Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Mroczne lata - czyli historia toksycznego związku z psychopatką

Zostawiam temat do wykasowania, gdyż doszły mnie słuchy, że ktoś go śledzi a wolę unikać głupich tematu.
Przepraszam za niedogodności, kto miał zobaczyć i przeczytać ten zobaczył Wink

Odpowiedzi

Skoro przez tak długi okres

Skoro przez tak długi okres czasu to znosiłeś to co w końcu spowodowało, że się rozeszliście?

To był dość długi proces.

To był dość długi proces. Układałem sobie elementy układanki w głowie dłuższą chwilę. W miedzy czasie wmawiano mi i skrzętnie powielano opinie o mnie jako o owym psychopacie wśród jej rodziny i znajomych. Ja nie mając za bardzo możliwości obrony, gdyż to jej znajomi miałem trochę przejebane i byłem mocno ograniczony w ruchach.
Proces odejścia we mnie mocno narastał, były momenty gdzie czułem się ze sobą jakbym był w więzieniu. Chodziłem na długie spacery i rozmyślalem jakby to było mieć normalne życie i związek z inną kobietą, nastepnie wracałem do domu i widziałem swojego oprawcę. Rozmawiałem dużo z psychologiem i słuchałem psychologów na YT, którzy mówią o toskycznych związkach i jak sie z nich uwolnić.
Wszystko się tak mocno pierdolilo, że żyłem w permanentnym stresie, nie mogłem spać, bolalo mnie wszystko, rano chodziłem jak struty. W pewnym momencie nastąpił swego rodzaju punkt krytyczny.
Przecieło się wszystko - brak szacunku, wyzwiska, brak wdzięczności, wielogodzinna awantura, kolejne wyzwiska, moja obrona i coś pękło. Wiedziałem, że tylko jak pozwole sobie na lusterko i użyje jakiegoś z jej wyzwisk do mnie na niej to się obróci, zerwie i da spokój i tak się zadziało. Wyjebała moje rzeczy z szafy, wyzywała dalej a ja dałem spokój.
Ogólnie dramat, w tym związku brakowało tylko żebym dostał nóż pod żebra.

ciezko to sie czyta, az serce

ciezko to sie czyta, az serce boli. Mam nadzieje, że sie uwolnisz całkowicei od tego i poznasz normalna laske. Aż dziw, że tyle wytrzymałes i że aż tak mocno sie uzalezniłes od panny, muszą być tego jakies przyczyny.

Przyczyn jest cała masa. Dużo

Przyczyn jest cała masa. Dużo myślałem o tym co mnie spotkało i w jaki labirynt wpadłem. Pewnie uzależniłem się emocjonalnie, do tego 90% wolnego czasu spędzaliśmy z jej znajomymi oraz rodziną. Do tego przez długi czas myślalem ze wina leży po mojej stronie i to ze mną jest coś nie tak. Opierałem zostanie w tym związku na lęku przed samotnością, perspektywy utraconej inwestycji czasu w tym związku i na siłę szukałem pozytywów. Bywało, że uciekałem od tego, ale nie radziłem sobie zbyt dobrze z bólem po rozstaniu, albo ona przyjeżdzała i prosiła o powrót. Ogólnie masakra, horror.

Portret użytkownika Mendoza

Ale rzygasz tą historią,

Ale rzygasz tą historią, pewnie to tylko mały ułamek tego, co się działo.

Tu nie ma co przestrzegać, jak ktoś nie zna miłości własnej to wpierdala się w taki związek niczym w ruchome piaski. Im bardziej się szarpie, tym bardziej grzęźnie.

Trzeba przeżyć, żeby zrozumieć.

Tak, to Twoja wina, ale nie dlatego, że jej było źle, tylko dlatego że nie potrafiłeś obronić jawnie swoich granic.
Jak byś potrafił, to byś ją wykreślił ze swojego życiorysu po maks trzecim spotkaniu i odstrzelił ją jak jeżozwierza.

Wiesz, dla mnie to był stan

Wiesz, dla mnie to był stan upadku do zera. Już nawet nie wiem kiedy te granice zostały sforsowane, ale na pewno to jest najlepsza nauka. Trzeba być czujnym i nieugiętym do końca co by się nie działo. Tak było przez pierwszy rok, potem regularnie byłem wymęczany. Bardzo niszczące.
Czy nie ma co przestrzegać - myślę że tak. Łatwo rozpoznać psychopatkę, związek z nią wymaga dużej cierpliwości i żelaznej konsekwencji. W długim okresie czasu jest to strasznie męczące i stresujące.

Portret użytkownika Mendoza

Ja ci powiem tak, Żeby

Ja ci powiem tak, Żeby granice forsować, to trzeba je mieć. To raz.

Dwa, związek z psychopatką zostawmy psychopatom.

Ja ROZUMIEM, że SAMOTNOŚĆ może gnać na front niczym armia rosyjska przed dezercją. I tak zginiesz. Ale tu lekiem jest umiejętność życia w pojedynkę, umiejętność spuszczania w kiblu chujowych, roszczeniowych, trudnych lasek niczym kupę. Bez emocji. A nawet z ulgą. Żeby przestała śmierdzieć.

Takie podejście właśnie chroni, Że moja kobieta ma być dobra. MI MA BYĆ DOBRZE.

A jak nie.... to pif paf! Smile Polecam!

PS.

Nie pałuj się tak, że Ci tak powiedziałem, to nie Ciebie biorę pod celownik, raczej Twoje motywy i Twoje działania. Peace.

Portret użytkownika chmiel

"Wiesz, dla mnie to był stan

"Wiesz, dla mnie to był stan upadku do zera."

Żeby odbić się od dna trzeba najpierw go dosięgnąć.

Powodzenia!

Portret użytkownika XxxTantation

Nie jesteś jedynym który był

Nie jesteś jedynym który był z toksyczną kobieta długi czas. Fajnie to opisałeś. I trochę zmotywowałeś mnie do tego żeby tez opisać tu w wolnym czasie swoją historię.

Portret użytkownika Triada

Ja będę zawsze tego zdania ze

Ja będę zawsze tego zdania ze od ciebie zależy co z tym zrobisz , dla mnie taki związek dał najlepsze doświadczenie życia . Na początku był mocny upadek ale zacząłem prace nad sobą i rozwój mojej ramy i charakter eksplodował pozytywnie , pewność siebie również .

Portret użytkownika Pinochet

Ja bym ją spuscił w kiblu już

Ja bym ją spuscił w kiblu już po pierwszych kłótniach. Pozwalałeś jej na to od samego początku. Szacunku do ciebie nie miała nigdy. Laska jest popierdolona do kwadratu, aż ciężko się to czytało.

Ja powiem tak są na świecie

Ja powiem tak są na świecie psychopaci i są ich "ofiary". Ja np nie mógłbym być z taką kobietą, nie wyobrażalne to jest, rozumiem miesiąc-dwa (liczyć i starać się żeby sie ułożyło tzw. docieranie), ale męczyć się 3 lata? Dla mnie abstrakcja, jesteś przykładem syndromu sztokholmskiego, ale dobrze, że się z tego gówna uwolniłeś...

Ile tych wywaleń z domy było?

Ile tych wywaleń z domy było? Poza ostatnim, kiedy odpłaciłeś jej tym samym, czym ona Tobie, i wreszcie był spokój Smile

Jak ja się cieszę, że swoją pierwszą od sucz do nauki szacunku do samego siebie miałem o kilka rzędów piekła wyżej Laughing out loud Laughing out loud Laughing out loud

W sumie to mogę dodać lekki

W sumie to mogę dodać lekki update.
Oczywiście po rozstaniu odżyłem dość mocno i poznałem świetną kobietę.
Po jakiś dwóch tygodniach od rozstania ex zaczełą mnie pisać i rozliczać z naszego wspólnego życia pod względem finansowym.
Nie ukrywam, że na tej znajomości coś utopiłem bo zainwestowałem z 2-3k w jakiś sprzęt do domu, którego no nie odebrałem. No i się zaczeło, błaganie o powrót, błaganie, przepraszanie itp. Jak już miałem to kompletnie w dupie to nagle okazało się, że może się zmienić dla mnie ale traktowałem to jako mega bullshit, okazało się nagle że mnie kocha, jestem miłością jej zycia itp.
Mimo, że powinienem twardo ją odciąć i kazać spierdalać pomogłem jej przezyć ten etap żałoby, rozmawiałem z nią przez telefon, odpisywałem na smsy informując, że ja mam dość i się wykończyłem tym związkiem. Jednego dnia po dwoch tygodniach do mnie przyjechała, żeby porozmawiać itp. Poświęciłem jej kolejne z 3h na rozmowę jak nie była w stanie wracać samochodem do domu z uwagi na rozpierdolony stan emocjonalny. Później oczywiście jak wracała jeszcze rozmawiałem z nią przez telefon przedzierając się przez tony płaczu. Finalnie następnego dnia napisała mi, że to te rzeczy mówiła w emocjach i pogodziła sie z rozstaniem. Kolejnego dnia jeszcze miałęm rozmowe z jej matką na temat naszego rozstania, gdyż pewnie widziała co się dzieje z jej córką. Temat ciekawy bo jej matka pytała mnie czemu ją zostawiłem i czy ją zdradzam...
Jak opowiedziałem jej historie tego związku to już nie pytała o nic więcej. Minęły świeta, nowy rok od ex cisza, dobrze, jednak rany nadal się leczą i czasami jak toksyna wije się w głowie i nie daje o sobie zapomnieć. Masakra.