Cześć. Sprawa wygląda tak, że szedłem z imprezy przez park, tak koło północy, widzę że siedzi piękna dziewczyna, zupełnie sama, na luzie, powoli podszedłem i zapytałem, co u niej i może potrzebuje jakiejś rozmowy, tak zaczęła się miła rozmowa, po chwili przysiadłem się, rozmawialiśmy, dziewczyna ekstra klasa, ale po chwili okazało się, że jest świadkiem jehowy, więc wiedziałem już, że nic z tego. No ale pogadaliśmy z 15 minut, fajnie płynęła konwersacja, ale pod koniec nie dała mi numeru. Zapytałem o numer, a ona, że wolałaby jednak nie dawać. Odniosłem wrażenie, że powodem były okoliczności: w sumie nie dziwie jej się, że nie tak łatwo daje numer nieznajomemu typowi, który podchodzi w parku o północy. No, ale jak Wy to skomentujecie? Spieprzyłem coś, czy trafiłem na niezainteresowaną, a może moja intuicja jest zasadna?