Witam! Jestem w związku rok. Od ostatniego czasu naszym a raczej jej problemem jest seks. Jako że ja od początku znajomości przejmuję pałeczkę co do rozpalania, dopierania się i inicjowania zbliżeń, przyszedł dzień w którym mi się to znudziło więc chciałem zrozumieć dlaczego nie jest tak że to ona nie zacznie się dobierać do mnie. Przez 3 tyg kompletnie nic z mojej strony więc seksu było 0. Te trzy tygodnie posuchy zakończyły się tylko wyrzutami z jej strony dlaczego przez ten czas się nie pieprzyliśmy i oczywiście po krótkiej sprzeczce wylądowaliśmy w łóżku. Wystłumaczyłem jej "logicznie" w czym leży problem. Przytaknęła, zarejestrowała i ponoć zrozumiała, ale to i tak nie pomogło. Pare dni później kiedy rozpoczynałem grę wstępną powiedziała że nie może się kochać bo okres jej się spóźnia miesiąc i strasznie się ryje. I faktycznie od września do dnia wczorajszego okresu nie miała. Cztery jebane miesiące słuchałem o ciąży i o ciąży. Ale ja nie przejmowałem się tym ponieważ to nie pierwszy raz kiedy nie ma okresu na długi czas, te problemy już wsytępowały jak jeszcze ze mną nie była. Po prostu jej organizm od czasu do czasu nawala - ale ona myśli co innego.

W między czasie nie wiem dlaczego, stałem się dla niej strasznie nie miły. Czepiałem się, krytykowałem, nie do końca szanowałem. Może to napięcie spowodowane pracą w której nie mam lekko, nie wiem. W każdym razie zacząłem ją rozpalać któregoś tam dnia, a ona mówi mi że nie może, nie da rady bo jestem dla niej podły ostatnimi czasy. Za jakiś tydzień próbuje znowu i ta sama odpowiedź. I tak minęły cztery miesiące kiedy to pieprzyliśmy się jakieś 5 może 6 razy. A tu nagle okres jej wrócił dokładnie przed wczoraj i od razu zaczęła brać tabletki. W czym leży problem? Gdzieś tu popełniłem błąd. Prosze was panowie doradźcie mi coś.

I jeszcze jedno. Po jutrze mam urodziny. Znająć ją na pewno będzie chciała uprawiać seks. To chyba oczywiste że nie może wyjść tak jakby to był dla mnie prezent urodzinowy. Jak się zachować?