Jakoś zawszę w niedzielę mam te moje dziwne przemyślenia. Nadmiar kofeiny i to, że w niedzielę nie mam gdzie tego wykorzystać, tylko to potęguje. Jakieś 60 % myśli jest poświęcone jej, 30 % pracy, a 10 % to wszystko inne.
Ona:
Jestem nieźle pojebany. Serio.