W blogu:
http://www.podrywaj.org/blog/zas...
user 008 przytoczył sformułowanie "dysonans poznawczy" i zacząłem się zagłębiać w temat. W związku z tym, że na forum pojawia się bardzo dużo wątków o słuszności podjętej decyzji, gdzie użytkownicy w różny sposób opisują swoje procesy decyzyjne i wątpliwości z nimi związane, postanowiłem otworzyć dyskusję.
Podejmę się próby ogarnięcia tematu na swoim przykładzie.
"Po podjęciu decyzji pojawia się zwykle dysonans poznawczy, w tym wypadku przyjmujący postać wątpliwości co do tego, czy podjęta decyzja jest słuszna. Dzieje się tak, bowiem zawsze wybrana opcja ma swoje minusy, a odrzucona swoje plusy. Stąd dysonans."
Tak było w kwietniu, zanim wróciłem do panny. Pojawiły się wątpliwości, moja własna decyzja została przeze mnie oceniona jako błędna i pojawiła się chęć jej odwrócenia.
Zgodnie z:
"W związku z tym po podjęciu decyzji (zwłaszcza gdy jest ona nieodwracalna) ludzie nie są już zainteresowani racjonalną oceną podjętej przez siebie decyzji, ale raczej tym aby wyglądała ona na racjonalną w ich własnych oczach. Dlatego starają się "zagłuszyć" wszelkie swoje wątpliwości podkreślając zalety opcji, którą wybrali i minimalizując jej wady. Jednocześnie podkreślają wady odrzuconej możliwości i minimalizują jej zalety. Wygląda to tak, jakby sami siebie chcieli przekonać, że podjęta decyzja jest słuszna. Motywem takiej deformacji poznawczej jest pragnienie pozbycia się dysonansu podecyzyjnego (czytaj: wątpliwości co do tego, że podjęta decyzja jest najwłaściwsza z możliwych)."
Powinienem niejako automatycznie sam siebie przekonać, że postąpiłem słusznie i zgodnie z tym, co chciałem zrobić.
Problem: dlaczego dopiero po zerwaniu we wrześniu nastąpiła automatyczna redukcja dysonansu, podczas gdy w kwietniu ona się nie pojawiła i wróciłem do niej?
Dlaczego niektórzy, w sytuacji wystąpienia owego dysonansu, podejmują działania mające na celu cofnięcie decyzji, zamiast utrwalić słuszność dokonanego wyboru?
racjonalne decyzje, to się podejmuje w Biedronce podczas zakupów, ewentualnie w autokomisie, w sferze uczuć dochodzi jeden element - rzeczone uczucia, i one są w stanie nasz osąd/racjonalność zredukować do minimum/zera... a nas samych wznieść na wysokość Mount Everest lub zepchnąć do kloaki...