Ciężko jest być mężczyzną. Jeszcze ciężej jest być uwodzicielem. Zrozumiałem, że prawdziwy uwodziciel jest samotnikiem, który nie odnajdzie wsparcia wśród przyjaciół, a nawet rodziny. Trzeba zapłacić wysoką cenę za przyjęcie innej filozofii życia. Nie mogę oglądać się na to jak postępują moi kumple, czy to co robię uważają za moralne i czy moje zachowanie pasuję do nich. Nie mogę żyć wiecznie myśląc co myślą o mnie inni. Kiedy jestem z kobietą, muszę być tylko ja i ona. Cały świat wokół znika. Znika to co myśli reszta. Ja muszę być pochłonięty momentem w którym żyję i w stu procentach przybrać moją osobowość, która była, jest i już zawsze będzie we mnie. Perfekcjonizm, pasja, chwila. Często mam tak, że ogarnia mnie wstyd i nie robię tego co podpowiada mi serce i wiedza. Zrozumiałem że to jest mój wielki błąd, którego nie potrafię przezwyciężyć.
To jest tak jakbym bał się wyrażania swojej męskości !
To ja muszę wybierać związki w moim życiu. Moja moralność nie pozwala mi patrzeć na ludzi przez pryzmat korzyści. Chciałbym osiągnąć cel , ale nie chcę nikogo ranić. Zastanawiam się czy to wynika z faktycznego współczucia, czy może jest to objaw mojej potrzeby akceptacji?
Ma ktoś podobnie? Jak przezwyciężyć w sobie te myśli?
" Chciałbym osiągnąć cel , ale nie chcę nikogo ranić."
Jeśli chcesz osiągnąć jakiś cel to musisz trzymać go cały czas przed oczami. Nie możesz spuszczać z Niego wzroku. Musisz myśleć tylko i wyłącznie o tym , żeby ten cel osiągnąć.
Przede wszystkim powinieneś skupić się na tym , żeby nie ranić samego siebie.
Zdrowy egoizm to absolutnie nic złego. Musisz się go nauczyć.