Nie mogę pogodzić się z tym, że nie mam do końca sprawnego kolana. Kilka lat temu miałem operację kolana i od tamtej pory mogę tylko chodzić i jeździć na rowerze. Na inne sporty te kolano jest za słabe.
Nie mogę się z tym pogodzić, ponieważ sport był moim życiem. Nie potrafię tego zaakceptować, że nie mogę wyjść pobiegać, przebiegnąć maratonu czy wyjść z kolegami pograć w piłkę. Widzę przyszłość w czarnych kolorach. Wyobrażam siebie, że za 15-20 lat nie będę w stanie chodzić.
Chcę o tym przestać myśleć, ale po prostu nie mogę przez co często łapię doła. Gdy przebywam w towarzystwie brakuje mi pozytywnej energii, która miałem jak byłem zdrowy. Czuję się przez to mniej atrakcyjny (chodzi o osobowość,a nie wygląd), ponieważ inne osoby mogą kogoś zainteresować mówiąc o tym jakie sorty uprawiają.
Pewnie powiecie żeby zapomnieć o tym co było i zacząć cieszyć się życiem. Ale po prostu tego nie potrafię. Straciłem to co najbardziej kochałem robić. Wiem, że są gorsze choroby. Można znaleźć sobie inne hobby, które mam, ale i tak często mam negatywne myśli.
Jak byście sobie z takim czymś poradziliście ?
Ciężka sprawa. Może jakis sport, który nie angażuje szczególnie nóg np. łucznictwo czy strzelanie? Zainstaluj też w futrynie swoich drzwi drążek. Jak czasem się podciągniesz to może poczujesz się choć trochę lepiej. A moze jakiś sport zwiazany z prowadzeniem pojazdu (np. gokart)? Jesteś w stanie prowadzić samochód i obsługiwać gaz/sprzęgło?
Mogę, jednak to drogi sport (gokarty). Przez pewien czas chodziłem na siłownię i trenowałem górę. Jednak to mnie nie rajcowało i zrezygnowałem. Być może za jakiś czas znów zacznę żeby się nie "zasiedzieć".
Autorze, nie wiem czy Cie to pocieszy czy nie, ale miałem dokładnie taka sama sytuacje jak ty. Zerwane krzyżowe, później jeden zabieg, rok rehabilitacji po czym okazało się ze była zrobiona złe. Zaczynałem wszystko od nowa. Kolejna operacja, noga jak patyk, sama kość zero mięśnia. Ale powiedziałem sobie ze takie jest życie i nie odpuszczę nigdy, chociażby robić dalej to co kochałem.. później jeszcze jedna operacja zrobiona u jednego z lepszych specjalistów, ale niestety wdał się gronkowiec i kolejne otwieranie kolana żeby je wyczyścili, a miało mi już amputować nogę.. rehabilitowalem to 2 lata, a ogólnie walczyłem z tym 5. Moja psychika ucierpiala, ból zabijał wszelkie chęci. Ale powiedziałem sobie ze jak przetrwam to i z tego wyjdę to ze wszystkim w życiu dam sobie radę. Także głowa do góry bo życie masz jedno, rób w nim to co kochasz. Za wszelka cenę
U jakiego lekarza zaraziłeś się gronkowcem, a jaki Ci pomógł ?
Cześć, tylko Ty sam możesz siebie pokonać i nikt inny.
W technikum walnął mi bark na siłowni, pół roku nie mogłem ruszać ręką, nie poszedłem do lekarza. Minął rok, dalej bolał, walnął drugi bark. Powiedziałem sobie, boli, trudno, nie poddam się. Dziś ruszam, ćwiczę normalnie - czasem coś przeskoczy Ale walczyłem z tym z 2 lata. Ostatnio mi kolega dźwignię zrobił na bark. Nie odklepałem w porę. Też pół roku się męczyłem, ale już prawie sprawny
Rok temu to samo, problem z kolanem, z tym już poszedłem do lekarza, bo mi do dzisiaj coś chrupie i przeskakuje. Rok bujam się na nfz i jeszcze nie wiem co mi jest i jak to da się zrobić. Ale już postanowiłem że się nie poddam. Czasem łapię doła, oglądam sobie wtedy coś motywującego na y2b.
Ty powinieneś zobaczyć film Wyścig (2013) Rush. Zmierz się z tym. Kiedy spotyka nas jakiś wypadek, trzeba zrozumieć że na początku trzeba odpuścić, zwolnić, pogodzić się z tym, dać swojemu organizmowi trochę czasu i stopniowo przystępować do ataku.
Jak mi będą chcieli wiercić kolano, to się chyba nie zgodzę. A przynajmniej nie na nfz, jakoś straciłem zaufanie. Ale słyszałem że dobre zrobienie kolana to takie 8 tysięcy. A niektórzy na motokrosie tak się rozpierdzielają, że kręgosłup mają zmiażdżony, rzucą dolarem i dzieją się cuda, wracają na tor i dalej kręcą. Myślę że to kwestia, mindsetu, tak jak w filmie o Nikim Laudzie... Obejrzyj sobie ten film.
_________
shortestpopolsku.blogspot.com
Ja to proponuję Ci zagrać w CS go, też sport w pewnym sensie, i będziesz miał odskocznie.
Proponuje pływanie nie obciąza stawu a miesnie ćwiczy
Narząd nie używany staje się nie użyteczny
Nigdy nie daj sobie wmówić, że czegoś nie możesz, jesteś za słaby, za głupi, czy za mało atrakcyjny.
Jacek nagrał filmik (kanał na YT- sukces.pl) O ile dobrze pamiętam był o kolesiu, który miał wypadek samolotowy. Rozjebał się małym samolotem, który pilotował. Przeżył ale strasznie był pocharatany i mógł ruszać tylko głową. Lekarze nie dawali mu szans, że kiedykolwiek będzie mógł żyć samodzielnie. On jednak, powiedział im, że za rok zatańczy na ślubie córki.
I zgadnij co się stało?
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, łajdacki i triumfalny zarazem, na którego widok jej piersi napięły się jeszcze bardziej.
Zajmij się rozwojem osobistym, czytaj ksiazki czytaj ksiazki o innych ludziach jak sobie z tym radzą.
Ciężko cokolwiek napisać o tym. może zacznij budować jakiś biznes, cokolwiek co daje CI radość
Pewnego dnia obudzisz się i okaże się, że nie ma już wystarczająco dużo czasu na zrobienie wszystkich rzeczy, które zawsze chciałeś zrobić. Zrób je teraz.
CO to za świrowanie mi tutaj.
W zależnosci od tego co ci jest , kolano to nie koniec świata ! Sa ludzie bez nóg.
Jest tyle opcji gdzie staw kolanowy jest odciążony.
Zacznij wzmacniać mięsnie nóg, chodzić na basen, idz do porządnego rehabilitanta.
Najrogsze co możesz zrobić to się użalać.
Wchodzac na ten temat myślałem że spotkam się z poważnym problemem albo dysfunkcją a ty mi tu piszesz że nie możesz nóg na siłce robić dlatego góre ćwiczyłeś. Ja pierdole... przypominasz mi włocha z erazmusa który tez miał wyjebane kolano, ćwiczył koszykówke a nóg na siłce nie robił bo go boli.
Dobra, dobra, mówisz że wiesz, że inni mają gorzej, a zastanawiałeś się nad tym? Pomyśl, gościu na wózku, przecież 80% kobiet w ogóle nie da mu szansy pokazania czy zasługuje na uwagę. Ty się kolanem przejmujesz. Ja przykładowo jestem niewidomy i wiesz? Postanowiłem sobie, że nie dam się stłamsić i będę o swoje walczył. Śledzę tą stronę już ze dwa lata, miałem nawet konto, na które ostatnio nie mogę się coś zalogować, w każdym bądź razie piszę tutaj po raz pierwszy, bo nawet nie zdajesz sobie sprawy ile zajebistych dziewczyn mnie olało tylko dlatego, że nie widzę. Ja przykładowo też lubię biegać, jeździć na rowerze, ale co? Bieganie tylko na bieżni, jazda na rowerku stacjonarnym lub tandemie, jeśli znajdzie się jakiś pilot, ale to nie to samo. Jak chcesz możemy się zamienić.
Intrygujące. Możesz napisać coś więcej nt. swoich doświadczeń w podrywie jako osoba niewidoma?
Zerowe są raczej, na ulicy nie mam jak zagadać, przynajmniej bezpośrednio bo nie widzę do kogo podchodzę, a nie chcę problemów, lub UB. Jeśli chodzi o obce laski, to jak tam jakaś podprowadza mnie np ostatnio z dworca PKS na przystanek, bo bus się inaczej zatrzymał i nie wiedziałem gdzie się znajduję, a dziewczyna nie znała nazwy ulicy której szukałem i punktem porozumienia był ten przystanek. No w sklepie mam możliwość jak jakaś ekspedientka coś pomaga to to są takie sytuacje gdzie można coś działać. Ale raczej wolę tą bezpieczniejszą opcję czyli zagadywać do dziewczyn ze szkoły i też jest ciężko, bo zazwyczaj są zlewki. Jedną odbił mi kumpel, a druga wybrała byłego, z którym ma dziecko, no ale ostatnio odświeżam kontakt, może coś będzie.
Skoro nie widzisz to w jaki sposób odpisujesz i czytasz posty na stronie? Swoją drugą, wchodzenie między wódkę a zakąskę plus dziecko to raczej kiepski pomysł. Szczególnie, że raz Cię spławiła.
Żyj chwilą, ale myśl perspektywistycznie
Żyje chwilą, perspektywistycznie też myślę, a to że jestem niewidomy, nie oznacza, że nie umiem pisać i czytać. Każdy komputer i telefon w dzisiejszych czasach jest, a jeśli nie to da się wzbogacić o program czytnika ekranu, i inne akcesoria typu notatniki brajlowskie z których akurat ja nie korzystam.
zakładam że masz Windowsa, wpisz w okno uruchom narrator, jeśli masz maca naciśnij command+f5. Zobaczysz mniej więcej jak to działa.
Wracając do tematu, laska olała mnie, bo akurat złożyło się to w czasie kiedy dowiedziała się o ciąży więc. Po za tym, sam napisałeś, aby żyć chwilą, więc zamierzam. Ja na prawdę odkąd jestem czytelnikiem tego forum (jakieś półtora roku) nauczyłem się panować nad emocjami więc wiem co robię.
nie nazekaj. inni maja gorzej i zyja. ja mam niewydolnosc sercs II/III stopnia i zyje.(dodam ze przy IV stopniu mozna sie juz "pakowac"). ciesze sie kazdym dniem kazda chwila,łape zycie pelnymi garsciami. robie to co lubie i naco "pozwala" mi moje sreducho. w moim przypadku po przejsci 100 metrow musze stanac i chwile odpoczac ze juz nie wspomne o chodzeniu pod gore, ale daje rade , nie uzalam sie nad soba. nie zaluje zadnego dnia, zadnej rzeczy ktorej nie moglem zrobic a bardzo bym chcial... wszystko zalezy od tego jak sobie to w glowie poukladasz, i jak do tego podejdziesz. szkoda zycia na uzalanie sie nad sobą
Karty, hazard. Polecam. Nie dość, że fajny sport to jeszcze intratny.
__________________________________________________________
Kobiety są nienormalne ale u nich to normalne.
specjalista ze mnie żaden w tej kwestii i nie wiem co dokładnie Ci się z tą nogą stało ale...
coś mi świta (chyba o tym czytałem - jakieś badania) i zdaje się, że z racji symetrii ludzkiego ciała, ono samo w jakimś stopniu (nie wiem w jak dużym) stara się nie zaburzać równowagi prawej i lewej strony. Idąc tym tropem, możesz ćwiczyć zdrową nogę normalnie a tą która jest po przejściach bardzo delikatnie i Twoje ciało powinno samo dążyć w jakimś stopniu do gwałtowniejszego rozwoju mięśnia chorej nogi.
Nie wiem czy taka informacja coś wnosi ale nie warto się poddawać.
3mam kciuki!
"you must burn before you can shine"