Cześć. Jestem tutaj od nie dawna, a więc jest to mój pierwszy i z góry proszę o wyrozumiałość, a za nim coś napiszecie o głębsze zinterpretowanie moich słów gdyż mogę one mieć ukryte dno, ale myślę że wy starzy wyjadacze nie będziecie mieli z tym najmniejszego problemu no to zaczynamy ten reczital.
Otóż mój wpis będzie wyglądał coś na styl spowiedzi świętej, u której osobiście nie byłem już kawał czasu, a ostatnio zdążyło mi się popełnić trochę błędów. Od roku jestem uzależniony od marichuany, obecnie już skończyłem z tym nie palę już od miesiąca wszystko wyszło z czego się bardzo cieszę, gdyż cały czas czułem że czegoś mi brakuje że to jednak nie to, przecież każdy z nas w swojej głowie ma ułożony ideał SWOJEGO JA, taki i ja mam tyle marzeń i planów a mimo to wolałem siedzieć na ławce i palić skuna. Już jakiś czas temu zarejestrowałem się na tej stronce przed tym przestudiowałem parę artykułów poznając ich głębszy sens, ale naprawdę nie jest łatwo z dnia na dzień stać się kimś innym, skoro przez całe moje życie wszyscy wokół mnie wmawiali mi jestem do niczego, ze ja to już nie wyrosnę na
"cherszta" bandy jak to by ujęła moja mama, a przecież znane jest nam a nie którzy poznają znaczenie powiedzenie z tematu "Co zasiejesz będziesz zbierał". Nikt nie może liczyć na to że wasze zachcianki spadną wam z nieba, siedząc przed kompem waląc konia. Trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny i złapać się czegoś mocno i się nie puszczać, wyrabiać w sobie siłę charakteru robiąc rzeczy na które kiedyś nie mieliśmy odwagi, zdobywać to co jeszcze nikt nie zdobył i żyć z myślą że sto lat po nas nie będzie nawet śladu, a swoim marzeniom nadać status naszego "celu" wtedy na pewno będzie łatwiej je spełnić
Zacząłem od spowiedzi, skończyłem na kazaniu może zostanę księdzem, ale na razie jestem uczniem i po to tutaj jestem by się czegoś nauczyć, bo mimo tego że swoje przeżyłem i swoje widziałem to czuję że nie pokazuje swojego prawdziwego ja. Ukrywam się jakby pod maską, której nie wiem w jaki sposób się pozbyć. Czuje gdzieś głęboko drzemie we mnie wielki potencjał, który czasem ujawnia się gdy się czegoś podejmuje na stówę, wtedy widzę że potrafię więcej niż inni a mimo tego nie potrafię się uwolnić. Z dziewczynami mam zerowe doświadczenie co bardzo dziwne ale taka prawda, mimo tego ze jestem wygadany i nie jest mi obce słowo manipulacja. Nie wiem co się ze mną dzieje!
Nie chcę czyta c z waszej strony że trzeba być sobą, pewnym siebie nie słuchać tego co inni powiedz bo szczerze chuj mnie to teraz obchodzi co ludzie pomyślą na mój temat taki jest świat że ja opisuje ich oni opisują mnie i nikt tego nie zmieni, chciałbym jedynie usłyszeć z waszej strony jakąś mądrą myśl lub cokolwiek co postawi mnie nagi i da mi takiego kopa że zostanie mi blizna i zawsze będę o tym pamiętał.