Witam. Mam pewien problem. Postaram się opisać to jak najbardziej dokładnie. Generalnie jestem osobą otwartą. Lubie zawierać nowe znajomości. Nie boję się rozmawiać z ludźmi. Potrafię zawsze kogoś zainteresować kogoś swoją osobą. Dopasować do otoczenia itd.
Zawsze jak sobie określę jakiś cel wobec innych, np. zaprzyjaźnić się z kimś, zbliżyć się do kogoś, poznać Go lub podobne wszystko przebiega ok. Prawie zawsze udaje mi się stworzyć fajną więź. Problem następuje później. Nie wiem czemu tak jest, ale jak już wszystko idzie spoko, ja pomału się wycofuję. Mam na tą osobę dosłownie wyje***e. Mam jakby wewnętrzny strach przed bliskością ? Nie wiem jak to nazwać. To nie wychodzi jakby odemnie, tylko to coś jej wewnątrz mnie, zakorzenione. Nie wiem, miałem trudne dzieciństwo, może to przez to ?
Taka moja patologia.
Może spróbuj się nie angarzować od początku, traktuj ją jak koleżankę, wyjdźcie gdzieś, właśnie wtedy kiedy chcesz się wycofać, spróbuj się przełamać. Kto wie, może się uda. Nie ma chyba innego sposobu, jak spróbować? Powodzenia
O strachu przed bliskością napisano setki książek. Spróbuj z autoterapią, poznawaj samego siebie, obserwuj i staraj się być świadomy tego co dzieje się Twojej głowie. Naucz się patrzeć na siebie z boku, wtedy łatwiej zobaczyć co nie gra. Jak nie będzie postępów to umów się z profesjonalistą, najlepiej psychoterapeutą, a nie pierwszym z brzegu mgr. psychologii.
____________________________________________
"Umysł jest jak spadochron. Działa tylko kiedy jest otwarty" - Albert Einstein
Trochę podobny problem do mojego. Czy ktoś kogo kochałeś/bardzo lubiłeś Cię skrzywdził?
Zapewne z tego bierze się cały problem, bo boisz się że po raz kolejny będziesz musiał cierpieć, i wolisz wycofać się w odpowiednim momencie.
Spróbuj na siłę, jak się nie uda to tak jak Konstanty napisał udaj się do specjalisty.
''Trochę podobny problem do mojego. Czy ktoś kogo kochałeś/bardzo lubiłeś Cię skrzywdził?'' Niestety nie tylko raz.
Postaram się coś zrobić. Najważniejsze chyba jest to, że zauważyłem problem.