Siema
Od miesiąca jestem w związku z dziewczyna, znamy sie dość długo, spotykamy od 2 miesięcy.

Sytuacja była ciężką, bardzo sie angazowalem na początku, bo miała pewne problemy i musiałem dla niej byc (gruba sprawa która odbiła sie na jej psychice). Na poczatku miałem jednak dystans, ale przez to wszystko go zatracilem.

Mimo wszystko dziewczyna nadal mi nie ufa i myśli ze ciągle cos krece na boku i chce ja niedługo zostawic. Boi sie rozmawiać o uczuciach, ja zmkolei nir wiem czy dobrze robię zapewniając ja za kazdym razem ze mi zależy i jeśli nie bede miał powodów to jej nie zostawie.

Ciągle jakieś scenki zazdrości o koleżanki, mowi ze tęskni itd, ale w sumie na żywo jakiegoś zainteresowania megs nie wykazuje, ciągle przekłada spotkania jak nie o kilka godzin do przodu do dzień, co mnie nirmziernie wkurwia bo psuje mi plan dnia. W końcu jebne sie na łóżku i mi sie nic nie chce, zaczynam uzalezniac swoje samopoczucie od tego...

Przychodzi mi na myśl, czy ona nie próbuje mną manipulować w ten sposób, ja ja zapewniam o swoich uczuciach i w ten sposób w pewien sposób daje owinac sie wokół palca, czy po prostu ona boi sie zaangażować i znowu przejechać. Dużo nie mowi na temat uczuć.

Kilka dni sie nie widzieliśmy i naszlo mnie na refleksje. W sumie poczulem ze mi bardzo na niej zależy i przymierzalem sie do tego 'kocham cie' ale sam nie wiem. (3 próba zwiazku, w końcu udana).

Co myślicie na ten temat..?