Zeby nie przedluzac, mnie i moja dziewczyne dzieli pewna bariera jesli chodzi o odleglosc, powoduje to ze czesto nie mam mozliwosci jej towarzyszyc, w czym? Otoz moja dziewczyna jest mloda i lubi imprezowac, jestesmy ze soba okolo roku, juz wczesniej lubila imprezowac ale nie miala do tego zbyt wielu okazji, na domowce czy osiemnastce pojawiala sie raz na miesiac, dwa, czasem nawet rzadziej, ostatnio dorwala lepsze towarzystwo do imprez i zdarza sie to czesto (sa miesiace ze wcale, ale sa tez takie ze 3-4 razy) Moje pytanie jest nastepujace, gdzie konczy sie granica dawania swobody a zaczyna frajerstwo? Ufam jej i mimo ze jest jeszcze troche niedojrzala, to widac ze mnie kocha i ze ma poukladane w glowie jesli chodzi o wiernosc, nie jest typem panny ktora wypija flaszke i juz jest latwa. W naszym zwiazku jakos tak od poczatku ustalily sie zasady ze ja jej nie ograniczam, ona mnie rowniez, ale nie wychodzimy na jakies kawki czy do kina z osobami plci przeciwnej, czy nie nocujemy ja u kolezanki czy ona u kolegi, tak zeby zadna ze stron nie musiala czuc sie zbyt zazdrosna. Tyle ze wiecie jak to jest, czasami zdarza sie mieszane towarzystwo, impreza na ktorej ja nie moge z nia byc, wtedy ona nocuje u kolezanki, zdarza sie tez ze u tej samej kolezanki oprocz jej innych kolezanek nocuje ze dwoch kolegow, roznie to bywa w takich sytuacjach. Dochodzi tez sytuacja ze czasem wraca pozno do domu, martwie sie wtedy zeby nic jej sie nie stalo, przeciez w dzisiejszych czasach zwyrodnialcow nie brakuje. Wiec gdzie konczy sie waszym zdaniem granica po ktorej zaufanie to naiwnosc? Jak waszym zdaniem to wychwycic i w ktorym momencie mowic dziewczynie ze nie jest ok? Zeby nie wyjsc na despote czy zazdrosnika? No i tak wiem pewnie ktos z was odpowie ze kazdy ustala wlasna granice i to zalezy ode mnie, tylko ze mi zalezy na opinii z zewnatrz, jak wy ustalacie granice, kiedy zapala wam sie lampka ostrzegawcza ze cos jest nie tak itd.