Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Kolejna historia potwierdzająca działanie prawd Waszych oraz kolejna historia jak łatwo i szybko stracić kobietę w związku.

Portret użytkownika Neofita

Witam wszystkich.  Przedstawię Wam swoją historię swoją bom się niedawno zarejestrował, chociaż strone wyczytałem chyba całą, większość tekstów po kilka razy- mam 19 lat. Pierwszą(nie licząc wcześniejszych zabaw za dzieciaka) dziewczynę miałem w wieku 15 lat(ona miała 14 lat, wygląd jakieś 5/10, chociaż kiedy z nią byłem uważałem ją za piękną), zerwała ze mną w niecały miesiąc, wtedy nie miałem pojęcia dlaczego, teraz podejrzewam, że byłem zbyt miłym, słodkim gościem. A, że do dziś chciałaby do mnie wrócić to już inna bajka. W stanie starającego się być miłym, niepewnego siebie(duże kompleksy, strach przed rozmową z kobietą itd.) frajera, ciecia, łajzy trwałem do roku 2009(cztery lata zmarnowane w samotności, nie licząc drobnych, kilkudniowych zbliżeń, typu pocałunki), kiedy to zacząłem się zastanawiać dlaczego nie radzę sobie z kobietami tak jak moi rówieśnicy. Zacząłem odrzucać swój odwieczny kompleks chudości, przez, który myślałem, że żadnej się nie spodobam, co najwyżej jakimś paszkietom. Zważając na innych, brzydszych ode mnie, którzy kobiety jednak mieli, zacząłem rozważania. Myślałem- co jest nie tak? Szukając odpowiedzi w skarbnicy wiedzy jaką jest internet trafiłem na gościa o ksywce X czy jakoś tak(było to gdzieś w pierwszym kwartale tego roku). Przeczytałem jakiś jego artykuł, pokiwałem głową- coś w tym jest- pomyślałem. Zapisałem się na jakiś zestaw raportów przesyłanych na maila. Dostawałem je co kilka dni, czytałem bez napinki, dla relaksu, kiedy miałem czas, ochotę, często miałem np. 2 miesiące przerwy w czytaniu. Te "raporty" miały na celu przede wszystkim nakłonić do kupna jakichś książęk, ale nawet te próbki prawd w nich zawartych potrafiły dużo we mnie zmienić. Dowiedziałem się o co chodzi w pewności siebie, że nie można być needy, co liczy się dla kobiet(przyznam, że nie miałem zielonego pojęcia jak różne od nas są to istoty- w tym był mój główny problem) i inne podstawy. Swoją mailową edukację zakończyłem pod koniec wakacji. Czułem duży zastrzyk "mocy". Uważałem, że to co przeczytałem i tak daje mi bardzo wiele, że stałem się lepszy, co było prawdą, ale nie zdawałem sobie sprawy o swojej "niepełnosprawnośći", a raczej niepełności mojej wiedzy i do czego ona może doprowadzić. Ta strona gdzieś mi się przewinęła w międzyczasie, ale nabrałem już takiej pewności siebie(hehe, dzięki X), że myślałem, że jestem już wystarczająco super i nie potrzebuję więcej teorii. Pamiętajcie jak było z moją praktyką no i o tym, że posiadałem tylko wybiórcze strzępki wiedzy( nie to co nasza kochana strona podrywaj.org, która zawiera praktycznie wszystko Smile...

Więc tak: z Anglii, w której byłem na wakacjach wróciłem dwa tygodnie przed ich końcem. Dzięki teorii zmieniłem swoje patrzenie na rzeczywistość. Zacząłem się bawić- melanże, ławkowanie, kluby, PUBy, dyskoteki i takie tam. Pewnego razu pojechałem z ziomkami na disco. Tam spotkałem innych swoich ziomków, którzy zabrali na to disco dwie dziewczyny, których nie znałem. Okazało się, że jedna z nich to siedemnastolatka, nazwijmy ją S, która wprowadziła się do naszego miasteczka rok temu(jakieś 1,5 km ode mnie), a druga to jej koleżanka, niech będzie K., co przyjechała do niej na wakacje. Obie oceniam 7/10. Wziąłem się za nieco niezdecydowany podryw jej koleżanki. Zagadywanie o czymkolwiek, uśmiechy połączone z kontaktem wzrokowym, nieudane próby tańczenia z nią na parkiecie(wolała tańczyć z S.).  Później dowiedziałem się, że miała chłopaka, ale nic to. Już kilka dni później dało się zauważyć oznaki zainteresowania, ze strony S. Ja podchodziłem do niej z lekkim lekceważeniem, nie byłem nią specjalnie zainteresowany, chociaż też dawałem jej lekkie znaki. K, w końcu wyjechała, S została... Na pewnej zabawie(taka biesiada) już w ostatnie dni wakacji, żłopałem sobie z kumplami, w sumie to rządziliśmy tam ładnie, ale dobra- wóda, kumple to jedno- cipki drugie, hehe. Zobaczyłem, że S bawi się w gronie koleżanek(znałem kilka z nich), tańczą itp. Pomyślałem- podbiję do niej. Pod czujnym uchem jej psiapsiółek gadałem z nią niezobowiązująco. Droczyłem się z nią, nabijałem się, że romansuje z N- naszym wspólnym znajomym, który to właśnie zabrał ją na disco. No i nic. Kilka dni później już pierwsze dni szkoły, doszła do mnie, N i jeszcze innego kumpla. Cos tam pogadalismy wszyscy na luziku. Ona mi mowi, ze juz sie do mnie nie odzywa, wiec ja zabawnie mowie jej, ze prosze bardzo my idziemy(biore kumpla), zostawiamy was samych(ona i N)- bawcie sie dobrze. I odszedlem. Po kilku dniach skopiowalem jej gg z NK i napisalem używając jej zabawnego przezwiska, które usłyszałem od znajomków, dlaczego sie gniewa. Ona mi, ze o niedziele(ta biesiada), ze jak moglem tak mowic przy Macku(czyli jej bylym)- shit test, chociaz pewnosci nie mam dziś, ale o tym później. Odbiłem go żartując dalej. Znowu użyłem tej ksywki,ona mi, że tylko niektórzy mogą tak do niej mówić, więc ja dalej żarty. Skończyło się na tym, że napisała coś takiego: dobra foch z przytupem, możesz się nie odzywać w ogóle. Co ja zrobiłem? Usunąłem ją  z listy kontaktów. A co zrobiła ona? Po równiutkim tygodniu sama się odezwała z tekstem: cześć słyszałam, ze jestes chetny zrobić mi zadanie z matmy. Ja zdziwiony, serio nie wiedzialem kto to. I tak się zaczęło. Dwa, trzy dni i umówiliśmy się na spotkanie. Po czasie jakichś dwóch tygodni  zyskałem w jej oczach status jedynego i wymarzonego(jej słowa!), pisała zdania typu i tak bd Ciebie kochac... Było mi na prawdę zajebiście. Była moją pierwszą kobietą, z którą dochodziłem do stanu podniecenia seksualnego podczas namiętncyh pocałunków. Zaliczyłem wizytę u niej na chacie. Podczas całowania uprawialiśmy taki seks na niby, przez ubrania. Dla mnie szok. Nowe doznanie. Byliśmy naprawdę podnieceni. I wiecie co? Moje totalne niedoświadczenie i nieścisłość, niecałkowitość teorii zemściło się na mnie. Zerwała ze mną po niecałym miesiącu od pierwszej randki. Dlaczego? Ano, dlatego, że zlekceważyłem wiedzę na tej stronie;). A raczej tą stronę bo nie myślałem, że potrzebuję ją czytać. Po kilku wyznaniach o jakimś tam kochaniu i poslodzeniu mi, że jestem taki super jedyny i wymarzony- pomyślałem- ale zajebiście! Mam ją. Kurwa mać, ale będzie dupcing i jeszcze fajna z niej dziewczyna. Nie opuszczę jej na pewno dłuuuuugo, a ona przecież jest moja- zakochała się tak szybko. Ale ze mnie mistrz, hahaha! No nic, pokaże jej trochę miłości z mojej strony. I co zrobiłem? Sam zacząłęm do niej pisać per. Kochanie, zacząłem słodzić, przesadzać z romantyzmem, z pisaniem sms, ciągle ubiegałem o spotkania- ona mogła sobie odmawiać, zmieniać terminy- ja na to: Chuj tam, nie dziś to jutro, będzie tak cudownie jak znowu się spotkamy... Jej usta- mniamiii. I co? Wyczuła, że tak na prawdę jestem needy, że ma mnie w garści, że bardzo mi na niej zależy. Przestałem być dla niej jakimkolwiek wyzwaniem, jakim byłem na początku znajomości. Zdobyła mnie. Na początku byłem dla niej nagrodą, bardzo się cieszyła, że mnie ma, ale przestałem nią być... Pewnego dnia spotkałem się z jej oziębłością. Rano po kilku smsach napisała dobra nie mam czasu, może później napiszę(była na czterodniowej wycieczce). Czekałem. Odezwała się po 12h smsem z tekstem- co tam?. Ja na to, że teraz to ja nie mam czasu(serio nie miałem, bo melanżowałem z kumplami). Następnego dnia napisałem- nie podoba mi się twoje zachowanie. Ona z pretensjami, ze nie pozwalam jej byc soba itp. Ja jej, że przecież rozmawialiśmy o trzech zasadach Szczerość, Zaufanie, Szacunek. A ona na to, że życzy szczęscia w poszukiwaniu tej idealnej, bla bla bla. Ja jej, że zależy mi na niej bo jest dla mnie wyjątkową dziewczyną i coś tam coś tam(bez żadnego proszenia o zostanie), ale po tym jak straciłem w jej oczach już nie było na nic szans. Po prawie tygodniu praktycznie wymusiłem na niej spotkanie(migała się kilka dni), które miało na celu "poważną rozmowę". Ja zacząłem jej mówić co mi się niepodobało, a ona mi, że już nie możemy być razem... Później jeszcze napisała mi, że dalej kocha Maćka, a mnie nie... Na początku byłem w szoku... Pomyślałem, że to wszystko to jakiś okrutny żart.

Wtedy to wziąłem się za dokładne studiowanie tej strony, nie pomijając niczego, właściwie to zostało mi tylko nieprzeczytane forum i zrozumiałem wszystko co robiłem nie tak i czego mi brakowało. Wiem, że gdybym od początku miał taką wiedzę to teraz oboje bylibyśmy szczęśliwi w ponad miesięcznym związku, dalej byłaby we mnie zakochana, nie myśłałaby o  żadnym innym. Szkoda mi, że zmarnowałem szansę na Nią, ale ale- nie mam zamiaru użalać się nad sobą, już kombinuję zdobywanie innych. Szczerze mówiąc to dała mi bardzo wiele. Dzięki temu, że zerwała uzupełniłem swoją wiedzę, przeanalizowałem wszystkie błędy jakie popełniłem. Dzięki niej czuję się o wiele silniejszy. Czuję, że mogę mieć lepsze od niej! Dziękuję Ci Gracjan i Wam wszystkim, którzy współtworzycie tą stronę, bo dzięki niej moje jedno doświadczenie z kobietą nauczyło mnie tyle co 10 doświadczeń, gdybym nie znał tej teorii, a musiałbym sam do niej dochodzić. Dziękuję też X jeśłi to czyta, bo gdyby nie te jego reklamówki dla kupna książek to w ogóle pewnie nie zacząłbym żadnej przygody z kobietami... Chociaż może to przez niego nie trafiłem od razu na ten portal? HEhe.

Odpowiedzi

Portret użytkownika Vim

No cóż... dość smutna

No cóż... dość smutna historia o młodzieńczym rozczarowaniu... Ale nie martw się - inne też mają, a Ty, zasobny w informacje z tej strony, na pewno je zdobędziesz:)

Portret użytkownika salub

Fajnie napisane. Niby wpis

Fajnie napisane. Niby wpis taki standardowy, przedstawiajacy kolejne sfrajerzenie sie i  zrozumienie swoich bledow,jednak cos go wyroznia. Pozytywnie. Powodzenia w dalszym zyciu.

P.S. Kazda nastepna mysl oddzielaj akapitami, zeby bylo czytelniej.

Pozdrawiam

Portret użytkownika Neofita

Dzięki Vim i salub.Wiem, że

Dzięki Vim i salub.

Wiem, że takich historii jest mnóstwo. Sam czytałem takie tutaj. Np. jakiś gość po czterech latach sfrajerzył się, też uwierzył w stwierdzenia kobiety, że ona nigdy go nie opuści, że to prędzej on zerwie i tak się skończył chłopina. Napisałem to szczególnie po to, żeby podziękować i przekonać niewiernych, że ta wiedza to nie jest pic na wodę. No i historii z życia wziętych, nigdy za wiela...Smile

Portret użytkownika Marco

nie ma co rozkminiac "co by

nie ma co rozkminiac "co by bylo gdyby". Jednym bledem bylo to okazywanie jak Ci zalezy, pisanie smsow, cisnienie na spotkania itp, a drugim napewno kochanie... z reszta bylo juz wytlumaczone zeby dobrze sie zastanowic zanim sie powie "Kocham cie".

Portret użytkownika Neofita

Z tym kochaniem to było tak:

Z tym kochaniem to było tak: nigdy żadne z nas nie powiedziało Kocham Cię. Pewnego razu coś sobie pisaliśmy na gg, trochu się posprzeczaliśmy o coś i kiedy się pogodziliśmy to ona napisała pierwszy raz właśnie coś takiego: i tak będe Cb kochać... I byłem w szoku. Ale puściłem to bez podjarki. Później drugi raz napisała coś podobnego no i pojechała mi  z tym jedynym i wymarzonym no to w końcu mnie przekupiła i się scieciowałem. Myślicie, że one to robią specjalnie, czy nieświadomie?

Portret użytkownika Marco

to sa podstepne stworzenia,

to sa podstepne stworzenia, wiec wcale bym sie nie zdziwil jakby powiedziala to dlatego zeby zobaczyc jak sie bedziesz zachowywal po tym wyznaniu

Portret użytkownika Neofita

No bardzo to jest możliwe,

No bardzo to jest możliwe, szczególnie w jej przypadku. Wnioskuję to z tego, że nie szczędziła mi shit testów. Praktycznie cała nasza znajomość była nimi przeplatana, było ich na prawdę wiele. Dość rozwydrzona była z niej siedemnastka. Opiszę te, które pamiętam. Zaznaczam, że wtedy jeszcze nie miałem pojęcia, że istnieje coś takiego, ale i tak nie najgorzej sobie z nimi radziłem...

1)Już na pierwszej randce, kiedy przechodziliśmy koło sklepu w centrum miasteczka chciałem kupić coś do picia. Ta mi mówi, że poczeka przed wejściem, no to ja zaczynamy gadkę. Powiedziała, że sobie pójdzie na ławki na plantach. Szok. Poradziłem sobie z tym mówiąc, że jest ze mną i ma na mnie czekać(czy jakoś tak). Już wtedy, kiedy wracaliśmy do domów(mieliśny po drodze) chciałem ją pocałować, ale nie dała się. Próbowałem kilka razy, ciągle się wyrywała, trudna- hehe.

2)Na drugiej poszliśmy na ławkę w takim mini-parku. Siedzimy, gadamy, a ta w pewnej chwili się odwraca plecami i coś tam mamrocze, że jest urażona(już wcześniej na gg się umówiliśmy, że ja nie będę używał tego jej przezwiska, a ona nie będzie się obrażać za błahostki- trochę pomogło). Nie za bardzo wiedziałem jak się zachować, ale jakoś z tego wyszedłem. Dobra okazja do pierwszego pocałunku-pomyślałem. Przykucnąłem przy niej, położyłem dłonie na jej kolanach i cały czas wypytywałem o co jej chodzi, a ona oczywiście nie wiedziała co powiedzieć. Ja na to- widzę, że mały Świeżaczek(taką ksywkę jej wymyśliłem, Świeżak) musi coś dostać... Takie farmazony plotłem i w końcu odwróciła do mnie głowę i wtedy ją pocałowałem. Był to taki pocałunek w usta. Cmoknięcie, po którym ta szybciutko odwróciła głowę. Ale ale- pierwszy krok za sobą;).

3)Na którymś tam spotkaniu usiedliśmy na takiej ławce dużej co to na autobusy ludzie czekają. Polizaliśmy się trochę. Ta znowu gierki zaczyna. Odsunęła się. Ja na to- no dobra jak tam chcesz i siedzę sobie. Gadamy. Ta mówi- no dobra to przysuwamy się po równo do siebie. Ja- ok. A w jej głowie znów zaświtał pomysł na shit test...:/ Mówi- hola! a co to góra do Mahometa nie przyjdzie. Sam się przysuń. Na to ja zupełnie spontanicznie- jaka znowu góra... No dobra, jestem dżentelmenem, więc przysunę się trochę bliżej i pokazuję jej ręką gdzie się przysunę. Było to jakieś 65% drogi do niej. Zgodziła się. Wiem, że nie postąiłem tak jak powinienem. Teraz bym jej tak pojechał, że sama by się przysunęła o 100%...

4)Pratycznie zawsze odstawiała cyrki zanim usiadła na ławce. Mówiła, że postoi itp. :/ ... Ale to jakoś samo się rozwiązywało.

5)Jeden shit test, który często uzywała i mnie najbardziej bolał, a na który do dziś nie wiem jak powinno się odpowiadać, a mainowicie- np. po randce, kiedy ona już miała jakieś 200m do domu, ja już dalej z nią nie szedłem wyskakuje mi z tekstem, że jest umówiona na 17 z jakimś Piotrkiem:/. Nie miałem pojęcia jak zareagować. Wymamrotałem coś w stylu miłej zabawy czy jakoś tak. To był jej częsty motyw. Gadała, że jakiś gość chce się z nią sptkać itp. itd. Że idzie gdzieś z kumplami. Że idzie z jakimś gościem na spacer. Jak jej mówiłem, że przecież tak nie można itp. trochę złości okazywałem, to ona mówiła, że przecież to żarty. W końcu powiedziałem jej, że mnie to boli, że jest mi przykro, że mnie to wkurza, ale na nie wiele się to zdało. Mówiła, że nie może się powstrzymać przed takimi żartami. Jak odpowiadać na takie teksty?

Na razie nie przypominam sobie innych, ale było ich więcej...

Portret użytkownika Marco

hmm jakas rozwydrzona

hmm jakas rozwydrzona gowniara, nie urazajac nikogo.

napewno nie mozesz okazywac zlosci, tego ze sie przejmujesz. Zawsze mozesz powiedziec: ja tez jestem na dzisiaj umowiony, oboje milo spedzimy reszte dnia itp

Portret użytkownika Neofita

ano, ano- gówniara to to jest

ano, ano- gówniara to to jest raczej, pewnie między innymi dlatego tak szybko to się rozwaliło. 

Jesteś pewien? Gdzieś, ktoś radził, że potrza jakoś okazać też, że nie pozwalasz na spotykanie się z innymi. Sam nie wiem... Bo tak to ona może pomyśleć, że jesteś frajerem i może sobie flirtować z innymi. Ciul by się wyznał.

Portret użytkownika Marco

nie pozwalac jej? jak to na

nie pozwalac jej? jak to na 99% bujda ze jest z kims umowiona Tongue shit testy to wspaniala bron, fajnie jakby ja opanowac do tego stopnia zeby wkurzac panny tak jak one nas wkruzaja