Witam Panowie.
Czy kobiety aż tak potrafią manipulować?
Miałem sytuację, że po zakończeniu związku ze strony kobiety, było zero kontaktu przez 3 tygodnie. W tym czasie nie próżnowała, poznawała nowych w internecie. Gdy zobaczyła mnie z inną natychmiast napisała z pretensjami, że "jeszcze niedawno mnie kochałeś" i tego typu teksty.
Często przewijające się "jestem lepsza od tej szmaty" itd..
Pozwoliłem sobie wejść w taką "relację" po zakończeniu związku i braku kontaktu 3 tygodnie. Trwało to 3 miesiące. Po dwóch tygodniach od ponownego kontaktu przyznała sie, że jeszcze zdarzało jej sie pisać z innymi, bo "nie wiedziałam na czym stoje". I błagalne przeprosiny, żebym nie odchodził. W ciągu tych ,3 miesiecy miałem wrazenie, że jestem wodzony za nos, że moje zainteresowanie jest umiejętnie podsycane, marchewka przybliżana i zabierana sprzed nosa.
Dziewczyna nie chciała nigdzie wyjść, bo "bała się, że będzie płakać". Praktycznie co dwa dni płakała, całe trzy miesiące wierciła dziurę w brzuchu, że nie rozumiem, że ją wszystko boli, że nie rozumiem, co ona czuje, że jej sie żyć nie chce, że jestem draniem (jeszcze w związku zachowałem się źle), że nie ufa mi, że chce ją skrzywdzić itd.
Non stop wywoływanie poczucia winy, ciągle rzucane kłody pod nogi ze spotkaniami (a było ich kilkanaście w ciągu tych 3 msc). Na spotkaniach, które wszystkie odbywały sie w domach, zabawy, seks nie zawsze, ale zawsze miłe spedzenie czasu, jedzenie, jakieś pichcenie itd, choć non stop wybiegi przed kolejnymi spotkaniami i teksty "przez Ciebie sie rozstaliśmy, należy mi sie, żebyś coś zrobił dla mnie"
I inne przeróżne teksty odpalane w momentach kryzysu "już Ci zaczynałam ufać", "już byśmy dawno byli ze sobą, gdyby nie...", "Już chciałam Ci zaproponować spotkanie", "gdybyś był bardziej cierpliwy i wyrozumiały na mój ból..."
Ostatnio, nie mogąc już wytrzymać kolejnych pretensji i wiercenia dziury, że jej sie żyć nie chce, powiedziałem "to sie zabij". Obrażona na amen, że życzę jej śmierci, że najgorszemu wrogowi sie tak nie mówi, że co by było jakby to zrobiła itd.
Moje pytania brzmią, czy większość sytuacji po związku, jeżeli dochodzi jeszcze do jakichś spotkań tak wygląda? Że kobiety jeszcze faceta troche ciągają, jak sobie na to pozwoli? Spotykają sie z nudów albo chcą sie pobawić albo upewnić, że odejście było dobrą decyzją? Raczej, gdy kobiety chcą, tak szczerze chcą, zachowują się inaczej. A w kwestii tych udanych powrotów jak jest? Czy dwie strony powinny powiedzieć sobie "było, co było, ale kochamy się więc pracujmy nad tym", czy trzeba powoli, stopniowo itd?
Ja czułem, że wymagane jest ode mnie, a co bym nie robił i tak jest źle bo "nie rozumiesz, jak sie czuje"
To nie wątek o powrocie, bardziej spojrzenie na to, czy kobiety aż tak manipulują eks facetami, by sie dowartościować, czy po co? Czy może faktycznie chcą wrócić, żeby zobaczyć, czy facet się zmienił?
Pozdr
Tak, manipulują. Szczególnie podatni na to sa slabi faceci. Zaślepieni lub bez doświadczenia.
W twoim wypadku to najlepiej spierdalac bo wykończy cie ta laska.
Kobiety manipulują na tyle na ile im na to pozwolisz.
Kolego, zapraszam cie na mój temat "O co chodzi" mamy chyba podobna sytuację, tam fajnie się chłopaki wypowiedzieli.
__________________________________
Jedną sie kocha , drugą sie rżnie
~ Pablo Obysiewiodlo
Ciekawe, ciekawe. Dzięki za podrzucenie