Kobiety potrafią sie przyjaźnić. Dla Was jak ktoś jest kobietą to nie jest człowiekiem i nie nadaje sie do koleżeństwa?
Mam na myśli jeśli oboje nie chcą związku. On też. Z jego strony Zero uczuć. Ale zdarzyło mi sie że kogoś zwyczajnie polubiłam. Tak po ludzku.
Według was wsparcie, lojalność, czas nic nie znaczy jeśli nie macie z zego okazji do wiadomo czego? Serio?
Tak zdarzało się i mam taką przyjaciółkę.
Gadamy o wszystkim. Sądzę że jakby mnie poprosiła by jej ładnie wyciąć włosy łonowe. Oboje byśmy traktowali to bez żadnego podtekstu seksualnego.
Oczywiście jak ktoś jest zdesperowany seksualnie to takie rzeczy przyjdą mu z trudem.
Tak, mam taką. I jakby tu weszła jakakolwiek seksualność to by wszystko spierdoliło. Bez przeszkód opowiadam jej o seksie z innymi.
Istnieje 1/75 że wiesz kim jestem
Moim zdaniem nie. Chyba że każda ze stron podchodzi platonicznie do znajomości i trwa chwilę ta znajomość.
Miałem taką przyjaciółkę, niestety jak mieliśmy po dwadzieścia lat po alko wszedł kilka razy seks. Razem nigdy nie byliśmy.
Jak przeszedłem do tego do porządku dziennego. Koleżanka nie za bardzo. Miała męża, ale ni z gruchy ni z pietruchy na imprezie potrafiła przy mężu wypalić, jak to było jak spaliśmy że sobą.
Nawet przy mojej obecnej wypaliła, na koleżeńskim spotkaniu, tekstem że ona wie co znaczy seks ze mną, że moja panna nigdy nie będzie najważniejsza dla mnie, boto miejsce ona zajęła dawno temu...
Po tym jej zachowaniu i kilku innych podziękowałem za przyjaźń, prawie 25 latania, i się zaczęło, anonimy, że moje dzieci to nie moje, do usc zgłosiła że uznałem nie swoje dzieci, ba nawet złożyła pismo do sądu ze powinienem na nią i jej dzieci alimenty płacić, że moja obecna mnie okrada. Jak moja pojechala moim autem do rodziców z dziećmi, zgloszona została kradzież auta... i moja zatrzymano.
A mieszkanie po matce mojej to powinno sie jej dzieciakowi należeć, a my powinniśmy być razem. I milion innych rzeczy. Ma zakaz zbliżania się. Sprawa się toczy i mam nadzieję że sąd szybko ją zakonczy.
Więc nie nie ma przyjaźni damsko męskiej, a szczególnie jak coś zaszło, nie ważne kiedy. Czy ostatni czy dwadzieścia lat wcześniej.
Ta "przyjaźń" kończy sie w momencie gdy zaczynasz coś czuć do drugiej osoby lub cie pociąga i masz ochotę na coś więcej. Wiec przyjaźń jako taka istnieję, ale do pewnego momentu.
Zgadzam się. Często taka "przyjaźń" się opiera na wypieraniu faktu, że się czuje pożądanie albo coś innego. W końcu przychodzi moment, że nie da się już zaprzeczać faktom i robi się kłopot.
Może nie ten temat, ale spotkałam sie z gościem raz. W weekend znowu sie widzimy, ale on przyprowadza kolege. Mam rozumieć, że to nie randka?
Z mojej strony lekki zonk bo pierwszy raz mi sie to zdarza.
Może chcą się jajkami postukać w trio z Tobą.
Wszystko czego pragniesz jest po drugiej stronie strachu
`Ćwicz wieczorem, potem rano
I idź po swoje, jakby Ci to odebrano