Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Stories by Joker-H vol. 1

Portret użytkownika Joker-H

moje luźne akcje. nie będą dla was zapewne niczym wyjątkowym, ale dla mnie mają dużą wartość, i dzięki nim będę mógł zobaczyć jakie i czy są postępy.

---1---
Nazwijmy ją "Agata". Siedzę spokojnie w pokoiku, gdy starszy o dwa lata brat podchodzi do mnie, i mówi, że jakaś Agata, której on kompletnie nie zna, zaczepia go na facebooku że chce go poznać itd. Pytam -
"w czym problem, korzystaj!".
Brat: "Mam maturę, i nie mogę się zajmować takimi bzdetami, zajmij ją czymś!"
Ja:"Achievement complete"
Wracam przed komputerek i piszę do dziewczyny na fb (trzeba było ją szybko odciągnąć)
-*-
Joker-H: Cześć ;D
Agata: cześć?
Joker-H: dokładnie. dokładnie tak.
Agata: znamy się? xd
Joker-H: myślę że tak samo jak Ty znasz mojego braciszka Wink [tzn., że w ogóle nie zna]
Agata: aaaa xd HAHAHAHA [:D]
-*-
w ten sposób poznałem nową dziewczynę, oczywiście dalej kontynuowałem rozmowę. Opisałem siebie jako grubego obślizgłego informatyka przy okazji pytając ją, o to, jak dobra jest w uwodzeniu mężczyzn. skromna nie była ;D. kolejnego dnia ona znalazła mnie w szkole, zaskoczyła się nieco, ze mój wizerunek był daleki od opisywanego grubego informatyka... A potem dzień w dzień rozmowy w szkole, po szkole, all day all night. niby fajnie, ona się angażuje, mogę poodpisywać. minęło trochę czasu, w pewnym momencie nawet zaproponowała mi kurs uwodzenia dziewczyn (bo stwierdziła , ze jestem w tym do dupy) i zaproponowała mi darmowy kurs lizania się. ojj, nie skorzystałem, za łatwo się robiło.

Dzień później odezwał się do mnie mój główny target X (po miesiącu obopólnego milczenia) i momentalnie zerwałem kontakty z Agatą. cóż - nadzieja. Tydzień później, Agata wypytywała moich przyjaciół o to, czemu się nie odzywam, czy się obraziłem itd. Trudno - ma dziewczyna pecha.

---2---

Klub. osiemnastka kumpla. nikogo kompletnie nie znam, oprócz kumpla z którym tu przyszedłem. mija 5 minut, i ogarnąlem wokół siebie grupkę 5 facetów, by mieć z kim pogadać (impreza się jeszcze nie rozkręciła i było bardzo mało dziewczyn). mija godzinka, dziewczyny przyszły, a ja nic. Zastrzegam - że to był mój pierwszy raz kiedy byłem w klubie i zastanawiałem się, czy dam radę wyrywać laski tak jak na domówkach... chwila zastanowienia, i mocne "TAK!" w mojej głowie Wink Podchodzę do dziewczyn z dosyć nietypowym openerem "na lamera" tj. "cześć, słuchajcie, nie znam tutaj nikogo by sobie pogadać, a wydajecie się całkiem sympatyczne" (było kilka innych, ale ich nie pamiętam). Rozmowa szła na luzie, wszystko ładnie, powoli ogarniam kino, a tu bach - po kilku minutach zwala mi się grupka kumpli i próbują coś z tego wyskrobać. no przecież się ich nie wyprę, ale i z ich nie ogarem na twarzy nic nie zrobię. odchodzę i otwieram inny set. za każdym razem to samo, zwalają się kumple i prosząc o szlugi lub cokolwiek niszczą zabawę (nie żeby dziewczyny się na mnie krzywo patrzyły, tylko ja się czułem jak debil ;D). W końcu - set, do którego podbiłem sam z kolegą, i nikt się nie zwalił "po szlugi". Wszytko ładnie ogarnięte, nawet dziewczyny nam drinka postawiły (aah, ma się ten talent ;D).
Podsumowując- 10 nowych kontaktów do lasek, żadnego konkretnego nowego targetu.

---prolog-3---
ój target X, o którym napisałem już 4 blogi. Sytuacja z przed wczoraj. ale po krótce opiszę wam moje stosunki z nią:

Poznałem ją, trafiliśmy na jednego sylwestra, przelizałem, spałem z nią w jednym łóżku i ogółem zajebiście. po sylwestrze całkiem spoko, tyle ze ona nic nie pamiętała. Wiem, że jej się podobałem tyle że wtedy tego aż tak bardzo nie widziałem. w styczniu pomiędzy nam się popierdzieliło i popsuło (przeze mnie) i nasza relacja szła coraz bardziej ku lamerskiemu końcowi, pieskowaniu itd. do końca marca, czyli przez hmm.. 2-3 miesiące gadałem z nią przez komunikatory , przepraszałem za błędy i za wszystko, ale nic nie skutkowało. Pisała "kiedyś mi się podobałeś". ojj, było smutno. za radą swoją, internetu i kumpla, napisałem - okej, trzeba zakończyć tą znajomość, a ja muszę odpocząć od tego cyrku, może za miesiąc odpiszę. trudno było nie pisać, ale jakoś dało radę. 1miesiąc i 1 tydzień później poszedłem na imprezę, na którą X nie poszła, bo wiedziała, ze ja będę. Nie brzmi miło, nie? ale luz, to tylko pozory. Wysłała na imprezę przyjaciółkę, która w pewnym momencie powiedziała "X kazała ci przekazać, że przeprasza za wszystkie spiny (...)" Ok. Przeprasza, to nawiązałem kontakt z powrotem, ale internetowy.

Od razu inna dziewczyna - ten miesiąc ją widocznie zmienił. znowu miła i normalna. Dwa dni później dostałem zaproszenie na koncert (na fb) od niej, z tym , ze była organizatorką. Więc to niby nic wielkiego. Ale z drugiej strony, nie widziałem jej od 3 miesięcy. Ja w tym samym czasie zaprosiłem ją na grę (strzelankę asg, wiem, ze lubi to) robioną przeze mnie, ale odmówiła "wybacz, nie będzie mnie w tym terminie w szczecinie" . Luz, ja nawet nie skomentowałem tego. Ale na koncert poszedłem.

---3---
Idę. Przez całą drogę rozkminiałem czy nie zje mnie trema lub czy czegoś nie spierdolę. wchodzę do klubu (na koncert), i z schodach wejściowych spotykam koleżankę ze szkoły z 2 psiapsiółkami. powitanie i gadam. w tym momencie, za ich plecami śmignęła X. gdy mnie zobaczyła, przyśpieszyła kroku na schodach i weszła do sali. "ojj, zjebałaś sobie sprawę, X, tym zachowaniem - pomyślałem, jednocześnie rozkminiając, czy to z powodu jakiejś tremy, czy może jej przeprosiny były blefem? Wchodzę do sali. nigdzie jej niema, a ja jestem sam i nikogo nie znam. A przecież nie będę jak kołek stał sam, kiedy przy scenie jest ledwo 50 osób... Jest! znajoma, której imienia nie znałem - ale kit- była z koleżankami, minęła chwilka i je ogarnąłem, poszliśmy na siedziska i byłem duszą towarzystwa pośród 4 dziewczyn, jako jeden chłopak (potem doszedł chłopak z dziewczyną, ich znajomy). i tak zabawiałem ich 1,5h gadając i pokazując, ze świetnie się bawię, gdy tymczasem X kilka razy stawała sama lub w takim miejscu, bym na spokojnie bez jej kumpli mógł z nią pogadać. ale nie - przejebała sobie sprawę na schodach, niech żałuje! Dziewczyny które poznałem musiały się zmywać, więc usiadłem (tym razem ja sam) przy stoliku i zacząłem sprawdzać zawartość komórki. nie minęło 5 minut, a ona wstała i zaczeła iść w moją stronę. "ok, zrobiła pierwszy krok, nie będę dalej utrudniał", w połowie sali uśmiechnąłem się do niej i wstałem, by się przywitać. zaczęliśmy ze sobą gadać, do momentu gdy musiała zawijać i jako organizator ogarniać te swoje sprawy organizacyjne.w zasadzie później niewiele ze sobą gadaliśmy. okazało się, że ona zmywa się 30 minut po zakończeniu się koncertu - ok. Tak więc ja, po wyjści usiadłem przed salą i zabijałem swój czas. po 29 minutach wyszedłem i wolnym krokiem szedłem przez parkingi w stronę centrum. odwracam się, i słyszę "siema!". kogo widzę? X. niestey, spieszyła się do auta, swojej mamy, która zaparkowała 5 metrów dalej. Więc od razu potem powiedziała "Pa" i to chyba na tyle. No, poza faktem, ze kolejnego dnia zrobiłem domówkę. Ona byłą zaproszona (nie przeze mnie, lecz przez jej przyjaciela), jednak przyjść nie mogła, bo chora, grill rodzinny i mogłaby zostać najwyżej do 22. chuj z tym, ja sobie jeszcze ją ogarnę. rozkminiam tylko, czy czekać, aż ona coś napisze/ powie, czy zadzwonić i zaprosić ją gdzieś za hmm.. tydzień np ;D Poczekamy - zobaczymy Wink trzeba tylko zrobić to tak, aby "to ona goniła króliczka" czyli zabiegała, a nie odwracać swoich kart Wink.

koniec bajek, reszty swoich historii nie opowiem, bo czasu brak. Ah. no i usprawiedliwienie do 1 i 2 stories - przez X mam hamulce, by nie zajść za daleko z jakąś inną niż ona dziewczyną Wink.

przy okazji - jestem na tym forum od pół roku, i nie nauczyłem się kompletnie niczego. dalej podrywanie dziewczyn idzie mi z taką samą łątwością.