Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Jak przestac w koncu myślec o niej

25 posts / 0 new
Ostatni
snumik
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: '98
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2015-07-06
Punkty pomocy: 539
Jak przestac w koncu myślec o niej

Cześć, zakładam ten temat prosząc o poradę ewentualnie wytlumaczenie czy cos robie zle.

Rozchodzi się oczywiście o byłą. Byliśmy ze sobą półtorej roku. Rozstałem się z nią we wrześniu. Po prostu mnie rzuciła. Na przełomie wrzesnia/pazdziernika wszystko sie jeszcze ciagnelo. W tym sensie, ze ona nie byla pewna czy chce wracać. Były to dla mnie najbardziej destrukcyjne miesiące, nie wiedziałem jak się mam zachować. Jest to moja pierwsza dziewczyna stąd pewnie takie zachowanie. Nie chciało mi się jeść, czasami płakałem, ogólnie strasznie mi jej brakowało, stałem się needy. Zacząłem za nią latać i drążyć temat "nas".

Ogólnie może zacznę od samego początku. W jednym z blogów BANE'a przeczytałem super zdanie (tak mi sie wydaje ze chyba u niego). Winę za rozpad związku ponoszą dwie osoby, ale nie jest powiedznae ze wina lezy równo po obydwu stronach. I tak było w tym przypadku. Ja bardziej zjebałem. Jestem tego świadom.

Od czerwca zaczeło się coś bardziej miedzy psuć. Zaczęliśmy się więcej kłócić, ale i tak mimo to wydawało mi się ze jest okej... ale nie było. Problemy zamiataliśmy pod dywan. Nie dochodziliśmy do żadnych wniosków... a raczej ja nie dochodziłem. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Wiele razy sie zastanawiałem podczas związku jak można to wszystko naprawić, przeciez tak sie dogadywalsimy, mielismy wspolne plany, wszystko sie ukladalo. Nie wiedziałem co musimy zmienić, jak poprawic nasza relacje, a dlaczego? Bo miałem zbyt duże ego, unosiłem się dumą, nie widziałem swoich błędów, problemów ktora ja sprawiałem.
Naszym problemem było to, że nie rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim o czym powinniśmy rozmawiać, o tym ze cos mi w drugiej osobie nie odpowiadało etc.

Jak już wspomniałem nie wyciągałem zadnych wnioskow, caly czas zwalałem winę na nią, nigdy nie widziałem swojej... aż do września.

We wrześniu przyjechała po swoje rzeczy (studiuje w innym miescie, widywalismy sie co weekend, stad co 2 tyg nocowała u mnie i miala tutaj swoje rzeczy). Powiedziała, że już nie ma siły walczyć o nas i zebym przemyslal co robie zle w koncu, że czuje sie obojetna dla mnie, ze straiclem ogien w oczach w stosunku do niej ktory kiedys mialem, ze zaczale myslec o tym czy kogos mam (bing, to byla tez jej wina tutaj, ze nie mowila mi o tym od razu wszystkim, tylko po czasie). Wtedy wyjezdzala na wakacje i tak sie tez stalo, zaczalem szukac przyczyn naszych klotni, dlaczego sie klocilismy. Były to okropne błahostki. W koncu do mnie doszlo co robie zle. W koncu zrozumialem, ze tu nie tylko ona jest problemem, ale w glownej mierze tym problemem jestem ja. Zrozumiałem, ze musze sie zmienic. W ostatnich miesiacach wzialem ja za pewnik. Dawała wszystko z siebie, wspierała mnie. Ja myślałem, ze też daje z siebie wszystko, ale widocznie byłem zaslepiony swoim ego i swoją dumą. Nie wiedziałem, ze kiedykolwiek moze sie to skonczyc, stad pewnie moje zachowanie.
Teraz gdy ja stracilem wdize to wszystko. Od tamtego momentu, CODZIENNIE czytam podrywaj, wertuje blogi, wyciagam wnioski. Wiele sie nauczylem, wiele zrozumialem, wiele zobaczylem. Z tego związku wnioski wyciągnąłem, wiem ze zaowocuje to w przyszłości. Teraz widze jak to jest kogos stracic, jak to jest stracic osobe ktora Cie kochała i probowała to ratować. Była to pierwsza osoba, ktorej naprawde na mnie zalezało.

Ale co się działo jeszcze na przełomie wrzesnia/pazdziernika - wlasnie latałem za nią. Straciłem tę pewność siebie, tę cząstke faceta. Narzucałem sie, pewnie to ja odrzucalo. Zacząłem robić rzeczy, ktore ona chciala zebym zrobil gdy bylismy razem (kupno zegarka, rozciaganie.... choc zrobilem to w koncu dla siebie, bo zobaczylem ze jest to na plus i nie rouzmialem dlaczego wczesniej tego nie zrobilem). To spowodowało, że powiedziala ze robie wszystko na pokaz zeby jej sie przypodobac. Tak nie było, ale nie moglbym zmienic teog jej myslenia. Kilka jeszcze spotkan, kazde bardzo na plus, duzo rozmowy, szczerej rozmowy! ale jebalo sie w smsach, pisala zebym sie juz nie staral, bo sie meczymy, az do momentu w ktorym mi napisala koncem pazdziernika (nie odpisujac na mojego smsa) ze to koniec i nie czuje zlosci, bo wie ze przezylismy cos fajnego, ze zrywamy kontakt.
Nie odzywałem się miesiąc az do mnie sama napisała (bing? chcial zerwac okntakt, ale sama sie odzywa, widzi sie sobie radze bez niej?) , angazowala sie w rozmowe, az sie na nowo podpaliłem i napisalem do jej brata (kurwa dlaczego..... pewnie dlatego ze wiedzialem, ze moze dac mi jakas dobra rade, bo zna ja bardzo dobrze, czy powinienem odpuscic jeszcze i przeczekac czy cos dzialac, strzał w kolano fhuj, mowil ze nie powie, ale wiem ze to moja wina, bo nie wiem po chuj do niego napisalem).
2 rozmowy na fejsbuku ktore sama inicjowała. W drugiej sie spytala czy bede na weekend w naszym miescie, bo mam jej chyba okulary (od razu wiedzialem ze to nie chodzi o okulary). Spotkaliśmy się, super spotkanie, pośmialiśmy się, gadalismy o tym co sie dzialo przez ostatni miesiac. No ogólnie spotkanie fhuj na plus. Tego samego dnia jechala do brata na impreze i stawiam, ze powiedzial jej ze wlasnie do niego pisalem, jakie mam zamiary w stosunku do niej, bo juz nastepnej inicjatywy z jej strony nie było. Napisałem do niej po tygodniu od spotkania chcac sie spotkac luzno na herbe. Była dla mnie zimna jak nie wiem. Skonczylem rozmowe, myslac ze to jest ostatni raz kiedy do niej pisze i wyciagam reke. Dowiedizalem, sie ze z kims kreci, ze kreci z typem ktory jest brzydki jak nie wiem, o ktorym mi kilka razy mowila, ze poznala w robocie kilka miesiecy wczesniej, ale ze super sie z nim dogaduje, ze mimo ze znaja sie kilka miechow to czuje jakby sie znali 10 lat. Mojemu przyjacielowi nawet mowila, ze bylby ostatnia osobą z ktora mogla by krecic z roboty, ale ze ma swietny charakter. Po naszym rozstaniu stawiam, ze typ był dla niej przyjacielem, pocieszeniem. Wiem, ze wtedy jeszcze miedzy nimi nic nie było. Dopiero teraz jakas "relacja" sie miedzy nimi urodziła. Widziałem ich razem trzmajacych sie za reke na festiwalu. Dziwie sie, bo typ jest serio okropny, nawet sama mi o tym mowila, ze nie jest zbyt urodziwy, ale widocznie wykorzystal sytuacje naszego rozstania i zawirował jej w głowie.
Wynikła jeszcze jedna rozmowa miedzy nami w ktorej mowila, ze nie czuje zadnej zlosci do mnie a to ze tak ostatnio ze mna pisala wynikalo tylko i wylacznie z tego, ze mowie rozne rzeczy na miesice (brat Smile?) i ze nie chciala mi juz robic zadnej nadzieji. Choc wiem, ze to raczej chodzi o to, ze czula ze ma mnie na wyciagniecie reki, ze nie jestem dla niej juz wyzwaniem, wiec stracila zainteresowanie(choc na pewno jej sie dalej podobam, brzydki nie jestem, sama gdy mowilem jej ze ide na mma wlasnie w ostatnich rozmowach ktore sama inicjowala mowila, "zebym tylko nie stracil tej pieknej buzki").

Wiem, że popełniłem wiele błędów. Wnioski z każdego błędu wyciągnałem, wiem, ze nie popelnie ich juz w przyszłości. Nauczyłem się o wiele więcej. Miedzy innymi zobaczylem to, ze trzeba doceniac sie to co ma aktualnie a nie dazyc do czego co by sie chcialo miec. Ogolnei czuje, ze bylbym teraz lepszy.
Miedzy nami nie ma zadnej zlej krwi, ale nie rozmwiamy. Nie wiemm, czy jest z tym nowym typem, nie mamy raczej zbtyt duzej szansy na wpadniecie na siebie na miescie (choc nie mowie ze jest 0, co jakis czas pojawiam sie w naszym rodzinnym miescie gdzie ona mieszka + ma sie przeprowadzic za pol roku do mojego miasta (mielismy mieszkac razem:)). Czy jesli w koncu sie spotkamy to zadziala sila kontrastu? (o tym dalej)

Ogólnie przedstawiłem siebie mozliwe ze w najgorszym swietle, ale wg mnie to nie jest tak ze byłem osłchym chujem. Dawałem jej miłość, ale później sie po prostu zatraciłem, badz tez okazywalem ja w zly sposob, myslalem ze jest wlanie okej, bo
a) kupowalismy wakacje w lipcu na koniec wrzesnia (na ktore suma sumarum nie chciala juz ze mna jechac, bo naciskalem)
b) kupowalismy koncem sierpnia sylwestra (na ktore jechalibysmy wlasnie dzis razem)
c) tydzien przed rozstaniem jeszcze mowila mi ze mnie kocha
d) spedzalismy fajnie, aktywnie czas razem przez wakacje
e)nie raz mi powtarzala (a bylem jej juz ktoryms chlopakiem), ze czuje ze to jest na zawsze, ze nie przezyla nigdy jeszcze czegos takiego jak ze mna.

Nie pomyslalbym, ze sie to moze skonczyc, a jednak. Nawet dla niej poszedłem do pracy (mimo, ze nie bieduje, hajs jeszcze od starszych splywa, poniewaz studiuje), zeby moc z nia w wiecej miejsc pojechac (ona tez studiuje a ojciec lekatrz=wiecej hajsu ma), zeby moc wziac ja na kolacje. Po prostu sie wlasnie skupilem na tym co bym chcial, a nie na tym co miałem. I to mnie boli. Boli jak skurwysyn, ze musialo sie takie cos stac bym to zrozumial.

Na przełomie ostatnich tygodni jestem swiadom, ze mi zrobila sieke z mozgu, ze troche mna zmanipulowała, ze wlasnie wzialem cała wine na siebie. Procz tego ze wziela swoje rzeczy ani razu mi nie powiedziala f2f ze to finalny koniec, zawsze cos sie jebalo w tych spierdolonych smsach, tam mi wlasnie pisala, zebym sie juz nie staral, bo sie oboje meczymy, ze to koniec. Stąd do mojego mozgu nie dochodzilo to, ze to w koncu finalny koniec i jeszcze bardziej sie staralem o nia (o prosze, typowy przypadek, prawda Smile?)

Od ostatniej rozmowy mija jakieś 3 tygodnie. Pogodziłem się juz ze wszystkim, chce zeby byla szczesliwa, serio! Zasługuje na to.
Uważam ze to rozstanie było potrzebne. Musiało się to stać bym to wszystko kurwa mógł zrozumiec w końcu. Co jest ważne, co nie jest ważne. Zacząłem doceniąc wszystko i wszystkich ktorych mam i ktorzy mi pomagaja. Zawsze byłem raczej aktywnym czlowiekiem (Chodzilem na silke caly czas, sylwetke mam), ale zaczalem robic rzeczy ktorych nie chcialo mi sie robic kiedy bylem z nia. Zaczalem chodzic na wspinaczke, na squasha, do barbera, zaczalem sie rozciagac bardziej. Zacząłem inwestować w siebie. Ale właśnie... czuje ze robie to wszystko po to, zeby byc z nia na nowo jak to opisywał bane w swoim vlogu ( https://www.podrywaj.org/blog/dl... ) , zeby spotkac ja za te kilka miesiecy i pokazac, ze jestem inny..
I właśnie po to zalozylem ten watek. Jak juz wspomniałem, pogodziłem się ze wszystkim, ale mecza mnie codziennie mysli o niej, dosłownie codzienne. Wyobrazam sobie dzien kiedy ona zrywa (jesli z nim jest, jesli nie jest to pewnie bedzie) z tym cyklopem (bo inaczej typa nie nazwe), spotykamy sie gdzies, wychodzimy raz, drugi trzeci na herbate i po kilku miesiach (cieżkiej!) pracy miedzy nami wracamy do siebie z nowymi doswiadczeniami. Czuje, ze ten typ jest zapchaj dziura. Ona jest raczej laską "związkową", byłem jej chyba 4 chłopakiem.

Te myśli mnie męczą. Nie chce ich. Mam je cały czas z tyłu głowy mimo teog, ze sie pogodziłem, ze nie jest ze mna. Nie wiem co mam jeszfcze zrobić. Aktywności uprawiam, wychodze ze znajomymi (czestotliwosc o wiele wieksza niz jak bylem z nia), ale one dalej sa. Nie wiem co robie źle.
Na tę chwile mimo, ze ona jest (albo i nie) z tym cyklopem i on dotyka "moja" laske, wciaz chce z nia kiedys byc, moze tez nie od razu. Jestem świadom, ze masa pracy musiałaby być wykonana miedzy nami, by było lepiej niz poprzednio. Przede wszystkim praca nad samym sobą (mija juz 4 miesiac od rozstania i czuje, ze bardzo duzo sie nauczylem i zrozumialem). Mam strasznie filozoficzyne podejscie do tego w takim sensie, ze mowie ze tak musialo byc, zebym to wszystko zrozumial, zebym byl lepszy, zeby miedzy nami bylo kiedys lepiej, ze tak los chciał po prostu. W koncu drzewo nie urosnie do nieba, jesli korzenie nie siegna piekła...
Pewnie te myśli potęgują to, że miedzy nami nie ma zadnej spiny, ze była ona moja pierwsza dziewczyna, ktora uwazam za ideał, ze mnie wspierała, ze dbała o mnie, a ja po prostu zjebałem.... Teraz sobie mysle, nie spotkam lepszej i wiem co powiecie - ale on pierdoli.... Jakieś bagno przed nia juz przeszedlem w postaci jakis dziwnych lasek (nie było z nimi zwiazku) i ona była włąśnie dziewczyna w ktora wady ktore miala nie sprawialy, ze nie rozpatrywałbym jej w postaci mojej dziewczyny, a nawet żony (sama smieszkowala o naszych dzieciach, jak bedziemy razem mieszkac etc.). W innych wszystko mnie wkurwiało od samego poczatku i mogły być to tylko laski na raz. Już przeczytałem mase blogow na ten temat. Skąd moge wiedziec o czyms czego jeszcze nie doświadczyłem (mam 22 lata), ze pewnie spotkam inna, lepsza. I znów pomyslicie ze pierodle, bo nei chce innej, chce ja. Wiem, ze to jest uzaleznienie wlasnie, ale kurwa chce sie go pozbyc. Chce zyc ze swiadomoscia, ze jak sie kiedys spotkamy, to sie spotkamy, jak nie to chuj. Nie chce uzaleznic mojego zycia od niej. Chce zyc dla siebie. Jeszcze dzis mam mysli, ze wlasnie dzisiaj bysmy jechali na kolejnego sylwestra razem (bo poprzedni byl wg mnie najlepszy jaki kiedykolwiek mialem, wlasnie z nia i znajomymi, oni tez tak sadza, ze pasowalismy do siebie w 100%). Mam tez mysli, ze za pol roku ona sie przeprowadza do mojego miasta. Nie spotykamy sie tylko w weekeendy. Nie kłocimy się w smsach( o kruwa zgrozo, to był kolejny blad ktory popelnialismy, a mianowicie przez ten dystans nie duzy ale dystans (50km) klocilismy sie w smsach zamiast f2f, teraz to wiem, szkoda ze wczesniej nie wiedzialem, badz wiedzialem, ale wolalem napierdalac w klawe jak pojebany niz zastopowac do momentu spotkania).

Wiem, ze mi pomozecie, to dzieki Wam i tej stronie odzyskałem pewność siebie z ostatnich miesiecy, a nawet jestem bardziej pewny siebie niz kiedykolwiek. Dzięki teraz stronie odżyłem.

snumik
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: '98
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2015-07-06
Punkty pomocy: 539

Dodam tylko, ze ostatni raz kiedy napisala, ze zrywamy kontakt i napisała do mnie, to wlasnie widziala, ze sobie radze, bo dodawalem rozne relacje na instagrama, z wyjazdow, z imprez etc. Pewnie to ja "przyciagnelo do mnie". Teraz jest tak samo, z tym ze robie o wiele wiecej nowych rzeczy, tez relacjonuje niektore rzeczy na instagramie, ale podsiwadomie wiem ze robie to zeby ona zobaczyla, ze sobie znow radze, ze nic od niej nie oczekuje, ze nie jestem na wyciagniecie reki i nigdy juz nie bede. Kurwa... to mnei tak boli, ze mam takie zjebane myslenie, ze dalej chce z nia byc, ze mysle o niej.

Mieliśmy otwarty związek, nie zakazywaliśmy sobie wypadu ze znajomymi, nie było kłótni, bo wyszedłem na piwko, nie było kłótni, że ide z kolegami a nie z nią, badz ze ona wychodzi ze znajomymi ze studiów. Pasowało nam to obojgu. Problemem własnie było to, ze nie mowila mi wszystkiego od razu, ze nie rozmawialismy otwarcie i szczerze, choć ona mowila ze probowala, ale ja byłem oporny na jakiekolwiek rozmowy az w koncu zaniechała. Jakaś prawda w tym jest, ale nie czuje zeby było tak do końca. Nie jestem zbyt emocjonalny, choć wydaje mi sie ze teraz to zmienilem i otwarcie rozmawiam o moich uczuciach, czy to ze starszymi, czy to ze znajomymi, nigdy wczesniej tego nie robilem. Jak człowiek traci to docenia i teraz to widze, ze laska była dla mnie wszystkim... była właśnie pierwsza osoba, ktora pokochałem tak naprawde i zazdroszcze jej ze sie tak wyleczyła (chyba?) szybko ze mnie, ale to pewnie spowodowane jest tym, ze jestem jej już którymś, a ona moją pierwsza. Dziwie się (choć moze nie powineinem?), ze wlasnie mowila mi ze mnie kocha, smieszkowała o dzieciach (jako, ze nie jestem brzydki ona tez 9/10, najlepsza dupa z miasta wg mnie i innych ludzi, jak nasze dzieci beda wygladac w polaczeniu naszej dwojki:D), mowila ze czuje ze to na zawsze, teraz tak to wygląa. Ale słusznie, sam nie wiem czy bym ze mną wytrzymał. Ona jest katalizatorem do tego wszystkiego co teraz robie. Czuje, ze aktualnie odżyłem na przestrzeni ostatnich tygodni.

xxx23452
Portret użytkownika xxx23452
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 27
Miejscowość: Pomorskie

Dołączył: 2012-05-18
Punkty pomocy: 664

Sam sobie odpowiedziałeś Smile. Zmiana myślenia - to jest to co musisz zrobić na początek. Niekoniecznie chodzi o jakieś nagminne imprezowanie czy robienie czegoś na pokaz..

Już Ci wyjaśniam jak zmienić myślenie, nie zrobisz tego z dnia na dzień, więc nawet się nie łudź. Ale:
1) Jedyna dziewczyna w życiu? Mało.
2) Ona jest ważniejsza od Ciebie, dla samego siebie? Bez sensu. Nie jest Twoją rodziną ani nikim bliskim na tę chwilę.
3) Masz w niej ulokowane uczucia? Dobrze, to jest zdrowe, każdy to przechodził.
4) Im bardziej cierpisz tym stajesz się silniejszy
5) Czas leczy rany, im dalej w las tym więcej drzew.
6) Inne też mają
7) Nie ma ludzi niezastąpionych
Cool Każdą osobą można pokochać tak samo, ale nie tak jak własną matkę. Kochasz mamę?
9) Dziewczyna odeszła, ona traci Ciebie a nie Ty ją

Tak na prawdę w sile faceta nie chodzi o to czy podniesie 120kg na klate czy 70. A czy właśnie w takich sytuacjach potrafi się pogodzić z losem i iść w przód z klatą wypiętą. Siła psychiczna > siła fizyczna

"Jeśli nie chcesz być najlepszy to nawet nie zaczynaj"

snumik
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: '98
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2015-07-06
Punkty pomocy: 539

Nie wiem dlaczego, ale każde teraz dobre słowo w moim kierunku odbieram x10. I dobrze mi leży to wszystko na sercu Laughing out loud
Jestem świadom, ze właśnie głupio gadam, ze dopiero miałem jedną dziewczynę i jak nie jestem z nią, to nie chce się żyć, że poznam pewnie inne. Po prostu coś mnie blokuje, blokuje mnie ta myśl, że nie wiem czemu moja sytuacja mimo, że jest strasznie zagmatwana, to jednak dobrze było nam razem i jest szansa coś z tego uratować za jakiś czas, że nie był to jakiś najtragiczniejszy powód do rozstania by nie było już szansy na powrót. Czuję w kościach, że się jeszcze właśnie kiedyś spotkamy i wrócimy do siebie. Gdyby tego nie było czułbym się w 100% zdrowy, ale tak jak ktoś pisał w blogu tutaj (albo temacie?), ze jeśli nie odetnę się od niej całkowicie (chodzi o głowę), to nie ma szansy na powrót, bo bede do niej zbyt przywiazany emocjonalnie. Nie chce kłamać wszystkim, o kurwa jaki ze mnie macho, mam wyjebane i nie interesuje mnie juz ona, bo tak nie jest. Mimo, ze jestem juz w 150% pewniejszy siebie niż byłem, mimo, ze zacząłem żyć w końcu bez niej (albo sie nauczylem na nowo), to własnie dalej mam do niej jakąś więź.
Nie życzę tego najgorszemu wrogowi przechodzić tego wszystkiego co przechodziłem przez ostatnie tygodnie (i na pewno nie tylko ja na świecie).
Przez to wszystko czuje, ze właśnie będę mieć blokadę przy kolejnym związku, ze będe miec ją w głowie i bede niszczyć moją następną dziewczynę, bądź ją rzuce, bo nie bede potrafił być z inną. Nie chce nikogo krzywdzić.

9) nie myślałem tak w ogóle, ciekawe podejście Wink

xxx23452
Portret użytkownika xxx23452
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 27
Miejscowość: Pomorskie

Dołączył: 2012-05-18
Punkty pomocy: 664

Bardziej tęsknisz za tym co ona robiła w okół Ciebie niż za samą dziewczyną. Wiesz skąd wiem? Bo wiele dziewczyn zrobi dla Ciebie tyle samo albo i nawet więcej.. A Ty zwyczajnie nie masz porównania, bo nie próbowałeś innego ciasta.

Napchasz się sernikem i ci smakuje ok. Ale dlaczego nie spróbujesz tortu?

Jeździsz jednym samochodem przez całe życie? Bo Ci go zostawił ojciec i masz sentyment? Czy rozwijasz swoje życie, zostawiasz sentymenty i kupujesz nowe BMW?

Lepiej żeby teraz odeszła czy tydzień przed ślubem?

W zasadzie jesteś na wygranej pozycji. Nie pozwól sobie wmówić, że stoisz niżej niż ona.

"Jeśli nie chcesz być najlepszy to nawet nie zaczynaj"

snumik
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: '98
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2015-07-06
Punkty pomocy: 539

"A Ty zwyczajnie nie masz porównania, bo nie próbowałeś innego ciasta." - 100% prawdy jestem tego świadom.
Tęsknie również za nią, za to że po prostu była, że mogłem się w każdej chwili do kogoś odezwać. Tęsknie za myślą, że za niedługo miała się przeprowadzać do Krakowa i że wracał bym w koncu na chate do kogos kogo kocham i ze zacznie sie w koncu moje zycie. A najbardziej tesknie za jej normalnością (choć miała swoje wystrzały, ale kto ich nie ma?), bo jak czytam tutaj różne tematy, badz jak mi znajomi mowia, co laski wyprawiają, jak próbuja miec nad nimi kontrolę, to za każdym razem sobie myślę, ona nigdy taka nie była.

W tym roku zmarła mi babcia, pierwszy raz ktoś mi zmarł w rodzinie, bałem się tej chwili. Ona mnie wspierała, poprawiła mi humor z dnia na dzień. Wtedy też płakałem. Wszyscy myślą, ze jestem własnie takim macho, dobrze wyglądajacy, dobrze zbudowany człowiek, ktory jest silny też w głowie. Właśnie tak nie jest. Jestem raczej słaby emocjonalnie. Jak się z nią kłóciłem i widziałem że jest drętwo to pamiętam ze 2 razy sie powstrzymywałem od płaczu przy niej, wlasnie zeby nie pokazac ze jestem słąby, stąd tez rozstanie, bo nie potarfiłem pokazywać emocji, aż do teraz, kiedy potrafie wszystko powiedzieć otwarcie.
I dobrze napisałeś siła psychiczna > fizyczna, ja fizycznie jestem silny, ale psychicznie coś jest nie tak.

Jestem tego świadom, że po moim stylu pisma o niej, mam fhuj do niej pociąg, sentyment, więź, nawet nie wiem jak to nazwac, ze kompletnie sie nie uleczyłem z niej, ale nawet lepiej mi wlasnie na sercu kiedy przeczytam coś pozytywnego o tej całej sprawie, stad chyba cały temat... Przez tę całą sytuację schudłem 5kg, teraz wróciłem do swojej wagi a nwaet mam kilka kilogramów na plusie (zawsze mowila ze lepiej wygladam z kilkoma kilogramami wiecje niz mialem), zaczalem robic te wszystkie rzeczy i wlasnie teraz sie zastanawiam czy to nie jest kwestia wlasnie tego, zeby pokazac ze jestem lepszy, inny i czy ta cała chęc do tych wszystkich rzeczy nie minie za kilka miesiecy...

RafaelB
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 33
Miejscowość: Wrocław

Dołączył: 2019-11-15
Punkty pomocy: 623

Nie ma nic gorszego niż tego typu idealizowanie dziewczyny. Też przechodziłem i długo się musiałem z tego typu myślenia wyzwalać, ale w końcu się udało. Też potrafiłem pisać długaśne wpisy, jak to było z nią mi dobrze i jaka katastrofa się wydarzyła... Po latach człowiek dochodzi do wniosku, że tylko się wygłupił w oczach innych, choć mając te 20+ lat można mu to jeszcze wybaczyć, bo jednak głupot się robi co niemiara w życiu studenckim. Spałem z innymi, ale nie za wiele, a gdzieś tam "ta Jedyna", wyidealizowana do granic możliwości fantazji, dalej tkwiła. Do czasu na szczęście... W końcu myślenie samo zaczęło się zmieniać pod wpływem bodźców ze strony innych kobiet, jak i refleksji nad sobą. A było to w czasie, kiedy żadnego tego typu poradnictwa nie było, a jeżeli już coś, to oparte na chamstwie i "o, romantyk się znalazł", "laski trzeba zmieniać, a nie wzdychać do nich". Nie pomagało to, bo pomóc nie mogło, gdyż nie dotykało istoty rzeczy - mechanizmów idealizacji i braku doświadczenia z kobietami.

Moja rada: spotykaj inne, poznawaj dziewczyny, wchodź z nimi w różnorakie relacje, a zobaczysz, że na tej jednej świat się nie kończy. Też miałem p**jebane akcje w temacie, ale w końcu się udało. Później - istny cud! Poznajesz wachlarz kobiet, tych na coś więcej i tych na chwilę, na ONS, na trwały związek, na przyjaźń, cały przekrój. Doceniasz poglądy, inteligencję i charakter innych kobiet, seks z nimi, odmienność reakcji i wielość doznań seksualnych (przy okazji ustala ci się czy wolisz te fit, czy te bardziej "przy kości", z dużymi cyckami czy mniejszymi, ogolone, czy nie, jakie praktyki seksualne cię pociągają, a jakie nie etc). I świat się zmienia! Na naszych własnych oczach! Wiem, brzmię trochę jak coach, ale to prawda.

Że trafisz na je*bniętą? Pewnie! Ale ta Twoja też może okazać się taka, tylko jeszcze tego nie widzisz. Myślisz, że ja widziałem? Po latach mi doniesiono, że "wielka miłość mojego życia" ma takiego bordera, że lepiej nie być z nią za blisko. A prawdziwa border-panna to naprawdę koszmar.

Warto się psychicznie przygotować na to, że "jak nie ta, to inna". Pomaga. I nie pisz takich długich wiadomości o niej, ja wiem, że to potrzeba, ale nam tutaj wystarczy połowa z tego do oceny sytuacji. Naprawdę, i nie traktuj tego jak wredną krytykę.

*

Przy okazji: dlaczego jest tutaj zakaz pisania o powrotach do byłych? Nie żebym chciał to robić, bo absolutnie nie chcę do żadnej wrócić (z jakichś powodów są byłymi...), ale intryguje mnie źródło zakazu.

Nie bać się, tylko działać.

snumik
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: '98
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2015-07-06
Punkty pomocy: 539

"jak nie ta, to inna" - dokładnie, mam tego świadomość Wink po prostu zbyt się przyzwyczaiłem do tej związkowej otoczki i wole być z kimś niż sam, jakkolwiek to brzmi. A teraz wiem, że nie zakocham sie tak łatwo w drugiej lasce, zeby nie przechodzić tego samego (pewnie nieuniknione, choć kto wie...).
Mam również świadomość, że wywalam epopeje jak Mickiewicz, ale to własnie samo przez siebie wychodzi Laughing out loud
Tak zazdroszczę, że ona mimo słów które kiedyś wypowiadała potrafiła mnie jebnąć w kąt, kopnąć w dupę i zapomnieć o mnie, od tak. Przydałaby się taka umiejętność.

xxx23452
Portret użytkownika xxx23452
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 27
Miejscowość: Pomorskie

Dołączył: 2012-05-18
Punkty pomocy: 664

Zakaz jest poprzez wysyp tematów w tej sprawie, niejednokrotnie bardzo do siebie zbliżonych. Zwyczajnie tyle razy już tu było to przerabiane, że nie da się nic więcej o tym powiedzieć. Dlatego są blogi i artykuły na ten temat, bo w większości pytania są te same

"Jeśli nie chcesz być najlepszy to nawet nie zaczynaj"

iraklis
Nieobecny
Wiek: 18

Dołączył: 2010-07-13
Punkty pomocy: 106

Zakaz jest dlatego, że te tematy nic nie wnoszą. Jest ich mnóstwo tak samo jak mnóstwo blogów na ten temat. Jeśli ktoś je przeczyta to dobrze będzie wiedział co ma robić dalej. Jeśli przeczyta i dalej będzie chciał zakładać temat o byłej bo nic do niego nie trafiło to raczej musi uporać się sam ze sobą. Nie wiem czy przerobić to z psychologiem czy innym terapeuta. Po prostu temat jest strasznie przeruchany i w każdym piszę się te same porady.

Mówisz żadna spoko, nie ma drugiej takiej
Nie możesz chcieć czegoś, o czego istnieniu nie wiesz, łapiesz?

snumik
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: '98
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2015-07-06
Punkty pomocy: 539

"Mówisz żadna spoko, nie ma drugiej takiej
Nie możesz chcieć czegoś, o czego istnieniu nie wiesz, łapiesz?" - dopiero po rozstaniu zrozumiałem te słowa Janka. Piosenka przesłuchana od tamtego momentu jakieś 350 razy Wink

Przeczytałem jakis Twój temat z 2k16 roku. Długo sie podnosiłeś po tej swojej dziewczynie, czy raczej szybki temat?

snumik
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: '98
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2015-07-06
Punkty pomocy: 539

Z tematu irkalisa jeden akapit jest świetny i dużo do mnie przemawia.
"Kiedyś byłem taki sam, też moja laska, z którą mieszkałem, pierdoliła się ze swoim byłym. Za rękę jej nie złapałem, ale wiem to na 100%. I też miałem pełno śliny na mordzie i udawałem, że deszcz pada. Dzisiaj nie potrafię sobie nawet wyobrazić takiej sytuacji, zupełnie. Nie róbcie tak, chłopaki, nie dawajcie się ponosić sentymentom, lękiem przed samotnością ani niczemu innemu. Wyjdźcie z założenia, że życie w Waszym świecie to zaszczyt i niech ta laska jedna z drugą umie to docenić. A jak nie - katapulta natychmiast i bez żadnego jąkania o "może jeszcze próbach". Bez kitu. To, co się Wam wydaje miłością, a co tak uniemożliwia odejście, to jest po pierwsze sentyment i słabość, po drugie siła przyzwyczajenia, po trzecie definicja siebie poprzez relację z drugą osobą. Miłość to postawa wobec partnera, wspólny kierunek i cel, deklaracja wewnętrzna - pisałem już gdzieś o tym w blogu chyba. To nie jest kompletnie to, co się niektórym wydaje - miłość to nie jest wybaczanie lasce, która zdradza. To jest gwałt na miłości własnej, akt braku szacunku do siebie i akceptacja koszmarnie niskich standardów w swoim życiu w imię osławionej strefy komfortu."

Mimo, że u mnie zdrady nie było, ale fajnie się to odnosi do związków.

LudwikXIV
Nieobecny
Zasłużony
Wtajemniczony
Płeć: mężczyzna
Wiek: 35
Miejscowość: Łódź

Dołączył: 2015-03-23
Punkty pomocy: 749

Masz za duże ciśnienie na to, żeby szybko przejść nad tym do porządku dziennego. Myślisz o niej dużo? Boli Cię to? No to niech poboli. Z czasem przejdzie samo. Jak będziesz się pałował z tego powodu, to tylko będziesz się nakręcał.

Kiedyś też mi się zdarzało dostać bana od dziewczyny, no i co z tego? Tylko idiota byłby z tego powodu wesoły. Idziesz na piwo z chłopakami, możesz się wygadać i usłyszeć feedback, że każdy przez to przechodził chociaż raz w życiu.

Ważne tylko tyle, żebyś myślał nad tym jak nad czymś co było, minęło i nie wróci więcej.

ramzes80
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: ,,,
Miejscowość: .,,

Dołączył: 2017-06-11
Punkty pomocy: 349

Noe wróci więcej, bo nie ma tak naprawdę do czego wracać. Było minęło, trzeba wyciągnąć wnioski i iść dalej.
Wiem co mówię, bo po sporych przejściach jestem z byłą żoną.
Ale nigdy nie namawiałem ani nie prosiłem o powroty. Nie chciałbym żadnych powrotów mimo, że kiedyś była dla mnie wszystkim.
Teraz od 3 lat jestem sam i jakoś żyję i jest mi dobrze.
Powodzenia Smile

lubiezapier239
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 23
Miejscowość: Warszawa

Dołączył: 2019-12-06
Punkty pomocy: 97

Patrzysz się tam gdzie idziesz. Masz myśli że się już nie spotkacie- jak tak będziesz myślał, to tak się stanie. Musisz myśleć pozytywnie.

snumik
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: '98
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2015-07-06
Punkty pomocy: 539

Dzięki Panowie. Naprawdę miło usłyszeć dobre słowo. W takim razie nie biczuje się z tego powodu, mam nadzieje ze samo przejdzie z czasem. Będę starać się żyć tylko i wyłącznie dla siebie. A co będzie i czy wrócimy do siebie? Tego nie wiem. Ktoś kiedyś napisał, że dużo wody musi upłynąć i trzeba dużą pracę wykonać na sobą by ten powrót był udany i to sie tyczy obojga osób. Ja już na pewno się sam do niej nie odezwę. Już tylko z jej inicjatywy moze wyjść wszystko. Nic nie skreślam, ale też staram się nie napalać jak wcześniej na tę myśl.

Jest mi jakoś teraz po prostu dobrze na duszy. Wink

snumik
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: '98
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2015-07-06
Punkty pomocy: 539

Nie wiem jak to się dzieje, ale ten temat dał mi tyle, że sam jestem pełen podziwu. Jak ręką odjął czuje się o wiele lepiej i zaczynam myśleć własnie tymi radami, które mi tutaj wypisaliście.

To co wypisałeś jest bardzo trafne i co najważniejsze, wierze w to wszystko i uważam, że masz 100% racje.
Nie zamierzam nikogo krzywdzić, chce być traktowany w taki sposób w jaki sam bym chciał być traktowany, stąd mimo, że nie mam szacunku kompletnie do tego jej nowego typa aka cyklopa nie będe się wdupcać miedzy wódkę a zakąskę. Może się sama otrząsnie. Może los postawi nas obojga na tej samej drodze, a moze nie... Smile
Patolem nie byłem, sama mi mówiła, ze ona wie, ze nie chcialem dla niej nigdy źle, że po prostu taki jestem. A może taki byłem? Do tego chce dążyć.
Co do punktu 4, sam nie wiem. Dziwie się, ze są kobiety, które wybaczają zdradę, a mnie takie "coś" (choć sama mówi, ze nie wiem jak sie ona wtedy czuła, mogło tak być, nie neguje, nie widziałem tego) nie może zostać wybaczone. Ona ma taki charakter, że jak ktoś ją zawiódł, to ciężko jest dostać kolejną szansę. Sama mi to mówiła, aczkolwiek czy wtedy by sama napisała po miesiącu gdy chciał zerwać kontakt? Nie wiem. Nie analizuje już tego. Skupiam się na tym co będzie.
Punkt 7 trafny w 100%.
Dzięki, miłego dnia!

snowmann
Nieobecny
Wiek: 22
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2017-05-22
Punkty pomocy: 387

Jeśli laska spotyka się z jakimś przypadkowym ziomkiem to wcale nie znaczy, że radzi sobie lepiej po rozstaniu od Ciebie. To znaczy wręcz totalnie coś przeciwnego (stąd też tyle tematów na forum w stylu "zacząłem się spotykać z dziewczyną świeżo po rozstaniu i po miesiącu mnie zostawiła, bo cały czas czuje coś do byłego, co zrobić panowie, pomóżcie).

A jeśli chodzi o Ciebie to najlepszym lekarstwem jest czas i tyle. Każdy przez to przechodził, uwierz mi. Przykładowo ja też płakałem po stracie swojej pierwszej dziewczyny, idealizowałem ją i nie sądziłem, że znajdę drugą taką jak ona, a teraz już nawet nie pamiętam jak się nazywała. Okazało się, że wszystkie laski są takie same i jednocześnie też wyjątkowe, każda na swój sposób. Ale to trzeba po prostu doświadczyć samemu, teoria tutaj nie ma żadnego zastosowania.

ramzes80
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: ,,,
Miejscowość: .,,

Dołączył: 2017-06-11
Punkty pomocy: 349

Tak sobie myślę- a może Ty za dobry byłeś dla niej?
I się jej w głowie poprzewracało.

snumik
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: '98
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2015-07-06
Punkty pomocy: 539

Kilka miesięcy temu mógłbym tak powiedzieć, że odpierdala jakieś dziwne akcje, że to jej wina, a teraz widzę, że mógłbym być lepszy.
Nie odbijało jej, normalnie się zachowywała i reagowała na moje własnie dziwne akcje.
Poprzewracało się w jej głowie po rozstaniu pewnie kiedy miała nade mną górę, na szczęscię już jej nie ma i na płaszcze się przed nią. Teraz jest dla mnie zupełnie obcą osobą, jakbym jej nie znał.

snumik
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: '98
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2015-07-06
Punkty pomocy: 539

Lekki update Laughing out loud
Dziś mój przyjaciel się z nią widział. Wpadli na siebie kilka dni temu i się ugadali na herbate (miala zawsze dobry kontakt z moimi znajomymi). Najpierw on opowiedział swoją historię (też rozstał się z laska) później ona swoją (czyli o nas). Mówiła mu co robiłem chujowego przez te 3 miesiące i moze nie w całości, ale w jakiejś części miała racje i przyznaje się do tego. Zjebałem i mam tego świadomość.
Wypytał się o nowego fagasa. Powiedziała mu, że (uwaga) jest w nim tak zakochana, ze w nikim jeszcze nie było tak zakochana (mnie mówiła, ze jestem pierwszą osobą z którą przeżyła coś takiego, ze czuje ze to na zawsze heh Tongue powtorka z rozrywki?), trochę mnie to zakuło. A wiadomość, ze z nim spała jeszcze bardziej. Podobno coś tam odjebał, bo napisał do swojej ex (równo brzydkiej jak on sam, swój do swego ciagnie) i jest na niego wkurwiona, ale że go kocha i że nie wie co robić czy z nim byc czy nie i sie radziła mojego ziomka, który oczywiscie walił tekstami typu "zeby sie zastanowila bardzo powaznie", "zeby przemyslala to wszystko", ogolnie odciągał ją od myśli, zeby z nim była Laughing out loud
Podobno ziomek jest typu pantofel (z tego co mi kolega mowil), powiedziala mu ze potrafi sie zajac kobietą (XD), dzentelmen, ze ona moze siasc i nic nie robic, a on wszystko poda, ugotuje. Wiele tematów tutaj już przeczytałem, ze to jest złe i ze laska sie po czasie znudzi. Teraz czuje motylki w brzuchu, wiadome to jest, ale co bedzie keidys? Mam nadzieje, ze wyjdzie na moje i sie przejedzie na nim, od tak, mimo ze chce zeby byla szczesliwa. Czułbym satysfakcję.
Aczkolwiek powiem Wam, ze od razu po przeczytaniu tutaj odpowiedzi od Was, było mi o wiele lepiej samym ze sobą. Jak mi kolega to dzisiaj opowiedizał to byłem po prostu w szoku, że się tak szybko zakochała w jakimś troglodycie, neandertalczyku, nie wiem jak go kurwa nazwa, bo kazdy moj znajomy mowi ze jest okropny. Byłem w szokou, ale przyjąłem to dobrze, bylem wlasnie tylko zszokowany ze takie cos mowila o takim typku. Na tę chwile nie chce z nią być. Poznałem na sylwestrze dość fajną laskę, ładną, wydaje sie spoko. Ugadałem się z nią na sobotę, aczkolwiek 3 lata młodsza ode mnie (ja rocznikowo 22), wiec troche sie boje, ze beda sytuacje ktore byly tutaj opisywane na forum, ze laska sie nie wybawi teraz kiedy powinna i bedzie kuku na muniu za jakis czas, ale zobaczymy co to bedzie.

snumik
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: '98
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2015-07-06
Punkty pomocy: 539

Update - prawdopodobnie ostatni, bo nie ma na sensu kolejnych, aczkolwiek chce dla potomnych którzy będą kiedyś mieli taki sam problem wiedzieli, ze to faktycznie przechodzi i jak chłopaki wyżej pisali, nie ma co się biczować, ze się myśli o tej drugiej osobie!
Sam jestem w ciężkim szoku, że pewnego dnia wstałem i jakby ten cały ból ze mnie zszedł, dziwie się, że tak tylko szybko.
Rady, które chłopaki dali wyżej są złotem i powinny być zapisane gdzieś na jakimś blogu złączone w jedną kupę.

U mnie jest wszystko okej. Poznałem nową dziewczynę na sylwestrze i zdążyła mnie zaprosić już na studniówkę swoją po jednym spotkaniu, więc idzie to w dobrym kierunku Laughing out loud

Jeśli chodzi o osobę o której był wątek, za żadne skarby nie chciałbym z nią teraz być, nie wiem czy potrafiłbym jej zaufać po raz kolejny. Nie po tym co się dowiedziałem co mówi o swoim nowym boju - cytuje "nie kochałam nigdy jeszcze tak nikogo, nie potrafię bez niego żyć" - śmieszna sprawa, bo to samo mi właśnie mówiła, tylko mi mówiła po o wiele dłuższym czasie. Czuję taką niechęć do niej, ze po tak krótkim czasie (a sama mi mówiła w połowie grudnia, ze sytuacja z nim wyszła na dniach, haha dobre pierdolenie) potrafi takie rzeczy o drugiej osobie mówić. Z jaką łatowścią lokuje swoje uczucia. Niech się obydwoje na sobie przejadą, będę czuć taką niesamowitą satysfkację. Szkoda mi już słów na nią. Aczkolwiek jak o tym wszystkim usłyszałem, co o nim mówi, to nic mnie nie ukłuło, nie poczułem się źle, byłem neutralny, a nawet sie smiałem z tego jakie głupoty gada. Widocznie nie była "jedyną" jak o niej myslałem kilka miesięcy wcześniej.

Dzięki Panowie. Dużo mi daliscie!

BoLo
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25
Miejscowość: Dolnyslask.

Dołączył: 2015-06-09
Punkty pomocy: 157

Jeszcze się nie wyleczyles gwarantuje CI to. Co do tych jej tekstów, może ma świadomość, że on Ci to wszystko powie, a Ciebie uj strzeli. Niech Ci idzie wszystko w dobrym kierunku, żebyś wyrobił w sobie mocną psyche.

snumik
Nieobecny
Płeć: mężczyzna
Wiek: '98
Miejscowość: Kraków

Dołączył: 2015-07-06
Punkty pomocy: 539

Nie myślałem, że jeszcze tutaj coś skrobnę, a jednak Wink
Mijają kolejne tygodnie, ja korzystam z życia jak nigdy. Byłem na studniówce, na balu jednego z uniwersytetów (ofkors jako osoba towarzysząca), chodze po klubach, poznaje nowe osoby. Wyrobiłem sobie pewnośc siebie jakiej nie miałem nigdy. Zacząłem uprawiać sporty, które zawsze chciałem uprawiać, ale zawsze miałem wymówki. Jak już wcześniej pisałem poznałem dziewczynę na sylwestrze, z którą własnie byłem na 100. Był kiss, aczkolwiek nie jest co do niej przekonany i ta sytuacja pokazuje mi, że właśnie chyba wolę bardziej energiczne dziewczyny. A ona taka własnie nie jest, muszę ją ciągnąć za język, trochę się ciężko z nią rozmawia. Poczekam jeszcze chwilę, żeby upewnić się ze nie jestesmy kompatybilni ze sobą i wtedy powiem, że nic więcej nie będzie. Nie chce jej ranić, a tez nie chce przeciągać na siłe i doprowadzać do nie wiadomo czego (tym bardziej, ze to dziewica), żeby ona się we mnie wkręciła, a ja ją od tak zostawię. Cały czas mam w głowie "szanuj kobiety, nigdy nie krzwydź" i tym się kieruje, choćbym miał nie poruchać to wydaje mi się, że takie podejście do sprawy jest rozsądne.
Dlaczego o niej piszę? Będąc na 100 wstawiłem jakiś krótki urywek filmiku własnie z tego wydarzenia gdzie ona tam była. W ten sam dzień podczas rozmowy mojego kumpla z moją byłą dziewczyną (o której jest wątek) spytała się co tam u mnie słychać.
Inny kolega mi mówił, że podobno pytała się czy się spotykam z tą nową dziewczyną chyba 3 razy. (niby pod koleżankę, ponieważ ona krecila tam z jakimś typem, który podbija do tej mojej z sylwka i chciała wybadać teren.Ale 3 razy? Smile)
Wracam po raz kolejny do vlogów BANE'A. Po raz kolejny je wertuje i przypominam sobie o czym tam pisał (głównie https://www.podrywaj.org/blog/dl... ) . Dlaczego? W przyszłym tygodniu są urodziny mojego przyjaciela (na którego notabene poznałem się 2 lata z moją ex) na których to ona będzie ze swoim nowym chłoptasiem. Co prawda nie minęło tyle czasu ile jest napisane w blogu, ale tak po prostu wyszło.
Zastanawiam się nad jednym, czy brać tę dziewczynę z którą coś tam się umawiam, czy iść sam? Wiem, że ta dziewczyna jest cicha i jest 3 lata młodsza od całego towarzystwa, więc będę musiał się na pewno nią "opiekować", ale wiem też ze jest ładna i ogarnięta i na pewno będzie kłuć to moja byłą dziewczynę. Tak, przyznaję się do tego. Mimo, ze minęło trochę czasu i mimo, że na tę chwile na 100% nie chciałbym być z nią z powrotem (głównie ze względu, że za mało czasu minęło, aczkolwiek wiadomo, nigdy nie wiadomo co będzie w przyszłości, może po jakimś czasie mi przejdzie. Tym bardziej, że wiem, że to ja miałem większą wine w tym wszystkim, więc nie mam żadnej do niej urazy. Wręcz przeciwnie, ostatnio miała urki, złożyłem jej życzenia smsem a ona ze strasznym entuzjazmem podziękowała za nie, wiec to pokazuje, ze ona tez jest dobrze do mnie nastawiona), chciałbym żeby właśnie zobaczyła, że teraz ja jestem znów górą i nie jestem tym needy gościem, który biegał za nią po rozstaniu kilka miesięcy temu.
Chciałbym, żeby to wyglądało tak jak właśnie jest to opisane w blogu BANE'A i tymi wskazówkami się będę kierować. Jej nowego typa nie lubie i nie będzie lubić własnie ze względu na to co opisałem u góry, ale nie dam po sobie poznać tego. Przywitam się z nim normalnie, ale rozmawiać nie będę. Zamierzam tryskać energią jak nigdy. Zamierzam odjebać się jak armando miguel. Jeśli chodzi o samą sylwetkę to zawsze chodziłem na siłkę, więc ona nie będzie az takim kontrastem, a ubiór już tak. I wiem, że pisząc to wszystko jestem w jakiś sposób z nia związany emojconalnie i nie ukrywam tego i nie bede mówić, ze mam na nią totalnie wyjebane, ale też wiem, że tę cierpliwość już sobie wyrobiłem. Nie patrzę codziennie w telefon i czekam na SMS'a. Potrafię żyć bez tego. Potrafię zyc sam i bez niej, ale tak jak pisałem kiedyś tam. Wiadomość, że jej nowy chłoptaś zjebał będzie miodem dla moich uszu (już raz zjebał na samym początku o czym w sumie też pisałem. Kolega mi mówił, że ex ciężko jest mu teraz zaufać, ale wybaczyła mu wszystko).
Co myślicie, brać tę nową dziewczynę (pokazać, że potrafię się nią zająć) czy lecięc samemu i robić samemu ogień? To on wchodzi do mojej paszczy, jako że ja tam znam połowę osób, a on żadnej i to on będzie miał problem się zaklimatyzować, a ja mu tego nie zamierzam ułatwiać Wink