Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Wspólne mieszkanie razem - wielkie doświadczenie

Portret użytkownika vanarmin

Cześć,
Dawno już się nie udzielałem tutaj. Dzisiaj chciałbym podzielić się z Wami refleksją na temat mieszkania z dziewczyną.
Zacznijmy od początku. 3 lata temu wyjechałem do większego miasta na studia magisterskie. Po miesiącu poznałem piękną niebieskooką blondynkę – 4 lata młodsza. Od razu między nami coś zaiskrzyło. Po miesiącu znajomości zostaliśmy parą.
Do końca studiów wynajmowałem pokój z kumplem. Koniec studiów to wyprowadzka ze starej stancji do rodzinnego domu i 1,5 miesięczny okres poszukiwania pracy. Jest, udało się praca się znalazła w połowie sierpnia, nawet zgodna z wykształceniem.
Praca oczywiście w mieście w którym studiowałem, postanowiłem z moją lubą i jej starszą o 9 lat siostrą wynająć stancję. Przez okres 1,5 roku zanim zamieszkaliśmy związek dobrze się układał i prosperował na przyszłość. Po miesiącu wspólnego mieszkania zaczęły się drobne kłótnie, zazwyczaj o pierdoły. Ostatnie 2 miesiące to nasilenie kłótni o typowe bzdety. Niestety dziewczyna „zmieniła się”. Stała się bardziej oschła w stosunku do mnie, ciągle robi mi wrzuty o to że wcześnie kładę się spać (kładę się spać w godzinach 23- północ, a muszę wstać o 6 do pracy). Powoli mnie irytuje ta sytuacja, ona studiuję więc wstaje w godzinach 8-10, popołudniami też ona pracuje na umowę zlecenie więc często jej nie ma w mieszkaniu. Wolny czas po pracy wypełniam siłownią, basenem. Interesuję się motoryzacją, prowadzę własnego bloga.
Ostatnio stwierdziła że nie mam innych zainteresowań poza motoryzacją, ćwiczeniami i SPANIEM. Zrobiła się strasznie opryskliwa, robi awanturę np. o to że śmiałem wyprać swoje rzeczy bez jej nie zapełniając całej pralki, kazała mi prać ręcznie swoje gacie...
Po pół roku wspólnego mieszkania czuje że lont został odpalony, nie wiadomo jak długi jest ale pewne jest, że dojdzie do końca i będzie buuum. Dziewczyna nie jest tą którą była wcześniej, dobijają mnie już codzienne kłótnie. Ciągle próbuje dominować nade mną – niestety (albo stety) ja mam również dominujący charakter i nie pozwalam sobie żeby mną rządziła. I tak oto kobiety zmieniają się „po ślubie”. Oczywiście napisałem to w przenośni:)
Dochodzi jeszcze do tego rozbieżność poglądów, ona bardziej lewicowe (wierzy kity wciskane przez tvn, typu KOD) ja mam poglądy bardziej w kierunku prawicy.
Rozmowy z nią w celu zasięgnięcia kompromisu skutkują na 2-3 dni i dalej w kółko to samo. Trzyma nas przy sobie chyba tylko wspólna stancja. Kocham ją ale nie pozwolę żeby mną dominowała i robiła mi ciągłe wrzuty… Coraz częściej myślę o wyprowadzce, ciągle się waham. Z jednej strony szkoda mi ponad 2 lat i setek świetnie spędzonych chwil, z drugiej strony jak spojrzę w przyszłość to widzę wieczne „zgrzyty” niczym w aucie podczas zmiany biegów bez sprzęgła Laughing out loud
Wiem że nie jestem też bez winy…

Z mojej historii można wyciągnąć pewne wnioski na temat związków. Kobiety dopóki nie mieszkają z mężczyzną dobrze się „kamuflują”. Wszystko na jaw wychodzi gdy trochę pomieszkają razem, każdy pokazuje swoje prawdziwe „ja”. Sama mi to parę dni temu przyznała że prowadziła pewną grę przez okres w którym nie mieszkaliśmy razem. Plusem jest że lepiej teraz pewnych rzeczy doświadczyć, niż po ślubie i kiedy urodzi się dziecko.
Musiałem się komuś „wyżalić”, a że padło na Was to dzięki jeśli ktoś dobrnął do końca Laughing out loud

Odpowiedzi

Portret użytkownika marine_trooper

W jakim kraju studiował Twój

W jakim kraju studiował Twój syn? Pytam z czystej ciekawości.

Portret użytkownika Stary Cap

U.K.

U.K.

Od razu widać, że bzykacie

Od razu widać, że bzykacie się w gumkach. Przejdźcie na tabletki, to od razu przesiąknie poglądami - potwierdzone info Smile