Ja Artur
ona A
po 20 lat
związek trwa już 9 miesięcy
Uważam że to ja mam kontrole nad związkiem mniej angażując się w te uczucie niż ona. wszystko jest ok, po za jednym
dziwne ale mieszkamy od siebie 10 km i to ja zawsze do niej jezdze , spotykamy się około 4 razy w tyg no chyba ze ja mam pierwsza zmianę a ona drugą to tylko przez weekend
gdy zepsuję mi się auto np i mówię żeby do mnie przyjechała to ona nie bo autem za bardzo nie umie jeździć to prawda ale (poradziła by sobie już parę razy jeździła sama) to mówię autobus , nie bo mam chorobę lokomocyjną to raz nawet powiedziałem dzisiaj przez telefon do niej to chodź w moją stronę ja pójdę w Twoją to powiedziała że nie dojdzie bo będzie zmęczona po pracy chociaż pracuje do piątku a spotkać mamy się w sobotę.
po prostu zawsze to ja jezdze do niej gdy ona jest u mnie to wtedy gdy ja jadę po nią zabieram ją do mojego domu potem odwożę
jak to troche odwrócić aby ona też mogła
do mnie przyjechać?
rady ?
spostrzeżenia? .
szczeże boję się że wpadłem trochę w jakieś jej sidła .
. peace
Ja zrobiłem tak, że ograniczyłem moje przyjazdu do laski raz w tygodniu i powiedziałem, że jak zależy Ci na częstszym widzeniu to zapraszam. Podziałało, tylko na początku trochę się buntowała ale potem jak widziała, że nic to nie daje (trzymałem się tego co powiedziałem) to zaczęła przyjeżdżać.
Na hasło "to facet powinien za laską latać" odpowiadałem "a laska powinna siedzieć w kuchni i dawać dupy". Foch na 5 min
powiedz jej, ze masz dla niej niespodzianke w domu i ze ciezka ja przetransortowac. Ze niech wejdzie do Ciebie do domu i usiadze na lozku ! A wtedy Ty wyskakujesz zawiniety w kokardke i mowisz 'niespodzianka'
I'm awesome !
Ahahaha, leżę Foch na jakieś 20 min gwarantowany hehe
Pimpin' ain't easy, but somebody gotta do it.
mi sie wydaje,ze sprawa jest prosta. ona poprostu sie przyzwyczaila,ze ty zawsze jezdzisz po nia i tak jest jej wygodniej. nawet jak mowi,ze nie przyjedzie do ciebie sama to ty i tak jedziesz w koncu po nia.
trzymaj sie tego co mowisz, spotkasz sie z nia bo przyjedziesz do niej i powiedz jej to jutro widzimy sie u mnie wieczorem. i ku... cokolwiek by sie stalo to niech ona sie ruszy i przyjedzie do ciebie sama. nie ty po nia , tylko ona sama. jak ma lokomocyjna i nie nie potrafi jezdzic samochodem,a pieszo nie moze bo jest zmeczona to niech jedzie rowerem. 10 km na rowerze to jest 20 minut jazdy.
wychowales sobie wygodna ksiezniczke to teraz zachowuj sie tez jak wygodny ksiaze:)
Artur22 nie może być tak że lasce coś za łatwo przychodzi, bo ona tego nie uszanuje po prostu. Jakbyś znalazł 100zł i przewalił na głupoty to byś nie żałował. A jakbyś ciężko zarobił w gułagu tą stówkę to byś płakał 3 dni że się lekko przetargała.
Postaw sprawę jasno, ale z dozą delikatności. Skoro jej zależy i domyślam się 'zrobi dla Ciebie wszystko' to niech łyka aviomarin i zapierdziela autobusem. Albo jest w huj wygodna albo jest w huj leniwa. Dla mnie takie odpowiedzi jak udzieliła są śmieszne i mało wiarygodne.
Można to lekko nazwać sidełkami, tą kwestie wożenia.
matt1990 tak, nazwał bym to byciem księżniczką, taxi szuka...
Artur22 popraw się bo przechodziłem przez to samo ( w huj żałuje (25km w jedna strone)), to że kogoś kochasz nie znaczy że masz być kurwa wozicielem na zawołanie!
Ciężka praca. Indywidualne zasady. Nieustający rozwój.
Ma chorobę lokomocyjną na autobus ale na twoje auto już nie ma? Sama boi się jeździć autem, to rozumiem, że ona ogólnie nie była nigdy w swoim życiu dalej od domu niż przeszła by piechotą albo ty ją podwiozłeś, czy jak? Weź ją na przetrzymanie. Ustal, że na następne spotkanie ona przyjedzie do ciebie. Ty do niej przestań w ogóle jeździć nim ona od ciebie nie przyjedzie, jeżeli nie przyjedzie przez dłuższy czas to zakończ związek. Co będzie jak ty będziesz w potrzebie, sobie nogę złamiesz? Ona ci nie pomoże w domu bo jej nikt łaskawie nie przetransportuje na miejsce, tak? Na huj tobie taka dziewczyna.