzykuje ten nie ma. Nie uwazam rowniez abys mial sie potem "biczowac" za to, ze zrobiłes pierwszy krok aby cos naprawic - tak jak to stwierdziła Targecik. Skoro cos spieprzyłes to po Twojej stronie jest ruch - to naturalne i zadnej wiekszej filozofii w tym nie ma.

Słuchanie rad jakis "ziomeczków" ktorzy rykoszetem wpadli na to forum nie jest najlepszym pomysłem. Rownie dobrze kazdy moze Ci przytoczyc kontrargumenty na podstawie Twoich wpisów typu: miała same plus, nie zdradzała, była Twoja powierniczka, byliscie dopasowanie seksualnie, byla inteligetna itp itd mozna tak sobie wymieniac i Ty sie z tym zgodzisz. Co do argumentacji powyzej - jaki ta dziewczyna miała wpływ na to, ze ma Matke alkoholiczke czy skopany dom, no powiedz? Jak urodziles sie kaleka to miałes na to jakis wpływ czy nie? Ona moze zmienic tylko to co jest w jej "mocy" i zakresie wpływu a domu czy rodzicow nie podmieni.

Ja miałem w zyciu duzo zwiazkow długich i krotkich z czego wcale nie jestem zadowolny bo musiałem spotkac na swojej drodze duzo fatalnych kobiet. Pozno trafilem na naprawde w porzadku dziewczyne i załuje, ze az tak pozno. Jako weteran i mysle jeden z pierwszych uzytkownikow tego forum choc pod roznymi nickami radze Ci:

Odczekaj tydzien, niech głowa Ci otrzezwieje a pozniej działaj z nia jak wiesz, ze wieksza wine za rozpad ponosisz Ty. Zwiazek byl ewidentnie przeczekany z Twojej strony i prawdopodobnie niektorych rzeczy Nam tu nie piszesz. Pamietaj, ze nigdy nie ma dobrych czy złych momentow a pozycja zachowawcza w zyciu jest czesto skazana na porazke bo jest za duzo czynnikow zewnetrznych ktore moge Ciebie przytłoczyc. Liczy sie tylko odwaga i poleganie na własnych decyzjach. Podejdz do tego wszystkiego dojrzale i polegaj przede wszystkim na sobie, forum to tylko mały dodatek a nie wskaznik drogi.