Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Pewność siebie jeszcze raz - z życia wzięte

Pisząc przed chwilą artykuł o pieniądzach i o swojej postawie wobec kasy przyszedł mi do głowy pomysł opisania krótkiej historii z mojego życia. Będzie to o tym samym w sumie bo o PEWNOŚCI SIEBIE czyli o postawie, którą zawsze musimy mieć, jeżeli chcemy w oczach kobiet być naprawdę wielcy. Bo w przeciwieństwie do mężczyzn, kobiety widzą w nas wielkoluda nie zależnie od wzrostu czy wielkości mięśni.

Ja chuchrem nie jestem, ale do kulturysty lub sportowca to mi dalej niż do księżyca. Dzisiaj to już brzuszek (piwo ha ha), ale kiedyś raczej zawsze byłem troszeczkę przy kości. Kwestia akceptacji siebie samego, która też prowadzi do bycia pewnym siebie.

I napiszę małą historyjkę ...

Ponad dziesięć lat temu byłem w delegacji i na weekend musiałem kiblować w jednym z większych naszych polskich miast. Poprosiłem taksówkarza, żeby zawiózł mnie do dużej dyskoteki. Faktycznie była duża, dobrze urządzona, itp. Poszedłem do baru, żeby piwko zamówić i moim oczom ukazała się kobieta, która jak dla mnie oczywiście, była chyba najładniejsza na sali. Zresztą nie tylko dla mnie, bo po spojrzeniach klientów i po ich próbach było widać, że powodzenie ma. Pracowała za barem. Zanim zamówiłem, to troszeczkę z boku stałem i obserwowałem. Ku mojemu zdziwieniu, zauważyłem, że jak jakiś gość z kilka minut próbował z nią rozmawiać, to zaraz podchodził prawie dwu metrowy ochroniarz (bydle wielkie), i coś każdemu do ucha mówił. Po czymś takim klienci raczej szybko od baru odchodzili. Jak się okazało, był to zazdrosny Ex tej barmanki. I nie powiem, przez chwilę już chciałem inny obiekt sobie znaleźć, ale była tak ładna, że mój „mniejszy mózg” zadecydował za mnie. Poprosiłem o piwo, i w trakcie jak nalewała, mówię do niej, że spora kolejka jest do niej. Ona tylko rzuciła cyniczny uśmiech. To ja na to, że widzę, iż czegoś jej brakuje do szczęścia, ale nie mam czasu na dłuższą rozmowę bo zaraz wyjeżdżam. Ona na to, że też nie ma czasu, bo przecież jest w pracy. No to może kiedyś jak znowu będę w delegacji, to zajrzę i zobaczę czy coś się w jej życiu zmieniło czy jednak pomocy dalej będzie potrzebować. Zapłaciłem i poszedłem. Nie wyobrażacie sobie, jaka to była męka. Myślałem o niej codziennie. Na szczęście komórki dopiero wchodziły wtedy i nie miałem możliwości kontaktu. Żałowałem, że nie pociągnąłem tego więcej, ale patrząc z dzisiejszej perspektywy to był strzał w dziesiątkę. W końcu przyszedł czas na wyjazd, i tak go urządziłem, żeby kilka dni tam posiedzieć. A co mi tam ...
Oczywiście wieczorem taryfa i do dyskoteki. Wchodzę, patrzę, JEST!!! Dzięki o mój Boże za Twoją łaskawość. Podszedłem: Cześć, piwko poproszę. Ona: O, cześć, dalej uważasz, że czegoś mi brakuje do szczęścia? Oczywiście. Gdyby tak nie było, to byś nie zapytała. A chyba dzięki przeznaczeniu będę tu przez kilka dni. Więc masz szansę, żeby biednego turystę przy okazji po mieście oprowadzić.
I tak chwilkę sobie rozmawialiśmy, aż podszedł do mnie wspomniany wcześniej ochroniarz.
- Gościu, długo to piwo będziesz pił czy już wychodzisz?
- Dopiero zaczynam kolego miły, a rozmowa z tą Panią jest tak ekscytująca, że jeszcze chwilę posiedzę. Szczerze Wam napiszę, że gaty to miałem pełne, a ręka gdyby szklanki nie trzymała, to by drżała.
- Ona jest zajęta!
- Przepraszam, ale to już rozmawiać nie wolno, poza tym chcesz dziewczynę więzić? To może lepiej kajdankami do kaloryfera w domu przygwóźdź.

W tym czasie, ona go uspokajała, ale pamiętam tylko jego oczy i tą wielką gębę. I właśnie w jego oczach widziałem wahanie. On nie bał się mnie, bał się konkurencji. Wielki facet, który każdemu w knajpie może mordę obić, bał się, bo wiedział, że ona dla niego jest stracona i tylko co mu pozostało to żałosna próba ochrony jej przed innymi.

Dziewczyna ta powiedziała do mnie, żebym sobie poszedł, bo to się źle skończy. A ja jej na to, że jak pójdę to do końca życia będę żałował, że nie zostałem. No i delikatnie mi buźkę oklepali. Przez dwa miesiące siniaki na twarzy nosiłem. Ale jak mi dowalił już na zewnątrz, jak już stałem zrezygnowany chętny do odjazdu, to po tej jednostronnej wymianie ciosów podeszła do mnie jakaś dziewczyna i powiedziała, że Monika (z baru) kończy o czwartej i chce wiedzieć gdzie będę. Powiedziałem, że będę o czwartej czekał na nią w taryfie.

I tu Was zaskoczę: w tym roku mija dziesięć lat jak Monika, ta Monika, została moją żoną.

Dlaczego Monika umówiła się ze mną, mimo, że znała mnie dwadzieścia minut? Bo pokazałem jaja. Pokazałem siłę. Nie siłę mięśni, bo to dla kobiet nie ma znaczenia. Nie uciekłem tak jak wszyscy przede mną. Miała wiele propozycji, ale co z tego, jeżeli wszyscy chętni uciekali ze strachu. Wiedząc, że dostanę w kość od jej amanta, zostałem na swoim miejscu. Z drugiej strony macie porównanie pewności siebie z pozorem, który stwarzał ten facet. On pokazywał wszystkim mięśnie i faktycznie umiał mordę oklepać, ale w środku był mały chłopiec, który bał się straty. Frajer.
Więc chłopaki, głowa do góry i do przodu. Nie załamywać się. Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej!